Fietkiewicz: Pluralizm społeczny i kulturowy

Poruszając temat różnych grup kulturowych i społecznych w społeczeństwie, można się wspierać przykładem ogrodu lub skrzynki z narzędziami. Każda indywidualna jednostka, jest na swój sposób wyjątkowa (jak roślina czy narzędzie), ale należy do swoich własnych charakterystycznych grup (typów rośliny czy grupy narzędzi). W wydajnym i porządnym ogrodzie, ogrodnik (kultura) dba o to, by jego ogród (społeczeństwo) było zadbane i wolne od chwastów. Oczywiście w kontekście klimatu, w którym dany ogród jest zlokalizowany i efektów jakie on chce, by rośliny mu obradzały.

Pluralizm, w tym kontekście jest pożądany, chyba że nastawia się dany ogrodnik tylko i wyłącznie na pojedynczą, ale bardzo wydajną tylko w tym zakresie monokulturę. Do przykładu społecznego można tu użyć komunizmu, jako systemu, który właśnie zakłada swoistą monokulturę, gdzie każda jednostka jest i powinna być taka sama. Nie wchodząc w szczegóły, gdyby nie był to nierealistyczny i wyidealizowany model, to taka kultura byłaby bardzo wydajna, w tym do czego byłaby zaprojektowana, jednakże bardzo mało odporna na większe makro zmiany – chociażby klimatyczne, czy masowo migracyjne, nie mówiąc już o wpływach z zewnątrz. Jednakże, z szerszej perspektywy, dla dobra ogrodu i ogrodnika, wskazanym jest, by istniało choć trochę różnorodności, właśnie po to, by wszystkie role mogłyby być zapełnione i by społeczeństwo miało swoistą plastyczność, zdolność adaptacji i optymalizacji pod nowe zmienne warunki, jakie niesie dynamiczna przyszłość.

Statycznie i selektywnie patrząc, w niezmiennym środowisku, nie ważne jaki się ma ogród i co w nim rośnie. Roślinność będzie w nim rosła naturalnie i chociaż z czasem, jak wszystko zoptymalizuje się do tylko najbardziej wydajnych jednostek, bez żadnej kontroli może okazać się, że będą to tylko i wyłącznie chwasty w skali ponadczasowej. Paradoksalnie, gdyż chwasty z samej definicji są każdą roślinnością, która nie przynosi realnej korzyści dla hodowli. W hodowli buraków marchewka, choć czerwona i słodka, jest zbędna, niepotrzebna i tylko zawadzi.

Realistycznie jednak, żaden ogród nie jest samoistnym bytem, a funkcjonuje w skomplikowanym systemie wzajemnych relacji i konkurencji z innymi ogrodami czy klimatem, jako takim. Mając to na myśli, ogrodnik powinien pilnie strzec swojej uprawy, przed potencjalnymi negatywnymi wpływami zewnętrznymi, chyba że w dłuższej perspektywie są one dużo bardziej konkurencyjne na rynku. Jeśli sąsiednia uprawa, wyhodowała nowy gatunek, bardziej odporny na choroby czy pasożyty warto się zastanowić, czy nie opłaca się pójść tą samą drogą, mówiąc to jednak trzeba pilnować, by nawet gdy to “coś” jest użyteczne dla sąsiada, dla ogrodu pierwotnego ogrodnika, może być chwastem, więc wymagana byłaby ścisła kontrola napływu idei i rozwiązań z sąsiednich upraw.

Różnorodność daje przewagę w potencjalnej adaptacji, jednakże wszystko musi być zbalansowane pod względem optymalizacji (wydajności) systemu. Kosztem większych zysków, gwarantuje się plastyczność. Każdy ogrodnik powinien zastanowić się, gdzie postawić granicę. Szczególnie w kontekście tego, że na pewnej wysokiej różnorodności, a małej wydajności, może się okazać, że hodowla przestaje się opłacać i przynosi danej kulturze “stratę”, która z czasem z racji ograniczonych zasobów musi obniżać swoją jakość, jeszcze bardziej zmniejszając wydajność. Wtedy zaczyna się pojawiać zjawisko degeneracji i znaczna utrata siły konkurencyjnej na globalnym rynku hodowli. W kontekście kultur narodów, objawia się to zacofaniem danej kultury, utratą pozycji gospodarczej czy militarnej i z czasem utraty posiadania prymatu w danych regionie lub zaprzepaszczenia szansy na przejęcie go.

Co współcześnie jest nazywane brakiem tolerancji, rasizmem czy różnego typu “fobizmem”, jest niczym innym, jak brakiem zrozumienia tychże fundamentów i swoistym autyzmem intelektualnym. Dyskusja w aspekcie rozmowy nad dynamicznym przestawianiem granicy między wydajnością, a różnorodnością, jest bardzo potrzebna, jednakże trzeba silnie postawić granicę, w których się operuje. Granicę, która powinna mieć też zapas do krytycznej linii opłacalności hodowli. Próba tworzenia nienaturalnych norm społecznych, szczególnie w okresie krótszym niż parę wieków, jest ryzykowną grą tworzącą potencjalnie sytuację, destabilizującą wielowiekowy “biznes plan” danego ogrodu. Dodatkowo trzeba pamiętać, że globalny system nie jest stabilny, a więc szukanie jednego stałego rozwiązania nie jest fizycznie możliwe. Jedyna stałość powinna być w zmienności. Cyklicznie powinny następować po sobie okresy większej wydajności, zastąpione okresami różnorodności, tak by móc mieć możliwość korekty, do zmiennych zewnętrznych, jednakże cały czas i wyłącznie tylko w zakresach “opłacalności” hodowli. W chwili, gdy społeczeństwo przestaje stawiać sobie wzrost za cel i pozwala na zbyt duże rozluźnienie, zaczyna iść drogą pochyłą, ku swojemu upadkowi.

Oczywiście można by polemizować czym jest dany „wzrost” – jakością czy długością życia, swobodami obywatelskimi (ogólnie zwanymi wolnością indywidualną), a może zamożnością i zdrowiem zarówno psychicznym, jak i fizycznym? Trzeba jednak pamiętać, że w tle cały czas występuje silny darwinizm społeczny, który w dłuższej perspektywie determinuje wygranych i eliminuje przegranych. Tak więc biorąc to jako przysłowiowy bat nad głową, jako społeczeństwo, czy w omawianej analogii ogród, za cel zawsze trzeba stawiać sobie długofalową stabilność, opartą o logiczną i ściśle naukową analizą co działa i pomaga danemu ogrodowi, a co nie. Na koniec dnia tylko Ci z prymatem, mają siłę realnie niezależnie kreować swój ogród i otoczenie.

Współczesne cywilizacje zachodnie (europejskie) cierpią niestety właśnie z powodu poruszonemu rozluźnieniu. Przyczynę tą można upatrywać w innym ludzkim parametrze – chciwości. O ile chciwość w wielu aspektach jest bardzo przydatna i doskonale reguluje ogólny postęp społeczny, niekontrolowana chciwość połączona z utratą społecznego jestestwa, jest czymś fatalnym w skutkach. Kraje kultury zachodnioeuropejskiej w pościgu za rozwojem technologicznym, gospodarczym i ekonomicznym (dzięki wspomaganiu nowoczesnych bardzo wydajnych technologii) spowodowały, że gdzie w normalnym przypadku rozwoju, zapotrzebowanie na specjalistów i ogólnych pracowników byłoby zaspokajane przez to samo społeczeństwo z czasem, zostało zdecydowane, że kosztem spójności społecznej wiele długowiekowych norm i zwyczajów musi zostać gwałtownie zmieniona, tak by umożliwić obco kulturową migrację, by zaspokoić głód wzrostu gospodarczego. Używając przykładu ogrodu, zamiast pozwolić roślinom naturalnie zdrowo się rozmnożyć, by zaspokoić popyt, wycięto i przesunięto wiele z nich, by zrobić miejsce dla nowego gatunku zaimportowanego z dalekich ogrodów, nie wiedząc nawet czy przyjmą się one i czy negatywnie nie wpłyną na pierwotną stabilność natywnej flory. Najgorszym grzechem, w tej całej operacji było też pozwolenie na obluzowanie ogólnej jakości panującej w ogrodzie, tak by ułatwić zadomowienie się inwazyjnym gatunkom, zamiast skupić się na bezpośrednim dostosowaniu ich do już istniejących warunków. A wszystko to napędzone i zaimplementowane zostało przez chciwość do szybkich zysków i rozwoju. Gdzie sama chciwość jest traktowana pozytywnie, jako motor zmian, w tym przypadku krótkoterminowy zysk gospodarczy, został zapłacony za kredyt, który spłaca się utratą własnej godności i kontroli nad globalnym rynkiem i polityką.

Nie można być Panem Świata, gdy prawie wszystkie stare globalne imperia, obecnie są politycznie podzielone prawie po równo w ichnich parlamentach w kwestiach wizji polityczno-społecznych. Brak jednej wizji przyszłości, ambicji i realizacji tej wizji, spowodował zapaść społeczną i utratę własnego indywidualizmu kulturowego. Innymi słowami ostatni akt globalizmu, zabił wyjątkowość, a egoizm jednostek zabił wspólną wizję.

Patrząc na inny przykład z drugiej strony globu. Kultura chińska też stanęła przed podobnym problemem, tyle że podczas gdy cywilizacje zachodnie kosztem własnej spójności płacą za rozwój, ogród chiński robi to kosztem warunków życia ich lokalnej flory. Chiński ogrodnik nie importuje obcej “nieznanej” flory, by sprostać zapotrzebowaniu globalnego i lokalnego rynku, on optymalizuje produkcję kosztem różnorodności. Podczas gdy “biały” ogrodnik poszedł tak daleko w stronę różnorodności, że granica opłacalności została przekroczona i ogród jego bez drastycznej zmiany będzie się tylko coraz bardziej degenerował w chaosie nieuporządkowanych nowych i starych roślin, które rywalizują ze sobą o wszystko, wymagając zupełnie sprzecznych rzeczy, to „azjatycki” tworzy absurdalnie wydajny system, jednakże balansując niebezpiecznie w niezmiennym stałym behemocie, który po upływie odpowiednio długiego czasu, spowoduje ogromne trzęsienie przy swoim upadku. Przyjdzie czas, że i ten ogród utraci swój prymat nad światem, chyba że będzie mógł dynamicznie się dostosowywać. Co jest raczej niewykonalne patrząc na kolokwialny zamordyzm społeczny, tam kultywowany.

Uwzględniając, że na odwrócenie zmian w cywilizacjach zachodu jest już za późno, chyba że za cenę moralnie jeszcze większą niż ta która już została zapłacona w potencjale rozwojowym ogrodu chińskiego, pozostaje tylko znalezienie nowej równowagi czy zaimplementowanie zmian wracających do wcześniejszego statusu quo.

Dla przykładu błąd jaki popełnia ogród amerykański polega w większości za zwalnianiu odpowiedzialności społecznej z grup, które pod dane społeczeństwo powinny się asymilować oraz zamiast pracy nad sobą, to szukania winowajców za dany stan rzeczy i trwaniu dalej w opadającej spirali niepokoi społecznych, rosnących przypadków depresji czy innych podziałów społecznych.

Empiryczna prawda jest taka, że indywidualistyczne społeczeństwo jest fikcją, nie mniejszą niż wcześniej omówiony komunizm czy inne utopijne wizje. Społeczeństwo nastawione tak silnie na jednostkę, cechuje się właśnie degeneracją, jaką jest nam dane widzieć. W ogrodzie, jak i na okręcie jest tylko jeden kapitan i paru oficerów. Jedna wizja i szereg ewentualnych doradców. Gdy cały naród próbuje nadać kierunek i wizję przyszłości, okręt stoi w miejscu lub co gorsza przeżywa swoisty bunt, zarówno pasażerów, jak i innych członków załogi.

Pluralizm, jaki oferuje zachodni model społeczny (niepohamowany liberalizm), jest niczym więcej niż systemem przed anarchią. Społecznie patrząc tylko i wyłącznie „optymistycznie” tylko mniej niż dziesięć procent populacji jest na tyle silna psychicznie, by móc sobie sama wyznaczyć własny kierunek życia. Obranie konkretnego celu życiowego przerasta możliwości wyboru spośród nieskończonej kombinacji zwykły gmin. Stąd właśnie efekt zwiększonego poziomu depresji, czy podziałów społecznych i „silnych” przekonań o słuszności swoich racji.

Gdy w ogrodzie każda roślina uważa się za tą wyjątkową, w efekcie każda z nich jest niczym więcej niż chwastem. Bez żadnej wizji i bez żadnej nadziei na przyszłość dla żadnego ogrodu.

Zbigniew Fietkiewicz

Click to rate this post!
[Total: 12 Average: 4.4]
Facebook

2 thoughts on “Fietkiewicz: Pluralizm społeczny i kulturowy”

  1. te parabole myślowe
    podczas gdy można napisać to co piszą 'na zachodzie’:
    'Zachodnie społeczeństwo jest moralnie zepsute, ……że zostało skorumpowane przez kapitalizm, który doprowadził do „zagrożenia klimatycznego”, które zagraża życiu na ziemi. To,……, wymaga ścisłej kontroli wolności osobistej, przemysłu i finansowania korporacji.’
    a słowa te napisał Mark Carney – były szef Bank of England i Bank of Canada (czyli ichnie banki centralne) a dzisiaj trustee 'World Economic Forum w swojej książce 'Value(s): Building a Better World for All>>za .https://nationalpost.com/opinion/peter-foster-mark-carney-man-of-destiny-arises-to-revolutionize-society-it-wont-be-pleasant
    a poza tym społeczeństwa zachodnie są w DECAY>rozkładzie
    i tak twierdzą przeróżni ludzi-autorzy >w USA np. 40% dzieci rodzi się poza związkami małżeńskim, lgbttransgender >mający swoich promotorów w 'wolnym świecie’>US-EU zaczyna być postrzegany przez klasycznych 'libertarianów’>
    Hoppean Perspective on Transgenderism: How to Stop Positivist Degeneration (Hoppeańska perspektywa transgenderyzmu: jak powstrzymać pozytywistyczną degenerację !!!)
    .https://www.lewrockwell.com/2021/09/no_author/hoppean-perspective-on-transgenderism-how-to-stop-positivist-degeneration/
    a nawet
    'Rabbi Shmuel Eliyahu (pictured), the Chief Rabbi of Safed and a member of the Israel’s Rabbinate Council, says that we are witnessing the beginning of the end of America as a superpower, thus paving the way for Israel to take its place in guiding civilization forward
    za>As America Declines, Will Israel Become the New Superpower
    .https://www.israeltoday.co.il/read/as-america-declines-will-israel-become-the-new-superpower/
    ALE
    o tym samym mówił i mówi Putin (np. w wywiadzie dla The Observer w 2018 podczas szczytu G20 w Osaka,) czy Chinczycy a co najgorsze>tam, gdzie są odpowiedzialni podejmują kroki 'przeciwdziałające’ ROZKŁADZI społeczeństw Rosji i Chin>po prostu BRONIĄ swoich obywateli
    Te wszystkie cechy społeczeństwa w rozkładzie>są obecne między bugiem a odrą no bo przecież jesteśmy członkami 'wolnego świata’ a poza tym mamy sojuszników>US-EU-WIPO
    etc, etc.
    Na marginesie> pp. Wielomskim winno być znana historia Republiki Weimarskiej>i na 'zachodzie’ ówczesny 'porządek’ jest synonimem ROZKŁADU społeczeństwa!!!!
    a poza tym-szczególnie w usa-jest coraz bardziej SŁUCHANY głos prof. Michael’a Jones’a który ADRESUJE wprost AUTORÓW polityk prowadzących do rozkładu społeczeństw
    choćby>>
    Quis Custodiet Traditionis Custodes?
    Who watches over the guardians of tradition?
    E. Michael Jones • September 8, 2021
    .https://www.unz.com/ejones/quis-custodiet-traditionis-custodes/
    czy prof. MacDonald>>
    Are These Antifa/BLM Riots A Jewish Coup?
    .https://www.unz.com/article/are-these-antifa-blm-riots-a-jewish-coup/
    czy
    Critical Race Theory as a Jewish Intellectual Weapon
    .https://www.unz.com/article/critical-race-theory-as-a-jewish-intellectual-weapon/
    czy
    American Pravda: Oddities of the Jewish Religion
    https://www.unz.com/runz/american-pravda-oddities-of-the-jewish-religion/
    a autor>Ron UNZ jest ŻYDEM!!!
    czy
    Confronting the Judeocracy The Six Stages of Enlightenment
    .https://www.unz.com/article/confronting-the-judeocracy-the-six-stages-of-enlightenment/
    czy
    Oppression by Orgasm?
    The Porn Industry as Jewish Anti-Fascist Activism & Cultural Terrorism
    .https://www.unz.com/article/oppression-by-orgasm/
    .
    Zachęcam do pogłębiania tematyki>NIE CHOWANIE GŁÓWKI w piasek.

  2. Do zatoki w San Francisco wpływają okręty z różnych części świata i spuszczają wodę ze zbiorników balastowych. Mogłoby się wydawać, że będzie tam różnorodność mikrofauny i flory. W praktyce nic z tego. Woda z zatoce i okolicach jest wyjałowiona z życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *