Rada partii rządzącej jednogłośnie pozytywnie zaopiniowała kandydaturę. Zgodnie z wymogami ustawowymi Margwelaszwili na dwa miesiące przed wyborami prezydenckimi zrezygnuje ze stanowiska. Premier wytknął też, że prezydent powinien już zaproponować datę elekcji, jednak niepotrzebnie trzyma ją nadal w tajemnicy.
Kandydatura Margwelaszwiliego potwierdza wewnętrzne napięcia w rządzącej w Tbilisi koalicji. Ugrupowanie Nasza Gruzja – Wolni Demokraci rozpoczęło już konsultacje w sprawie startu na prezydenta swego lidera Irakliego Alasaniji – i to bez konsultacji z „Gruzińskim Marzeniem”. Oficjalnie bez związku z tym faktem, ale jednak Alsanija stracił funkcję wicepremiera, zachowując jedynie fotel ministra obrony.
Pogłoskom o swym starcie w wyborach zaprzeczył już burmistrz Tbilisi Gigi Ugulawa, polityczny wychowanek prezydenta Mikheila Saakaszwilego. Ugrupowanie obecnej głowy państwa, Zjednoczony Ruch Narodowy rozważa w tej sytuacji wystawienie lidera mniejszości parlamentarnej, Dawita Bakradze, byłego minister spraw zagranicznych. Swój start zapowiedział też kontrowersyjny Szalwa Natelaszwili, lider Partii Lejburzystowskiej.
Elekcja prezydencka w Gruzji – pomimo niechęci Saakaszwilego do oddania władzy – powinny odbyć się jesienią tego roku. Sama funkcja głowy państwa mocno straciła na atrakcyjności w związku z przesunięciem ciężkości ośrodka władzy w stronę rządu.
Konrad Rękas