F. Libicki odwołał się do faktów, przypominając konkretne sprawy które powinny być najważniejsze dla rozgłośni, mającej ambicję reprezentować katolicki punkt widzenia w przestrzeni publicznej: ochronę życia przy próbie zmiany konstytucji, kwestię zapłodnienia pozaustrojowego czy teraz powtórnie kwestię ochrony życia, gdy inicjatywa obywatelska zebrała ponad 600 tyś podpisów. Media toruńskie albo słabo uczestniczyły w tych przedsięwzięciach, albo przedkładały interes partyjny PiS nad nauczanie Kościoła, np. nagle zmieniono zdanie ws. in vitro, gdy tylko PiS zaczęło zapowiadać, że będzie chciało mieć swój projekt ustawy.

Koledzy z PJN poszli z grubej rury i chcą porządkować ład medialny, co by należy z tym zrobić, pewnie można dyskutować. Jeżeli przyjąć interpretację, iż cały ten proceder jest nie tyle obrazem mieszania się Kościoła do polityki, co raczej dokładnie przeciwnie, zawłaszczania Kościoła przez polityków, to raczej do świeckich należy obowiązek reakcji i podjęcie działań na rzecz tegoż politycznego zagrożenia zlikwidowania.

Nie jest to sytuacja nowa. Wystarczy przypomnieć, że w latach 90-tych Tygodnik Powszechny był też takim zawłaszczonym przez Unię Demokratyczną polem. Jeżeli nie da się przywrócić normalnego stanu rzeczy najprostszym byłoby zdjęcie z Tygodnika Powszechnego podtytułu pismo katolickie. W Toruniu zaś niech już nie mówią, że są "katolickim głosem w naszych domach", redakcja Naszego Dziennika niech się przeprowadzi na Nowogrodzką i bez ogródek uzupełni z kolei swój podtytuł: organ Prawa i Sprawiedliwości.

Ludwik Skurzak
[aw]