W 2008 roku nakładem wydawnictwa „Świat Książki” ukazała się najnowsza rozprawa Zbigniewa Brzezińskiego, poświęcona dokonaniom trzech ostatnich prezydentów USA: George’a Busha seniora, Billa Clintona oraz George’a Busha juniora w zakresie polityki zagranicznej. Wybór ten jest jednak zupełnie nieprzypadkowy, gdyż tych polityków określa on mianem światowych przywódców na 1, 2 i 3. Wszyscy trzej, po upadku ZSRR i zakończeniu Zimnej Wojny uznali się za liderów społeczności globalnej. Ponadto byli oni przywódcami kraju, który po 1991 roku stał się jedynym światowym hipermocarstwem, żadne bowiem inne państwo czy też mocarstwo w historii nie posiadało tak zdecydowanej i wielosektorowej przewagi nad resztą współczesnego mu świata.
Autor w kolejnych odsłonach swojej rozprawy stara się odpowiedzieć na następujące pytania: czy Ameryka sprawuje międzynarodowe przywództwo w sposób odpowiedzialny, czy jest ono skuteczne, co jest fundamentem bezpieczeństwa i dobrobytu Amerykanów oraz jak na światowe przywództwo reaguje świat. Podstawowymi kryteriami, którymi kieruje się Z. Brzeziński przy ocenie tych trzech prezydentów oraz piętnastu lat ich przywództwa jest stan kraju jaki zostawili po sobie oraz opinia o nich zarówno samych Amerykanów, jak i społeczności światowej.
Prezydentura Geoge’a Busha seniora to okres narastających lawinowo kryzysów i przełomów zarówno w Europie, jak i Azji. Musiał on uporać się z Jesienią Narodów, implozją Związku Sowieckiego agresją Saddama Husajna na Kuwejt oraz proklamowaniem niepodległości przez kraje byłej Jugosławii. Autor jednak chwali tego prezydenta za bardzo sprawne i delikatne potraktowanie upadku ZSRR oraz sprawne zmontowanie koalicji antysaddamowskiej w 1991 roku. Równocześnie jednak zauważa on, że żadnego z tych zwycięstw nie wykorzystał w dostateczny sposób. Ani niezwykły wpływ polityczny, ani moralna legitymacja Stanów Zjednoczonych nie przyczyniły się do transformacji Rosji czy też uspokojenia sytuacji na Bliskim Wschodzie. Nie ma wątpliwości, że gdyby w inny sposób Bush zakończył wojnę z Irakiem w 1991 tj. doprowadził do upadku lub wygnania Saddama Husajna to kolejny prezydent nie musiałby iść na kolejną wojnę z tym dyktatorem.
Ponadto Z. Brzeziński słusznie przyznaje, że ogromnym błędem G. Busha seniora było pozostawienie samym sobie szyitów, którzy wzniecili (z resztą po namowach Amerykanów) powstania, które zostało krwawo stłumione przez irackiego dyktatora. Ta sytuacja przyczyniła się zresztą do umocnienia w świecie arabskim wizerunku Stanów Zjednoczonych, jako kraju traktującego instrumentalnie tutejsze aspiracje i dążącego tylko do utrzymania kontroli nad wydobyciem ropy naftowej. Do poprawienia tego obrazu nie przyczyniła się także bliska i jawna współpraca na linii Waszyngton – Londyn, która sprawiła, iż na Bliskim Wschodzie zaczęto postrzegać Amerykę, jako spadkobiercę brytyjskiego imperializmu i kolonializmu. Kolejnym błędem, który wytyka autor pierwszemu światowemu przywódcy było nie wykorzystanie szansy na rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego, który to mając ogromne międzynarodowe poparcie w 1991 roku mógł i musiał wykorzystać do uspokojenia sytuacji w tym rejonie.
Kolejnym przywódcą Stanów Zjednoczonych został William J. Clinton. Prezydent ten, jak pisze Z. Brzeziński w pierwszym okresie swojej prezydentury dużo większą uwagę skupiał na polityce wewnętrznej oraz realizacji swojej wizji, jaką była globalizacja. Bardzo surowo ocenia autor sposób prowadzenia przez niego polityki zagranicznej w pierwszej kadencji jak również ogromny bałagan i brak z jego strony głosu decydującego. W pewnej chwili cytuje nawet przewodniczącego Kolegium Szefów Sztabów Połączonych Colina Powella który miał powiedzieć po jednej z ważnych narad, że: „Gdyby ktoś teraz przybył z Marsa i nie wiedział kto jest kim, podczas takiej rozmowy nie zorientowałby się kto jest prezydentem”. Ta wypowiedz dobitnie świadczy, jakie były początki władzy Clintona. Pomimo tego jego młodość, inteligencja oraz elokwencja czyniły z niego symbol łaskawej, ale wszechpotężnej Ameryki.
Autor pomimo wskazywania wielu błędów tego prezydenta przyznaje, że oferował on to czego nie zdołał z braku czasu bądź pomysłu ukazać G. Bush – atrakcyjnej wizji przyszłości, zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i świata. Do jego największych sukcesów zalicza Z. Brzeziński przede wszystkim rozszerzenia Paktu Północnoatlantyckiego, jak i Unii Europejskiej oraz politykę wewnętrzną. Natomiast po stronie porażek znalazły się znaczne pogorszenie stosunków izraelsko-palestyńskich, co też powodowało, iż sytuacja na Bliskim Wschodzie była dużo bardziej napięta niż wówczas kiedy obejmował on swój urząd, jak również wybuch nastrojów antyamerykańskich spowodowanych tendencjami antyglobalistycznymi na świecie.
O ile rozprawa surowo ocenia W. Clintona i sposób prowadzenia przez niego i jego doradców polityki zagranicznej to już suchej nitki nie pozostawia na trzecim przywódcy USA George Bushu juniorze. Ten przywódca Ameryki sam o sobie mówił, że jest „człowiekiem zdecydowanych rozwiązań, jasnej wizji i głębokiej wiary w święcie, w którym toczy się walka dobra ze złem a do zwycięstwa potrzebna być może nawet krucjata”. Wydarzenia z 11 września spowodowały iż ogłosił on „wojnę z terroryzmem”, za która w istocie kryły się imperialistyczne dążenia do kontroli nad źródłami surowców w Zatoce Perskiej oraz chęci zapewnienia bezpieczeństwa Izraelowi poprzez wyeliminowania zagrożenia ze strony Iraku. Przede wszystkim jednak konflikt ten zaczął przybiera kształt Huntingtonowskiego „zderzenia cywilizacji” ze światem islamu.
Autor w przejrzysty sposób udowadnia jak wielkim błędem była kampania iracka, jak w katastrofalny sposób obnażyła ona pozycję Ameryki w świecie. Jedyna pozytywną lekcja płynąca z tego faktu, jest przede wszystkim pogrzebanie neokonserwatywnych marzeń o „poprawianiu świata”. Ostatecznie też, podsumowując prawie ośmioletnie rządy tego prezydenta Z. Brzeziński stwierdza, że okazał się człowiekiem małego formatu, nie rozumiejącym swoich czasów, który w ciągu zaledwie kilku lat niebezpiecznie podkopał pozycję Stanów Zjednoczonych na świecie. Jego zdaniem George Bush junior naraził USA na niebezpieczeństwo i osamotnienie w sytuacji, gdy ład globalny ulega coraz dalej idącej anarchizacji.
Podsumowanie całej książki stanowi szereg rad dla przyszłego prezydenta. Główny motyw przewodni stanowi tu szereg istotnych rad na temat, jak poprawić wizerunek Waszyngtonu po 2008 roku, aby zrekompensować szkody poczynione przez ośmioletnie rządy neokonserwatystów, gdyż trzeciej szansy już nie będzie!
Recenzja: Zbigniew Brzeziński, Druga szansa, Świat Książki, Warszawa 2008, ss. 192.
Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook
Dzięki za recenzję, bo książki zapewne nie przeczytam. Zbig był przy części rozmów Davida Rockefellera z Wojciechem Jaruzelskim. Część wszakże słyszał (i tłumaczył) tylko Sokalski, a być może ktoś ze strony DR. Zbig prezentuje koncepcje, które za Obamy wróciły do łask. Jeżeli Fundacja Bertelsmanna wydaje książkę krytykującą neokonów, to zapewne nie z pozycji bliskich konserwatystom?