W Internecie mamy do czynienia z stałą degradacją słowa pisanego, w zasadzie trudno te wszystkie felietony czy artykuły nazwać „słowem pisanym”, „internetowa twórczość” powinna być nazwana inaczej. Jak? Bełkotem elektronicznym ? A może mówienio-pisaniem? Przykładem takiego bełkotu gdzie słowa i myśli przypominają pijanego linoskoczka na linie jest ostatni felieton prof. Staniszkis opublikowany na wp.pl. Pani profesor przeprowadza analogię pomiędzy nihilizmem Tuska i postawą artystyczną Gombrowicza, która ponoć polega na destrukcji wszelkich mitów, odcięcia się od wszelkich wspólnot np. wspólnoty narodowej co w konsekwencji prowadzi do radykalnego nihilizmu. Tego typu rewelacje wydedukowała pani prof. po lekturze „Kronosa”, zapominając, że nie jest to dzieło artystyczne, że każde ludzkie życie przedstawione w taki sposób jak je przedstawił Gombrowicz w „Kronosie” będzie zawsze manifestacją nihilizmu. Urodziłem się krzycząc. Umarłem, umrę w bólu, w międzyczasie jem, piję, śpię itd.
Czy Gombrowicz niszczył polskie mity? Prof. Staniszkis pisze, cytuję: „Jeszcze w Dziennikach widać walkę o status tworzącą złudzenie energii.”. Co to bełkotliwe zdanie znaczy? Czy ktoś uznawany za intelektualistę ma prawo tego typu słowne szarady publikować? I pytanie ostatnie czy pani profesor przeczytała książki Gombrowicza, czy je – jak sama pisze o lekturze „Kronosa” przekartkowała? Zadaję to pytanie, ponieważ właśnie w „Dziennikach” Gombrowicz – jako jedyny pisarz polski – stworzył strategie kulturowo-polityczną dla naszego narodu, strategie aktualną do dzisiaj. Strategię będącą manifestacją polskiego patriotyzmu. Tylko on – oskarżany teraz o nihilizm – miał odwagę napisać, że jesteśmy narodem drugorzędnym, ale jeżeli uświadomimy sobie naszą podrzędność, jeżeli powiemy szczerze sobie i światu, że uznajemy naszą niższość, to udowodnimy, ze taką postawę mogą manifestować tylko ci, którzy faktycznie przynależą duchem do wielkich kultur Europy.
Czy Gombrowicz był nihilistą? Był – jak sam o sobie pisze – buntownikiem. Wszyscy pisarze od czasów romantyzmu buntowali się przeciwko wspólnotom w których żyli. To jest ABC wiedzy o naszej kulturze. Czy profesor Staniszkis tego ABC nie zna? Kim pani jest pani profesor? Wieczną uczennicą profesora Pimki?
Gombrowicz, dzięki swojej odwadze, swojej samotności stworzył dzieła, które do dzisiaj nie tylko są aktualne, ale także umożliwiają nam rozpoznanie się w dzisiejszej rzeczywistości. Jego ostatnia powieść – „Kosmos” – jest zapowiedzią cywilizacji internetowej, jest też traktatem teoriopoznawczym dzięki któremu możemy lepiej zrozumieć aberracje umysłowe zwolenników teorii zamachu w Smoleńsku. Przypomnę tylko – w ogromnym skrócie -, dwóch bohaterów powieści Witold i Fuks maszerując piaszczystą drogą odkrywają powieszonego wróbla na drzewie. Co ten fakt oznacza? Kto i dlaczego powiesił wróbla na drzewie? Następnie zamieszkują w pensjonacie i powoli pod wpływem powieszonego wróbla odkrywają nowe znaki wyłaniające się z chaosu faktów i zdarzeń, które nieodparcie kojarzą im się z wróblem: patyk powieszony na białej nitce, strzałka na suficie wskazująca miejsce powieszenia wróbla. Rzeczywistość, mgławica faktów i zdarzeń, chce im coś zakomunikować. Ale co? Fuks i Witold zamieniają się w detektywów, szukają, interpretują każdą rzecz, bo każda rzecz może wysyłać im jakiś sygnał, jakąś ważną nieodczytaną informację. Nie są pewni, ze strzałka na suficie jest strzałką, ale jeżeli dobrze spojrzymy, jeżeli chcemy zrozumieć i odnaleźć się w rzeczywistości, zrozumieć jej sens, to lepiej by było, żeby tą rysę niekształtna nazwać strzałką. Mgławica rzeczywistości, strumień faktów – powieszony wróbel, powieszony patyk – i rzeczy, które migają nam przed oczyma, domagają się jakiegoś logicznego dopełnienia i dlatego Witold prowokuje rzeczywistość dusi kota i zawiesza go na drzwiach. Aby zrozumieć jakiś fakt, trzeba rzeczywistość zgwałcić. Powieszony kot usprawiedliwia powieszonego wróbla. „Nie mogłem nigdy wiedzieć w jakim stopniu jestem sam sprawcą kombinujących się wokół kombinacji, och na złodzieju czapka gore”. Czytajmy Gombrowicza, a zrozumiemy lepiej Macierewicza i Kaczyńskiego.
Piotr Piętak
Tytuł pochodzi o redakcji-M.G.
Zdjęcie z Wikipedii
Gombrowicz akurat przyzwoitym pisarzem był. Choć gdzie mu tam do Sienkiewicza. Ale faktem jest, że wyprzedził egzystencjalizm literacki. „Dzienniki” czyta się nadal lekko i znakomicie. Oskarżenia go o nihilizm są idiotyczne. Co to jest nihilizm? Nihilizm to jest upadek z fundacjonizmu. Jak człowiek sobie wmówi, że wie i że ma pewność (co czyniły wszystkie systemy metafizyczne) to rzeczywistość prędzej lub później skoryguje zarozumialca, który z równym przekonaniem będzie głosił Nicość, jak wcześniej głosił Prawdę. To nie jest przypadek Gombrowicza. On miał kłopot psychologiczny, z relacjami ludzkimi, który mu wypunktował Czesław Miłosz. Podobnie jak Sartre nie mógł dopatrzyć się w ludziach niczego dobrego. W konsekwencji izolował się. Podobno każdego nowego znajomego egzaminował z Kanta. Kantowski problem sądów syntetycznych a priori był dla Gombrowicza potwierdzeniem metafizycznej samotności człowieka. Narodowe nabożeństwa Polaków, rzeczywiście opisywał jak nikt inny. Każdy, kto dziś szukał pracy, bez trudu odnajdzie się w „Trans-atlantyku”.