Obserwując publicystykę związaną z Ruchem Narodowym i formowanie się tegoż naszło mnie kilka przemyśleń, które już dawno chciałem przelać na papier, jednak zawsze wstrzymywałem się czekając na jakieś rewelacje ze strony panów z RN. Nie doczekałem się.
Dla każdego, kto mniej-więcej rozumie klimaty prawicy w Polsce, także tej neoendeckiej, śledzi na bieżąco działania różnych sił i partii, koterie, tematy i dyskusje doskonale wie jaką strategię obiera formujący się Ruch Narodowy. Celem tym jest wejście do parlamentu, zajęcie pozycji opozycji do wszystkich i czekanie na obrót spraw. Czy skądś to znamy? Oczywiście. Ruch Narodowy małpuje Ligę Polskich Rodzin, chcąc powtórzyć jej wcale nie mały sukces wyborczy z lat 2001-2005. Problem jednak RN polega na tym, że LPR doszła do swojej pozycji z zupełnie innych względów i powtórzenie tego jeden do jednego jest nierealne. Liga zawdzięcza swój ówczesny sukces elementom strategii, którym należałoby się dokładnie przyjrzeć tym bardziej, że Ruch wydaje się chce LPR małpować.
Po pierwsze: eurosceptycyzm. Był on wówczas problemem realnym i występującym w dużej części społeczeństwa. Polacy wyrażali wątpliwość co do procesu integracyjnego po prostu bojąc się o konkurencyjność naszej gospodarki, czy ogólnie konkurencyjność całego kraju w bezpośrednim starciu ze zorganizowanymi w system gigantami Europy jak Francja, Niemcy czy Wielka Brytania, na przykład na takim polu jak rolnictwo. Czy dziś jest to możliwe do powtórzenia? Czy eurosceptycyzm jest w ogóle realnym problemem społecznym? Odpowiedź brzmi: nie. Nie da się zbić na tym żadnego kapitału politycznego. Wszelkie wątpliwości co do integracji zostały rozwiane, skuteczne polityczne działanie nie wyrośnie na antyunijnym gruncie. Nie ma racjonalnych podstaw. Można oczywiście tworzyć różne teorie, wedle których na członkostwie tracimy, ale póki co pozostają to jedynie wydumane bajania, a ludzie w Polsce w żaden sposób tego nie odczuwają. Chwilowe i zarazem umiarkowane nastroje eurosceptyczne objawiają się jedynie w badaniach społecznych dotyczących przyjęcia eurowaluty, ale tylko dlatego, że w strefie panuje kryzys. Z Unii nikt nie chce uciekać, a tym bardziej ryzykować jakiejś politycznej gry z Brukselą („traktat repatriacyjny” zapowiadany przez p. Zawiszę) kiedy mamy kryzys i każdy tylko patrzy, by „jakoś to było”. Można spodziewać się, że kiedy załamanie gospodarcze minie, ludzie z powrotem będą przychylniej patrzyli na wspólną walutę i całą Europę. Eurosceptycyzm tymczasem jest trzonem i jak na razie jedynym mocnym fundamentem Ruchu. Kogo chcą przekonać tymi hasłami? Jest to stanowisko tylko i wyłącznie ideologiczne, dotyczące nacjonalistów i części konserwatystów. W skali kraju to niestety margines. Najlepszym potwierdzeniem moich słów niechaj będzie klęska Libertasu, a także współczesne badania społeczne dotyczące kwestii UE[1].
Poparcie Radia Maryja jest drugim elementem, na którym bazowała strategia wyborcza LPR. Wiąże się to szerzej z brakiem mocnego chadeckiego czy prawicowego ugrupowania, które nie byłoby skompromitowane jak AWS. Powstały po upadku Ruchu Odbudowy Polski PiS z kolei, był w zasadzie umiarkowanie centrowym ugrupowaniem z którym liberał Tusk zamierzał robić koalicję. Powstała prawicowa pustka, którą wypełnił właśnie LPR, po części także populistyczna Samoobrona oraz w jeszcze mniejszym – PiS (a także prawicowe kluby powstałe po rozpadzie AWS i ROP, które weszły z LPR w koalicję). Dziś sytuacja jest diametralnie różna. Partia Jarosława Kaczyńskiego skręciła mocno w prawo i w zasadzie na poziomie kulturowym niczym nie różni się od sformowanego właśnie Ruchu Narodowego, gospodarując cały obszar, a nawet i więcej po upadłym LPR. Można oczywiście zarzucić jej mnóstwo zaniechań w tych kwestiach, jednak nie przebiją się one szerzej w momencie, kiedy PiS okopał się tak mocnym i szerokim zapleczem medialnym i poparciem środowisk religijno-narodowych. Dziś przecież ugrupowanie to posiada dwie telewizje, cały szereg gazet i tygodników, a także poczytne portale internetowe. Wciąż z tą partią wiążą nadzieję różne środowiska katolickie i patriotyczne, jak Fronda, Radio Maryja, część Kościoła i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. A jeśli już, to raczej na korzyść partii Ziobry, Wiplera czy Gowina, a nie narodowców. Dlaczego? Albowiem Ruch złożony jest głównie z ludzi młodych, nie posiadających wykształcenia i zdolności do tego by reprezentować sobą jakiś poziom jako opozycja, o rządach już nie wspominając. Zestawienie z Ligą znów wypada tu na jej korzyść dlatego, że składała się ona z ludzi w pewnym sensie ukształtowanych i dojrzałych, głównie intelektualnie. Dość powiedzieć, że pan Krzysztof Bosak będący dziś jednym z bardziej doświadczonych przedstawicieli RN był ówcześnie jednym z niewielu młodych członków Ligi. Tymczasem Ruch dzisiaj jest właśnie złożony z takich młokosów, którzy jeszcze są na studiach, bądź w ogóle nie studiują i wybierając walkę, jak to mówią „uliczną”. Można powiedzieć, że ówcześnie MW była młodzieżówką LPR, dziś Ruch Narodowy jest młodzieżówką bez LPR-u. W dodatku Ruch jest zbyt słaby by spróbować przelicytować PiS w sprawach dotyczących polityki międzynarodowej czy historii (antykomunizm – czy dziś potrzebny?). Nie ma Ruch takiego przebicia i narzędzi, jakie ma PiS. Zajście musiałoby nastąpić z zupełnie innej strony, należałoby szukać różnic i nowych spojrzeń. Nawiasem warto też dodać, ze wszelki sprzeciw wobec rozrastającej się władzy Brukseli kanalizuje PiS, który podejmując racjonalne i możliwe do zastosowania strategie i w oczach Polaków wychodzi jako ten, który co prawda nie zgadza się z pewnymi elementami funkcjonowania Polski w Unii, ale nie jest na tym polu tak agresywny by wojować (co może rodzić społeczne obawy, zwłaszcza jak już pisałem – w kryzysie). Z drugiej strony coraz większe poparcie w sondażach dostaje partia Korwin-Mikkego, jest ono nawet większe od hipotetycznych wyników Ruchu. Jest to wyraźny znak pokazujący, że o sukces wyborczy dziś Ruch będzie miał bardzo ciężko, zaś powtórzyć wyniku LPR po prostu nie jest w stanie. Prawicy ci bowiem dziś pod dostatkiem i to całkiem dobrze zorganizowanej, a nie niedobitków jak w pamiętnym 2001 r. Nie widać na horyzoncie zaś działań narodowców, które miałyby z tego impasu organizację wyciągnąć.
Powyższy szkic nie ma na celu zaatakowania Ruchu Narodowego, tylko zwrócenie uwagi na pewne mankamenty. Twórcze podejście i być może większa otwartość na ludzi pamiętających czasy działalności w LPR, a także starszych związanych z narodowo-konserwatywnym nurtem (a nie buńczuczne odcinanie się i ruganie), którzy niekoniecznie chcieliby żeby młodzi popełniali pewne błędy jest wskazana aby jeszcze póki jest czas przeformułować strategię Ruchu. Nie idźcie Panowie tą drogą. Jeszcze można obrać inny kierunek.
[1] Badanie z tego roku: „Polacy popierają obecność Polski w Unii Europejskiej”, http://www.rp.pl/artykul/1014599.htmlWaldemar Gajowiec
aw
Kimkolwiek jest autor podpisany pseudonimem, jego rady zawierają przede wszystkim absurdalne założenie, że szybko minie „kryzys” Unii i „kryzys” gospodarczy.
Moim zdaniem tych podobieństw jest zbyt mało aby zakładać, że RN małpuje LPR. Schematycznie można robić takie artykuły na temat przeróżnych partii, stronnictw, ideologii itd.