Zauważyłem, że jest w Polsce, na katolickiej i prawicowej części sceny politycznej i towarzyskiej, pewna grupa zagubionych młodych ludzi. Ich cechy charakterystyczne to:
1/ Są niesamowicie rozentuzjazmowani politycznie i światopoglądowo. Prawicowo i katolicko. Czytają katechizmy, Ojców Kościoła i mistrzów kontrrewolucji. Cały ich światopogląd uformowany został na lekturze (i tylko na lekturze), ma więc charakter wybitnie teoretyczny. Cechuje ich absolutna bezkompromisowość. Każde odstępstwo od teorii – znanej im z katolickich i prawicowych książek – postrzegają jako „zdradę” i „apostazję”. Nawołują do ginięcia za Polskę i Kościół, potępiają wszelkie kompromisy z realnym światem. Stąd zachwyty nad Żołnierzami Wyklętymi, czy najbardziej szalonymi antykomunistami. Czczą poległych i pomordowanych, szczególnie gdy przegrali, a po ich stronie było „moralne zwycięstwo”. Łatwo przychodzi im rozważanie i komentowanie wielkich idei siedząc na fotelu przed komputerem lub na małych publicznych dyskusjach, na które przychodzą tacy sami jak oni radykałowie-teoretycy.
2/ Kończą lub dopiero co ukończyli studia humanistyczne o charakterze ogólnym. Nie dają one żadnego konkretnego zawodu (np. politolog) lub też wymagają dalszej, wieloletniej specjalizacji (np. aplikacja dla prawników). W związku z tym nie mają pracy i nie wiedzą co z sobą zrobić. Nie mają pomysłu na życie. Jak mawiają lewicowi socjolodzy, są społecznie „wykluczeni”. Tak, to „wykluczeni” z prawicy. Po prawicowemu (M. Barrès) mawiano niegdyś o takich: „wykorzenieni”.
3/ Nie znają realnego życia, nie wiedzą jak to życie wygląda. Owszem, znają je, ale tylko z opasłych książek, z telewizji i prawicowych czasopism. Patrzą na nie z okien uniwersyteckich sal wykładowych. Świat, który ich otacza wydaje im się szary i odarty z jakichkolwiek wartości. Zapełniają go rozmaici degeneraci: sodomici, feministki, socjaliści, demokraci, złodzieje i wszyscy ci, którzy pogodzili się z tym, że świat jest właśnie szary – ot, nędzni i płascy „realiści”. To 98% ludzi. Rzeczywistość uległa gnostyckiej rewolucji – gdybyśmy chcieli to opisać, ujmując problem w kategoriach Ericha Voegelina.
4/ Choć dobrze znają tenże świat za oknem w teorii i wiedzą jak bardzo jest zepsuty, choć wiedzą co trzeba w nim poprawić i kogo spalić na stosie, to panicznie się tego świata boją. To nie dziwne: wszak tego świata nie znają. Boją się panującego na nim „wyścigu szczurów”, szukania pracy, startu do kariery życiowej, przysłowiowego radzenia sobie życiowo. Boją się pierwszej pracy, zresztą jej nie mają i nie wiedzą jak ją znaleźć. Bo też oni sami są przeraźliwie nieporadni, przeteoretyzowani. Znają wielkie doktryny i mają wielkie wizje, ale nie tylko nie wiedzą jak je wcielić w życie, ale nie mają zielonego pojęcia jak zarobić 500 złotych miesięcznie. Wynajęcie (czy kupno) mieszkania, opłacenie go, zakup ubrania i jedzenia radykalnie przekracza ich umiejętności praktyczne. Łatwiej im wziąć kieszonkowe od zatroskanej mamusi i zacytować wyuczony na pamięć fragment z „Rewolucji i Kontrrewolucji” Plinia czy z „Katechizmu” KK, niż znaleźć pracę ekspedienta w sklepie spożywczym. Zresztą, po co komu wybitny 23 czy 25-letni wybitny teoretyk kontrrewolucji przy kasie w supermarkecie? Szkoda i teoretyka i sklepu.
Tak, oto jest portret „prawicowych wykluczonych”, ludzi bez przyszłości i pomysłu na własną przyszłość, bez zawodu i bez planów życiowych (oczywiście poza przeprowadzeniem Kontrrewolucji przez duże „K”). Jak więc znaleźć się w realnym świecie?
Rozmawiałem ostatnio przez dwie godziny z takim „prawicowym wykluczonym”, bezpośrednio po studiach, bez pracy, mieszkania i jakiegokolwiek konstruktywnego pomysłu na życie. Co i raz rzucał całymi cytatami z Plinia, św. Ludwika i świętych Kościoła. Prawdę mówiąc, przeraziłem się. Ten młody „prawicowy wykluczony” żyje bardzo ciekawymi problemami. Nie zawaham się powiedzieć, że dosłownie eschatologicznymi, od których rozwiązania zależy przyszłość ludzkości, Polski, Kościoła, a może nawet rasy aryjskiej.
Otóż ten młody człowiek, nie znajdując oczywiście żadnej pracy i czując się zupełnie zbędny światu (z wzajemnością zresztą), z nadmiaru wolnego czasu roztrząsa niezwykle poważne kwestie:
1/ Czy obuwie może mieć aspekt rewolucyjny lub kontrrewolucyjny?
Prawdę mówiąc nigdy mi nie przyszło mi do głowy, aby spojrzeć na moje buty z perspektywy ideologicznej. Okazuje się jednak, że można. Lenin pewnie też patrzyłby na to z perspektywy klasowej… Dowiedziałem się, że wszystko zależy od tego czy buty mają noski, czy też ich nie mają? Nie bardzo zrozumiałem treść wywodu, ale dowiedziałem się, że buty z noskami są „rewolucyjne”, więc kontrrewolucjonista obuwia z noskami nosić nie może. Natychmiast spojrzałem na moje buty i… odetchnąłem z ulgą.
2/ Czy garnitur jest rewolucyjny czy kontrrewolucyjny?
Dowiedziałem się, że jest rewolucyjny w tym aspekcie, że to ubiór liberalnej elity władzy. Z drugiej jednak strony jest kontrrewolucyjny, gdyż rewolucyjni plebejusze noszą swetry i dżinsy. Czyli kwestia garnituru wymaga jeszcze pogłębionych dialektycznych badań. Miałem na sobie tylko marynarkę, więc zdałem sobie sprawę, że jestem na pograniczu stanów…
3/ Czy kawiarnie mają charakter rewolucyjny czy kontrrewolucyjny?
Ano, okazuje się, że w Anglii są kontrrewolucyjne, gdyż spotykają się tam dżentelmeni, ale we Francji rewolucyjne, gdyż tam zbierają się wywrotowcy. W kawiarniach angielskich zbierają się kontrrewolucjoniści, we francuskich jakobini.
3/ Czy lewica ma zamiar wysiedlić nas do lasów i puszcz i wyludnić wielkie miasta?
Mój rozmówca wyjawił mi, że na podstawie lektury Plinia Correi de Oliveiry doszedł – jak rozumiem nie sam, gdyż z kolegami – do wniosku, że lewica ma szatański plan wysiedlenia i wymordowania większości ludzkiej populacji. Zmniejszy naszą liczbę do 200-300 milionów i przesiedli do wiejskich chat, tak jak uczynił Pol Pot w Kambodży. Mój rozmówca znał dokładny projekt tej operacji, włącznie z masowymi mordami na drogach do lasów, w czasie których większość z nas zostanie wymordowana. Podobno przed wejścia na mosty. Skąd to wiadomo? Nie wiem, wolałem nie pytać, bo pytać nie wolno – to wiedza ezoteryczna.
4/ Kto jest Antychrystem?
Przy kwestiach poprzednich to ta jest najistotniejsza. Okazało się bowiem, że wszelkie zło to dzieło Antychrysta, który już się objawił i działa. Nawet nie w jednej postaci, ale w wielu. Mamy więc do czynienia z kolektywnym i wielopostaciowym Antychrystem. W jego skład wchodzą:
a/ Benedykt XVI, gdyż toleruje posoborowe nadużycia i odznaczył jakimś tam medalem kogoś tam, kto zaszkodził kontrrewolucji (kogo już nie pamiętam).
b/ był nim kard. Stefan Wyszyński, gdyż próbował dogadać się z komunistami, zamiast wezwać naród do wielkiego powstania w 1946 czy 1947 roku, aby zginąć biegnąc na czele mas „prawdziwych Polaków” na sowieckie czołgi i karabiny maszynowe.
c/ Generał Wojciech Jaruzelski, gdyż – katolik i ziemianin – przeszedł na stronę sowieckiego Antychrysta. Przy okazji dowiedziałem się, że ja też jest podejrzany, że mogę być Antychrystem, ponieważ przeprowadziłem z nim kilka lat temu wywiad. A więc „dotknąłem się Antychrysta”.
Tyle naopowiadał mi mój kolega, „prawicowy wykluczony” bez pracy, ale z wielkimi ideami w głowie i z tomem o Kontrrewolucji pod pachą. Nie wiem czemu podał mi na powitanie i pożegnanie rękę. Nie boi się dotknąć tego, który dotknął się Antychrysta? Mam nadzieję, że Antychryst nie przenosi się drogą kropelkową.
Niestety, opisana powyżej rozmowa jest prawdziwa. Podobne idee zaczynam dookoła siebie spotykać coraz częściej pośród młodych „prawicowych wykluczonych” bez pracy i przyszłości. W psychologii określa się to mianem „psycho-społeczne skutki bezrobocia”. No tak, jeśli tak ma wyglądać polski katolicyzm i polska prawica, jeśli tacy ludzie mają robić kontrrewolucję, to lewicowe media niedługo naprawdę będą miały wielkie używanie. Pokażą takich szaleńców i dadzą im tylko mówić. Sekta Smoleńska nie jest uwieńczeniem szaleństwa polskiej prawicy – to dopiero jej przedsmak.
Adam Wielomski
Ci ludzie nie są straceni. Ich trzeba tylko ich nauczyć działania. Niestety nie ma ich kto pokierować. Dodatkowo są ofiarami polskiego systemu edukacji, który daje wiedzę ale nie uczy jak się z tej wiedzy utrzymać. To jak sprzedawanie urządzenia bez instrukcji obsługi.
Nigdy nie spotkałem osoby choćby podobnej do tego, naszkicowanego przez p. Wielomskiego, młodego człowieka. To jakiś wyjątek wyjątków. Inaczej z lewicowcami- spotkałem sie z takimi, co bardziej „odlecieli”, nawet spójności w ich wywodach nie było. Na koniec jedna uwaga o charakterze ogólnym: najbardziej boję się, ze doczekam czasów, gdy już nikt za żadną ideę nie bedzie chciał nadstawiać karku. Świat zmierza w kierunku tego rodzaju „realizmu politycznego”.
Tekst idealnie oddający rzeczywistość. Jakiś czas temu słyszałem rozmowę takich prawicowców. Przerzucali się różnymi mądrymi cytatami. Żaden z nich nie potrafił wypowiedzieć samodzielnej opinii. Zachowywali się jak automaty. Całe zdarzenie miało miejsce w hotelu podczas śniadania. Siedziałem ledwie stolik dalej. Dlatego mogłem usłyszeć o czym rozmawiają. W pewnym momencie dosiadła się do nich koleżanka. Niezby spodobał się jej przebieg dyskusji. Co zrobili prawicowcy-teoretycy ? Stwierdzili, że nic nie rozumie i że teoria jest znacznie ważniejsza niż „praktycyzmy”.
Analiza zdroworozsądkowa, a więc tylko w pewnym sensie trafna. Problemem jednak nie jest jej zdroworozsądkowość (najwidoczniej tak krawiec kraje…) tylko to, że profesor Wielomski nawet nie próbuje dociec przyczyn opisywanego stanu rzeczy, a automatycznie wykorzystuje swój opis do walki ze swoimi (raczej wyimaginowanymi) wrogami politycznymi. Wspomnianych „wykluczonych” można przecież spotkać wszędzie, a ja mógłbym równie dobrze zapytać, ilu takowych znajduje się wśród dupolizów Pana Profesora? Bo kojarzę przynajmniej kilku.
To miłe. Jestem instynktownie konserwatystą. Nienawidzę butów z noskami. A tak serio, to zapomniałeś Adasiu o jednym. Napisać, że w praktyce – jakoś tak głupio wychodzi – takie środowiska o których piszesz, w swoim radykalizmie okazują się sługusami PiS-u.
A. Wielomski: WSKAZUJĘ PRZYCZYNY: 1- bezrobocie w naszej Polsce, brak autentycznie wolnego rynku generującego miejsca pracy 2- większość Polaków jako remedium na bezrobocie uznaje zdobycie wykształcenia wyższego 3- z okresu PRL społeczeństwo polskie odziedziczyło przeświadczenie że wyższe studia dają dobrobyt i bycie kimś (w PRL człowiek po technikum to był już ktoś) 4- wykształcenie wyższe stało się masowe, egalitarne i marne(!) [nieksztaltujące ani trochę slinego charakteru i wytrzymałego ducha], a większość studentów to absolwenci wyższych szkół prywatnych w których nawet najsłabszy może zdobyć dyplom, płaci i wymaga, a dyplom chce mieć masa młodych osób (5- są też ci nieliczni prawdziwie inteligentni ale oni są wtopieni w masę tych „magistrów”) 6- niektórzy z tej masy magistrów generowanych przez chory sytem w wyniku braku perspektyw bycia intelektualistą i ambicji nierealizowalnych w obecnym stanie w Polsce wpadają w problemy osobowościowe jak opisywany przez Pana człowiek 7- ci młodzi chcą być na szczycie drabiny społecznej a rzeczywistość bezrobocia daje im pracę na myjni samochodowej, supermarkcie czy pubie, to rodzi frustrację, frustracja dziwne zachowania i jednym z nich jest zamknięcie się w dziwnym świecie jakiegoś ułomnego „idealizmu” i bezradności. To tragedia polskiej mlodzieży – większość w normalnym stanie w ogóle by nie chiała iść na studia (nie oszukujmy się większość zwyczajnie się do nich nie nadaje) bo miałaby dobrze płatną pracę bez studiów dającą bardzo dobry komfort życia z samochodem, mieszkaniem i konsumpcją – tak to jest w krajach zachodnich. TO PRZYCZYNY
Pan chyba myli skutki z przyczynami…
Jeden z lepszych artykułów profesora. Znam niestety za dużo osób, które po humanistycznych, ale nie tylko, studiach czekają od kilku lat na dar z nieba żyjąc na koszt swoich rodziców. Zamiast iść do słabiej płatnej roboty, gdzie po poznaniu ludzi mogliby nastepnie znaleźć sobie coś lepszego, zarabiając przy okazji, siedzą w domach narzekając na zły, porewolucyjny świat, nie zamierzając podjąć żadnych konstruktywnych kroków ku zmianie swojego życia.
Wspomnieni powyżej „narodowi-kontrrewolucjoniści” z pewnością bez problemu dostaliby pracę w armii. W wojsku niestety brakuje silnej narodowej ekipy, co mogłaby wyprzeć demo-liberałów i syjonistów. Jednakże biedacy narobili sobie politycznych wyroków głupkowatymi wyrokami politycznymi za „klejenie plakatów” czy nikomu nic nie dające „ulotki antysemickie” (i są teraz „karani”- a mogliby nie być). I dlatego są bezrobotni. A do wojska dziś nie jest trudno się dostać. Mój kuzyn służył 5 lat jako zawodowy.
A teraz dla poprawy humoru. Czy adidasy są konserwatywne czy rewolucyjne? Na pewno rewolucyjne są sandały, bo noszą je hippisi. Glany też mogą być rewolucyjne, gdyż są atrybutem anarchistów. Ale czy popularne „adasie” są domeną reakcji? Ja jestem tradycjonalistą i najchętniej chodzę właśnie w butach Adolfa Dasslera, ale czy to słuszny front?
@Andrzej Milewicz: Biorąc pod uwagę, że większość dzisiejszej prawicy to zwolennicy wolnego rynku i możliwie szerokiego gospodarczego liberalizmu, to jest to dość dziwna postawa. Oczekiwanie na grube miliony zaraz po skończeniu edukacji kojarzy mi się bardziej ze zwolennikami socjalizmu czy etatyzmu, nie z wolnym rynkiem. Tym bardziej, że to z tym modelem gospodarczym związane są historie milionerów zaczynających od zera i dochodzących do bogactwa ciężką pracą. Gdybym ja oparł wszelkie swoje plany na tym, że za 5 lat na pewno będę zaczynał aplikację w jakiejś kancelarii to musiałbym się zaopatrzyć w zapas leków antydepresyjnych, bo rozczarowanie zapewne byłoby wielkie. Dziś praktycznie żadne studia nie dają gwarancji zatrudnienia, więc ich podjęcie jest pewnym ryzykiem, tak samo jak choćby stworzenie własnego przedsiębiorstwa. Być może inwestycja się zwróci, a być może będzie to stracone 5 lat życia podczas których można było pracować.
Cholera.. Pan Wielomski opisal mnie 🙂 .. takie przynajmniej mam wrazenie.. tez po strudiach pare lat sie tulalem, na koszt zatroskanych rodzicow.. potem emigracja 🙂 .. emigracja jest do kitu, bo jak sie widzi ten zdychajacy zachod z milionami takich jak ja co tu przyjechali do roboty, i milionami „kolorowych”, to jakos mozna deprechy dostac.. po studiach dymac na jakims magazynie albo przy produkcji.. chcialoby sie sie pracowac w zawodzie przy biurku jak czlowiek a nie dymac jak niewolnik.. taki cholerny los pieprzonego kataryniarza.. pozdrawiam wszystkich bezrobotnych teoretykow 🙂 pocieszmy sie myslo ze przynajmniej „wiemy o co chodzi” 🙂 hehehe pozdro..
@Piotr Marek: To zależy jakie adidasy. Rewolucyjne są takie z dużymi językami, różne szpanerskie ( rewolucjoniści najczęściej noszą białe, np. do płaszcza). Tradycyjne adidasy zaliczyłbym do konserwatywnych. Noszą je ludzie nie przywiązujący zbyt dużej wagi do stroju, porządne chłopaki typu kibic piłkarski. Tacy co to może i kielicha nie odmówią, ale i GW, czy lewicy nie lubią, patrioci. A tak w ogóle ja też robię takie obserwacje i każdy robi. Każdy jakoś klasyfikuje człowieka na podstawie wyglądu, z tym że bezrobotni pewnie po prostu mają więcej czasu na opracowywanie takich teorii.
„Lubię nosić buty z wielkim czubem…” Ach, rewolucyjna ta IRA, jak stąd do piekła. Kto nie wie o co chodzi, niech zerknie tu: http://www.youtube.com/watch?v=jjaNqZEB9Nc @wojtylianista-Szymański: rzadko kiedy się z Panem zgadzam. To jeden z tych przypadków. @PRT: ja uwielbiam nosić białe adidasy. Czy to czyni ze mnie rewolucjonistę? „…porządne chłopaki typu kibic piłkarski” Nieźle się uchachałem, gdy to zobaczyłem. Dzięki!
Ja myślę że tekst jest o Sekcie Skargowców z Krakowa.
oby tylko nie zaczeli krzyczeć „Komuno wróć!”
Bardzo dobry tekst! Ta smutna prawda opisuje pseudoprawicowych antykomunistów i nie odnosi się do sympatyków klubu. Dobry mentor i lider środowiska umie wskazać drogę zagubionym, młodym idealistom, dlatego należy docenić wszystkie odpowiedzi na sytuację młodego człowieka, które padły w niniejszym tekście. Ważne, że jegomość trafiał na kogoś z poczuciem chrześcijańskiej odpowiedzialności za bliźniego, a nie prostaka, który pobiegł do komputera i go wyśmiał. Chwalmy naszą elitę, bo doprawdy godna jest i uroczysta!
PT Autor stwierdza m.in.: `…Nawołują do ginięcia za Polskę i Kościół, potępiają wszelkie kompromisy z realnym światem…`. Rodzi to pytanie, czy p. Profesor uważa świat duchowy za nierealny, a jedynym realnym to ten materialny? Otóż wydaje się, że całość tekstu zasadza się na błędzie metodologicznym mylącym realność z realizmem…
Panie Alku, akurat cały ten tekst składa się z rad co mogliby zmienić w swoim życiu. Moim zdaniem szczególnie ciekawy jest fragment o postrzeganiu świata (punkt 4), on bowiem pokazuje istotny błąd opisywanego środowiska – a mianowicie dostrzeganie w otoczeniu tylko zjawisk negatywnych, a pomijanie możliwości i potencjału drzemiącego choćby w innych, niekoniecznie aż tak uświadomionych ideologicznie kręgach i osobach. Nb. to właśnie opisywany przez Adama typ wznosi z upodobaniem ten upiorny toast „za powodzenie naszej przegranej sprawy”, albo powtarza snobistyczny cytat o upadku królów, spaleniu pałaców i ucieczce parobków – czy jakoś podobnie – co mnie nie odparcie kojarzy się z dialogiem Bigdy z marszałkiem Stachowskim, gdy ten pierwszy wytyka liderowi partii katolickiej, że jest ni to to sio, świecki ksiądz bez sutanny, ni folwark, ni fabryka, co udaje, że własną wiochą pachnie, choć ona dawno sprzedana.
Skomentuje zdanie:”No tak, jeśli tak ma wyglądać polski katolicyzm i polska prawica, jeśli tacy ludzie mają robić kontrrewolucję, to lewicowe media niedługo naprawdę będą miały wielkie używanie”. Lewicowe media mogą mieć, w zalezności od zapotrzebowania, „używanie” na każdym. Oto przykładowy news z naszego podwórka: Nasi dziennikarze natrafili w sieci na ciekawy portal. Tworzący go katolicki beton potepia nie tylko damsko-męskie tańce, ale i koedukacyjne baseny. Chcą robić jakąś kontrrewolucje, żeby rządził król, jak w średniowieczu. W oczekiwaniu jednak na feudalnego Pomazańca popierają polityków-zamordystów jak leci, bo uważają, że”faszyzm jest intelektualnie ciekawy”. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że mają swojego przedstawiciela w senacie, którego to blog doskonale wpisuje się w wyżej nakresloną całość. Nie wiedzieć czemu nie lubią PiS-u. Zapewne są radykalniejsi nawet od tej wojowniczej sekty, która to wydawała sie byc uwieńczeniem szaleństwa polskiej prawicy itd.
Jak przeczytałby jakis postępowiec, to pewnie zadławiłby się własnym śmiechem:no nie, o takich świrach to jeszcze nie słyszałem.
Tekst Profesora zawiera wiele prawdy. Ale pięknie jest mieć swoje ideały, bo idealiści to ludzie szlachetni (nie twierdzę, że wszyscy). Trzeba po prostu znaleźć sposób, by żyć na dostatnim poziomie, jednocześnie nie wyzbywając się swoich ideałów, wartości, w które się wierzy. W przeciwnym razie skończy się jak senator Libicki…
Myślę, że nie można uogólniać na podstawie jednego przypadku i wyciągać jednoznaczne wnioski. Ludzie są różni. Ci przeteorytezowani fachowcy muszą zetknąć się z rzeczywistością i jeśli mają łby na karku to pokora na myjce w Anglii wyjdzie im na dobre. Nie sądzę , że drugą strona oświeceniowa wykształcona młodzież z dużych miast cechuję się lepszymi cechami. To dzieciaki wyhodowane w cieplarnianych warunkach, którym rodzice wtłaczali do głów ” ucz się ucz to do potęgi klucz”. Natura wszystko wyrówna, oczywiście nie za darmo, koszty trzeba ponieść.
@Zar – Panski komentarz jest jak znalazł.