Adam Mickiewicz a prowokacja bielańska

W związku z prowokacją znaną już dziś w calej Polsce jako „bielańskie malowidło” (zobacz dla informacji : https://konserwatyzm.pl/artykul/4166/list-redakcji-konserwatyzmpl-do-jego-eminencji-ks-kard-kazim ) warto przypomnieć bluźnierczą „Pieśń Jankowskiego” z pierwszej sceny III Części ” Dziadów” polskojęzycznego poety romantycznego Adama Mickiewicza.

Na „Dziadach” wychowywały się pokolenia Polaków (w tym Józef Piłsudski ) no i voilà le résultat !

Poniżej  rzeczona pieśń :

 ”JANKOWSKI

A Lwowicz co? – on pacierz po umarłych mówi!

Posłuchajcie, zaśpiewam piosnkę Lwowiczowi.

(śpiewa)

Mówcie, jeśli wola czyja,

Jezus Maryja.

Nim uwierzę, że nam sprzyja

Jezus Maryja:

Niech wprzód łotrów powybija

Jezus Maryja.

Tam car jak dzika bestyja,

Jezus Maryja!

Tu Nowosilcow jak źmija,

Jezus Maryja!

Póki cała carska szyja,

Jezus Maryja,

Póki Nowosilcow pija,

Jezus Maryja,

Nie uwierzę, że nam sprzyja

Jezus Maryja. „

( a r )

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 2]
Facebook

0 thoughts on “Adam Mickiewicz a prowokacja bielańska”

  1. He, he he. Francuzik pozuje na wielkiego filologa i egzegetę naszego Romantyzmu, a nie wie nawet, że rzeczony fragmencik ma w utworze kontekst jednoznacznie negatywny: Jankowski był pijany, a w kwestii bezpośrednio następującej dostał zrypę od Konrada. 🙂 Ale tak to jest, jak się w szkole powszechnej kiblowało z języka polskiego. 😉 Winowajcy – Mickiewiczowi – „nie przebaczamy i nie zapominamy”, co, Panie Ratnik? 🙂

  2. Poddaję się. Przecież zaraz po tej kwestii Kordian mówi: „”… nie dozwolę bluźnić imieniu Maryi”.

  3. @Mariusz Matuszewski Konrad raczej.Konrad jest zreszta zywym trupem jak Pan wie.”Dziady” sa z gruntu nieuczciwe.Z przypadkow kilku panow, ktorzy reprezentowali nurt skrajnie mniejszosciowy w Wilnie, ktorych troche pobito i potrzymano w celi, Mickiewicz zrobil jakas parafraze prorokow Starego Testamentu.Sprytna propaganda przypisala te cierpienia ( nie przesadzajmy !) calemu narodowi.Ale nie tylko Romantyzm zawinil.Zawinila rowniez Mloda Polska, przynajmniej w swym nurcie neoromantycznym.Wlasnie skonczylem „Akropolis” St.Wyspianskiego.Osobom chorym na serce odradzam lekture.Po niej ja sam inaczej juz patrze na „Wesele”, na chlopomanie i na kut Tatr w literaturze mlodopolskiej.A to co mowi Konrad nie ma znaczenia, bo za kilka wierszy powie takie rzeczy, ze jak to sie wulgarnie mowi we Francji: il peut se la péter! Wole zdecydowanie Jana Kochanowskiego!

  4. Poki sie w Polsce nie podetnie galezi na ktorej siedzi poganska hydra, nie wydobedziemy sie z gnoju, jak Chorwaci sie nie wydobeda z tegoz, poki sie nie odetna od ustaszyzmu i poprzednikow.Mamy skrzywiona historie od 1795 roku i to trzeba przezwyciezyc!

  5. Jakby sie kto pytal, to prosze bardzo: „KONRAD (po długim milczeniu) Samotność – cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi? Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha, Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha? Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi: Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie, A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą, Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką. Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów dociek, Gdzie pędzi, czy się domyślą? – Uczucie krąży w duszy, rozpala się, żarzy, Jak krew po swych głębokich, niewidomych cieśniach; Ile krwi tylko ludzie widzą w mojej twarzy, Tyle tylko z mych uczuć dostrzegą w mych pieśniach, Pieśni ma, tyś jest gwiazdą za granicą świata! I wzrok ziemski, do ciebie wysłany za gońca, Choć szklanne weźmie skrzydła, ciebie nie dolata, Tylko o twoję mleczną drogę się uderzy; Domyśla się, że to słońca, Lecz ich nie zliczy, nie zmierzy. Wam, pieśni, ludzkie oczy, uszy niepotrzebne; – Płyńcie w duszy mej wnętrznościach, Świećcie na jej wysokościach, Jak strumienie podziemne, jak gwiazdy nadniebne. Ty Boże, ty naturo! dajcie posłuchanie. – Godna to was muzyka i godne śpiewanie. – Ja mistrz! Ja mistrz wyciągam dłonie! Wyciągam aż w niebiosa i kładę me dłonie Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach. To nagłym, to wolnym ruchem, Kręcę gwiazdy moim duchem. Milijon tonów płynie; w tonów milijonie Każdy ton ja dobyłem, wiem o każdym tonie; Zgadzam je, dzielę i łączę, I w tęcze, i w akordy, i we strofy plączę, Rozlewam je we dźwiękach i w błyskawic wstęgach. – Odjąłem ręce, wzniosłem nad świata krawędzie, I kręgi harmoniki wstrzymały się w pędzie. Sam śpiewam, słyszę me śpiewy – Długie, przeciągłe jak wichru powiewy, Przewiewają ludzkiego rodu całe tonie, Jęczą żalem, ryczą burzą, I wieki im głucho wtórzą; A każdy dźwięk ten razem gra i płonie, Mam go w uchu, mam go w oku, Jak wiatr, gdy fale kołysze, Po świstach lot jego słyszę, Widzę go w szacie obłoku. Boga, natury godne takie pienie! Pieśń to wielka, pieśń-tworzenie. Taka pieśń jest siła, dzielność, Taka pieśń jest nieśmiertelność! Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę, Cóż Ty większego mogłeś zrobić – Boże? Patrz, jak te myśli dobywam sam z siebie, Wcielam w słowa, one lecą, Rozsypują się po niebie, Toczą się, grają i świecą; Już dalekie, czuję jeszcze, Ich wdziękami się lubuję, Ich okrągłość dłonią czuję, Ich ruch myślą odgaduję: Kocham was, me dzieci wieszcze! Myśli moje! gwiazdy moje! Czucia moje! wichry moje! W pośrodku was jak ojciec wśród rodziny stoję, Wy wszystkie moje! Depcę was, wszyscy poeci, Wszyscy mędrce i proroki, Których wielbił świat szeroki. Gdyby chodzili dotąd śród swych dusznych dzieci, Gdyby wszystkie pochwały i wszystkie oklaski Słyszeli, czuli i za słuszne znali, I wszystkie sławy każdodziennej blaski Promieniami na wieńcach swoich zapalali, Z całą pochwał muzyką i wieńców ozdobą, Zebraną z wieków tyla i z pokoleń tyla, Nie czuliby własnego szczęścia, własnej mocy, Jak ja dziś czuję w tej samotnej nocy: Kiedy sam śpiewam w sobie, Śpiewam samemu sobie. Tak! – czuły jestem, silny jestem i rozumny. – Nigdym nie czuł, jak w tej chwili – Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili, Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny; Dziś jest chwila przeznaczona, Dziś najsilniej wytęzę duszy mej ramiona – To jest chwila Samsona, Kiedy więzień i ślepy dumał u kolumny. Zrzucę ciało i tylko jak duch wezmę pióra – Potrzeba mi lotu, Wylecę z planet i gwiazd kołowrotu, Tam dojdę, gdzie graniczą Stwórca i natura. I mam je, mam je, mam – tych skrzydeł dwoje; Wystarczą:- od zachodu na wschód je rozszerzę, Lewym o przeszłość, prawym o przyszłość uderzę. I dojdę po promieniach uczucia – do Ciebie! I zajrzę w uczucia Twoje, O Ty! o którym mówią, że czujesz na niebie. Jam tu, jam przybył, widzisz, jaka ma potęga, Aż tu moje skrzydło sięga. Lecz jestem człowiek, i tam, na ziemi me ciało; Kochałem tam, w ojczyźnie, serce me zostało, – Ale ta miłość moja na świecie, Ta miłość nie na jednym spoczęła człowieku Jak owad na róży kwiecie: Nie najednej rodzinie, nie na jednym wieku. Ja kocham cały naród! – objąłem w ramiona Wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia, Przycisnąłem tu do łona, Jak przyjaciel, kochanek, małżonek, jak ojciec: Chcę go dźwignąć, uszczęśliwić, Chcę nim cały świat zadziwić, Nie mam sposobu i tu przyszedłem go dociec. Przyszedłem zbrojny całą myśli władzą, Tej myśli, co niebiosom Twe gromy wydarła, Śledziła chód Twych planet, głąb morza rozwarła – Mam więcej, tę Moc, której ludzie nie nadadzą, Mam to uczucie, co się samo w sobie chowa Jak wulkan, tylko dymi niekiedy przez słowa. I Mocy tej nie wziąłem z drzewa edeńskiego, Z owocu wiadomości złego i dobrego; Nie z ksiąg ani z opowiadań, Ani z rozwiązania zadań, Ani z czarodziejskich badań. Jam się twórcą urodził: Stamtąd przyszły siły moje, Skąd do Ciebie przyszły Twoje, Boś i Ty po nie nie chodził: Masz, nie boisz się stracić; i ja się nie boję. Czyś Ty mi dał, czy wziąłem, skąd i Ty masz – oko Bystre, potężne: w chwilach mej siły – wysoko Kiedy na chmur spójrzę szlaki I wędrowne słyszę ptaki, Żeglujące na ledwie dostrzeżonym skrzydle; Zechcę i wnet je okiem zatrzymam jak w sidle – Stado pieśń żałośną dzwoni, Lecz póki ich nie puszczę, Twój wiatr ich niezgoni. Kiedy spójrzę w kometę z całą mocą duszy, Dopóki na nią patrzę, z miejsca się nie ruszy. Tylko ludzie skazitelni, Marni, ale nieśmiertelni, Nie służą mi, nie znają – nie znają nas obu, Mnie i Ciebie. etc. Szkoda, ze nie dodal: „Z wlasnego prawa bierz nadania”

  6. „Ale nie tylko Romantyzm zawinil.Zawinila rowniez Mloda Polska, przynajmniej w swym nurcie neoromantycznym.” – Prosta sprawa; nie zawinił jedynie pozytywizm i takie jego płody, jak ewolucjonizm, scjentyzm, eugenika, marksizm, liberalizm, materializm i modernizm. 😀 „Z przypadkow kilku panow, ktorzy reprezentowali nurt skrajnie mniejszosciowy w Wilnie, ktorych troche pobito i potrzymano w celi, Mickiewicz zrobil jakas parafraze prorokow Starego Testamentu.Sprytna propaganda przypisala te cierpienia ( nie przesadzajmy !) calemu narodowi.” – HA, HA, HA!!! Skoro jesteście tak liczni, to czemu SOBIE nie zrobicie odpowiedniej propagandy? 🙂 Wygodniej patrzyć z zawiścią na bardziej uzdolnionyuch od siebie i gryźć po kostkach każdego, komu coś się udało, nie? 😉 Wstyd, Monsieur Ratnik, wstyd!!! 🙂

  7. Zgadzam się z Panem Ratnikiem, że trzeba odciąć gałąź na której siedzi pogańska hydra w Polsce. A jak widać nie łatwe to zadanie. Raz, ze względu na mnogość pożytecznych idiotów i siłę ich mentorów. Dwa, ze względu na brak ludzi gotowych do tego zadania, posiadających odpowiedni potencjał intelektualny i format moralny. – i tu tym większe wyrazy szacunku dla panów Wielomskiego i Ratnika i kilku pozostałych.

  8. Zgadzam się z przedmówcą. Wśród osób o „odpowiednim potencjale intelektualnym i formacie moralnym” wymieniłbym, oprócz pp. Wielomskiego i Ratnika, takie tuzy moralności i intelektu jak p. Mellera, p.Grabowskiego i posła Libickiego. Zbierzmy się wszyscy pod sztandarami Tuska, Millera, Mubaraka, Ahmadineżada, Kim Dzong Ila i Kaddafiego, a pogańska hydra w Polsce i na świecie legnie u naszych stóp w prochu i popiele!

  9. @Pokolenie PX Ich mentorzy nie skoczyli ze spadochronu.To sie zaczelo w 1768 roku.Ciezko bedzie pokonac hydre.

  10. @A.Ratnik Kto wie, a może tym razem się uda 🙂 @Nappa Akurat pana Libickiego nie zaliczam do tego grona. W związku z tym, że jego publicystyka specjalnie mnie nie pociąga, omijam jego teksty i nie spamuję komentarzami. Taką zasadę polecam też wszystkim malkontentom: nie lubisz autora to nie czytaj jego tekstów i nie wylewaj żółci w komentarzach (z wyjątkiem ewentualnych merytorycznych uwag).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *