Dagestan – pytanie o przyszłość Kaukazu

Republika ta wprawdzie (pomimo prób infiltracji przez islamskich radykałów) cieszy się obecnie względną polityczną stabilnością, ale nawet na Kremlu dostrzegane jest pewne znużenie lokalnym układem władzy. W tej sytuacji nie można wykluczyć próby reform politycznych – a w każdym razie przynajmniej dalszych zmian kadrowych, które z kolei mogą być potraktowane jako próba generalna (na szczególnie trudnym odcinku) dla silniejszego wiatru przemian w regionach.

W tym kontekście – zdaniem obserwatorów – należy widzieć już wymianę przywództwa politycznego w republice, czyli zastąpienie na stanowisku jej prezydenta Magomedsałama Magomedowa przez Ramazana Abdulatipowa, dokonane w styczniu 2013 r. To już może być początek demontażu całego systemu politycznego Dagestanu – uważają obserwatorzy. Mamy więc do czynienia z procesem podobnym, jak wcześniej w Inguszetii, Kabardyno-Bałkarii i Osetii Północnej. Władze Federacji konsekwentnie bowiem starają się odchodzić od praktyki tolerowania oligarchiczno-klanowych rządów w poszczególnych częściach państwa, zastępując je jednoosobowym kierownictwem, upełnomocnionym do walki z korupcją i dotychczasowymi układami (a w każdym razie ich częścią). Ma to gwarantować silny nadzór ze strony federalnych organów ścigania, wymiaru sprawiedliwości i kontroli państwowej. W przypadku zaś Dagestanu – także armii, ze względu na strategiczne znaczenie republiki i próby wznowienia na jej terenie działalności terrorystycznej stymulowanej z zewnątrz.

Nie jest też tajemnicą, że przy takich okazjach – dziwnym trafem Kreml robi porządek akurat z tymi układami lokalnymi, których front-manami byli członkowie „frakcji Miedwiediewa”, czyli zaufani poprzedniego prezydenta Rosji. Pozornie więc usuwanie szefów administracji należących przecież do „Jednej Rosji” sprawia wrażenie kłótni w rodzinie, jednak wniosek taki pomija tak istotny szczegół – w przypadku JR trudno już mówić o stosunkach familijnych między prezydentem, a premierem, a w każdym razie ich zapleczami.

Rozbijaniu układów poziomych – ma służyć przyjęty już na szczeblu federalnym pionowy model zarządzania, który wprawdzie zakłada demokratyzację trybu powoływania części decydentów, jednak pomimo wszystko także czytelną odpowiedzialność na wszystkich poziomach procesu decyzyjnego. Zmiany te jednak wydają się obecnie koniecznością – wobec rosnącego ciśnienia społecznego i ekonomicznego w republice, w której alternatywą dla odgórnej reformy i całkowitej zmiany systemu zarządzania – może być wzrost nastrojów ekstremizmu islamskiego. Ameryka wprawdzie oczywiście stara się równolegle posługiwać na tym terenie także swym drugim ulubionym narzędziem, czyli ideologią i organizacjami tzw. praw człowieka, jednak ich zakres oddziaływania na Kaukazie może być tylko ograniczony.

Jak trafnie zauważa np. Said Amirow, mer Machaczkały, a obecnie jeden z najpopularniejszych polityków dagestańskich, kluczem do stabilizacji republiki są: pokój religijny, docenienie historycznego wkładu Rosjan w rozwój Dagestanu i współzależność żyjących tu nacji, a także włączenie środowisk lokalnych (także tradycji rodowej) zwłaszcza w politykę bezpieczeństwa (przy zapewnieniu większego odsetka środków z podatków na poziomie lokalnym). Z drugiej strony jednak – polityka narodowościowa jest na tym terenie co najmniej równie ważna, jak polityka bezpieczeństwa i stosunki religijne – a raczej wszystkie te trzy zagadnienia nierozerwalnie się ze sobą łączą i przenikają.

Alia Totorkułow, przewodniczący Rosyjskiego Kongresu Narodów Kaukazu równie słusznie wskazuje, że Rosjanie, jako podmiot silniejszy, ale też wykazujący się np. w Moskwie sporą nietolerancją wobec „kaukazców” muszą postępować rozważnie, szanując lokalną odrębność i poszukiwanie własnych tradycji – i działając na zasadzie wzajemności. – Skoro w Nalczyku i Groznym stoją cerkwie, to czemu zdarzają się problemy ze stawianiem meczetów w „prawosławnych” miastach rosyjskich? – pytał Totorkułow na konferencji zorganizowanej przez Centrum Lwa Gumilowa (choć przy okazji szef RKNK zapomniał, że akurat w Machaczkale budowa soboru napotykała niespodziewane problemy ze strony poprzedniej administracji). Podobnie kontrowersyjne jest stwierdzenie, że skoro w stolicy Dagestanu postawiono pomnik nauczycielom rosyjskiego – to „należałoby upamiętnić w Moskwie Rasuła Gamzatowa [wybitnego awarskiego, dagestańskiego poetę], zamiast stawać monument generała Jermołowa w Piatigorsku. O ile bowiem można rozumieć pewien opór przed legendą zdobywcy Kaukazu – to jednak po pierwsze wszak góry te trafiły w obręb Imperium drogą ruchów tektonicznych, tylko zostały zdobyte rękoma rosyjskich żołnierzy i nie ma sensu udawać, że było inaczej – bo z to kolei naruszałoby narodową dumę Rosji. Po drugie zaś – o czym zapominać zwłaszcza dziś nie można, Jermołow to postać symboliczna także jeszcze z jednego powodu. To on po stronie rosyjskiej rozpoczął bowiem Wielką Grę, a czym innym, jeśli nie jej kontynuację jest dzisiejsza rozgrywka o Kaukaz?

Kolejny problem, przed którym Rosja stoi na Kaukazie – to korekty graniczne. Najbardziej znane (i opisywane już na naszych łamach) jest oczywiście zagadnienie delimitacji między Czeczenią, a Inguszetią. Problem jest jednak natury systemowej. Instytucja Okręgów Federalnych Federacji Rosyjskiej zostały ustanowiona dekretem prezydenta Rosji Władimira Putina 13 maja 2000 r. Powstało siedem okręgów federalnych, w tym obejmujący południowe obwody Federacji na Północnym Kaukazie. 19 stycznia 2010 r. prezydent Miedwiediew podjął decyzję o zmianie systemu okręgów, poprzez dodanie ósmego – Północnokaukaskiego obejmującego Republikę Dagestanu, Inguszetię, Kabardyno-Bałkarię, Karaczajo-Czerkiesję, Osetię Północną-Alanię, Czeczenię i Kraj Stawropolski. Zamiast jednak zapewnić zapowiadane „stabilizację”, poprawę zarządzania i ograniczenie działalności terrorystycznej – nowy szczebel administracji raczej zwiększył problemy administracyjne (nie tylko zresztą na Kaukazie). Warto przypomnieć, że podział polityczny – nie pokrywa się bowiem z ekonomicznym (regionów gospodarczych jest w Federacji jedenaście – z czego kaukaski składa się z 10 podmiotów). Dalej – wśród samych „kaukazców” – mieszkańcy Kraju Stawropolskiego, zwłaszcza Kozacy, poczuli się porzuceni przez Rosjan, a w każdym razie rzuceni na najtrudniejszy odcinek pilnowania sąsiadów, dlatego też właśnie w Stawropolu tendencje do opuszczenia Okręgu są najsilniejsze. Niezadowoleni są także Czerkiesi, podzieleni między nowy, okręg Północnokaukaski i stary, Południowy. Podział wreszcie nie odnosi się do naturalnych tendencji historycznych, kulturalnych, ale także politycznych i etnicznych, a także po prostu geograficznych, z których najnaturalniejsze dzielą po prostu te górskie tereny na północny zachód ciągnący do Morza Azowskiego i południowy wschód związany z Morzem Kaspijskim. Na wschodnim Kaukazie – w Czeczenii, Inguszetii i Dagestanie, czynnik rosyjski (także językowo) jest wyraźnie słabszy, jednak odnotowuje się znaczne zróżnicowanie etniczne ludności. Większe postępy poczynił renesans islamu. Z kolei na Zachodzie – w Osetii, Kabardyno-Bałkarii, Karaczajo-Czerkiesji i Adygei mamy do czynienia z wyższym odsetkiem Rosjan (w Adygei – ponad 60 proc.), a etnicznie, populacja jest bardziej jednorodna. Zdarzają się wprawdzie spory między nacjami, jednak stabilniejsza jest zwłaszcza sytuacja religijna.

Propozycje reform dotyczą więc zupełnie nowej organizacji całego tego regionu, poprzez stworzenie Okręgu Zachodniokauskaskiego (Azowsko-Czarnomorskiego) z Rostowa, Krasnodaru, Stawropola, Adygei, Kabardyno-Bałkarii, Karaczajo-Czerkiesji, i Osetii (z centrum we Władykaukazie, Stawropolu czy Rostowie nad Donem) oraz Wschodniokaukaskiego (Kaspijskiego) z Inguszetii, Czeczenii i Dagestanu. Zapewniłby on większą jednorodność i komplementarność ekonomiczną nowych organizmów (co ważne jest zwłaszcza dla znajdującego się w kryzysie rolnictwa dagestańskiego). Oczywiście jednak pomysły takie nasuwają też podejrzenie, że ktoś wolałby mieć wszystkie potencjalne kłopoty (zwłaszcza motywowane religijnie) w jednym koszu, bez psucia położenia pozostałych podmiotów. Również i taka zmiana – byłaby więc być może szansą, ale na pewno wyzwaniem dla władz w Machaczkale.

Na razie p.o. prezydenta Ramazan Abdulatipow stara się jednak zmienić raczej styl zarządzania dagestańskiej administracji i zapewnić jej standaryzację, którą zlecił podczas spotkań z poszczególnymi pionami władzy, odziedziczonej po poprzedniku. Sam menedżment tu jednak nie wystarczy i nikt już chyba nie ma takich złudzeń. Terminowo, zmiana w Dagestanie ostatecznie sfinalizuje się we wrześniu 2013 r. wraz z wyborami głowy państwa. Sęk w tym, że do końca nie wiadomo wg jakiego trybu – bo przecież znowelizowane na początku roku przez Dumę prawo zostawia możliwość zadecydowania o odwołaniu się do wyborów bezpośrednich w rękach władz lokalnych. Kreml, któremu to niedookreślenie wyraźnie jest na rękę – oczywiście sugeruje odwołanie się do „woli wyborców” doskonale wiedząc, że w ten sposób znacznie skuteczniej wywiera nacisk na regionalne elity. Także, a może przede wszystkim – w Dagestanie.

Konrad Rękas

Zapraszam też na Geopolityka.org

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *