Jest to autorska praca pt. „W hołdzie Narodowym Siłom Zbrojnym” pod redakcją Karoliny Tyrały- Kalus. W przeciwieństwie do licznych publikacji historycznych, których pojawiło się już dość sporo po 1989 roku, praca ta łączy w sobie zasadniczy element spoiwa myśli oraz czynu, kiedy testament „dziadków” będzie realizowany rękoma „wnuków” – spadkobierców historii.
Bo jest to książka inna w swoim wymiarze, niż te, które do tej pory się ukazały. Dzieje NSZ, to temat niewygodny dla luminarzy demokratury. Jest to wciąż obszar spekulacji, kłamstw i wypaczeń. Pomimo zmian ustrojowych, zbrojne ramię obozu narodowego opisywane jest stalinowskim językiem, nie tylko przez dzieci oprawców. Powszechna moda na patriotyzm bez nacjonalizmu każe pomijać skrupulatnie ideę walki i czynu formacji ZJ – NSZ. Na szczęście i w naszym kraju, są wydawnictwa oraz ludzie, którzy nie chcą, aby ta pamięć odeszła do lamusa. Po 1989 roku ukazało się kilkanaście tytułów- wspomnienia dowódców i żołnierzy, analizy historyczne, dokumentacje, albumy. Wiedza o Narodowych Siłach Zbrojnych ocalała.
Książka, która miałem przyjemność przeczytać, ma inny charakter. Zawiera w sobie dwa nurty. Pierwszy z nich, to pamięć, przywołana słowami żołnierzy NSZ. Świadkowie mówią. Ich wspomnienia, osobiste tragedie, niezwykłe życiorysy i dalsze losy, będące czymś więcej niż opisami czasów złamanych nadziei. To historia wciąż żywa w słowach podmiotów lirycznych i narratorów. Druga część, to twórczość literacka działaczy i sympatyków ONR, inspirowana walką i czynem ostatnich Rycerzy Rzeczpospolitej. I dopiero druga część „Hołdu” odkrywa przed nami właściwy wymiar publikacji.
W poezji, w esejach i w szkicach dramatycznych autorzy przemawiają do czytelnika. W tej twórczości odbijają się echa pokolenia „Sztuki i Narodu”. To dobrze, iż nie tylko historia faktów dokonanych uzmysławia nam wielkość ludzi i wydarzeń. Myślę, że wraz z tą książką, przyszedł czas na refleksyjne pojmowanie historii, zwłaszcza, że próby tej podejmują się ludzie młodzi ideą i wiekiem. To budzi w nas nadzieję, że cywilizacja nie jest tylko ukierunkowana na doczesność. To może dać impuls do działania innym Polakom- twórcom, w poszukiwaniu sensu własnej tożsamości w tym, co starają się przekazywać innym i pozostawić po sobie. Bez względu na to, czy książka ta pobudzi nas do głębszych refleksji, czy pozostanie tylko kolejnym etapem boju o pamięć- ona jest przełomem. Niechaj, więc to ośmieli innych, do wyrażania własnych myśli w sposób literacki.
Książka „W hołdzie Narodowym Siłom Zbrojnym” jest dla mnie miłym zaskoczeniem i można się cieszyć, że ten współczesny pomnik literacki, kumulujący historię oraz sztukę, został już postawiony. Nacjonaliści polscy mają w swoich genach umiejętność dokonywania takiej syntezy. Specyfika tego projektu polega na tym, iż nie sposób tego zobrazować tak, jak się to odbiera czytając. Wkraczamy na bardzo osobisty grunt, w zależności od tego, w jakiej kondycji jest nasza wrażliwość. Dlatego też czytanie tej książki jest zajęciem wysoce subiektywnym, co jest zrozumiałe, mając na uwadze jej treść. Spontaniczność tego projektu pozwala żywić nadzieję, iż pojawią się nowe- równie udane pomysły, które obudzą polską młodzież, zaklętą intelektualną niemocą w mrokach mass mediów.
Ale myślę też, że stać nas na więcej. Kultura polska czeka na przywołanie historii w różnych formach artystycznego wyrazu. Jeśli powstanie polska literatura historyczna w tym zakresie, na pewno wyprze ona bezkrytyczny kult Armii Krajowej i zneutralizuje nieco romantyczność powstańczego ludobójstwa. Historia ZJ- NSZ, to dzieje bohaterskiego oręża, z którego możemy być dumni, nie tylko jako spadkobiercy tej idei, ale też jako strażnicy naszej tożsamości. To, zaś tylko i wyłącznie od nas samych zależeć będzie, czy w podręcznikach do nauki historii Polski, znajdzie się w końcu miejsce na etos Brygady Świętokrzyskiej, czy też panoszyć się będzie kult jedwabnych geszeftów.
Tomasz J. Kostyła