Rzecz o Bolesławie Bierucie

Towarzysz „Tomasz”

Rewizjonizm historyczny pojawia się falami. W roku 1989/90 przybrał formę zupełnie już oficjalnych stolików z wydawnictwami dotąd bezdebitowymi. Z czasem część z tych punktów próbowała zmienić się w księgarnie. Przemiany wydawnicze nie dotrzymywały zresztą kroku transformacji politycznej. Jeszcze w 1990 r. ukazywały się prace zatwierdzone do publikacji przed rokiem 1988, a więc pisane charakterystycznym językiem, z wiadomymi cytatami. Ludzie, którzy prawdę o białych plamach podawali sobie w formie rodzinnych tajemnic – rzucali się na literaturę łagrową, wspomnienia kombatantów, prace o komunie. Fala ta załamała się dotkliwie w związku ze spadkiem czytelnictwa w ogóle o przesytem rynku tą tematyką.

Fala bezdebitowców była czymś naturalnym i oczekiwanym. Kolejna – narodowa – wdarła się na rynek przebojem. Niewykluczone, że jesteśmy dziś świadkami narodzin trzeciej fali rewizjonistów. Ukazują się tytuły dotyczące historii PRL i ruchu komunistycznego. Pisane są z werwą, z ostrym zębem polemicznym. Co ciekawe, wydają się nie mieć politycznego wydawcy. Ich autorzy prowadzą walkę z prymitywnymi wizjami antykomuchów. Odbiegają od oficjalnych wizji historii lansowanych przez kręgi demoliberalne (zgodnie z którymi za komuny zaczynało się robić źle od momentu, gdy Jacka czy Bronka odsunęli od czerwonego koryta).

Mocnym wejściem w tę tematykę może być książka „Jaki był Bolesław Bierut. Wspomnienia syna”, autorstwa Jana Chylińskiego (Bieruta). Trudno by znaleźćśrodowisko, które miałoby dziś dobre zdanie o pierwszym powojennym prezydencie, nawet na lewicy. Nie ma jednak nic zdrożnego w tym, aby o ojcu pochlebnie pisał syn. Co ciekawe, przed laty jego opinie podzielały szersze kręgi społeczeństwa. W 1956 r. SB prowadziła rozpoznanie nastrojów po śmierci Bieruta oraz opinii o jej okolicznościach. Otóż większość inwigilowanych wyrażała żal! Bieruta uznawano za swojego, jednego z nielicznych Polaków w kierownictwie partyjno-państwowym. Winą za jego śmierć obarczano solidarnie Sowiety oraz rodzime kręgi żydowskie, jako powód zgadując m.in. domniemaną odmowę Bieruta zaostrzenia represji wobec Kościoła czy rolnictwa. Z socjologicznego punktu widzenia wypowiedzi te świadczą o głębokiej potrzebie przywództwa w narodzie. O silnym pragnieniu utożsamienia z jakimś polskim czynnikiem państwowym – nawet tak ułomnym, jak ten reprezentowany przez Bieruta1. Przyczynkarsko dodajmy, że pozytywną ocenę Bieruta (zwłaszcza w porównaniu) do innych decydentów) miał także prymas Wyszyński. To również są dane do poznania Polski tamtych lat.

Życiorys Bieruta jest przedmiotem wielu mitów i legend. Niegdyś hagiograficznych – dziś fantastyczno-diabolicznych. Niestety, choć istnieją spisane wspomnienia Bieruta, ich fragmenty można poznać jedynie przez tę publikację. Szkoda, w kontekście np. znacznej wartości merytorycznej i poznawczej wspomnień Gomułki. W ogóle brakuje rzetelnych biografii postaci czynnych w pierwszym okresie Polski Ludowej.

Szczególnie jednak brak nam życiorysów ówczesnych rzeczywistych władców Polski – Jakuba Bermana, Hilarego Minca i Romana Zambrowskiego. To oni wszak zajmowali pierwsze miejsca w hierarchii władzy w PRL. Ich rola jest w książce zarysowana dyskretnie, jakby w obawie przed oskarżeniem o antysemityzm. Jednocześnie jednak Chyliński podkreśla różnice zdań między Bierutem a wymienioną trójką. Z satysfakcją odnotowuje sukcesy ojca w sporach z nimi na mniej istotne tematy (jak odbudowa Warszawy, czy „operacje cenowe” na wsi). Krytykuje też obsesyjne doszukiwanie się antysemityzmu przez Bieruta np. u Aleksandra Zawadzkiego czy Władysława Gomułki. Właśnie ten ostatni był głównym przeciwnikiem towarzyszy Jakuba, Hilarego i Romana.

Walki frakcyjnej w PPR/PZPR wypełniały całą historię tej formacji. Do dziś niewiele wiemy o kwestiach kluczowych. Pod kogo na Kremlu byli podwieszeni kolejni uczestnicy tych bojów? Losy Bermana, Minca, Zambrowskiego i towarzyszy wskazują, że kryła ich siła, która apogeum przeżyła pod koniec lat 40-tych, przetrwała jednak do śmierci Stalina i wygrała w walce z Berią. Z czasem jednak jej pozycja osłabła. Odpowiada to opisowi grupy Mołotowa-Kaganowicza. Po ich upadku stopniowo słabli i ich polscy pomagierzy. Niestety, ich następcy i potomkowie do dziś odgrywają decydującą rolę we współczesnym życiu politycznym…

Inny ciekawy wątek książki, to odpowiedź na „rewelacje” Światły, wsparta jego NKWD-owskim życiorysem. Co naturalne, CIA nie miała skrupułów, aby podjąć współpracę z tym poprzednikiem Kuklińskiego. Wielbiciele spiskowej teorii dziejów mogą z kolei wysupłać pochwałę współpracy Bieruta z jedną z najbardziej tajemniczych postaci historii Polski – dr. Henrykiem Kołodziejskim. Ten ponoć najwyższy stopniem polski mason zasłużył zdaniem niektórych na miano sanacyjno-PRL-owskiego Rettingera

Główna słabość książki to jej mityczność. Do znudzenia powtarza się, że mit jest niezbędnym elementem instytucjonalizacji ruchu politycznego. Czemuż jednak ma to być mit tak żenująco infantylny? A taki jest właśnie świętoszkowaty obraz walki o władzę w Polsce w czasie wojny i po niej. Taki jest stosunek do zbrodni stalinowskich. Można uwierzyć w naiwność i niewiedzą wielu decydentów antykomunistycznych i niepodległościowych. Nie można jednak z przywódców PRL robić na siłę aniołów, którzy za Niemca strzelali do NSZ tylko w obronie własnej, a potem nie wiedzieli, że UB to nie fundusz wczasów.

Chyliński rozprawia się z nonsensami wypisywanymi o pochodzeniu Bieruta. Nieprzekonujące są natomiast niektóre inne wywody biograficzne. Okres moskiewski i bułgarski w latach trzydziestych oraz lata wojny wymagają głębszych badań, na gruncie archiwów sowieckich. Wątpliwe jest przecież, aby za wyprawą Janka Krasickiego do Mińska po Bieruta stała tylko dobra opinia, jaką cieszył się on u towarzyszy z Warszawy. Oczywiście, nasuwa się odpowiedź najprostsza, przydałoby się jednak trochę faktów.

Syn postanowił bronić ojca. Nie można mu mieć tego za złe. W książce widać pewną nerwowość polemik. Mniej nawet w dyskusji z historyjkami jawnie zmyślonymi czy zmanipulowanymi, jak relacje Światły. Głównym atakowanym jest bodaj Gomułka i jego wspomnienia. Co ciekawe, Chyliński stara się wpisać w rolę tradycyjnie przypisywaną „Wiesławowi”, np. podkreśla momenty twardości ojca wobec Sowietów. Nie wszystkie znajdują potwierdzenie w innych źródłach. Faktem jest specyfika tego okresu. Abstrahując jednak nawet od zbrodni czasów Bieruta i Stalina, nie sposób zgodzić się z wieloma politycznymi diagnozami autora. Niekwestionowana pozostaje jedynie industrializacja Polski. Chyliński uczciwie zresztą przyznaje, że jej efekty zostały poważnie zniekształcone przez wejście państw wschodnich na drogę intensywnych zbrojeń. Normalizację przyniosła dopiero gomułkowska mała stabilizacja. Tego zaś Chyliński przyznać nie może, będą personalnie związany z kolejną ekipą. W latach 1971-1978 kierował bowiem Komisją Planowania przy rządzie PRL. Potwierdza się więc reguła, że historia Polski Ludowej biegnie skokami, a kolejne ekipy czują więź ze sobą na zasadzie „co druga”.

Źle się stanie, jeśli do lektury „Wspomnień syna” trzeba będzie zachęcać. One powinny być przeczytane. Prawicy nie zaszkodzi, gdy poćwiczy umysł w odnajdywaniu kontrargumentów dla autora. Lewica niech sobie przypomni korzenie. Wszyscy powinni zgodzić się z krytyką „dokonań” ekonomicznych i geopolitycznych ostatniej dekady [tj. lat 90-tych – przyp. KR], którą prezentuje Chyliński w zakończeniu. Niestety z lekturą u nas nie jest najlepiej. Ponoć wypada czytać tylko „swoje” książki i czasopisma (nie mówiąc już o publikowaniu na wrażych łamach!)… Szkoda. W ten sposób nigdy nie będziemy mieli okazji przekonać się, że mówimy przecież tym samym językiem.

Konrad Rękas

Jan Chyliński, „Jaki był Bolesław Bierut. Wspomnienia syna”, Oficyna Drukarska 1999 r.

1Wizje żałoby i spiskowe teorie po śmierci prezydenta Bieruta można dziś spokojnie zadedykować także wszystkim zmanipulowanym propagandą żalu po śmierci prezydenta Kaczyńskiego – KR, 2013

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Rzecz o Bolesławie Bierucie”

  1. Bierut – wychowanek NKWD, mierny ale wierny stalinowiec, sprzedawczyk i marionetka Kremla… i nie nazywajcie tego pomiotu Polakiem bo tego imienia nie jest godzien. A może zdaniem niektórych kolejna niedoceniona i świetlana postać naszych dziejów?

  2. @Autor Jaka wartosc maja wspomnienia Gomulki i to co mowia Berman/Mincowa /Staszewski w wywiadach dla Toranskiej zat. „Oni”?

  3. Ciekawą rzecz napisał o Bierucie i Osóbce w swojej nowej książce Słabek. Napisał konkretnie, że obaj sprzeciwili się koncepcji Stalina powołania przedsiębiorstwa węglowego pozwalającego na eksploatację polskiego węgla przez stronę radziecką. Według nagrań wspomnień Kuropieski z 1987 prezydent krytykował także np. rozmontowywanie szyn kolejowych przez Armię Czerwoną. Problem z Bierutem polega na tym, że w okresie gdy błąkał się bez przydziału i w atmosferze czystek zamykano przed nim wszystkie drzwi, gdy pragnął zaczerpnąć wiedzy, co stało się z komunistami polskimi i jego rodziną, przebywając w Mińsku iodgrywając zresztą wg wspomnień bardzo dobrą dla Polaków rolę (na niektóre z takich działań powołał się Chyliński) i współpracując z partyzantką radziecką (Krasicki wyrwał go stamtąd w momencie, gdy Gestapo już zaczynało go namierzać), potrzebował, by ktoś z towarzyszy pomógł mu zorientować się w sytuacji w kraju. A sytuacja była nieciekawa – strzelano zza węgła do komunistów, nawet do zwykłych obywateli, partia była pokiereszowana przez czystki i wojnę, czekała sprawa wyjaśnienia zabójstwa jej twórcy, a Spychalski pojawił się na miejscu tej zbrodni tuż przed nią…Niestety Bierut nie był informowany, tylko dezinformowany w niektórych kwestiach, co zaciążyło na ewidentnych błędach. Niedawno dowiedziałem się nawet o tym, że Mossor i Korczyński przeprowadzili bez procesu egzekucje Ukraińców, o których nie poinformowano nawet prezydenta, o czym można przeczytać w nowej monografii poświęconej Akcji Wisła…

  4. A co do meritum, to przy tym, że Bierut zasługuje na sprawiedliwe podejście, chcę podkreślić, że zgodnie z tym, czego uczył Lenin w „Zadaniach Związków Młodzieży”, uważam za swój obowiązek dążenie do poznania i przyswojenia całego dorobku myśli ludzkiej niezależnie od tego, jaki krytycyzm może ona we mnie wzbudzić. Nie czytam tylko swoich – należy czytać też Cata-Mackiewicza, Kautskiego itd. Teraz np. podczytywałem na świeżo książkę Łojka „Siedem tajemnic Stanisława Augusta” i kilka wątków mnie bardzo zainteresowało. Tu moje pytanie do Kolegi Konrada, odnośnie Jego wiedzy na temat tego typu kwestii – czy można zweryfikować trop podany przez Łojka, że Katarzyna jako Wielka Księżna była na pensji dworu brytyjskiego? To by potwierdzało sympatię takich autorów jak Cronin, którego biografię Katarzyny dawniej czytałem 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *