Stephena Hawkinga coś z niczego

Znany jako genialny fizyk, Hawking jest zarazem zagorzałym przeciwnikiem każdej koncepcji dopuszczającej Boską ingerencję w powstanie wszechświata.  Nie uważa wprawdzie, że nauka wie już wszystko, ale jego zdaniem wiedza ta w zupełności wystarczy, by raz na zawsze odsunąć w końcu religię od prób wyjaśnienia naszego istnienia, genezy kosmosu, a także jego porządku. Wydaje się zresztą, że jego postawa z czasem ewoluowała. Hawking w latach 80’ i 90’ był skłaniającym się w stronę agnostycyzmu naukowcem szukającym odpowiedzi na pytania, które stawiał – dziś jest zdecydowanym ateistą. Do tej pory podkreślał, że wiedza, jaką dysponujemy, nie wyklucza istnienia Boga, jednak już w swojej najnowszej książce pisze wprost, że Wielki Wybuch był po prostu nieuchronną i wyłączną konsekwencją praw fizyki. Książka ta – to rzecz jasna „Wielki Projekt”, napisany wespół z A. Mlodinowem. Autorzy przekonują w niej, że swoje istnienie zawdzięczamy kwantowym fluktuacjom w bardzo wczesnym Wszechświecie. Nasz Wszechświat jest przy tym jednym z wielu, które wyłoniły się spontanicznie z niczego i w których obowiązują różne prawa przyrody.

Pogląd ten ma jednak pewną lukę, o której nikt dotąd nie wspomniał. Skoro bowiem „nasz Wszechświat jest jednym z wielu, które wyłoniły się spontanicznie z niczego”, zarazem zaś twierdzimy, że do ich powstania przyczyniły się prawa fizyki – to samo przypuszczenie o ich powstaniu jest niedorzeczne. Nie może być mowy o prawach fizyki tam, gdzie nie ma nic – zarówno materii, jak też żadnych reakcji, sił oraz energii. Jak więc ma powstać coś takiego jak planeta, a nawet cały wszechświat, tam, gdzie nie dzieje się nic i nie występuje materia? A skąd wzięła się pustka? Jak była duża? Jak doszło w niej do wybuchu – co do którego wystąpienia naukowcy pozostają zgodni? Istnieje teoria mówiąca o zawieszonej w pustce antymaterii – ale skąd wzięła się owa antymateria? Zbyt wiele pytań bez odpowiedzi… Wszystko to, co przedstawia Hawking, to teorie i przypuszczenia. Przedstawiane obecnie próby wyjaśnień genezy Wszechświata nie są bowiem niczym innym.  

W jednej z wcześniejszych prac Hawkinga czytamy: „Tak długo, jak Wszechświat ma początek, moglibyśmy zakładać, że ma też i Stwórcę. Ale co jeśli Wszechświat nie ma ani początku ani końca? Co jeśli po prostu jest? Jakie wówczas miejsce znajdziemy dla Stwórcy?”. Jednak problem w tym, że Wszechświat ma początek, a jak dowodzą najnowsze badania naukowe – nie jest czymś stałym, najpewniej cały czas ulega poszerzaniu. Powoduje to, że ponownie wracamy do koncepcji zakładającej istnienie jakiegoś momentu inicjującego cały proces. Zdaniem Hawkinsa mamy tu do czynienia z efektem dość spontanicznej aktywności – ale czego? I jak doszło do niej w pustce?

Wydaje się, ze inny wybitny fizyk – Albert Einstein – nie miał wątpliwości. W swoich rozważaniach odwoływał się do Boga zadziwiająco często; określał go jako najwyższy umysł, nieskończonego ducha i tajemną siłę zdolną poruszać konstelacje. Pisał o prawach natury prowadzących do Wszechogarniającego Umysłu, który dla niego reprezentował prawdziwą naturę Boga. „Każdy, kto na poważnie angażuje się w pracę naukową, staje się przekonany o tym, że prawa natury stanowią manifestację obecności ducha daleko potężniejszego niż ten, który właściwy jest człowiekowi, a w obliczu którego my, razem z całą swoją znikomą potęgą czuć się musimy skromnie… Moja religia zawiera pokorną cześć dla owego nieskończonego, nadrzędnego ducha, objawiającego się w drobnych szczegółach, jakie jesteśmy w stanie ogarnąć naszymi słabymi i  nieudolnymi umysłami. To do głębi uczuciowe przeświadczenie o obecności nadrzędnej siły przyczynowej, która ujawnia swoją obecność w niezrozumiałym wszechświecie, kształtuje moją ideę Boga”.

Nawet Steven Weinberg, laureat nagrody Nobla w dziedzinie fizyki i zdeklarowany ateista, analizując procesy i ilości materii potrzebnej do powstania kosmosu w kształcie, w jakim widzimy go dziś, zauważył: „dostrojenie jest tu krańcowe, daleko wykraczające poza możliwość wyobrażenia sobie, że to dzieło przypadku”. Inny fizyk,  Freeman Dyson, na podstawie naukowych dowodów zarysował odpowiednią konkluzję: „Wszechświat w pewnym sensie wiedział, że nadejdziemy”.

Dinesh D’Souza, komentując tok rozumowania podobny temu, który prezentuje Hawking, pisał: „Niektórzy lubią mówić o istnieniu „wszechświatów równoległych”, lub wręcz o nieskończonej liczbie wszechświatów. Muszą oni jednak przyznać, że jest to zwykłe koloryzowanie: nie ma żadnego empirycznego dowodu na istnienie jakiegokolwiek innego wszechświata poza naszym. Wiele spośród tego rodzaju hipotez wydaje się być desperackim dążeniem do ominięcia istnienia Boga. Mamy tu do czynienia z czymś na kształt bazującego na wierze ateizmu”. Ateiści tego typu „w pewnym sensie mają światopogląd o wiele bardziej zamknięty, niż osoby wierzące. Dzieje się tak dlatego, że wierzący uznają zarówno wyjaśnienia naturalne, jak też ponadnaturalne. W zestawieniu z nimi niewierzący zamykają się na wszelkie ewentualności, które nie przystają do ich naturalistycznej wizji. Ktoś mógłby stwierdzić, ze nauka uczyniła ich ślepymi na to, czego sama najprawdopodobniej nie jest w stanie im powiedzieć”.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Stephena Hawkinga coś z niczego”

  1. Dodałbym jeszcze jeden ciekawy cytat z D’Souzy na temat wiary w istnienie wielu wszechświatów, w których występują różne prawa fizyczne: ‎”Ktoś, kto może uwierzyć w wielość wszechświatów, nie powinien mieć problemów z wiarą w niebo i piekło, tylko niech potraktuje je jako alternatywne wszechświaty, poza czasem i przestrzenią, działające zgodnie z prawami, które w naszym wszechświecie nie mają zastosowania.”

  2. Artykuł jest niestety mizerny do śmieszności. Rzecz sprowadza się do kwantowej fluktuacji próżni. Człowiek widzi wszechświat przez pryzmat teorii fizycznej od wewnątrz. Kolega zakłada, że dzięki teologii mamy jakiś zewnętrzny jego ogląd i możemy określać granice kontinuum. Stawianie pytań o przyczynę próżni itp. przypomina pytania o przyczynę Boga. Niestety św. Tomasz niewiele wniósł do fizyki i radziłbym się Nim nie posiłkować w próbach opisu fizycznego wszechświata. Albert Einstein (wystarczy sięgnąć do źródeł) rozumiał Boga w sposób jaki jest nie do zaakceptowania dla każdego chrześcijanina (powiedzmy ortodoksyjnego) – na pewno nie jako byt osobowy itd. Bóg Einsteina i religii to antytezy radykalne. Kolega nie myśli jak naukowiec i ma pretensje do prawdziwych naukowców, że myślą jak naukowcy. A tak na marginesie: co wnosi do fizyki idea, że to Bóg stworzył wszechświat?

  3. @praxus: Jak rozumiem ma Pan jakieś dowody wykazujące słuszność tez Hawkinga? Niestety problem tym, że są one oparte wyłącznie na teoriach. Doceniam wkład Hawkinga jako fizyka i kosmologa, ale nie zgadzam się na próbę myślenia w kategoriach „ja wiem wszystko, osiągnąłem pełnię poznania”. To właśnie jest wbrew nauce. Podejście naukowe zakłada, że trzeba dowieść tego, co dyskutujemy lub prezentujemy. Narzędziem badawczym św. Tomasza – o którym pan wspomniał, był jego intelekt. Wydedukował to, co podpowiadał mu rozum i stan wiedzy, jaki posiadał. I do dziś uznaje się to za spójne i logiczne – to tak przy okazji. Hawking doszedł do pewnych wyników, ale wyłącznie teoretycznych – ale nie ma na to dowodów, a za to pytań – masa. Proszę poczytać wcześniejsze prace Hawkinga – ważne jest, by zrozumieć ewolucję, do której doszło w jego stylu myślenia. Co do mnie – nie mam zamiaru wyjaśniać fizyki teologią, ale problem w tym, że fizyka chce zastąpić teologię i Boga, czasem posługując się przy tym metodami rodem ze scholastyki: teza – Boga nie ma, pod to twierdzenie podciągamy całą dostępną wiedzę. Domyślam się, że ma Pan również odpowiedzi na pytania, jakie zadałem w swoim tekście? Co do Einsteina: oczywiście że jego sposób rozumienia Boga i ujmowania go jest znacząco różny od naszego, ale nie w tym rzecz. On akceptował Boga – Hawking całkowicie go odrzuca. Nie jest moim zamiarem podważenie istnienia kwantowej fluktuacji próżni – ale pytanie, czy aby napewno ona wszystko wyjaśnia. I jeszcze jedno: proszę o twardy i naukowy dowód nieistnienia Boga i braku jego wkładu w powstanie Wszechświata. Tylko istnienie takiego dowodu jest w stanie dać legitymację podejściu, jakie proponuje Hawking. To właśnie jest spojrzenie naukowe. Dopóki nie ma dowodów,które wyjaśniają rzecz ostatecznie, a więc fragment po fragmencie, detal po detalu, nie pozostawiają żadnych wątpliwości – wówczas można coś ogłaszać. Hawking ma jedynie teorię – ale podejmuje się ogłoszenia wyniku ostatecznego. Jakkolwiek prawa fizyki nie należą do dziedziny teologii, zajmowanie się teologią nie powinno leżeć w gesti fizyka – jestem pewien, że zgodzi się Pan ze mną.

  4. Dla mnie fizyka jest narzędziem służącym zrozumieniu świata i praw, jakie nim kierują. Ale wykluczanie transcendentu to krok za daleko. Fizyk nie ma po temu żadnych uprawnień, pracuje na tym, co materialne, niestety wiara i byt nadprzyrodzony jest poza zasięgiem stosowanej przez niego aparatury i obliczeń, tak więc wypowiadanie się na ten temat jest w jego wypadku nieuprawnione.

  5. Stawia pan tezę – skądinąd słuszną, że „Stawianie pytań o przyczynę próżni itp. przypomina pytania o przyczynę Boga”. Daje Pan tym samym dowód na to, że owe badania naukowe tak naprawdę są warte mniej wiecej tyle samo, co twierdzenia św. Tomasza z Akwinu. Nie wiemy – na podstawie pewnych przesłanek wierzymy, domniemywamy, uważamy że… Nic więcej. Pisze Pan o kwantowej fluktuacji próżni – ok, ale ile warta jest ta teza bez informacji skąd wzięła się próżnia? Dlaczego doszło do owej kwantowej fluktuacji? Jaki ma Pan dowód na to, że do tej fluktuacji doszło? Co pewnego wiemy o teori strun – poza sformułowaniem pewnej konstrukcji intelektualnej na ten temat? To po prostu dotarcie z teoriami do kolejnego etapu dedukcji – bo przecież nie poznania. Tomasz z Akwinu uważał, że ostateczną przyczyną jest Bóg. Postawił więc pewną hipotezę. A teraz najlepsze: jak narazie nikt nie udowodnił, że jest inaczej.

  6. Hawking jak każdy naukowiec chce wykluczyć całkowicie zbędne i do niczego nieprzydatne hipotezy z punktu widzenia nauk ścisłych. Pan nadal chce definiować fizykę poprzez teologię. Tu nie chodzi o to czy Bóg istnieje czy nie. Druga kwestia Hawking jest fizykiem teoretycznym. Co to oznacza? To, że formułuje w pierwszej kolejności najbardziej spójne i zgodne ze stanem materiału empirycznego teorie, które i tak w drugim etapie muszą być skonfrontowane z rzeczywistością. Pan z kolei uważa, że powinien być teologiem i od razu sformułować ostateczną prawdę i tak go Pan interpretuje – nie zauważa Pan tego? Co do św. Tomasza, nie napisałem ani słowa które by go przekreślało, chyba, że uzna Pan, iż św. Tomasz wnosi dużo do np. informatyki. Poza tym ma Pan problem z odróżnieniem nauki od innych dziedzin aktywności człowieka. Tak już w telegraficznym skrócie: protestantyzacja myślenia.

  7. Nie zroumiał Pan mojej wypowiedzi. Ja właśnie nie chcę, żeby Hawking formułował ostateczne teorie bez dowodów, a jedynie w oparciu o teorie. A on to właśnie robi. Chcę, żeby fizyka zajęła się fizyką, ale niech nie wchodzi w pole zainteresowań teologii. A Hawking rości sobie prawo do oceny tego, czy Bóg jest i na co miał wpływ, tak więc postępuje dokładnie przeciwnie. O moje podejście do nauki proszę się aż tak nie martwić, jest prawidłowe, ale nie lubię naukowego zarozumialstwa, nakazującego myślenie, że wiemy wszystko – a tę właśnie tendencję wykazuje Hawking, który poza wszyskim inym przyjął a priori pewną hipotezę i się jej trzyma bez dopuszczenia innych – niekoniecznie zgodnych z jego, wersji wypadków. A to uważam za najbardziej nienaukowe podejście.

  8. ;Chcę, żeby fizyka zajęła się fizyką, ale niech nie wchodzi w pole zainteresowań teologii.”- Matuszewski. Święty Tomasz w grobie się przewraca widząc , że Davila miał rację ;”Tomizm i marksizm mogą wymienić się między sobą personelem.” Panie Matuszewski pan chce tego samego co Hawking.

  9. @MR: Jestem katolikiem. Wierzę w Boga. Wierzę w to, że dokonał On aktu stworzenia. Fizyka jest dla mnie badaniem i kolejnym sposobem poznania stworzenia w jego wymiarze materialnym, ale nie powinna zabierać głosu na temat Stwórcy, gdyż nie ma po temu żadnych kompetencji i legitymacji. Hawking uważa, że Bóg nie miał wpływu na Wszechświat – ja, że go stworzył. Zapewne dostrzega Pan niewielką różnicę. Jaśniej już nie mogę.

  10. Rozumiem Autora, za to nie bardzo rozumiem jego Oponentów. Jest takie stare polskie powiedzenie: „pilnuj szewcze kopyta”. O ile dobrze zrozumiałem Autora to tego właśnie oczekuje od Hawkinga. Aby pilnował swojego „kopyta” czyli fizyki i nie wchodził na pole teologii. I można to oczekiwanie zrozumieć.

  11. Witam. Uważam, że autor nie do końca zrozumiał przytoczoną przez Hawkinga i Mlodinowa teorię. Autor wspomina na początku o teorii wieloświata. Następnie próbuje obalić teorię, argumentując, że przeprowadzone doświadczenia dowodzą istnienia początku wszechświata. Wkradła się tu pewna luka w rozumowaniu. Należy odróżnić wszechświat od wieloświata. Hawking teoretyzuje, że wieloświat (w którego skład wchodzi X wszechświatów) nie ma swojego początku. W żadnym wypadku nie jest to sprzeczne z dowodami na początek wszechświata. Jeśli chodzi o powstanie czegoś z niczego, wbrew pozorom jest to możliwe. Mówimy tu o fizyce. Musimy matematycznie uściślić NIC. Niech niczym będzie wartość 0. Warto zdać sobie sprawę, że 0 to wcale nie musi być „niczym”. Pod zerem mogą kryć się wartości, które wzajemnie się znoszą (jak -1 i +1). Po dodaniu wychodzi 0 – nic. Ale gdy przyjrzymy się dokładniej, okazuje się, że w tym „niczym” jest to coś. W tym przypadku, to coś pozwoliło na powstanie wszechświata z „niczego”. Panie @Mariusz_Matuszewski: Proszę nie obalać spójnych teorii fizycznych, filozoficznymi rozważaniami. Ludzie mądrzejsi od nas, przewertowali tą teorię, poszukując w niej błędów i nieścisłości na poziomie matematyki, które by ją wykluczyły. Jest Pan katolikiem. Wie Pan, czym jest wiara. Nie ma Pan dowodów na istnienie Boga, ale wierzy Pan, że gdzieś tam jest. Nie ma Pan również dowodów na błędność teorii wieloświatów. Więc dlaczego ją Pan odrzuca?

  12. @Kasyx: Autor rozumie treść książki, a kwestii fizycznych nie ma zamiaru podważać. Jakkolwiek nie zgadza się z podpinaniem nie udowodnionej naukowo teorii badawczej, majacej co najwyżej rangę hipotezy, pod pewnik i atakowaniu na tej podstawie Boga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *