Wczoraj Sejm odrzucił referendalny wniosek Solidarności. Chwała parlamentarzystom! Tym, którzy zdecydowali się na podjęcie takiej decyzji. Dlaczego?
Pisałem już o tym choćby tutaj, że podniesienie wieku emerytalnego uważam za strategiczną decyzję dla przyszłości Polski. I że domaganie się referendum w tej sprawie traktuję w tych samych kategoriach jak pytanie o to czy naprawdę powinniśmy być państwem niepodległym? Pytanie z gatunku tych, których przyzwoity Polak po prostu nie stawia. Cóż… Solidarność i opozycja chcą je postawić. Ich sprawa. Dla mnie konkluzja jest tutaj oczywista.
Ciekawa jest jednak tu inna sprawa. Otóż wczorajsza Rzeczpospolita donosi na pierwszej stronie o ogólno hiszpańskich protestach: (tutaj). Rząd nowego premiera Mariano Rajoy’a zdecydował się bowiem na olbrzymie, bolesne, ale niezbędne reformy. Reformy konieczne dla ratowania hiszpańskiej gospodarki. Widać więc, że trend jest ogólno europejski. Jedni robią to by własną gospodarkę z kryzysu wyciągnąć, a inni – jak nasz rząd – by ją przed nim uchronić. Tak po prostu jest. Taki jest współczesny świat.
Na innej stronie tej samej Rzeczpospolitej czytałem, że solidarnościowi związkowcy mają za co przyjeżdżać do Warszawy. Bo oto organizacja pana Dudy ma „odłożone” na funduszu strajkowym 100 milionów złotych (nie znalazłem niestety stosownego linku, odsyłam więc do papierowego wydania). Czytałem to tuż po tym, jak jadąc spod Sejmu na lotnisko widziałem nie tylko otaczające parlament związkowe hordy, ale i mijałem docierających do nich trasą „do Sejmu” kolejnych rozweselonych związkowców. Rozweselonych zapewne i stosownymi – zakupionymi pewnie z owego związkowego funduszu – dopalaczami. I ze smutkiem myślałem wtedy o przewodniczącym Dudzie. Człowieku, który sam sobie, dobrowolnie i bez żadnego przymusu, wybrał rolę grabarza Solidarności. Związku, który kiedyś przyniósł Polakom wolność. Wspierał reformy rządu Mazowieckiego, a później skutecznie osłaniał fundamentalne zmiany rządu Buzka.
Dziś – za owe zgromadzone na związkowych kontach 100 milionów – przewodniczący Duda woli urządzać w stolicy uliczne burdy „rozweselonych” działaczy niż przekazać je na inny, związkowo użyteczny cel. Woli przyjąć na siebie wstydliwą rolę związkowego partykularysty, ulicznego awanturnika niż nawiązywać do swoistego fenomenu Solidarności. Fenomenu jedynego na świecie związku zawodowego – pro państwowego promotora wolności gospodarczej i wolnego rynku. Jego sprawa. Historia go osądzi. A stosowny projekt ustawy związkowej już się grilluje…
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw
Nie jestem sympatyczką PiS, ani Solidarności, ale Pan Panie Libicki najmniej powinien się wypowiadać na te tematy, bo pasiesz się Pan przy rządowym korycie z naszych podatków. Dlatego w Pana sytuacji jak najbardziej adekwatne wydaje się być powiedzenie, że „mowa jest srebrem, a milczenie złotem”. Nie zaznał Pan smaku ciężkiej pracy, więc zamilcz Pan. Honoru Pan nie masz-miej Pan chociaż resztki wstydu.
ten człowiek już takie bzdury wypisuje, że uwierzyć ciężko. nazywa płacenie przeze mnie pod groźbą więzienia przez 40 lat co miesiąc kilku stów (800 zł x 12 miesięcy x 40 lat = 384.000 zł, bez odsetek) i później branie emerytury przez śrdnio dwa lata 48 tysięcy (24 mies x 2 tys.) ratowaniem polski. co za obłudnik. i jeszcze pisze, że taki jest świat. cham zwykły. ale najlepsze jest na końcu, cyt.: „Fenomenu jedynego na świecie związku zawodowego – pro państwowego promotora wolności gospodarczej i wolnego rynku” ;-)). a na końcu dodaje butnie: róbta se co chceta my już i tak grillujemy ustawę pogłębiajacą niewolnictwo, do roboty, bo nie będę miał na samolot z warszawy do poznania!
Libicki teraz musi się wykazać przed nowym panem…. Akceptuje wszystkie łajdactwa jakie platfusy wymyślą: Rodzina bez dzieci, babcie zamiast z wnukami w pracy, a dla młodych bezrobocie bo dziadkowie muszą pracować. Człowiek bez wstydu.
PO senator chciałby „pracować” w parlamentarnym chlewiku aż do 70tki.
co za lipa te jego teksty tutaj. Tu żadne reformy nic nie pomogą. Trzeba znieść państwowy monopol jakim jest ZUS i nie okradać więcej przemocą fiskalną obywateli. O ile jeszcze sam przymus płacenia składek ze względów społecznych jestem w stanie zrozumieć o tyle nie mogę przejść do porządku dziennego, że musi się to odbywać w jednym państwowym molochu. Przykład: Szwajcaria: tam po prostu wybiera się ubezpieczyciela (podstawowe ubezpieczenie zdrowotne, chorobowe, rentowe jest obowiązkowe), ale są to prywatne firmy, które konkurują ze sobą i dają dogodne warunki. Państwo, ani żadne kantony się do tego biznesu nie wtrącają. Takie proste rozwiązanie i co ciekawe skorzystaliby na tym wszyscy, także obecne zusowe urzędasy i inne biurwy, które znalazłyby zatrudnienie u prywaciarza (jeśli w ogóle coś sobą prezentują)
Pan Libicki ciężko rozumuje i to jest porażające po jest przecież parlamentarzystą. To że „S” ma 100 milionów odłożone na fundusz strajkowy jest efektem płacenia przez członków związku składek członkowskich i Pan Libicki powinien o tym wiedzieć. Dodam Panu senatorowi jeszcze, ażeby płacić składki trzeba się dobrowolnie do związku zawodowego zapisać.
Obłuda i bezczelność Libickiego przekroczyła wszelkie granice. Senator jest świetnym przykładem człowieka bez zasad i honoru, który dla koryta gotowy jest na dowolne świństwo.