Czy wojna rzeczywiście jest taka straszna?

Wśród dzisiejszych społeczeństw przeważają na temat wojny negatywne opinie. Ma ona „powodować przemoc”, „odbierać życie” bądź też „być niesprawiedliwa”.

W niniejszym artykule postaram się wyrazić, co sądzę o koncepcji działań zbrojnych podejmowanych z inicjatywy rządów państw.

Przede wszystkim: z jakiego powodu wojny w ogóle wybuchają? Dlaczego pewnego dnia przywódcy danych krajów dochodzą do wniosku, że oto nadeszła pora, by kogoś zniszczyć ot tak?

Oficjalną przyczyną większości konfliktów zbrojnych są czynniki polityczne i/lub gospodarcze. Przykładem tego mogą być XIX-wieczne wojny rosyjsko-tureckie toczone pod sztandarami panslawizmu oraz wyzwalania słowiańskich braci spod tureckiego jarzma. Wiadomo, że Rosja od dawna utrzymywała stosunki z innymi krajami słowiańskimi i uważała się za spadkobierczynię Imperium Bizantyjskiego, jednak miała także interesy na Bliskim Wschodzie, na Bałkanach oraz plany wobec Konstantynopolu – perły upadłego giganta, której zdobycie podkreśliłoby dominację cara nad Bałkanami. Czy skorzystałby na tym ogół Rosjan? Tak, ponieważ Imperium zyskałoby nowe rynki zbytu dla swych towarów oraz zdobyło kontrolę nad stosunkowo bogatym terenem, nie wspominając o przyczółku umożliwiającym dalszą ekspansję na Bliski Wschód lub obszary położone nad Morzem Śródziemnym. Ich zdobycie w wyniku wojny prawdopodobnie przyniosłoby Rosjanom korzyści: Imperium zyskałoby nowe miejsca pracy; ziemię, która mogłaby zostać pozbawiona właścicieli, a mogliby zasiedlić ją nowi osadnicy produkujący dobra na sprzedaż; nabyte terytoria stałyby się nowymi rynkami zbytu. Ogólnie podbój choćby niewielkiej części terytorium tureckiego przyniósłby korzyści całemu Imperium Rosyjskiemu.

Czy można zatem powiedzieć, że oto mamy usprawiedliwienie rozpoczęcia wojny o korzyści, które osiągniemy w przypadku zwycięstwa? Raczej tak.

Przejdźmy więc do korzyści z wojny.

Przede wszystkim wraz z jej wybuchem powstają nowe miejsca pracy. Dlaczego? Ponieważ pojawia się zapotrzebowanie na amunicję, ponieważ kolej musi zatrudnić więcej osób w celu dostarczenia jej na front, ponieważ powstają nowe fabryki produkujące ją i tym samym wymagające materiałów budowlanych, wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych robotników oraz inżynierów. Wreszcie samo wojsko ponosi straty i potrzebuje posiłków, również w postaci pracowników. Gdy ci znajdą już zatrudnienie, mogą sobie pozwolić na większą ilość dóbr, przyczyniając się do zwiększenia popytu na towary konsumenckie, przez co firmom wytwarzającym je wzrasta sprzedaż, co przekłada się na wzrost popytu na zasoby naturalne, a co za tym idzie – na wzrost dochodów firm handlujących nimi itd. Skutkiem jest więc rychły wzrost popytu oraz powstawanie nowych miejsc pracy, w wyniku czego zwiększają się dochody wszystkich mieszkańców kraju, czyli rośnie ogólna stopa życiowa. Ponadto dochodzi do tego aspekt zasiłków dla bezrobotnych, których wypłacanie w czasie wojny traci rozmach ze względu na deficyt potencjalnych beneficjentów, gdyż niemal każdy jest w stanie znaleźć pracę tudzież wstąpić do wojska.

Czy można zatem twierdzić, że wojna przynosi korzyści, gdyż wzrasta wtedy popyt na dobra, zapoczątkowując reakcję łańcuchową? Raczej tak.

A teraz przejdźmy do części budzącej największe kontrowersje: usprawiedliwienia dla wojny zaczepnej.      

Otóż odnośnie tejże, ja i pierwszorzędny teoretyk wojskowy Aleksander Swieczin doszliśmy o dziwo do tych samych wniosków – i to niezależnie od siebie.

Wojna zaczepna jest w równym stopniu niesprawiedliwa, co granice i obszar napadniętego kraju. Postaram się to wyjaśnić. Otóż wszelkie granice rządowe są rezultatem wojen. Niemal całe terytorium, na którym mieszkamy, zostało kiedyś podbite przez naszych przodków. I tak Europejczycy pokonali Indian w walce o Amerykę, Włochy zagarnęły Wenecję Austro-Węgrom, Rosja wyparła z Syberii plemiona tatarskie itd.

Wszystkie te granice wytworzyły się w wyniku licznych wojen zaczepnych. Twierdząc, że wojny te są niesprawiedliwe, musimy także zgodzić się z poglądem, iż granice dowolnego państwa również są niesprawiedliwe. Nasz majątek jest niesprawiedliwy, jako że poniekąd dorobiliśmy się go plądrując i zdobywając dane terytorium siłą. A czy sprawiedliwe było to, że państwo, które dało sobie odebrać pewien obszar, wcześniej nim zarządzało? Przecież i ono swego czasu zdobyło ów obszar w drodze działań wojskowych. Posługując się logiką „niesprawiedliwej wojny zaczepnej” dochodzimy do wniosku, że podbój danego państwa przez inne jest w takim samym stopniu niesprawiedliwy, co niegdysiejsze podboje państwa podbitego. Jak więc widać, usprawiedliwianie „niesprawiedliwych wojen zaczepnych” jest równie prawdziwe, co usprawiedliwianie „zmian niesprawiedliwie narysowanych granic”. Jednak w trakcie rozmowy o wojnie wszyscy o tym zapominają. W ramach osobistego żartu byłbym w stanie zaproponować rozpoczęcie wojny w celu „skończenia z niesprawiedliwością obecnych granic”, przy czym ogłosiłbym, że to wojna obronna, jako że walczę z niesprawiedliwością, czyli o sprawiedliwość. Proszę nie brać sobie tego do serca – nie mam zamiaru nikogo urazić.    

Stosunek dzisiejszych społeczeństw do wojny jest bardzo negatywny, nawet jeśli w perspektywie rysują się korzyści. Moje zdanie na ten temat jest bardzo proste: wojnę należy rozpocząć, jeśli będzie z niej pożytek dla kraju. I właśnie to, przede wszystkim, powinien uwzględnić Monarcha wypowiadając wojnę. Sądzę, że to dobry sposób oceniania konfliktów zbrojnych – przez pryzmat przynoszonych przez nie korzyści.

Tłum.: Jarosław Wiśniowski
Źródło: http://monarchistcrusade.webs.com/

Od redakcji: Wyboru materiałów z zagranicy dokonuje Emil Kowalik (w razie pytań i sugestii: emilkowalikemil@gmail.com).

A. Me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Czy wojna rzeczywiście jest taka straszna?”

  1. http://i279.photobucket.com/albums/kk153/gschwartz_bucket/whatamireading.png „Przede wszystkim wraz z jej wybuchem powstają nowe miejsca pracy. Dlaczego? Ponieważ pojawia się zapotrzebowanie na amunicję, ponieważ kolej musi zatrudnić więcej osób w celu dostarczenia jej na front, ponieważ powstają nowe fabryki produkujące ją i tym samym wymagające materiałów budowlanych, wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych robotników oraz inżynierów. Wreszcie samo wojsko ponosi straty i potrzebuje posiłków, również w postaci pracowników.” Czy to jest na poważnie czy to żart? 😀 Proponuję ustanowić ustawą, żeby na każdej działce każdego dnia, musiał być wykopanu dół o objętości 2 metrów sześciennych a potem zakopany. Można też pokombinować z przewożeniem ziemi z jednych dołów do innych – efekt będzie podobny. Kolej będzie musiała zatrudnić więcej ludzi, ktoś będzie musiał kopać, zwiększy się zbyt na łopaty, a przy okazji może odkryje się jakieś podziemne złoża surowców! Cały ten tekst jest dosyć nieudolnym i zabawnym odwracaniem kota ogonem w prawie każdym zdaniu, ale jego wymowa jest raczej niepokojąca. „Sądzę, że to dobry sposób oceniania konfliktów zbrojnych – przez pryzmat przynoszonych przez nie korzyści.” Bardzo katolickie. Brawo… 🙁

  2. Aż się raduje serce kiedy czytam artykuł o wojnie wolny od pacyfistycznych i sentymentalnych zabobonów. Ostatnie czasy to 4 D: dekadencja, demokracja, demoralizacja i demilitaryzacja co można łatwo wykorzystać i zbudować potęgę militarną i Wielką Polskę. Oczywiście nastąpi to wtedy, gdy przezwyciężymy te 4 D i zbudujemy potęgę gospodarczą i społeczną.

  3. Jako liberał, nie pochwalam wojny. Wojna przynosi ozywienie gopsodarcze tylko w jej ost. fazie – czyli JAK SIĘ KOŃCZY! Generalnie wojna, nawet taka gabinetowo-zawodowa na miare XVIII w., a nie demokratyczna jatka milionów poborowych, to tylko ruina i zgliszcza. Monarchowie musieli walczyć ze wzgledu na dyplomatyczne zobowiązania – często wbrew woli

  4. Reasumujac: portfel można próbować ukraść frajerowi, gdy przynosi to korzyści (nie m policji ani swiadkow, a frajer nie obije mordy). W przeciwnym razie zgrzeszymy przeciwko cnocie roztropnosci, :-). Oczywiście, bedąc w roli „frajera”, jesli „sprzedamy kosę” napastnikowi, przepraszam, suwerenowi, możliwe, że zgrzeszymy przeciw miłosierdziu, :-).

  5. Wojna ma jeden, znaczący atut – zmniejsza liczbę mieszkańców danego rejonu. Przeludnienie jest stanem niepożądanym, podobnie jak niskie zaludnienie. Jak jest przeludnienie pojawia się głód, nędza, zaraza i zwiększona przestępczość. Wystarczy spojrzeć na Romę w okresie Imperium Romanum. Gdyby nie to, że cesarze wykupywali połowę upraw z połowy basenu Morza Śródziemnego to by Rzym taki wspaniały nigdy nie był. Jak upadło cesarstwo zachodnie to liczebność mieszkańców Wiecznego Miasta spadała, spadała, spadała… Zastanówcie się, że każdy zabity osobnik to nie tylko jego śmierć, ale śmierć jego nienarodzonych dzieci, dzieci jego dzieci itd. To jest także śmierć idei, pomysłów, słów ludzi, którzy nigdy się nie narodzili z powodu śmierci ich przodka. Straciliśmy ludzi, ale i ich idee. Nadmiar idei jest tak samo szkodliwy jak i nadmiar ludzi. Potencjalnie wojny punickie przyniosły śmierć dziesiątkom Hilterom, Marksom oraz ich nazizmów, komunizmów etc. Zastanawiać się jest warto…

  6. @Cogito, ergo polonus sum: gratuluję znakomitego poczucia humoru. Równie dobrze mógłby Pan napisać, że są plusy istnienia obozów zagłady – np możemy mieć tanie mydło! (Aczkolwiek Pan Caesarevich by się pewnie sprzeczał, bo patrząc na artykuł to uważa, że sztuczne tworzenie popytu napędza gospodarkę, a nie jego zaspokajanie). Hej, zawsze są plusy z mordowania ludzi! http://i55.tinypic.com/28m1y4o.gif

  7. Ad Łukasz Zaroda – tanie mydło z obozów zagłady? Przecież nawet momentami centrolewica przyznaje dziś,że z tym mydłem to bajka była. A sam tekst oczywiście,że jak najdalszy od katolickiego punktu widzenia – pisany był przez rosyjskiego zwolennika monarchii konstytucyjnej,który sam nie jest pewien jak daleko ma sięgać władza monarchy…

  8. @Inquisitor Laurencius Jeżeli przykład z mydłem byłby prawdziwy, to moja analogia byłaby sensowniejsza niż tamten komentarz 😉 .

  9. @Łukasz Zaroda: wojna istniała od zawsze i wszędzie, nawet jak człowiek tam nie dotarł. Bo czymże były walki watach wilczych, jak nie wojną? Wojna jest czymś naturalnym. Obozy zagłady natomiast są tworem sztucznym, to były zwyczajne fabryki do zabijania ludzi. Fabryki są tworem ludzkim, nie są tworem boskim. Zatem musi być skażone bakcylem czorta. Wszystko co ludzkie jest skażone. Jako, że fabryki są całkowicie zrobione przez człowieka to są bardziej skażone owym bakcylem niż wojny. Pański punkt widzenia jest bardzo prymitywny i pozbawiony głębszej refleksji. Brak Panu doświadczenia, dlatego wielowymiarowy świat widzi Pan w dwuwymiarze. Nie obrażam Pana, ale chcę zmusić do głębszych refleksji i studiów nad literaturą, z którą widocznie Pan ma niewiele do czynienia. Najpewniej zaraz Pan zacznie zaprzeczać, jak to robią internetowe papierowe tygrysy, lecz po waszych słowach widzę doskonale co i jak jest.

  10. Krytyka pacyfizmu jest jak najbardziej pozadana. Ale zeby tak od razu wpadac w druga skrajnosc… Tym bardziej, ze nie jestesmy panstwem ze specjalnie wielkim potencjalem militarnym. Lepiej nie kopac dolkow, w ktore potem mozna wpasc…

  11. Miałem ochotę to przeczytać aż do momentu – „Przede wszystkim wraz z jej wybuchem powstają nowe miejsca pracy. ” – gdy zrozumiałem wnet, że szkoda czasu na takie straszliwe wypociny rodem z Keynesa. Nawet abstrahując od kwestii etycznych czy w ogóle filozoficznych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *