a.me.
Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.
Co jest przerażającego w pracy muzyków za granicą? Czy są to psie pieniądze? Pozwólmy to im ocenić. Rozumiem, że Pani Anna Rękas chciałaby, by podatnicy utrzymywali Teatr Muzyczny w Lublinie nawet wtedy, gdy sami przymierają głodem. Moim zdaniem, nawet wykształceni muzycy muszą sobie sami radzić na rynku pracy. Nikt im nie kazał zostać muzykami. Nikt im nie każe być muzykami. Nikt nie ma obowiązku ich utrzymywać. Jerzy Krajewski
W czasie upowszechniania się internetu część muzyków narzekała na to że można sobie właściwie za darmo (nie licząc kosztów samego łącza) ściągać ich muzykę – po jakimś czasie gdy było już jasne że te protesty są żałosne często zmieniali zdanie – dzisiaj kwestia brzmi tak że ludzie którzy np. lubią zespół i tak będą go wspierać (np. chodząc na koncerty, czy po prostu wspierając jego sławę poprzez dobre słowo na ich temat) – darmowa muzyka sprawia że nie trzeba płacić za coś czego nie znamy – kto powiedział że artyści to święte krowy? Jeden człowiek lubi placki drugi muzykę, a z zresztą obecne kryteria wspierania robią to co zawsze – ludzie zamiast robić dobry towar, specjalizują się w cwaniactwie jak wyrwać kasę z urzędu. Z tego co wiem to w np. renesansie tzw. mecenas sztuki (często władca) zamawiał pod swój gust (i mimo że za forsę powiedzmy państwową – wszakże z podatków) to jako osoba prywatna – i ta sztuka dziś ma dużą wartość. O współczesnej sztuce szkoda gadać. Jeśli sztuka ma być wspiera przez państwo i ma być poważana to z pewnością ilość cenzusów musi być ogromna (tzn państwo takie będzie albo monarchią albo twardą republiką).
„Zjawisko przerazajace, mianowicie mlodzi ludzie, ktorzy stanowia trzon zespolu artystycznego (…), konczac w czerwcu sezon odkladaja instrument i wyjezdzaja zagranice pracowac za psie pieniadze, zeby zarobic na utrzymanie.” Pani Anno! Oni poznaja tam realne zycie. Jak za Komuny.
Panie Studencie, a w kraju nie ma realnego życia, że aż je trzeba poznawać zagranicą? Co to w ogóle jest za argument? Panie Jerzy, pewnie, nikt nie ma obowiązku utrzymywać nikogo, np. policjanci powinni zacząć rabować sklepy na własne utrzymanie. W końcu mają broń i tak będzie im łatwiej, niż czekać na podatki spływające od głodujących. Panie Romanie, doceniam Pańskie doświadczenia, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przychodami z tytułu zakupionych przez siebie biletów wspierał Pan jedynie udane przedsięwzięcia artystyczne.
Konserwatyzm.pl coraz bardziej schodzi na psy. Co ta pani ma wspólnego z ideą konserwatywną? Promując takich ludzi musicie liczyć się z tym, że żaden prawdziwy konserwatysta nie będzie brał tego portalu na poważnie. Czemu naczelny nie zainterweniuje w tej sprawie? Popadł Pan w wyborczą głupawkę?
Mieszkałem w: Norwegii, Bawarii, UK. I to była świetna szkoła życia. Wiele się nauczyłem. Tyle w temacie.
Pawle, a co to ma do rzeczy?
Niech młodzi ludzie wyjeżdzają na wakacje na Zachód, to dobre. Za psie pieniądze? No ja „psich pieniędzy” nie zarabiałem…
„Niech młodzi ludzie wyjeżdzają na wakacje na Zachód, to dobre.” Ale Ty im każesz, radzisz, czy przekonujesz? „No ja „psich pieniędzy” nie zarabiałem… ” No więc jaki to ma związek z sytuacją, o której mówi Ania?
Ja nikomu nic nie nakazuję, ja radzę – co najwyżej. I wiem, że program bezpłatne to, sramto, owamto, to program dobry dla Białorusinów, i tyle.
O matko, następny analityk programów… 😀
@pbala Problem w tym, ze mlodzi Polacy czesto nie znaja dobrze miejscowego jezyka i zyja w geccie. Nalezaloby zaczac od intensywnej nauki jezykow obcych,jeszcze w kraju.Sa w Polsce swietne podreczniki.
Pawle, ale tak stawiając sprawę przypominasz osobę, która słyszała, że zdrowo jest nacierać się śniegiem i kąpać w przeręblach, sama poczuła się po takim zabiegu lepiej, więc teraz chce zimą biegać po nabrzeżach i wpychać ludzi do rzeki, żeby też im było fajniej.
„Konserwatystka” w trockistowskiej partii. Ale jak to mówią, tam gdzie zaczynają się duże pieniądze [vide dieta senatorska] kończy się ideologia.
Wyjazd na saksy to szkoła życia i możliwość poznania języka, innego sposobu organizacji, dostrzeżenia plusów i minusów krajów wyżej rozwiniętych. Rozmawiałem kiedyś z Niemcem, pracowałem u jego dzieci, miał ok 75 lat. I był zachwycony tym, że polska młodzież pracuje, szuka pracy w obcych krajach. Niemieckiej się należy z urzędu. I on był tym zachwycony.
Skoro mają nie wyjeżdżać to wystąpmy z strefy Schengen i zabierzmy im paszporty. Będą nam niezwykle wdzięczni, a jak nie oni to ci co ich w Polsce zatrudnią za „kundle grosze”.
Czy Panowie mogliby nieco oderwać się od świata abstrakcji? Moja żona mówi o konkretnych osobach, artystach, którzy chcieliby wykonywać swój wyuczony zawód, będący dla nich równocześnie pasją, a znajdują się w sytuacji przymusowej, będąc zmuszonymi do pracy fizycznej jako smutnej konieczności. Nie mówimy o chęciach, wątpliwościach, szkole życia, tylko o przymusie ekonomicznym wynikającym z niedofinansowania działalności kulturalnej w Polsce.
Konradzie ja zawsze miałem Cię na niesamowicie dowcipnego faceta. Wiesz co? A ja chce żyć z pisania wierszy. Jest to moja pasja i fakt, że państwo nie jest zainteresowane dotowaniem mojej twórczości, zmusił mnie najpierw do emigracji zarobkowej, a później do adwokaturzenia. Uważam to za głęboko niesprawiedliwe. Dostanę dotację na wiersze?
A jak się „artysty” wezmą do pracy fizycznej, to im akurat dobrze zrobi. Raz na jakiś czas to nawet profesor powinien fizycznie porobić, to dobre dla zdrowia i fizycznego, i psychicznego.
Ja też doceniam, Pawle, Twoje poczucie humoru. Nawet, jeśli opowiadasz stare kawały, autorstwa Mao i Pol Pota. Oni też wierzyli w zbawienny wpływ pracy fizycznej na resocjalizację inteligentów 🙂
Co jest nie tak z tym portalem? Aż tak nisko upadliście? Co ja widzę? Reklamy PiS, PO…a teraz jeszcze Partia Pracy? To jest jeszcze portal konserwatyzm.pl czy ruchrobotniczy.pl ???
Miałam szczerą wolę nie reagować na obdzieranie mnie żywcem ze skóry przez Kolegów „konserwatywnych liberałów”, bo miałam do niego dokładnie taki sam dystans, jak dzieli ich od rzeczywistości. Panowie przekroczyli jednak kolejną granicę absurdu. Snucie utopijnych, a nic nie wnoszących dywagacji przy kawiarnianych stolikach to jedno (jest szansa, że ci co usłyszą lub przeczytają okażą się mądrzejsi, albo przynajmniej bliżsi realiom). Ale obrażanie talentu, który niezaprzeczalnie jest darem od Boga, danym tylko wybranym – każe przytoczyć odpowiedź Borowieckiego na antypolską tyradę Bucholza z „Ziemi Obiecanej: „Świnia, gdyby rozumowała o orle, dajmy na to, rozumowałaby podobnie…” Pisanie: >A jak się „artysty” wezmą do pracy fizycznej, to im akurat dobrze zrobi< jest tyleż szczytem arogancji, co ignorancji. Praca muzyka, chórzysty, śpiewaka czy tancerza – to nic innego, jak ciężka praca fizyczna, której (jak podejrzewam) autor owej błyskotliwej wypowiedzi nie zaznał. Obowiązkiem państwa i jego instytucji jest dbanie o odpowiedni poziom finansowy teatrów, muzeów, filharmonii i innych mniejszych jednostek kultury. Kultura ex definitio nie może być dochodowa i komercyjna! Wedle Waszego myślenia, Panowie, w chwili obecnej kultura to facet ubrany w kapelutek, kolorowy krawat i kolczyk w czymkolwiek. Bo to on jest komercyjny. On sam zarabia na siebie. Przez takie myślenie autorytetem moralnym i intelektualnym staje się znienacka jakiś nie do końca przytomny facet wyjący cokolwiek na scenie z której za chwilę zleci niewiele z występu pamiętając.... Tak, tak, to jest konsekwencja Waszego niby–ekonomicznego myślenia o kulturze! W takim razie ok – zamkniemy muzea, pozamykamy teatry, państwo nie będzie utrzymywać „darmozjadów”. Tylko co dalej panowie? Gdzie nasze dzieci będą mogły przeżyć coś tak niepowtarzalnego jak wieczór czy popołudnie w teatrze? Gdzie nauczą się, że do teatru nie włazi się w swetrze? Gdzie nauczą się szacunku dla Sztuki? Rozumiem, że Panowie z kultury, to najbardziej lubią cyrk, a ze sztuki sztukę mięs z kwiatkiem, tylko czemu chcecie do tego samego poziomu ściągać ogół? „Bo ogół nie chce!” odpowiecie. Ha, w takim razie jesteście dziećmi Barei, przekonującego nas monotonnym głosem nauczycielki, że „dziedzic to tylko rozpijał gorzałką albo okowitą pańszczyźnianych chłopów” i teraz to samo powinni robić jego „konserwatywno–liberalni” następcy. Tymczasem nawet „warstwy niższe” (a nimi są dzisiaj ofiary telewizyjno–komputerowej papki) powinny być ku kulturze wyciągane. Oczywiście, większość tam nie sięgnie, ale w społeczeństwie w ten sposób tworzy się naturalna gradacja elit, czyli tych co wiedzą, kto to był Verdi czy Puccini, a tych, co przynajmniej wiedzą, że wiedzieć powinni. Tymczasem Panowie wydajecie się gorsi od komunistów, bo nie tylko chcecie utrzymywać ludzi w ciemnocie, ale sami uważacie się w swej aroganckiej ignorancji za lepszych. A to już jest zdecydowanie nie po chrześcijańsku...
Probowalem dwa razy w dluzszym poscie (dwukrotnie krotszym niz wpisy pana Krajewskiego) odpowiedziec na trockistowskie brednie panstwa Rekasow, ale moja sesja dwukrotnie zostala „zresetowana”. Poddaje sie.
Pawle, ponadto jestem ciekaw czy nie rozumiesz, czy tylko udajesz. Naprawdę mylisz wolność wyboru miejca pracy i zarobkowania z przymusem ekonomicznym, a ten drugi uważasz za rzecz pozytywną? Przecież to prosta droga do wykszatłcenia w kolejnych pokoleniach przekonania, że „ibi patria, ibi bene”. Wiem, że nie lubisz myśli narodowej, ale nie sądziłem, że nie lubisz też aż tak własnego narodu. Poza tym nie myl pojęć. Mówimy o niemożności pracy zawodowej w kraju, a nie o pisaniu wierszy (na których wydawanie, nb., można dostać granty, pofatyguj się w tej sprawie do Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie np. :)) Ciebie, jak widzę, zachwycało, że zamiast adwokacić w Polsce targsza jakieś ciężkie rzeczy w Twych ukochanych Niemczech. Powtózę jak krowie na miedzy: powinieneś mieć prawo wybrać taką ścieżkę kariery zawodowej, ale nie powinieneś być do wejścia na nią zmuszony.
Konradzie pełna zgoda. Jednakże to już Twoja słodka tajemnica jak wywiodłeś z prawa do wyboru zawodu i formy zarobkowania konieczność dotowania artystów. Ja nie jestem Pol Pot i nie zamierzam nikogo administracyjnie kierować do pługa, natomiast protestuję przeciwko dotowaniu „artystów”. Artysta ma podlegać prawom rynku – nie ma popytu na jego usługi, to żegnam. A czy to polityka jak z Kambodży to sam oceń.
@ ARękas. Co prawda nie taka była intencja, ale skoro mnie Pani wywołała do tablicy… Otóż osobiście uważam, że rowność ludzi to taka bajka, jakiś fiolozoficzny wykwit nieprzystający do rzeczywistości. Faktycznie, upraszczając, uważam że społeczeństwo dzieli się na ciemną masę i elitę, i tak było zawsze, włącznie z komunizmem sowieckim, i to od pierwszych jego dni. Feudalizm, kapitalizm, socjalizm, faszyzm opierały się na nierówności, i liberalna – demokracja też nie umie tych nierówności zlikwidować. Zawsze będzie stan rycerski i chłopstwo, nic Pani z tym nie zrobi. Narody najlepiej zorganizowane, jak Niemcy czy Anglicy, zaakceptowały ten stan rzeczy w całej rozciągłości, tylko że u nich w dużej mierze odchodzono od arystokracji z urodzenia ku arystokracji z talentu. Rzeczywistość jest taka, że dynamiczne społeczeństwa muszą pozwolić działać jednostkom silnym, mobilnym, twórczym, agresywnym, a nie rozpłakanym artystom, którzy czekają aż im się ufunduje etat z moich podatków. A co do mas to im wystarczy telewizor, piwo, i czasem może gazeta, ale nie trudniejsza w odbiorze niż Fakt. Dalsze cywilizowanie jest po prostu niecelowe, gdyby to ode mnie zależało, to edukacja obowiązkowa powinna sie kończyć na podstawówce, bo mniej więcej tyle potrzeba by funkcjonować w społeczeństwie. Lepiej wygenerować 100 tys. członków elity, która będzie najwyższej próby, niż parę milionów „magistrów”, gdzie ten mgr właściwie jest fikcją…
Właściwie najlepszym komentarzem będzie teza tekst p. Ziętek: niemieckie społeczeństwo rozpada się na wyższą sferę (Oberschicht) i prekariat (Unterschicht). I tak właśnie jest zorganizowane jest zdrowe społeczeństwo! Doceniam kapitalizm, bo to optymalne środowisko w którym jednostki silne i agresywne mogą osiągnąć sukces – tego niestety stanowość nie umiała zapewnić. Jeszcze gdyby tylko dało się wyłączyć dziedziczenie (a nie da się niestety z powodu ułomności ludzkiej psychiki), to byłby systemem efektywnym do kwadratu.
Jeszcze @ AR. Pisze Pani, że szczerze wątpi, iż zaznałem pracy fizycznej. Muszę Panią zmartwić – zaznałem. Nie zawsze byłem drem i adwokatem. Pracowałem na budowie, magazynie, w warsztacie samochodowym, fabryce rtv, czekolady, i jeszcze parę zawodów wymagających wysiłku fizycznego umiałbym wymienić. I zasadniczo to mnie różni od „artystów”, że nie skomlałem o etat, tylko od 16 roku życia pracowałem zaczynając od zera. Być może dlatego nie ma u mnie za wiele wspólczucia dla „upodlonych ekonomicznie” z roszczeniowa mentalnością, a jest wiele szacunku dla ludzi odpowiedzialnych za swoje życie, którzy zaczynali od zera i czegoś się dorobili cięzką pracą.
Pawle, otóż ja właśnie mam na myśli tę fundamentalną różnicę, w związku z którą nigdy się nie porozumiemy. Dla Ciebie sztuka (tak jak wszystko inne) jest towarem i podlega prawom rynku. Moim zdaniem nie. Podobnie jest przecież z myślą polityczną: nikt nie chce jej kupić, to ją zmieńmy? Oczywiście, że tak można, ale można też myśleć dalej swoje… Wpisu mojej Żony też chyba nie zrozumiałeś, przecież Ania właśnie chwali istnienie stanów, wskazuje tylko jedną z cech, na podstawie której się one różnicują, a które to różnice liberalizm i wszechogarniający leseferyzm niwelują.
Pawle, rozróżniając między swoją ciężką pracą, a „roszczeniową postawą artystów” przypominasz nieco tego jegomościa, który całe życie dostawał pensję za strzelanie w południe z wiwatówki w małym, niemieckim miasteczku. Przechodząc na emeryturę staruszek ów postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i przejść na własny rozrachunek, w związku z czym za oszczędzone pieniądze wykupił ową armatkę… Takie samo rozwiązane Ty zdajesz się widzieć w odniesieniu do kultury, jak rozumiem sugerując, żeby zamiast samotnych skrzypków w bramach stały tam całe orkiestry filharmoniczne i zbierały na chleb, albo żeby dajmy na to trębacze zarabiali pieniądze przestając trąbić po podwórkach. Wszelką zaś pracę opartą o dotacje państwowe (czy samorządowe) uważasz za zło wcielone. Rozumiem więc, że np. nie przyjmujesz spraw z urzędu?
Sprawy z urzędu to 9/10 gotowe nieszczęście. Nie zabiegam. Nie wiem wg jakiego klucza miałaby ta kultura być dotowana. Dzięki dotacjom kultury i sztuki zaistniała np. p. Nieznalska z swoją”sztuką”.
Tutaj Konradzie zresztą powtarzasz mniej więcej wywody podobne do tych o misji telewizji publicznej. Jak to Polacy schamieją jak nie będzie abonamentu, bo w poniedziałek nie będzie teatru w tv.
Sztuka obecnie tak oddala się od społeczeństwa i alienuje, że trochę więcej ekonomizmu w tej dziedzinie nie zaszkodzi. Muzea najczęściej są bardzo nudne i strasznie komercyjne. Pełne tanich sensacji i pół-faktów, więc już komercyjne. Na teatr praktycznie mnie nie stać, więc trudno mi się wypowiadać, ale Teatr Polonia bardziej mi się podoba od Teatru Kamienica. To właśnie p. K. Janda jest niekomercyjna, a p. E. Kamiński nie pokazuje niczego ciekawego. Poza tymi teatrami byłem w Teatrze Małym i Narodowym i widziałem jak p. Malajkat swoją osobą ożywia to miejsce. Nie chodzi więc tylko o pieniądze, ale również i przede wszystkim o odpowiednie osoby. Zresztą mecenat powinien zaczynać się od architektury publicznej, a nie zamkniętych występów za które trzeba płacić. Stolica wygląda paskudnie. Jest brudna wokół drzewa robią schody, które po miesiącu się sypią i po deszczu nie ma jak przejść. Parki są fatalne roślinność kończy się na topolach i kasztanowcach. Chodząc po mieście nie widać żadnych związków z cywilizacją, a mamy jeszcze płacić za kulturę ukrytą w ciemnych salach i galeriach, oraz kwartalniki „kulturalne” p. Sierakowskiego wraz z „kulturalną” knajpą p. Sierakowskiego.