Taki obraz niemieckiej chadecji jest kreowany przede wszystkim przez Fundację Konrada Adenauera, która zdołała sobie pozyskać duże zaufanie w polskich środowiskach katolickich. Patron Fundacji, Konrad Adenauer, przedstawiany jest jako gorący katolik, który po klęsce narodowego socjalizmu budował katolickie Niemcy. Niemcy powojenne rzekomo zaczęły swoją historię od zera i zupełnie zerwały ze swoją pruską i nazistowską przeszłością. Demokratyzacja Niemiec przedstawiana jest jako element odcinania się Niemiec od totalitarnej tradycji narodowego socjalizmu. Hasłem niemieckiej chadecji są, poza demokracją, także prawa człowieka, pacyfizm oraz społeczna gospodarka rynkowa. Niemiecka chadecja przypisała sobie misję niesienia tychże wartości do innych państw, i to na całym świecie. Głównym wykonawcą tejże misji jest właśnie Fundacja Konrada Adenauera, która posiada 60 zagranicznych biur oraz przeprowadza różne projekty w 120 państwach.
Niemiecka chadecja ma bardzo duży wpływ na kształtowanie się polskiej chadecji. Fundacja Konrada Adenauera jest bardzo aktywna w Polsce, organizuje wiele imprez, kształci polskich chadeków, rozdaje stypendia na pobyty w Niemczech. Taka siła oddziaływania niemieckiej chadecji możliwa jest dzięki temu, że Polacy przekonani są co do tego, iż mają do czynienia z formacją katolicką. Niestety, polscy chadecy nie zdają sobie sprawy z tego, że tak naprawdę uwierzyli w mit, który nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością.
Niemcy powojenne nie są Niemcami katolickimi, a Unia Europejska nie jest projektem katolickim, wbrew temu, w co wierzy wielu polskich chadeków. W gruncie rzeczy, naiwność polskich katolików prowadzi do tego, że są oni wciągani w budowanie czegoś, co jest ze swojej natury wymierzone właśnie w katolickość.
Najwyższy czas, żeby tzw. polska prawica zrozumiała, że związki chadecji z katolicyzmem są praktycznie żadne. Niemiecka chadecja nie jest katolicka, gdyż formacja ta jest dla narodu niemieckiego kolejnym etapem na drodze do apostazji. Współczesne Niemcy nie zaczynały od zera: Niemcy powojenne coraz bardziej pogrążają się w procesie swojej apostazji, a Unia Europejska jest produktem właśnie tego procesu. Chadecja nie jest katolicka; ona jest tylko katolickopodobna.
Zaczynijmy od tego, że niemiecka chadecja, czyli CDU, jest partią katolicko-protestancką. Partia ta realizuje nowoczesny ekumenizm na płaszczyźnie politycznej. U podstaw niemieckiej chadecji leży więc coś, z czego większość polskich chadeków nie zdaje sobie sprawy. Chodzi o fundamentalną niezgodność obu tradycji religijno-filozoficznych. W praktyce katolicyzm jest coraz bardziej „protestantyzowany”, a przez to skutecznie eliminowany jako konkurent. Niemieckiej chadecji przyświeca duch filozofii Hegla, która próbowała pojednać wszelkie sprzeczności. Dla katolicyzmu oznacza to jego unicestwienie.
Wielu polskich chadeków nie zdaje sobie także sprawy z tego, że wielu katolickich współpracowników Adenauera było nazistami. Najbardziej wymownym przykładem jest prawa ręka Adenauera, czyli Hans Maria Globke, przez niektórych nazywany szarą eminencją Republiki Bońskiej. Globke był komentatorem Ustaw Norymberskich i wysoko postawionym urzędnikiem hitlerowskich Niemiec. Takich jak Globke było w otoczeniu Adenauera znacznie więcej: to właśnie oni budowali powojenne Niemcy, jak i niemiecką chadecję. Ludzie ci nie widzieli zasadniczej sprzeczności między religą katolicką a służbą Führerowi. Trudno więc się też dziwić, że nie widzieli takiej sprzeczności między katolicyzmem a protestatyzmem.
Przyjrzyjmy się więc bliżej korzeniom niemieckiej chadecji.
Kiedyś przypadkowo poznałam pewnego starszego Niemca, który – moim zdaniem – doskonale zrozumiał, co się dzieje w jego własnym kraju. Pan ten ostrzegał Polaków zarówno przed Niemcami, jak i Unią Europejską. Jego zdaniem, współczesne Niemcy nie są niczym innym jak kolejnym wydaniem Prus. Dla Prus Polska nigdy nie była – i jego zdaniem nigdy nie będzie – partnerem, lecz tylko obiektem, którym można dowolnie rozporządzać. Czym według niego są Prusy? Otóż jego zdaniem Prusy są mieszanką czterech elementów: holenderskiego kalwinizmu, francuskiej doktryny racji stanu, angielskiego imperializmu oraz rosyjskiego despotyzmu. Prusy nie są niemieckie, gdyż prawdziwe Niemcy są katolickie. Jego zdaniem, Polska nie powinna poddawać się wpływom niemieckich oraz europejskich elit politycznych, lecz wejść w sojusz z prawosławną Rosją. Jeśli chodzi o tę ostatnią tezę, to ja patrzę na nią trochę bardziej krytycznie. Rosyjskie prawosławie zawsze wspierało rosyjskich władców – w tym także carski despotyzm – i było wrogo nastawione do katolicyzmu. Mam wątpliwości co do tego, na ile rosyjskie prawosławie byłoby zainteresowane takim sojuszem, ale jest to osobny temat. W tym miejscu chciałam tylko podkreślić, że poza tą jedną kwestią w pełni zgadzam się z tezami mojego rozmówcy, a w szczególności jego charakterystyką Prus. Niemiecka chadecja idealnie wpisuje się w tę właśnie pruską tradycję. W dalszej części tekstu chciałabym pokazać związki niemieckiej chadecji z pruską spuścizną ideową.
Kluczem do zrozumienia Prus jest filozofia Hegla. Tak jak Hegel o swoim własnym systemie filozoficznym twierdził, że jest on uwieńczeniem rozwoju filozofii, tak samo oświeconą monarchię pruską uważał za cel historii powszechnej. I rzeczywiście, współczesności nie da się zrozumieć bez jego filozofii. Nie bez powodów Hegel nazywany jest filozofem nowoczesności.
W swoich badaniach nad Heglem, ksiądz profesor Tadeusz Guz podkreśla związki tego systemu filozoficznego z teologią Lutra. Zdaniem Guza, filozofia Hegla jest niczym innym jak filozoficznym wyrazem teologii Lutra. Temat ten jest skomplikowany, dlatego też ograniczę się tylko do zarysowania głównych punktów analizy. Chodzi o takie tematy jak dialektyka, wolna wola, panteizm, siła popędu, absolutyzacja państwa. Guz wskazuje na filozoficzne skutki teologicznych tez Lutra, jak np. twierdzenie o całkowitym zepsuciu natury ludzkiej. Z pesymizmu antropologicznego Lutra wynika deprecjacja rozumu oraz absolutyzacja popędu jako siły napędowej ludzkiego działania. Historia ludzka przestaje być kształtowana przez ludzi za pomocą ich rozumu, motorem rozwoju historycznego staje się proces dialektyczny. Pesymizm antropologiczny teologii Lutra skutkuje absolutyzacją państwa, które nie jest związane żadnymi ponadpaństwowymi regułami prawa naturalnego. Państwo staje się wszystkim, jednostka niczym. Państwo przestaje być wspólnotą międzyosobową, kształtowaną w sposób racjonalny poprzez wolne i rozumne jednostki. Zamiast tego staje się kolektywem zarządzanym w sposób mechaniczny i techniczny. W literaturze na temat implikacji polityczno-społecznych teologii Lutra pojawiają się dwa sprzeczne nurty interpretacyjne. Część autorów, jak np. J.N. Figgis oraz P. Mesnard, widzi w teologii Lutra korzenie despotyzmu państwowego. J.W. Allen natomiast przypisuje Lutrowi poglądy liberalne. Taka rozbieżność interpretacyjna wskazuje właśnie na dialektyczny charakter teologii Lutra, której filozoficznym wyrazem jest system Hegla. W „Zasadach filozofii prawa” Hegel przedstawia model nowoczesnego społeczeństwa i państwa. Hegel był pierwszym filozofem, który zajmował się kwestią społeczeństwa obywatelskiego, jak również związkami między tymże społeczeństwem, wolnym rynkiem i państwem.
Podstawą nowoczesnego społeczeństwa, według Hegla, jest podział pracy oraz wolny rynek. Mają one zagwarantować daleko posuniętą wolność jednostki oraz decentralizację władzy. Inspiracje Adamem Smithem są więc tutaj bardzo wyraźne. Ważną rolę w heglowskim modelu odgrywają także korporacje, które niejako zastępują tradycyjne formy „uwspólnotowiania”. Korporacje stają się sposobem uczestniczenia jednostki w społeczeństwie i przez Hegla pomyślane są jako przeciwwaga dla liberalnego egoizmu, charakterystycznego dla sfery ekonomii. Korporacje nadal należą do sfery „partykularyzmu”, ale jest to „partykularyzm” złagodzony, gdyż jednostka przynależąca do takiej korporacji musi podporządkować się pewnej formie organizacyjnej. Korporacje są formą pośredniczącą między partykularyzmem sfery wolnego rynku a państwem, które jest sferą realizacji interesu zbiorowego. Dla Hegla interes zbiorowy nie jest zwykłą sumą wypadkową interesów partykularnych, lecz czymś przewyższającym je. Państwo jest sposobem bytowania obywateli, którzy potrafią wznieść się ponad swój partykularny interes. Państwo jest więc wyrazem rozumu, który z natury rzeczy jest powszechny i ogólny. Państwo Hegla nie jest więc państwem liberalnym, bo nie jest powołane do tego, by realizować partykularne interesy obywateli. Nie jest też państwem despotycznym, gdyż obywatele heglowskiego państwa w pełni się z nim utożsamiają, jako wyrazem ich własnej rozumności.
Zdaniem Hegla to właśnie Prusy są prawdziwie nowoczesnym państwem. Podstawową kategorią pruskiej państwowości jest obowiązek posłuszeństwa wobec państwa i stanowionego przez nie prawa. Obowiązek ten postrzegany jest przy tym jako najwyższa cnota i osiągnięcie cywilizacyjne. Pruska cnota posłuszeństwa jest, zdaniem Hegla, przejawem pojednania tego, co subiektywne i indywidualne, z tym, co powszechne i ogólne. Pojednaniem wolności i prawa. Indywidualne sumienie zostaje w zupełności spacyfikowane przez państwo, które dla Hegla jest wyrazem rozumności. I dokładnie w tym punkcie filozofia Hegla zbiega się z teologią Lutra. Luter podważył antropologię katolicką, zgodnie z którą jednostka jest wolna i rozumna. Filozoficznym tego przejawem jest właśnie heglowska apoteoza państwa jako panteistycznej rozumności.
Hegel uważał swój system filozoficzny za pojednanie wszelkich sprzeczności, którymi dotknięta jest filozofia nowożytna. O tym, że system ten jest tylko pozorem takiego pojednania, świadczy szybki rozpad heglizmu na tak zwaną lewicę i prawicę heglowską. Co do prawicy heglowskiej, pozwolę sobie zacytować fragment artykułu prof. Wielomskiego:
„ Dwojakie rozumienie tej filozofii wynika z jej rozdwojenia: z jednej strony mamy emancypacyjną wizję historyczną (Wykłady o filozofii dziejów), którą upodobała sobie lewica i której szczytem był materializm historyczny Marksa; z drugiej mamy apologię silnego państwa, szczególnie charakterystyczne są tu laudacje na rzecz monarchii pruskiej (Zasady filozofii prawa). Ten element upodobała sobie prawica heglowska. (…) O ile lewica heglowska ukonstytuowała marksizm-leninizm, o tyle ostatnim etapem rozwojowym prawicy heglowskiej stał się faszyzm. Jeden z historyków słusznie zastanawiał się, „czy w roku 1943 walka Rosjan z najeźdźcami niemieckimi nie była w gruncie rzeczy konfliktem między lewym a prawym skrzydłem szkoły Hegla”? Faktycznie, na Łuku Kurskim spotkały się dywizje pancerne reprezentujące prawicę i lewicę tego kierunku. (…) Prawica heglowska, czyli apoteoza państwa, zainfekowała myślenie socjaldemokracji i chadecji europejskich. Przy czym "apoteoza państwa" nie oznacza tu wcale konserwatywnego modelu silnego państwa, silnej władzy wykonawczej. W heglizmie państwo silne, to tzw. państwo racjonalne, czyli takie, które ingeruje we wszystkie dziedziny życia społecznego. Państwo racjonalne zarządza gospodarką, prowadzi działalność charytatywną, zajmuje się handlem zagranicznym, reguluje warunki płacy i pracy. Innymi słowy, heglowskie państwo racjonalne to etatyzm, interwencjonizm i socjalizm państwowy. Hegel rozumiał wolność jako racjonalność działań, a ta zapewniana jest nie przez "irracjonalną" grę rynkową i samorzutnie tworzące się obyczaje, ale przez planowanie, regulacje i decyzje urzędnicze. Istotą racjonalności państwa jest tedy jego biurokratyzacja i eliminowanie spontaniczności z życia społeczeństwa” (http://prawica.net/node/12804).
Jedną z naczelnych kategorii programowych niemieckiej chadecji jest społeczna gospodarka rynkowa. Koncepcji tej nie sposób zrozumieć bez tła w postaci heglowskiej filozofii, jak również historycznych źródeł, umiejscowionych w pruskiej polityce gospodarczej.
Społeczna gospodarka rynkowa jest swoistą dialektyczną syntezą wolnego rynku oraz interwencjonalizmu państwowego. Wolny rynek, czyli liberalizm gospodarczy, był podstawą heglowskiego modelu nowoczesnego państwa, był także ważnym elementem pruskiej polityki gospodarczej. Podobnie wygląda sprawa z interwencjonalizmem, który przez Hegla oraz pruską władzę postrzegany był jako wyraz troski państwa o dobro wspólne. Społeczna gospodarka rynkowa, jako model gospodarczy propagowany przez niemiecką chadecję, próbuje pogodzić indywidualną wolność z ideami sprawiedliwości społecznej, która – zdaniem chadeków – nie może być zagwarantowana przez rynek. Ma to być więc droga pośrednia między liberalizmem a socjalizmem, próbująca zrównoważyć skrajności obu tych izmów. W praktyce jest to jednak zwykły paternalizm. U jego źródeł tkwi brak zaufania państwa względem zdolności obywateli do przejęcia odpowiedzialności za ich własne działania. W tym miejscu widoczny jest wpływ teologii Lutra, który odarł jednostki z ich racjonalności oraz wolności, sprowadzając je do szarganych ślepymi namiętnościami członków „stada” albo zaprogramowanych trybików państwowo-gospodarczej machinerii.
Koncepcja społecznej gospodarki rynkowej jest przez niemiecką chadecję silnie forsowana w UE, przez co Unia (między innymi) coraz bardziej upodabnia się do Prus. Rosnąca biurokratyzacja, centralizacja, a przede wszystkim wścibianie nosa przez eurokratów we wszystkie sprawy obywateli Europy sprawiają, że Unia nabiera cech pruskiej państwowości. Jednocześnie ze strony obywateli wymagane jest ślepe posłuszeństwo, jak również pełne utożsamianie się z całym tym projektem. Europejczykom wmawiane jest, że Unia wie lepiej i że wszystko dzieje się dla ich dobra. Najlepszym dowodem na to, jak bardzo niemiecka chadecja zaangażowana jest w realizację tego projektu, jest sprawa Traktatu lizbońskiego, którego uchwalenie stało się priorytetem niemieckiej prezydencji UE w pierwszej połowie 2007 r. Projekt konstytucji europejskiej został uprzednio odrzucony w referendach przeprowadzonych w trzech państwach członkowskich, co było wyraźnym dowodem na to, że Europejczycy nie życzą sobie tej konstytucji. Niemiecka chadecja, mimo oficjalnego przywiązania do idei demokracji. pokazała swoją pruską twarz. Oświecone elity europejskie z niemiecką kanclerz, Angelą Merkel na czele wiedziały, co jest lepsze dla ludu. Zrobiły wszystko, żeby ten projekt narzucić Europejczykom. Intensywną akcję propagandową na rzecz tego projektu przeprowadziła np. Fundacja Konrada Adenauera.
Konrad Adenauer przez wyżej wymienioną Fundację kreowany jest nie tylko na ojca założyciela Nowych Niemiec, ale także Nowej Europy: zjednoczonej Europy. Unia Europejska jest jednym z najważniejszych celów programowych niemieckiej chadecji. Pruska państwowość docelowo ma więc zostać narzucona całej Europie. Tym samym powoli spełnia się wizja Hegla o Prusach jako zwieńczeniu historii powszechnej. Prusach, które są cywilizacyjną konkurencją dla europejskiej Christianitas.
Magdalena Ziętek
P.S. Dziękuję prof. Wielomskiemu za udostępnienie mi notki na temat poglądów J.N. Figgisa, P. Mesnarda oraz J.W. Allena na temat politycznych implikacji teologii Lutra.
[aw]
Bardzo dobry tekst. Czekamy na odp. kol. Pawła Bały 🙂
Pani Magdaleno, kolejny naprawdę dobry tekst. Pani artykuły czytam z ogromną przyjemnością. Oby tak dalej! Stosunek dzisiejszych Niemiec do dorobku Prus to ciekawe zagadnienie. Chociaż po wojnie ostatecznie zlikwidowano land pruski i oficjalnie odcinano się od pruskiego militaryzmu, szowinizmu i ślepego posłuszeństwa (co zresztą trafnie przedstawiła Pani w artykule), teraz w Niemczech pojawiają się głosy przychylne wobec Królestwa Prus i II Rzeszy. Jakiś czas temu byłem zupełnie zbulwersowany, kiedy dowiedziałem się, że któryś z czołowych niemieckich polityków (o ile się nie mylę – żeby było śmieszniej, prezydent Berlina, homoś i lewak Klaus Wowereit) wyszedł z propozycją utworzenia kolejnego landu w Niemczech – PRUS! Miał on zostać wydzielony z części Brandenburgii. Nie wiem, jak teraz wygląda ta sprawa. Dla mnie Prusy były zawsze państwem sztucznym, młodym, agresywnym, obcym kulturowo i cywilizacyjnie. Do dziś nie mogę pojąć, jak to malutkie państewko postzakonne, lennik Królestwa Polskiego, z czasem stało się taką potęgą, że podbiło wiele terytoriów dookoła siebie, w tym doprowadziło do likwidacji państwowości swojego byłego seniora! Może ta pruska buta wynika z historii i była/jest próbą wyleczenia kompleksu parweniusza? Bo w końcu kiedy powstało Królestwo Polskie, a kiedy Królestwo Prus (nie muszę chyba wspominać, że tzw. królowie w Prusiech koronowali się nielegalnie, nie mając żadnych podstaw do tych tytułów)?
@Magdalena Ziętek: zagadzam się z przedmówcą. Tekst bardzo dobry!
Po poprzednich kilku słabych artykułach dot. Niemiec, imputujących czytelnikowi wzięte z sufitu teorie spiskowe, a także dużą niegrzeczność i napastliwość autorki w komentarzach względem swoich rozmówców tutaj mamy artykuł, który dość dobrze i w sposób rzeczowy opisuje rzeczywistość. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość jeśli się opisuje Niemcy, że tam państwo jako państwo po prostu dobrze funkcjonuje. Te kompromisy między socjalizmem, etatyzmem mają jakiś sens i możemy mówić o pruskim/niemieckim/ systemie zarządzania państwem. Jeśli porównamy sobie do tego Szwajcarie, gdzie ogólnie rzecz biorąc są niskie podatki, mniej socjalizmu i np. Austrię, gdzie (chyba jako odpowiedź na dawny silny monarchiczny system) jest socjalizm w pełnym tego słowa znaczeniu oraz Niemcy to jedno co te wszystkie państwa łączy to fakt, że jeśli jest nawet jakieś rozwiązanie socjalistyczne np. państwo zabiera dużo podatków, ale za to są zrobione porządne „darmowe” autostrady, to te autostrady to nie jest jakaś ściema, tylko one są i to porządnie wykonane. Zawsze zastanawia mnie jaki model państwa byłby dobry w Polsce, który odpowiednio wpisywałby się w polską mentalność i pobudził niektórych nierobów do zmiany swojej postawy. Socjalizm w wydaniu komunistycznym nie funkcjonował dobrze, sanacyjna rzeczywistość to przeszłość, choć biorąc pod uwagę pochwały polskich pracowników przez zachodnich pracodawców chyba system autorytarny i lekko „zamordyczny” mógłby być tym najodpowiedniejszym.
@foxmann: Hitler takze budowal swietne autostrady. Jest to moja ostatnia reakcja na Pana komentarze. Moze Pan komentowac moje teksty ile chce, zadnej odpowiedzi Pan juz ode mnie nie dostanie.
@labedz: ciekawie na ten temat pisal Bratkowski w ksiazeczce „Kim chca byc Niemcy”. Lektura godna polecenia.
Szanowna Pani, forum jest miejscem wymiany zdań i opinii. Chyba nie zakłada pani tego, że wszyscy będą w 100% podzielali pani zdanie. Jeśli tak pani zakłada to jest to założenie od początku błędne. Jeśli pisze w komentarzach uwagi ad personam, np. na temat mojej matki to jest to zachowanie niegrzeczne i świadczące o braku kultury osobistej i kultury dyskusji w ogóle. Pani teksty to nie jest dogmat wiary, w który trzeba wierzyć. Ma pani prawo tak jak każdy do swoich opinii, ale proszę nie oczekiwać, że wszyscy tak samo myślą. Ad rem: W tekstach nie podaje pani żadnych środków zaradczych do niektórych „zarzutów”. Formułuje pani wnioski bez podania konkretnych dowodów świadcząc, że jest tak jak pani pisze, spekuluje pani. Takie założenia jako konserwatysta można łatwo obalić i łatwo odrzucić i proszę się nie oburzać o to tylko popracować nad swoim warsztatem publicystycznym. Czasami są ciekawe teksty. Pisze pani np. o różnych fundacjach niemieckich, które działają w Polsce i z tym założeniem, że robią przysłowiową „wrogą robotę”. Żadnych faktów, żadnych konkretów. Rozumiem, że jeśli np. fundacja Adenauera rozdaje w Polsce stypendia na pobyt w Niemczech to jest to złe i nie należy takich stypendiów w ogóle przyjmować? Czy potwierdzi pani takie stwierdzenie? Bo czasem naprawdę trudo zrozumieć czym jest podszyty rzekomy problem (kompleksami, mentalnymi uprzedzeniami)? Podobno mieszka pani w Niemczech i na mój argument ma pani jeden bardzo wyświechtany kontrargument typu: Adolf Hitler. To trochę za mało do dyskusji na poziomie. A historia, polityka i rzeczywistość jest często dużo bardziej złożna niż wynikałoby to z takiego założenia. Pani odpowiedź jeśli ma tak wyglądać jak wygląda nie jest żadnym dla mnie wyróżnieniem i powiem szczerze, że jest mi obojętna.
Gratuleję odkrycie, że chadecja to nie chrześcijaństwo, choć autorowi chyba chodziło, że nie jest to siła jedynej „prawdziwej” wiary katolickiej. Chadecy to przede wszystkim demokraci a dopiero potem chrześcijanie. Kiedyś w XIX w. Chadecja miała ostrze antycentralizacyjne i antypruskie teraz zapewne istotnie pełni funkcję konsyliacyjną międzywyznaniami, nie wiem co w tym złego? Może katolicy powinni wymordować protestantów w Niemczech? – to byłoby lepsze?:) Niemiec stwierdzający, że „prawdziwe” Związki z NSDAP i hitleryzmem miały wszystki ugrupowania – so what? Niemcy są katolickie był niedouczony lub, zapomniał, że protestanckie są nie tylko prusy, lecz antyprusko nastawione Hanower, Hesja, rejony nadreńskie, Brunszwik, Saksonia itd.
Zarówno zawarty w tekście opis heglizmu, jako naturalnej konsekwencji herezji luterańskiej, jak i charakterystyka obecnej niemieckiej chadecji bardzo dobra. Uściśliłbym tylko dwie rzeczy. 1) Konrad Adenauer jako Nadreńczyk i katolik był rzeczywiście wrogi „duchowi pruskiemu”. Co nie przeszkadzało mu służyć twardo niemieckim interesom i zbudować podstawy pod odrodzenie potęgi Niemiec. 2) W sensie semantycznym pojęcie społeczna gospodarka rynkowa znaczyło na początku coś innego niż obecnie. W czasach Erharda ordoliberałowie rozumieli to pojęcie, jako wolnorynkowa gospodarka działająca w konserwatywnych realiach instytucjonalno-społecznych. Dopiero później pojęcie to zaczęto łączyć z etatyzmem.