Wielomski: Czy Ludwik XIV odpowiada za rewolucję?

Znana jest teza Alexisa de Tocqueville’a, że postępująca centralizacja francuskiej monarchii, której apogeum stanowiły rządy Ludwika XIV, doprowadziła do podważenia tradycyjnej hierarchii społecznej i likwidacji wszelkich ciał samorządowych. Francuzi zostali przekształceni w zatomizowaną i bezwolną masę zarządzaną z Paryża. Wystarczyło tylko przejąć Paryż i… rewolucja dokonała się. Nie była to teza we Francji oryginalna, gdyż taką przyszłość przepowiadali Francji już liberalno-arystokratyczni krytycy polityki Króla-Słońce jak Monteskiusz, Saint-Simon czy Fenelon – jeszcze na przełomie XVII i XVIII wieku.

To, co mnie zawsze dziwiło jako badacza konserwatyzmu francuskiego, to zaskakujący brak pism broniących monarchii i katolicyzmu w czasie Oświecenia i na początku rewolucji. Dopiero w 1796 roku, czyli w siódmym roku trwania rewolty, pierwsze poważne pisma przeciwko niej publikują Joseph de Maistre i Louis de Bonald. W trakcie moich ostatnich badań nad myślą polityczną epoki Ludwika XIV znalazłem na to pytanie wreszcie odpowiedź.

Admiratorzy Ludwika XIV z zachwytem opisują kulturę w epoce jego panowania, nazywając ją „Wielkim Stuleciem” (fr. Grand Siècle). Piszą o znakomitym guście, architekturze, gmachach i pałacach, o rozkwicie poezji, literatury, komedii, baletu, opery, muzyki, filozofii, o Akademii Francuskiej, etc. Wymienia się całe spisy wielkich ludzi pióra, całe listy filozofów, pisarzy, poetów i dramaturgów: Blaise Pascal, Pierre Jurieu, Pierre Bayle, Nicolas Malebranche, François Fénelon, Pierre Corneille, Jean Racine, Molière, François de La Rochefoucauld, Jean de La Fontaine, Mme de Lafayette, Nicolas Boileau, etc. Co ciekawe, pośród tych wszystkich nazwisk wielkich twórców nie ma ani jednego, który pisałby o polityce i popierał Ludwika XIV. Albo o polityce nie pisali w ogóle, albo byli w opozycji do króla i monarchii absolutnej: umiarkowanej i wyrażanej w sposób mniej lub bardziej zawoalowany (Pascal, Saint-Simon i Fénelon) lub jawnej, gdy chodzi o hugenotów, którzy po 1685 roku przymusowo żyli na emigracji (Jurieu, Bayle).

Skąd ta asceza intelektualna w której żyła francuska polityka? Stworzona jeszcze przez Richelieu cenzura polityczna złym okiem patrzyła na refleksję polityczną i publikację traktatów jej poświęconych. Władze nie chcą, aby poddani zajmowali się, interesowali i rozprawiali o polityce, nawet jeśli mieliby dojść do wniosku, że mają najlepszy na świecie ustrój. Lud ma być politycznie senny i bierny, aby swobodnie można nim administrować. Brak więc rozpraw prawniczych na temat teorii absolutyzmu, opisujących władzę pochodzącą od Boga i nielimitowaną w żaden sposób. Kultura ma pokazywać wielkość króla i jego państwa. Dlatego Ludwik XIV rzuca pieniędzmi architektom, malarzom, literatom, poetom, dramaturgom, historykom, lecz nie myślicielom politycznym. Środki te mają dodawać królowi, jak to wtedy mawiano, reputacji. Z jednej strony ma fascynować swoją wielkością, zamożnością i potęgą, a z drugiej strony ma przerażać zagranicę. Depolityzacja narodu rządzonego przez jednostkę wymaga, aby lud nie interesował się polityką i nic nie czytał na ten temat.

Badacze zgodnie twierdzą, że Ludwik XIV w ogóle nie czuł potrzeby intelektualnego i publicystycznego uzasadniania swojego istnienia, budowanego absolutystycznego ustroju państwa i prowadzenia takiej a nie innej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Realizował wyznaczone sobie cele, gdyż mógł to czynić, czując się poza osądem opinii publicznej. Osobiście nie tylko zgadzam się w z tym poglądem, lecz jestem skłonny do jego radykalizacji: Ludwik XIV dobrze wiedział, że skumulował władzę znacznie wykraczając poza tradycyjną niepisaną konstytucję. Dlatego, nie mogąc uzasadnić nowego sposobu rządzenia, przekraczania tradycyjnego modelu ustrojowego, władca zignorował potrzebę intelektualnej konceptualizacji nowego systemu politycznego, ponieważ nikt i tak nie mógł go postawić przed żadnym ludzkim trybunałem, a nawet nie śmiał go publicznie skrytykować.

Dochodzimy zatem do smutnego wniosku, że z punktu widzenia filozofii politycznej Francja Ludwika XIV była intelektualną pustynią. Suweren narzucił poddanym ascezę intelektualną, próbując przekierować ich zainteresowanie ku dziedzinom politycznie neutralnym i niegroźnym, takim jak sztuka, architektura, literatura piękna i poezja, gdzie był najważniejszym mecenasem kształtującym gusta publiki. Ani poddani, ani opinia publiczna w innych krajach nie dostały żadnej konceptualizacji doktryny, żadnego uzasadnienia dla nowego modelu ustrojowego monarchii absolutnej. Za całą odpowiedź dlaczego Francja wyglądać miała tak jaką uczynił ją władca, miało służyć stare monarsze powiedzenie „Bo tak mi się podoba” (fr. Car tel est notre plaisir).

Za Ludwika XIV opublikowanie jakiejkolwiek książki wymagało urzędowej zgody, której pismom politycznym udzielano niechętnie, więc zwolennicy króla nic nie publikowali. Paradoksalnie, w czasie tego niezwykle długiego panowania osobistego (1661-1715) we Francji powstały tylko dwa znaczące traktaty prokrólewskie. Pierwszym były pamiętniki polityczne samego króla z lat sześćdziesiątych XVII stulecia, zawierające obszerne refleksje polityczne, a także dzieło bpa Jacquesa Bossueta Polityka wysnuta z Pisma Świętego. Jednak król zarzucił pisanie pamiętników i ukazały się one już pośmiertnie, a praca Bossueta ukazała się w 1709 roku, gdy jej autor już nie żył. Mimo że był to bliski współpracownik króla, to dwór nie wykazał żadnego zainteresowania jego traktatem i musiał je wydać, na swój koszt, sekretarz zmarłego biskupa.

Skoro od 1661 roku nie wolno było we Francji wydrukować książki prokrólewskiej, to jak tutaj się dziwić, że w XVIII wieku króluje intelektualnie opozycja, drukująca książki nielegalnie? Tak, Ludwik XIV swoją tyranią oduczył monarchistów pisać i drukować książki, torując drogą rewolucji.

Adam Wielomski

Facebook
Click to rate this post!
[Total: 7 Average: 5]

4 thoughts on “Wielomski: Czy Ludwik XIV odpowiada za rewolucję?”

  1. Centralizm monarchii absolutnej toruje drogę do rewolucji. Piękna teza z poniekąd słusznym prołacińskim (konieczniańskim) przesłaniem.
    Tylko dlaczego do analogicznych rewolucji nie dochodzi w innych europejskich monarchiach absolutnych wzorujących się na Francji Ludwika XIV?

  2. PiS który w opinii swoich wyznawców był partia suwerenności narodowej też centralizował co się dało. Czemu miała niby służyć taka polityka jak nie oddaniu władzy globalistom? Podobnie jak roztapianie polski w trójmorzu , agenda ukraińska , przyjęcie masy imigrantów , nowy port lotniczy dla amerykańskiej armii. Lud dostał plusy, flagę w rękę i uznał że jest suwerenny . Gospodarka planowa rewolucji bolszewickiej też miała centralizowac i dawać plusy. Tylko miejscowego kapitału miało nie być. Podczepiona planowo pod globalistow jak plan Marshalla dla Europy.

  3. Idea by zlikwidować literaturę polityczną może być próba niemozliwa zatrzymania czasów , jednak nie była błędna z punktu widzenia monarchy. Jeśli wejdziesz na drogę propagandy politycznej z natury odprowadzasz do podziałów , zmian władzy czyli tego co mamy w współczesnej demokracji. Tyle tylko że współcześni królowie wiedzą jak zarządzać propaganda i kontrolują nią dwie strony sporu. Oni wtedy jeszcze mogli nie wiedzieć jak i musieliby być królami z ukrycia na ostatnim piętrze wieżowca a nie królem słońce. Rosją też buduje swój patriotyzm na inwestowaniu olbrzymich pieniędzy w sztukę i w sumie jej to wychodzi. Nie wchodzi gładko pod panowanie zachodu. USA podobnie w antykulture Holywood i uwodzą młodzież z całego świata do zamieszek w kolorowych rewolucjach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *