Śmiech: Patrioty w cieniu paranoi

 

Bojkot MŚ w Rosji chyba nam na razie nie grozi. Minister Boris Johnson łaskawie oznajmił, że „reprezentacja Anglii w piłce nożnej nie zbojkotuje mistrzostw świata w Rosji”, potwierdzając, że „w Rosji nie pojawią się jednak członkowie rodziny królewskiej i rządu”. Do mistrzostw jeszcze trochę czasu, a „sprawa Skripala” zastygła bez wyjaśnienia czegokolwiek, z odgórnie „stwierdzoną” odpowiedzialnością Rosji, i nie możemy być pewni, że nie nastąpi jednak ponowne rozniecenie ognia. Bojkot pozostaje więc jako straszak, natomiast niezależnie od tego czy nastąpi, już widzę to serdeczne przyjęcie reprezentacji Anglii i jej kibiców (bez względu na to, czy podzielają, czy nie szaleństwa swojego rządu) w Rosji…
Najważniejszą informacją ostatnich dni jest, wbrew tytułowi tekstu, nie zakup Patriotów przez MON, ale list 59 senatorów USA do premiera Morawieckiego w ciągle tej samej sprawie „odszkodowań” za mienie ofiar holokaustu, jakie ma zapłacić Polska. Tu już nawet nie potrzeba wymieniać tych senatorów – wszak to zasadnicza większość spośród 100 osobowej wyższej izby Kongresu. Dlaczego jest to sprawa najważniejsza? Bo dotyczy nas wszystkich, nie tylko obecnie żyjących, ale i naszych dzieci. Jest wielką naiwnością myślenie, że strona amerykańsko-żydowska odpuści tę sprawę w ogóle, a zwłaszcza na skutek np. nowelizacji ustawy o IPN. Nie ma takiej opcji. Sprawa będzie powracać jak nowotwór, do skutku, oby nie z finałem typowym dla tej nieuleczalnej choroby. Polska, co należy jeszcze raz podkreślić, sama pogarsza swoją sytuację, negując legalność PRL i w sposób ocierający się o groteskę podkreślając swoje szczere oddanie USA i bezalternatywność sojuszu z Jankesami. Tak, jak należało się spodziewać, awantura sprowokowana nowelizacją ustawy o IPN, która pokazała nam miejsce jakie zajmujemy w świecie anglosasko-żydowskim, w niczym nie zmieniła spojrzenia polskiej klasy rządzącej na ten sojusz i jego głębokość. Przeciwnie, nastąpiło głośne propagandowe poparcie brytyjskiej prowokacji ze Skripalem oraz poświadczenie pełnego oddania USA, m.in. poprzez podpisanie umowy o zakup dwóch baterii Patriotów. A im głębszy sojusz z USA, im większe swego rodzaju uzależnienie od Amerykanów także w dziedzinie technologii wojskowej, tym prostsza droga dla lobby żydowskiego w USA do szantażowania Polski i ostatecznego wymuszenia zapłaty odszkodowań ofiarom (a raczej głównie „ofiarom” na zasadzie krwi) przez faktycznie największą ofiarę II wojny światowej, czyli państwo polskie. Jednak dla PiS, dla którego najważniejszych ideologów USA jest przedmiotem swoistego kultu, wykonanie koniecznych z polskiego punktu widzenia w tej sytuacji działań, jest całkowicie nie do pomyślenia. I nie mówię tu o jakimś zrywaniu czy zamrażaniu sojuszu z USA, bo to byłoby podejściem skrajnie nierealistycznym, wręcz fantastycznym, lecz o dodaniu do niego mocnych akcentów w postaci umów z innymi uczestnikami NATO. Oczywiście ideałem byłoby odbudowanie i postawienie w znacznie wyższym stopniu niż dotychczas, na polską myśl techniczno-wojskową, ale wobec degrengolady przemysłu zbrojeniowego nie da się tego osiągnąć od razu. Ale można „zdywersyfikować” nasz udział w NATO. O wiele rozsądniejszym od ślepego brnięcia w uzależnienie od USA, byłoby dokonywanie zakupów zasadniczego uzbrojenia w różnych krajach, we Francji, Szwecji itp. W tym kontekście należy widzieć przede wszystkim sprawę Patriotów.
Równie ważne są konsekwencje geopolityczne. Ostra eskalacja napięcia pomiędzy USA/NATO a Rosją na gruncie braku akceptacji przez USA dla faktu, że koncepcja unilateralnego świata ze Stanami Zjednoczonymi jako hegemonem wobec rozwoju Chin i powrotu do gry Rosji, należy już do lamusa historii, jest wielkim niebezpieczeństwem dla świata. Jest także wyrazem nieodpowiedzialności Zachodu, który zamiast pomyśleć pozytywnie, chociaż spróbować koncepcji nowego ładu „od Lizbony do Władywostoku”, pogrąża upadającą cywilizację białego człowieka w konflikcie z Rosją, konflikcie najpoważniejszym od czasów kryzysu kubańskiego, a jednocześnie zupełnie niezrozumiałym i nieuzasadnionym. W porównaniu z obecną sytuacją stosunki USA-ZSRR z czasów układów SALT, czy spotkań Reagan-Gorbaczow wydają się być niewyobrażalną dziś sielanką pokoju…
Polska niestety ugruntowuje swoją pozycję państwa frontowego a to nie może być celem polityki żadnego państwa, które znajduje się w tak trudnej sytuacji geopolitycznej. Zasadą polityki polskiej powinno być utrzymanie pokoju w swoim sąsiedztwie najbliższym z myślą o pokoju ogólnoświatowym.
Nie podoba mi się takie podejście i myślenie o polityce, że poprzez eskalację zbrojeń możemy cokolwiek osiągnąć, czy to w skali ogólnoświatowej, czy też w skali mikro na terenie szeroko rozumianej Europy Środkowowschodniej. Tym bardziej, że kolejne, coraz bardziej śmiercionośne bronie obu stron będą w siebie wymierzone na polskiej ziemi i w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Jeżeli odrzucimy wojnę jako rozwiązanie, a jestem przekonany, że tylko szaleniec może chcieć wojny, widzimy, że wyjściem z sytuacji jest tylko porozumienie, dialog i pokojowe współistnienie. W innym wypadku zbrojenia prowadzić będą do postawienia kwestii bezpieczeństwa światowego na ostrzu noża.
Jest też trzeci aspekt zakupu Patriotów – praktyczno-ekonomiczny. Czy rzeczywiście warto wydawać tyle pieniędzy na sprzęt amerykański? Posłużę się wstępną opinią ekspertów z Agencji Altair (m.in. red. Tomasz Hypki): „Dostawa obu baterii systemu IBCS/Patriot ma nastąpić do końca 2022. Osiągnięcie wstępnej zdolności operacyjnej zapowiedziano na przełom 2023-2024. Obecnie trwa szkolenie językowe i techniczne w krajowych ośrodkach szkolenia. Od 2020 planowane jest kierowanie personelu na kursy i szkolenia w USA, w tym specjalistyczne szkolenia językowe.
Zakłada się, że całkowity koszt I fazy programu Wisła wyniesie ok 4,75 mld USD (16,6 mld zł). (…) 23 marca podpisano umowy offsetowe do programu Wisła. Transfer technologii wyceniono na ok. 950 mln zł. (…) II faza programu Wisła obejmuje pozyskanie pozostałych 6 baterii Patriot. (…) Ograniczenie wartości kontraktu wynika przede wszystkim ze zmniejszenia do minimum wartości offsetu i szeroko pojętej współpracy przemysłowej. Według informacji przedstawicieli MON w sumie 4,75 mld USD (16,6 mld zł) mieści się wyceniony na ok. 700 mln zł bezpośredni udział polskiego przemysłu oraz niemal 1 mld zł na offset. Niestety, dużą część tej ostatniej kwoty stanowią standardowe, w przypadku takich transakcji, zlecenia szkolenia polskiego personelu lub dostawy sprzętu obsługowego. Wartość klasycznych umów kompensacyjnych jest mniejsza. Wiele wskazuje na to, że transfer technologii skoncentruje się na szkoleniach w zakresie zarządzania skomplikowanymi projektami oraz pewnymi rozwiązaniami związanymi z nowoczesnymi technologiami rakietowymi.
Biorąc nawet pod uwagę wartość obu przedsięwzięć (udziału polskiego przemysłu i offsetu), otrzymujemy ok. 11% wartości całego kontraktu, podczas gdy poprzednie kierownictwo resortu obrony zapewniało wielokrotnie, że będzie to nie mniej niż 40%, a 50% w odniesieniu do kwoty całego porozumienia na dostawy 8 baterii…”
Tymczasem Kazimierz Wóycicki, znany opozycjonista, a także od dekad uznany wielbiciel Ukrainy, nie uciekający od tłumaczenia banderowców, po raz kolejny dał się poznać również jako niereformowalny, skrajny rusofob, pisząc dla „Politico” zupełnie już groteskowy tekst „Jaką wojnę prowadzi Putin z Polską i z Zachodem?” Miałem początkowo zamiar dokonać drobiazgowej analizy wystąpienia Wóycickiego, ale powiem Państwu szczerze – nie warto, szkoda czasu. Takiego nagromadzenia absurdów nie widziałem nawet w „Gazecie Polskiej”. Ujmując sprawę syntetycznie, świat Wóycickiego, a przynajmniej nasza jego część wraz z Rosją i szeroko rozumianym Zachodem, to świat naiwnych idealistów, kierujących się jedynie dobrem bliźniego i uchylających nieba innym całkowicie bezinteresownie, który znajduje się pod ciągłym atakiem chytrych i przebiegłych Rosjan z prezydentem Putinem na czele, który wielokrotnie wymieniony, sam w sobie stanowi straszak dla łatwowiernych mieszkańców Zachodu. Rosja i Putin osobiście odpowiadają dokładnie za całe zło, jakie dzieje się w Polsce i na Zachodzie. Putin to nie tylko wielokrotne ataki hackerskie na kraje ościenne, najazdy na Gruzję i Ukrainę, wydalanie dyplomatów (Wóycicki sugeruje, że to Rosja pierwsza wydala), przejmowanie terytoriów Ukrainy i kaukaskich, zaatakowanie bronią chemiczną Wlk. Brytanii (dla Wóycickiego to oczywiste), ale także tworzenie fake newsów i trollowanie. Wielokrotnie już o tym pisałem ja i koledzy, wobec tego nie będę się powtarzał z odkręcaniem tych wszystkich stwierdzeń, zwrócę jednak uwagę, że tzw. fake newsy zrobiły karierę w czasie ostatniej kampanii wyborczej w USA. Prawdziwie wolni Amerykanie, nazwijmy ich „Internetowymi”, w ten sposób nazywali kłamstwa ogłaszane przez potężne media w rodzaju CNN, „New York Times’a”, czy „Washington Post”, służące tzw. Deep State (Głębokiemu Państwu, skostniałemu establishmentowi). Wkrótce jednak media głównonurtowe przejęły to pojęcie i zaczęły je używać w stosunku do Rosji, co czyni również Wóycicki.
Wyobraźcie sobie Państwo, że zdaniem mędrca Kazimierza Rosja stoi dokładnie za wszystkimi konfliktami w Polsce, czy to w sprawie ukraińskiej, czy żydowskiej, czy niemieckiej. Nieświadomi Polacy są przez cały czas sterowani, wszystko dla zapewnienia interesów Kremla. U podstawy takiego myślenia Wóycickiego leży przekonanie, że jedyną polityką słuszną jest polityka ciągłej walki z Rosją w sojuszu z Ukrainą i jakakolwiek inna polityka jest po prostu nie do pomyślenia nawet. Co tam historia, ukształtowane obozy polityczne, spory orientacyjne – zostało ostatecznie postanowione (Wóycicki nie podaje przez kogo), że tylko taka polityka jest prawdziwie polską, która jest przeciwko Rosji. Każda inna jest polityką sterowaną, a w najlepszym wypadku, podpowiadaną przez Rosję. Tylko ci naiwni Polacy dają się wciąż nabierać na jakieś demonstracje antyukraińskie zwoływane przez trolli rosyjskich. Oto próbka myślenia Wóycickiego: „Promoskiewski działacz organizuje demonstrację przed ambasadą Ukrainy. W sumie to dziesięć osób, w tym osiem wziętych z castingu młodych ludzi do trzymania kijów od antyukraińskich transparentów. Trzeba z tego zrobić wideo i wrzucić na YouTube. A następnie zapłacić za promocję i nagle demonstracja urasta do wydarzenia, bo dostała dwadzieścia tysięcy lajków i komentarzy.”
Oczywiście świadomi Polacy nigdy nie demonstrowali by przeciwko swoim sojusznikom banderowcom.
Paranoja jest goła w przypadku p. Wóycickiego. Jest też jednak druga strona medalu, która każe poddać w wątpliwość wiarygodność samego P.T. Autora. Jak pisałem wiele lat temu w tekście „Rosja odpowiada za wszystko”, Rosja stoi zapewne także za naszym wstąpieniem do NATO i do Unii Europejskiej. Skoro tak, to nie jest również nie uzasadnionym przypuszczenie, że może też stać (pociągać za sznurki) za „Politico”, umiejętnie i chytrze manipulując treściami na łamach tego medium. W tym treściami będącymi wyrazem radosnej twórczości Kazimierza Wóycickiego…
Tuz przed Wielką Nocą otrzymaliśmy jeszcze niespodziewany pasztecik świąteczny (tym razem w pozytywnym kontekście) od p. Prezydenta. Oto, zawetował on tzw. ustawę degradacyjną! Zaiste, środowisko p. Prezydenta myśli już o przyszłości (wybory, a może bardziej kwestia stanu zdrowia J. Kaczyńskiego). Wszak sondaże pokazały, że 55% pytanych Polaków jest przeciwko degradacjom osób nieżyjących. Prezydencki minister mówił też o szanowaniu opinii różnych środowisk, o wątpliwościach.
Przyjmuję ten ruch Andrzeja Dudy jako bardzo pozytywny, niemniej, daleko mi do entuzjazmu. Bo przecież weto mogą odrzucić posłowie, bo przecież Prezydent wciąż trwa przy political fiction „powstania antykomunistycznego 1944-63”, wreszcie, nie potrafił do tej pory przełamać się i uczcić krwi i ofiary polskiego żołnierza idącego ze wschodu tak jak na to zasługuje. Będzie miał ponownie szansę w przyszłym roku – znów będą rocznice krwawych bojów na Wale Pomorskim, wielkiej zwycięskiej polskiej bitwy o Kołobrzeg itd. Weterani tych walk są tak samo starzy jak weterani bojów obecnie uważanych za słuszne. Żyją w zapomnieniu a często i w pogardzie okazywanej im przez prawicowych publicystów i historyków – ideologów zemsty. Odznaczenie ich przez Andrzeja Dudę byłoby prawdziwym znakiem wspólnoty narodu i jego losów. Wszystko to się może stać, ale nikt tego za Prezydenta nie zrobi. Musi on to zrobić sam, nie zważając na ataki nienawiści różnych Suskich, czy rodziny p. Walentynowicz.

Adam Śmiech
w Wielką Sobotę 2018

Click to rate this post!
[Total: 5 Average: 4.6]
Facebook

1 thought on “Śmiech: Patrioty w cieniu paranoi”

  1. Orientacja Dmowskiego na Rosję, rywala Niemiec, miała na celu, po pokonaniu Niemiec w wojnie światowej, odebranie im ziemie zaboru pruskiego (Wielkopolski, Pomorza, Śląska) i przyłączenie ich do Kongresówki i Galicji. Cóż nam dziś po Rosji ? Odmienna od polskiej kultura polityczna, tradycja religijna, państwowo-oligarchiczna gospodarka. Patrząc na dzisiejszą mapę Europy z Ukrainą, Białorusią i Litwą – w porównaniu z mapą z 1914 r. i mapą z roku 1772 – należy zdać sobie sprawę, że Polska wygrała z Rosją geopolityczną rozgrywkę cofając terytorium Rosji do czasów Iwana Groźnego. To zburzenie dzieła Piotra I, Katarzyny II i Stalina jest największą współczesną rosyjską traumą, gdyż w Rosji polityka jest w istocie geopolityką. Rosja, kraj wyrosły na podbojach, mający swoje problemy narodowościowe, zawsze będzie autorytarna …albo jej nie będzie. Reakcją na tę traumę rosyjską jest jej współczesna polityka zagraniczna: (1)agresywna aneksja bliskiej zagranicy: Krym, Wschodnia Ukraina, Naddniestrze, Abchazja, Osetia, Syria oraz (2) walka cywilizacyjna z ekspansjonistyczną liberalną cywilizacją Zachodu z coraz lepszym skutkiem (Brexit, Trump, Orban, Le Pen, media społecznościowe, próba otrucia Skripala też wpisuje się politykę zastraszania społeczeństw zachodnich).
    Wnioski: Polska powinna budować z Rosją dobre relacje. Rozumiał to Tusk, który wiedział, że czym lepsze stosunki Polski – państwa frontowego – z Rosją tym silniejsza pozycja Polski na Zachodzie i Środkowej Europie. Zachód, mimo wszystko, chce Rosję wciągnąć w bliską polityczną i gospodarczą współpracę, gdyż wie, że w przeciwnym wypadku Rosja może zechcieć wyrównać dysproporcje między światem „łacińskim” i światem „bizantyjskim” wojną światową. Czy Kaczyński wyciągnie z tego właściwe wnioski czy też będzie dalej wobec Rosji szedł śladami Becka – oto jest pytanie ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *