.
Nie milkną echa po skandalicznej decyzji Witolda Waszczykowskiego, który skompromitował państwo polskie na arenie międzynarodowej tym, że wystraszył się grupy rosyjskich motocyklistów. Z samej Rosji miało ich przyjechać kilkunastu, z czego tylko (aż?) czterech z nich, to członkowie słynnego już klubu „Nocne Wilki”. Występek polskiego ministra spraw zagranicznych niesie katastrofalne skutki na wielu płaszczyznach.
W kwestii rosyjskich motocyklistów naiwni (do których i ja się zaliczam) mieli złudne nadzieje, że obecny rząd – do obrzydzenia powtarzający hasło o 'dobrej zmianie’ – nie powtórzy błędu swoich poprzedników. Nie żebym się łudziła, że politycy Prawa i Sprawiedliwości okażą się być mężami stanu – aż tak naiwna nie byłam. Miałam jednak nadzieję, że – chociażby ze względów wizerunkowych – nie będą małpować idiotycznych decyzji Platformy Obywatelskiej.
Małostkowość i głupota
Niestety. Niemal do samego końca (przygotowania do wyprawy trwały kilka miesięcy), trzymając w niepewności pozwalali mieć nadzieję, że rosyjscy motocykliści – wzorem Rajdu Katyńskiego – będą mogli swobodnie nawiedzić groby swoich przodków, którzy w okrutnych czasach II wojny światowej polegli na froncie. Armia Czerwona – choć pokonała okupujących Polskę niemieckich nazistów – to z oczywistych powodów nie kojarzy się Polakom z wyzwoleniem. Ale trzeba być kompletnym idiotą, a wręcz człowiekiem bez serca, by zabraniać dziś młodym Rosjanom czcić pamięć o radzieckich żołnierzach. Przecież ci ludzie także byli ofiarami okrutnych ideologii, których decydujące starcie – nazizmu z komunizmem – nastąpiło między innymi na obecnych ziemiach Polski.
Warto zauważyć, że trasa motocyklowego rajdu „Drogi Zwycięstwa” z Moskwy do Berlina objęła w planach nie tylko cmentarze radzieckie. Wystarczy wspomnieć program przejazdu przez Polskę, do którego rosyjscy motocykliści włączyli między innymi złożenie wieńców przy Grobie Nieznanego Żołnierza na Placu Piłsudskiego w Warszawie, odwiedzenie Muzeum Powstania Warszawskiego czy wizytę w Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. Zaplanowano także złożenie wieńców pod pomnikiem Ofiar Rzezi Wołyńskiej we Wrocławiu i przyjazd do Oświęcimia, a konkretnie do muzeum na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz.
Miejsca pamięci to jedno. Drugie – moim zdaniem ważniejsze – to spotkania z Polakami. Tego prawa również pozbawiono motocyklistów z Rosji. Tym sposobem podjęto próbę odcięcia Rosjan od możliwości przerobienia ważnej lekcji z historii. Bo z kim oni mają rozmawiać o bolesnej przeszłości, jak nie z nami? Powiem więcej, Rosjanie – a przynajmniej ci których poznałam z klubu „Nocne Wilki” – są bardzo otwarci na rozmowy o tym, co na szczeblu politycznym budzi jedynie waśnie i spory. Ufam jednak, że nasza – zwykłych ludzi – determinacja, nie pozwoli na zerwanie tych więzi, które pomimo ordynarnej polityki rodzą się na zupełnie innej, czysto ludzkiej płaszczyźnie.
Paradoksem jest, że te zdrowe relacje kiełkują w niezwykle chorej atmosferze. Klimat zatruwają nam politycy z Polski. Strona rosyjska od 15 lat otwierała granice dla polskich motocyklistów z Rajdu Katyńskiego. Rosjanie nie zamknęli granic przed polskimi motocyklistami nawet po ubiegłorocznej decyzji o zakazie wjazdu do Polski dla „Nocnych Wilków”. Co więcej, w kwietniu br. władze rosyjskie udzieliły wsparcia stronie polskiej w przeprowadzeniu na terytorium obwodu smoleńskiego uroczystości upamiętniających, związanych z rocznicą tragedii katyńskiej i katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Jednak ostatnia decyzja Waszczykowskiego przelała czarę goryczy. Kierując się obowiązującą w dyplomacji zasadą wzajemności Rosjanie mogą już w tym roku nie wpuścić Rajdu Katyńskiego. I będzie to tylko i wyłącznie wina polskiej polityki zagranicznej.
Wielkie dzieło ponad podziałami
17 kwietnia br. największe agencje medialne w naszym kraju – Polska Agencja Prasowa (PAP), Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), Katolicka Agencja Informacyjna (KAI) – a za nimi wiele portali, rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych dzieliły się ze swoimi odbiorcami wielkim wydarzeniem zorganizowanym z inicjatywy Wiktora Węgrzyna, komandora Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego. Mowa o XIII Zlocie Motocyklowym im. Księdza Ułana Zdzisława Jastrzębiec Peszkowskiego na Jasnej Górze. Jedyna taka na świecie, a już na pewno największa tego typu impreza religijno-patriotyczna zjednoczyła przed Cudownym Obliczem Królowej Polski dziesiątki tysięcy motocyklistów z najróżniejszych klubów. Do niezwykłego wydarzenia dołączyli także motocykliści z innych krajów, w tym około 120 Węgrów. Motocykliści z Rajdu Katyńskiego dotarli do Częstochowy prosto z uroczystości rocznicowych Chrztu Polski, które odbywały się w Lednicy, Gnieźnie i Poznaniu.
Otwarcie sezonu motocyklowego pod Jasnogórskim Szczytem ma zawsze charakter charytatywny. Obok modlitwy za Polskę i Polaków, głównym celem inicjatywy jest ocalenie pamięci o Kresach. Dlatego każdego roku przeprowadzana jest kwesta na rzecz Polaków ze Wschodu. Bo jak przypomina Wiktor Węgrzyn „na Kresach Rzeczpospolitej pozostała druga połowa Polski, tam są Polacy, którzy mają bardzo trudne życie”. I właśnie dla tych Polaków zebrano w tym roku na Jasnej Górze 91 574, 23 zł. Obok zbiórki pieniężnej gromadzono zabawki dla dzieci z sierocińców, które przywozili ze sobą motocykliści.
Miałam nadzieję, że wydarzenie jakim było rozpoczęcie tegorocznego sezonu motocyklowego na Jasnej Górze otrzeźwi polskich polityków. Moją naiwność sprowokowały liczne relacje w mediach, które do tego pory milczały na temat wielkiego dzieła jakim jest Rajd Katyński lub przedstawiały inicjatywę w zakłamanym świetle. Tym razem przekaz medialny był niezwykle pozytywny. Łudziłam się, że skoro dziennikarze potrafili się przełamać, to z politykami będzie podobnie. Stało się zupełnie odwrotnie. Polityka Witolda Waszczykowskiego prowadzi wprost do odcięcia Polków z kraju od Polaków na Wschodzie. Taka podłość jest dowodem na to, że rządzą nami zaborcy.
Dostrzec swojego brata…
– Na Wschód trzeba spojrzeć z miłością. Trzeba spojrzeć na prawdę Oczyma Królowej Różańca Świętego z Fatimy. Bo przecież za rok cała Europa, świat i Rosja będzie dziękować Matce Bożej Fatimskiej za jej wezwanie do dzieci: Módlcie się za Rosję! – Tymi słowami przemówił ks. Dariusz Stańczyk do dziesiątek tysięcy motocyklistów zebranych na Jasnej Górze. Kapelan Rajdu Katyńskiego, który od ubiegłego roku pełni także posługę proboszcza kościoła Trójcy Przenajświętszej w Tobolsku na Syberii, w wygłoszonym kazaniu powiedział, że przybył do Częstochowy „by dać świadectwo o tym, jak cenny Polska ma skarb ukryty w syberyjskiej tajdze”.
Nawiązując do ubiegłorocznej wyprawy Rajdu Katyńskiego, który dotarł aż na Syberię, ks. Stańczyk przypomniał z jaką serdecznością Polacy byli witani nie tylko przez rosyjską społeczność motocyklową czy zwykłych Rosjan ale również przez środowiska duchownych prawosławnych. „Przyjęli nas po chrześcijańsku jak swoich braci. Nie jak wrogów. I ci, którzy z nami byli, są tego świadkami” – podkreślił kapelan Rajdu Katyńskiego. Po czym zaapelował do wszystkich: – Jeżeli kiedykolwiek będzie przez naszą ojczyznę podążał w różne strony Europy motocyklista rosyjski, nie pytaj o nic. Zobacz w nim Chrystusa! Zobacz w nim brata. Zobacz w nim przodka naszego, bo tak często okazuje się po dłuższej rozmowie, kiedy przypominają sobie, że babcia była Polką lub dziadek Polakiem…
Czy ktoś jeszcze się łudzi, że Waszczykowski realizuje interesy Polski i Polaków?
Agnieszka Piwar
„… Bo przecież za rok cała Europa, świat i Rosja będzie dziękować Matce Bożej Fatimskiej za jej wezwanie do dzieci: Módlcie się za Rosję! …” – chazarsko-masońskie elyty, sprawujące nadzór nad mniej wartościową, ich zdaniem, ludnością tubylczą, raczej będą świętować 500-lecie reformacji, a zwłaszcza 300-lecie masonerii. 100-lecie rewolucji bolszewickiej, dla niepoznaki, świętować nie będą, no bo, wicie-rozumicie, obecna Rosja to, ich zdaniem, ZSRR, a więc komuna i bolszewia. O zydokomunie – cicho-sza, bo sponsor po premii poleci.