SZTUKA TRANSCENDENTALIAMI STOI.

Błąd popełniany przez zdecydowaną większość naszych współczesnych polega na traktowaniu sztuki jako wyniku całkowicie dowolnej, niczym nieskrępowanej, nie mającej związku z rzeczywistością działalności artysty pojmowanego bardziej jako sztukmistrz niż jako rzemieślnik.

         Współczesna pogarda dla sztuki jest dzieckiem liberalizmu i marksizmu.

To właśnie ów błąd jest główną przyczyną dla której sztuka nie jest uważana za coś istotnego.

Relegowana do kącika z zajęciami na czas wypoczynku pozostawiona w ten sposób została do wyłącznej dyspozycji szarlatanów.

            Sztuka tymczasem jest dziedzina zasadnicza, jest ona bowiem tym, co nam dostarcza piękna niestworzonego, bez którego życie jest po prostu niemożliwe.      Brak niestworzonego piękna we współczesnym świecie jest jedną z przyczyn powszechnej dziś frustracji, która dotyczy nas wszystkich.

           Piękno jest jednym z transcendentaliów, obok Prawdy i Dobra. Byt jako byt jest zawsze prawdziwy, dobry i piękny. Nie ma przed tą rzeczywistością ucieczki. Doktryna transcendentaliów nie jest koncepcją, jedną z teorii, jest trafnym odczytaniem rzeczywistości.

Słowo filozofia znaczy tyle co miłość mądrości, a mądrość to miłość do rzeczywistości, do Boga. Sztuka dostarcza nam piękna niestworzonego, bo dzieło sztuki jest wynikiem działalności artysty, wynikiem działalności którą nazywamy działalnością twórczą.

Nie stwórcza lecz  twórcza

         Z powyższego należy wyciągnąć natychmiast bardzo istotny wniosek. Twórca w swej aktywności nie jest wolny „fałszywą wolnością” „wolnomyśliciela-wolnotwórcy”. Ideałem prawdziwego artysty jest” zależeć, aby być wolnym”. Jego zadaniem jest dodanie splendoru Prawdzie i Dobru. Piękno to bowiem splendor tych dwóch pozostałych i artysta o tyle jest artystą, a dzieło sztuki o tyle jest dziełem sztuki, o ile jest ściśle zależne od rzeczywistości.

Doszliśmy do punktu w naszych rozważaniach, w którym wypowiedzieć należy słowo, które u współczesnego człowieka wywołuje zdecydowany odruch oburzenia.

Odważam się jednak słowo to wypowiedzieć: Mimesis.

Sztuka jest naśladowaniem, imitacją rzeczywistości i o tyle o ile jest imitacja o tyle jest sztuką. W miarę oddalania się od imitacji, im dalej od imitacji, przestaje ona być sztuką, pozostaje nią tylko z nazwy, z pięknej staje się brzydka i zamiast wywoływać pozytywny efekt w duszach, przyczynia się do rozkładu duchowego  i moralnego zarówno poszczególnych ludzi jak i całych społeczeństw.

Człowiek współczesny wzdraga się na myśl o tym, że sztuka jest naśladowaniem, gdyż jego uformowana w liberalnym świecie mentalność nie jest w stanie pojąć jak sztuka naśladująca rzeczywistość  może być twórczością. Nie jest on w stanie tego pojąć, gdyż myli twórczość ze stwarzaniem i chciałby on widzieć w twórcy, w genialnym twórcy….. Stwórcę. To koncepcja artysty-buntownika.

Istotą sztuki  współczesnej, zbuntowanej, istota anty-sztuki jest właśnie to, że artysta zupełnie świadomie i celowo stawia siebie samego na miejscu Boga.

Degeneracja sztuki współczesnej nie pochodzi z chęci dokonania eksperymentów formalnych , lecz z chęci zajęcia miejsca Boga przez artystów. I nie tylko Boga ale i księcia doczesnego, szlachcica, kapłana.

Celem niniejszego artykułu jest pokazanie zasadniczej różnicy pomiędzy klasyczną, arystotelesowską koncepcją sztuki, (wskazującą że imitacja jest twórczością), a koncepcją sztuki, która pojmuje prace artystyczna jako dzieło stwórcze. Zacznijmy więc od klasycznej, zgodnej z rzeczywistością wizji sztuki, która Arystoteles pozostawił nam w „Poetyce”.

Według Stagiryty sztuka jest imitacją. Choć „Poetyka” odnosi się głównie do literatury (tragedia, epika), traktuje również o muzyce i uprawnia analogie w stosunku do innych gałęzi sztuki, która jest przecież jednością. (Zresztą pierwsza strona traktatu nie pozostawia żadnych wątpliwości.) Imitacja, raczej tendencja do imitacji jest człowiekowi charakterystyczna i wynika z jego rozumnej  i społecznej natury. Poezja jest żywą istotą żyjącą.

To właśnie z tej zasady dotyczącej podobieństwa poematu do życia wynika postulat jedności kompozycji i akcji dzieła poetyckiego i tragedii. Sztuka jest podporządkowana bytowi.

Już powyższe asercje wystarczają do zrozumienia realistycznej koncepcji sztuki. Sztuka jest imitacją, gdyż jest zależna od bytu. Jej niezależność od bytu wprowadza dzieło sztuki na pretensjonalne niwy niebytu, fałszu, kłamstwa. Jedność akcji jest notą dzieła poetyckiego, zapewnia mu związek z rzeczywistością. Imitacja nie jest mechanicznym odtwarzaniem. Jest twórcza, jest właśnie twórczością. Właściwie cała klasyczna koncepcja sztuki zawiera się w tych kilku zdaniach. Sztuka jako twórczą imitacja bytu ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Arystoteles posuwa się tak daleko, iż odmawia poezji lirycznej miana sztuki ponieważ poeta liryczny wydobywa wszystko z siebie, nie imituje rzeczywistości. „Poetyka” Arystotelesa, powiedzmy raczej tekst który dochował się do naszych czasów we fragmentach, który posiadamy w wersji przypominającej skrótowe notatki do wykładu lub do seminarium, traktuje szczegółowo o wielu innych kwestiach również, lecz wszystkie one sprowadzają się do twórczej mimesis.

Witruwiusz w „De Architectura” tak samo udowadnia, iż sztuka jest imitacja.

Gdy na tak ujętą koncepcje sztuki spoglądamy naszymi, współczesnymi oczyma, kontemplujemy pokorę tej wyprzedzającej swą epokę wizji i uzupełniamy ją splendorem transcedentaliów, podziwiamy dorobek ludzkiej refleksji i penetracji bytu , pozostawiony nam i przekazywany  przez wieki.

Juz na początku Renesansu pojawiły się dzieła usiłujące zerwać z dotychczasową zasadą zgodności rzeczywistości artystycznej z rzeczywistością ontyczną. Można chyba śmiało powiedzieć, że posag Dawida dłuta Michała  Anioła jest częściowym  przynajmniej zerwaniem z rzeczywistością. To Michał Anioł jest pradziadem sztuki zdegenerowanej.

Niebezpieczeństwo nawet częściowego tylko zerwania z realnością w przypadku twórczości artystycznej polega na quasi-natychmiastowym postawieniu się twórcy w roli Stwórcy, nawet jeśli w przypadku Michała Anioła z całą pewnością tendencja ta nie była do końca uświadomiona. Michał Anioł rzeźbiąc wyimaginowanego Dawida nie zerwał z przedmiotem (z obiektem), zerwał wyłącznie z rzeczywistością, z kontekstem historycznym, z konkretem i z tradycją.

Jego Dawid jest ogólnoludzki, jest greckim herosem w domyślnej lecz nieobecnej hebrajskiej, konkretnej rzeczywistości historycznej znanej  widzom z Pisma Świętego.

Dawid Michała  Anioła jest niemożliwy i nierealny, nie jest jednak częścią jakiejś nowej rzeczywistości paralelnej.

Próba uczynienia ze sztuki czynnika stwórczego rzeczywistości  paralelnej pojawi się o wiele później.

Jednym z tych, którzy rzucili podwaliny pod całkowite oderwanie sztuki od bytu i pod uczynienie z niej rewolucyjnego czynnika nowej  akcji stwórczej  był Oscar Wilde. Jego koncepcja zaprezentowana została najlepiej w dialogu  „The Decay of Lying”. Dialog ten proponuje absolutnie rewolucyjny program sztuki  i jak się później okaże, ten satanistyczny w swych zamierzeniach zamysł zostanie w bardzo krótkim czasie zrealizowany o wiele dokładniej, niż to się samemu Wilde’owi mogło marzyc.

Przyjrzyjmy się bliżej propozycjom Wilde’a. Oscar Wilde (1854-1900) najdokładniej  wyłożył swą koncepcje sztuki w dialogu zatytułowanym „The Decay of Lying – An Observation” pochodzącym ze stycznia 1889 roku. Dialog Wilde’a wyprzedza o 20 lat esej Wassilya Kandinsky’ego „Uber das Geistige in der Kunst”. Oscar Wilde proponuje czytelnikowi przysłuchanie się wyimaginowanej rozmowie dwóch kolegów, których imiona brzmią Cyril i Vivian.

Nie wiemy o nich nic więcej ponadto, że są młodzi, bogaci i że są członkami najwyższych londyńskich sfer intelektualno – artystycznych epoki. Ich rozmowa ma miejsce w scenerii trudnej do wyobrażenia na Kontynencie (z wyjątkiem Rosji), jednak całkowicie realnej w Wielkiej Brytanii. Sam dialog napisany jest klarownie, w doskonałym angielskim  i z przejrzystością, która zawsze charakteryzuje tego bardzo niebezpiecznego i wywrotowego pisarza o złym życiu. Oscar Wilde uczynił  w omawianym dialogu swoim  alter-ego Viviana. Zamiarem Wilde’a jest ni mniej ni więcej jak… refutacja Platona.

Nie pomylmy się.

„Poetyka” Arystotelesa również nie podąża wszystkimi ścieżkami wskazanymi przez Platona. Ale Arystoteles nigdy nie odrzuca Platona. On tylko go koryguje, często, jak to się utarło mówić, ”sprowadza niebo na Ziemie”, dokonując w ramach platonizmu rodzaj wewnętrznego zamachu stanu, przewrotu.

To Platon jest twórcą podstaw racjonalnej kultury europejskiej i Arystoteles nigdy nie wyrzekł się swego przyjaciela. Amicus Plato. Oscar Wilde, stosunkowo wtedy młody, niezwykle wykształcony i oczytany, czemu w dialogu daje dowód, podjął się w 35 roku życia karkołomnego zadania odrzucenia wszystkiego, co dotychczas  stanowiło o istocie sztuki!

Teza dialogu jest następująca: jeżeli sztuka jest imitacją, jej rezultatem jest degeneracja. Imitacja prowadzi do dekadencji.

Alter-ego Wilde’a, Vivian, przyprawia w pewnym momencie swojego przyjaciela do rozpaczy. Cyril nie wytrzymuje otwartości rewolucyjnej argumentacji kolegi i wykrzykuje  „My dear boy!”

Cały wywód Viviana sprowadza się do kilku tez:

-Natura zawsze ,,pozostaje z tyłu za wiekiem”.

Jeżeli za naturę uzna się zewnętrzne wobec człowieka zjawiska, nasz ogląd natury jest wyłącznie odkryciem tego, co ludzie do natury wnieśli.

Natura tak pojęta nie posiada własnej siły sugestii.

Z innego punktu widzenia, świadoma samej siebie kultura jest w konflikcie z naturą rozumiana jako zwykły, naturalny instynkt,

-Sztuka zaczyna się wtedy, gdy ma miejsce abstrakcyjne decorum, wraz z wysiłkiem czystej wyobraźni, z wysiłkiem zmagającym się z tym, co nie istnieje, co jest nierealne, a więc co istnieje wyłącznie w wyobraźni podmiotu pracy twórczej.

Życie poczyna wtedy fascynować się nowa wspaniałością i pragnie przyjęcia siebie samego do wnętrza wysiłku artystycznego. Dla sztuki życie jest surowym materiałem,

sztuka przetwarza życie, wytwarza je i formuje. („Dosyć już żyliśmy w glorii praw, które dał Adam i Ewa. Zajeździmy kobyłę historii.”-  Włodzimierz Majakowski „Lewą Marsz” ).

Sztuka w tym procesie nie zna żadnych granic. Gdyby życie znów odnalazło swoje prawa w sztuce, nastąpiłaby jej istna dekadencja, -Życie, „biedne, niepewne, mało interesujące ludzkie życie” próbuje naśladować zdumiewającą cudowność  sztuki.

Wilde ustami Viviana proklamuje w tym miejscu wyższość sztuki nad tym, co nazywa życiem. Jego teza prowokuje reakcje kolegi. Cyril prosi go o precyzje.

„Mogę w zupełności zrozumieć Twą obiekcje w kwestii sztuki jako zwierciadła (…) ale nie chcesz chyba powiedzieć, że wierzysz poważnie iż życie naśladuje sztukę, że życie własne jest zwierciadłem, sztuka zaś rzeczywistością”.

Vivian nawet przez moment nie waha się przyznać, że oto właśnie mu chodzi. Został dobrze zrozumiany przez słuchacza. Życie naśladuje sztukę o wiele bardziej, niż sztuka życie.

Wielcy artyści są wynalazcami typu piękna, życie zaś stara się ów typ kopiować, jak przedsiębiorczy wydawca.

Wilde używa terminu „publisher”. Z całą pewnością jest on odpowiednikiem polskiego rzeczownika „wydawca”, lecz co jest zresztą charakterystyczne dla języka angielskiego, słowo „publisher” ma również drugie, „głębokie” znaczenie; w tym konkretnym  przypadku chodzi tu o upowszechnianie, gdyż korzeń „pub” odnosi sie do publiczności, masy. „Publicity”, reklama,  nie jest juz daleko.

Należy  przyznać, że Wilde, z właściwą dla teoretyków angielskich odwagą i brakiem skrępowania wymogami  rzeczywistości (omawiany tekst Wilde’a jest praca filozoficzna, tak jak esejem filozoficznym jest wspomniany esej Kandinsky’ego) formułuje nowy program sztuki i jej roli społecznej, politycznej, słusznie poniekąd zauważając, że………. nasz ogląd rzeczywistości kształtuje jej ogląd przez nas. Tautologia. Tenże, będąc podstawą naszych ludzkich działań, istotnie wpływa na kierunek naszej własnej interwencji w naturę i życie. Wilde proponuje tautologie. Działalność ludzka istotnie zależna jest od oglądu rzeczywistości i to ten właśnie owocuje koncepcjami działania. W tym i tylko w tym sensie esse est percipi.

Ale nie w porządku  ontycznym. Wilde jest niedouczony-myli porządki. Percepcja jest zależna wobec esse i starać się udowodnić coś przeciwnego, nawet na gruncie estetyki, to tak jak powiedzieć, że wydarzenia minionych epok miały miejsce tylko o tyle, o ile znane są późniejszym historykom. To prawda, że nasz obraz minionych epok jest zależny od naszej znajomości archiwów, ale wydarzenia miały miejsce tak czy inaczej, nawet jeżeli nie są nam obecnie znane. Nasz obraz przeszłości jest rodzajem interpretacji materiałów archiwalnych, konwencja, ale to, co miało miejsce, nie jest wynikiem żadnej interpretacji.

Rozumowanie Viviana idzie właśnie dokładnie w kierunku odmiennym, idealistycznym. Esse est percipi.

Oscar Wilde, człowiek bardzo złego życia, pisarz wywrotowy i skrajnie  rewolucyjny mylnie uważany jest za twórcę elitarnego. Tematyka, która podejmował, łatwy język jakiego używał, zaangażowanie polityczne po stronie socjalizmu, tak zwana „wrażliwość społeczna” każą raczej myśleć coś zupełnie przeciwnego. Wilde obracał się w kręgach elitarnych ale nie był ani wyniosły ani elitarny.

W wiezieniu grał w piłkę nożną ze strażnikiem, zaś jego „Ballada o Wiezieniu w Reading” , całkowicie błędna ideowo choć napisana ze złowrogim artyzmem, odkrywa nam zwykłego człowieka, sympatycznego, choć zboczonego i przewrotnego do szpiku kości. Był to twórca nastawiony na umasowienie sztuki.

Sztuce przypisuje on role kulturotwórczą w społeczeństwie.

Jean Racine pragnął wyłącznie, aby jego tragedie podobały się arystokratycznej publiczności i uścisk dłoni Ludwika XIV był , obok pieniędzy, jego nagroda. Oscar Wilde chce przekształcić życie.

W kilkadziesiąt  lat później twórcy wyrośli ze szkoły „Bauhaus” dokonają rewolucji w praktyce estetycznej Zachodu, przekuwając fantastyczne, całkowicie oderwane od bytu koncepty w produkcje na skalę masową, która zmieni i zniweczy nasze życie. Ten stan  trwa do dziś.

Oscar Wilde był jednym z proroków tej rewolucji, prorokiem dziś niedocenionym. Krytycy skupili się na jego zboczeniu, na ubraniu, na anarchizmie i na elementach satanistycznych obecnych w jego twórczości..

Zapomniano prawie zupełnie o  Wildzie- filozofie, szkodliwym  bardzie Rewolucji.

Kandisky we wspomnianym  eseju filozoficzno-teozoficznym powołuje się na Wilde’a, choć nie na dialog, który  jest  przedmiotem  naszego obecnego zainteresowania.

Powiedzieć można śmiało, że jeżeli Kandinsky  powołuje się na Wilde’a, to Wilde z całą pewnością odegrał w jego refleksji filozoficzno- estetycznej jakąś rolę, że mógł być dla teozofa Kandinsky’ego  sabotażystą dokonującym detonacji podłożonego pod rzeczywistość ładunku wybuchowego.

Kandinsky idzie bowiem o wiele dalej, niż Wilde. Kandinsky pragnie zmienić Byt.

„The decay of lying” jest jednym wielkim ściekiem wszelkich teorii en vogue w epoce Wilde’a.

Dla niego, życie jest wyłącznie pragnieniem wyrazu, sztuka daje życiu wiele możliwości ekspresji, dzieło sztuki ma władzę doprowadzić  młodych ludzi do samobójstwa. Teorie wyrażona przez Viviana, Cyril nazywa  „z całą pewnością ciekawa teoria” ale nie wydaje się być przekonanym. Żąda on od przyjaciela dowodów na to, że życie i natura są imitacją sztuki. Vivian nie waha się i tym razem. Jego odwaga w promowaniu śmiałej  tezy przekracza wszelkie granice. „My dear fellow, I am prepared to prove anything”.

„Dowód”  jest następujący.

Zmiany klimatyczne, które ostatnimi czasy (w epoce Wilde’a)  miały miejsce w Londynie są wynikiem wpływu szkoły impresjonistów. Czym jest bowiem natura? Natura nie jest  „matką, która nas urodziła.” Jest ona  naszym stworzeniem. To w naszym mózgu powstaje to, co się nazywa natura. Rzeczy istnieją dzięki naszej percepcji. Nasza percepcja zaś zależy od sztuki, która wywarła na nas wpływ.

Co innego patrzeć, co innego oglądać. Ogląda się tylko to, co jest piękne. Rzecz zaczyna istnieć dopiero wtedy, kiedy się ją ogląda. Mgły zawsze zaciemniały Londyn, lecz ludzie zwracają dziś uwagę na londyńskie mgły tylko dlatego, że poeci i malarze nauczyli ich „tajemniczego piękna tego zjawiska”. Mgły nie zauważał nikt zanim nie stała się ona „rudą sztuki”.

Mgła zaczęła istnieć, kiedy sztuka wynalazła ja. Sztuka jest stwarzaniem. Jest procesem stwórczym, nie twórczym. Wilde posuwa się do afirmacji, że sztuka nie wyraża ani temperamentu swej epoki, ani ducha czasów, i że nie jest ona zależna od moralnych i społecznych uwarunkowań. Sztuka nie wyraża nic, wyłącznie sama siebie. Wilde nazywa to twierdzenie „zasada nowej estetyki”.

Sztuka jest ponad cieniami jaskini Platona, zaś sztuki najszlachetniejsze odrzucają nawet ciężar ducha ludzkiego i same w sobie szukają własnej symboliki.

Epoki, czasy są odzwierciedleniem sztuki, nie na odwrót. Wilde marzy o sztuce abstrakcyjnej, sztuce idealnej. Należy odnowić idee sztuki-kłamstwa. Tylko sztuka-kłamstwo zapewnia jej, według Wilde’a, poleganie wyłącznie na sobie samej i wyraz wyłącznie siebie samej, niezależność od natury,  (tak aby uniknąć powrotu dekadencji w sztuce)  i boskie panowanie nad życiem.

Kłamstwo, ekspresja pięknych lecz nieprawdziwych rzeczy jest właściwym celem sztuki.

Rozmowa dwóch kolegów (ostatnie zdanie dialogu mogłoby wskazywać, że ich związek jest w umyśle Wilde’a czymś trochę innym niż zwykłą znajomością), toczy się w sielskiej scenerii. Dialog, szczególnie wywody Viviana są spektakularnym popisem oczytania, niezwyklej  wprost  znajomości sztuki  i literatury, głównie  angielskiej i francuskiej.

Rozmowa kolegów wypełniona jest krytyką rożnych pisarzy i uwagami o malarzach, żyjących lub nie.

Ale zamysłem Wilde’a nie było polemizowanie  z takim czy innym nurtem w sztuce jemu samemu bliskim czasowo lub niedawno dopiero wygasłym.

Zamysł Wilde’a jest rewolucyjny. Proponuje on w sztuce rewolucję taką, jaka rewolucja bolszewicka będzie w materii politycznej, moralnej i gospodarczej.

Postawa polegająca na uznaniu życia i natury jako materiału do obróbki i do przetworzenia, bez czego ani sztuka ani życie nie mają istnienia jest teza przypominającą to właśnie, co zarzuca bolszewikom w trakcie swej rozmowy z dowódca czerwonych partyzantów tytułowy bohater powieści Borysa Pasternka, “Doktor Zivago.”

Koncepcja Wilde’a jest propozycja rewolucyjna. Nie ma on odwagi zerwać jeszcze z obiektem, tak jak za 20 lat zrobi to Kandinsky ale idzie o wiele dalej niż Michał Anioł.

Michał Anioł nagiął rzeczywistość do swoich wyobrażeń, kłamał i czarował ze skutkiem natychmiastowym. Wilde proponuje kłamstwo i dominację nad  rzeczywistością  podniesione  do rangi system estetyczno-handlowego.

Wysuwa wprawdzie  idee sztuki abstrakcyjnej, ale tylko raz w omawianym dialogu i w jego własnej  twórczości literackiej nie ma elementów abstrakcji. W literaturze uczyni to dopiero antypowieść (Alain Robbe-Grillet,Michel Butor).

Oscar Wilde, jak chyba nigdy nikt przed nim, zauważył potęgę sztuki  i jej autentyczną  moc kształtowania i przekształcania rzeczywistości. Nie zawahał się postawić artysty na miejscu Stwórcy, na miejscu Boga, do którego zresztą Wilde, według niektórych świadectw, dojdzie  pod sam koniec krótkiego życia (w religii katolickiej podobno).

Wiek następny, wiek XX w pełni zrealizuje koncepcje sztuki jako całkowitej  abstrakcji, oderwanej od obiektu, a utworzone przez szkole „Bauhaus” pojęcia zaowocują konceptem  design.

Sztuka istotnie zmieni i naturę i świat, całe nasze życie, pchnie nas na tory częściowego braku kontaktu z materią (wpływ gnozy) i to właśnie owa walka z materia, wyrosła z holenderskiego kalwinizmu, z teozofii, z bolszewizmu i z demiurgicznych w swym zamyśle zapędów niektórych teoretyków i malarzy będzie i jest nadal jednym z fundamentów współczesnego nierzeczywistego  świata, w którym przyszło nam cierpieć.

Antoine Ratnik

NB. Prace Michała Anioła i Oscara Wilde’a są nie tylko częścią sztuki zdegenerowanej, ale i moralnie niebezpiecznej. Autor ostrzega Czytelników przed zapoznawaniem się z tymi dziełami, gdyż kontakt z nimi może wywołać pokusy i być okazja do upadku.

Bibliografia.

·         Aristote, “POETIQUE”, Librairie Générale Française, Paris, 1990

·         Oscar Wilde, « De Profundis (….) and Other writings »,WEL,Hertfordshire,1999

Antoine Ratnik

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “SZTUKA TRANSCENDENTALIAMI STOI.”

  1. „Współczesna pogarda dla sztuki jest dzieckiem liberalizmu i marksizmu.To właśnie ów błąd jest główną przyczyną dla której sztuka nie jest uważana za coś istotnego.” Czy to nie przesada tak wszystko zwalać na liberalizm i marksizm ?????????

  2. „Trzeba jednocześnie nie tracić z oczu horyzontu i patrzeć pod nogi. Szczegół jest rzeczą okrutną, zwłaszcza jeśli się kocha szczegół tak jak ja. Z pereł powstaje naszyjnik, ale to nitka tworzy naszyjnik: otóż nizać perły nie gubiąc ani jednej i wciąż trzymać swoją nitkę drugą ręką to jest sztuka”- Gustaw Flaubert.

  3. @Oebf – Autor nie przesadza, choć ja wiązałbym tę pogardę z charakterystycznym dla zarówno marksizmu jak i liberalizmu egalitaryzmem. Brak Autorytetu powodem tego, że nascienne bazgroły dzikich plemion są dla modernisty tyle warte, co dzieła np. niderlandzkiego renesansu.

  4. A mnie się wydaję, że jednak przesadza. Jakim to sposobem „współczesna pogarda dla sztuki” ma być dzieckiem liberalizmu i marksizmu ? Teza jest bardzo naciągana. Niektórzy wszędzie dopatrują się działania szatana…a inni…proszę wybaczyć, ale tak mi się skojarzyło….

  5. Zaznacze, że nie czuje się na siłach, by prowadzić dyskusje o sztuce, ale stwierdzenie:”Sztuka jest naśladowaniem, imitacją rzeczywistości i o tyle o ile jest imitacja o tyle jest sztuką. W miarę oddalania się od imitacji, im dalej od imitacji, przestaje ona być sztuką, pozostaje nią tylko z nazwy” wydaje mi sie trudne do obrony. Zacytowany przeze mnie Gustaw Flaubert był przedstawicielem naturalizmu, który dążył do maksimalnej doskonałości formy, przy maksimalnym obiektywizmie opisu – z tym pewnie by się zgodził Autor, tak definiowany zamiar artysty nie byłby dekadencki. Tylko że Flaubert jednocześnie postulował „sztukę dla sztuki”. A to juz, zapewne, dla Autora dekadencja, choc w moim przekonaniu logiczna konsekwencja „imitacji”. Dla mnie transcendentalia, którymi „sztuka stoi”, są tym, co wyczytamy „miedzy wierszami”, „drugie dno”, to co „nie wprost”. To co „wprost” jest (albo powinno byc, bo definiowac sie nie odważę) zawsze blagą, kłamstwem. Nieładne słowa- ale nie można ich nie użyć rozmawiając o sztuce. Nie ważne „prawdziwej” czy „zdegenerowanej”.

  6. @Antoine Ratnik- Flaubertem posłużyłem się nie dlatego, że czerpie z niego inspirację (choc ta poetycka definicja sztuki do mnie przemawia), ale dlatego, że imitacja to prawie sztandarowe hasło naturalistów. Wyjasnił pan, ze chodzi o „strukturę bytu”, przez co troche mniej rozumiem, i mniej sie nie zgadzam.Ale, załóżmy, że chodzi o cokolwiek, o imitację „X”. Wtedy: sztuka jest o tyle sztuka, o ile jest imitacją X.”W miarę oddalania się od imitacji(X), im dalej od imitacji(X), przestaje ona być sztuką, pozostaje nią tylko z nazwy”. Zgodnie z tym, sztuka jest opisem czegoś- X, im wierniejszy jest opis, tym sztuka lepsza. Najlepsze jest X które tylko trzeba wiernie odwzorować. Najlepszy jest artysta, który widzi X jakie jest i potrafi je takim przedstwaić. W ogóle ranga „X” jest w tym wywodzie tak wysoka, że musi chodzić o Boga. Dobrze zrozumiałem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *