Havel był tylko symbolem

Vaclav Havel nie był – według mnie – najwybitniejszym Czechem. Wcześniej byli więksi (Tomasz Masaryk), obecnie także (Vaclav Klaus). Nie podzielam więc medialnej biegunki, tych „ochów” i „achów”, zachwytów i budowania pomniczków. Havel był politykiem ulepionym z tej samej gliny co u nas Adam Michnik – wyznawał prymat interesów międzynarodówki nad interesami narodowymi, dla swoiście pojętych „praw człowieka” był gotów akceptować przemoc i zło. Mało kto pamięta, że to właśnie Havel, przedstawiany obecnie jako uosobienie pokoju i dobroci – poparł bez żadnych wahań brutalną agresję NATO na Serbię, poparł bombardowania miast i wsi serskich, i zabijanie cywilów. W cztery lata później także bez wahań poparł atak USA na Irak. W tym samym czasie Vaclav Klaus ostentacyjnie odwiedził ambasadę Serbii w Pradze, solidaryzując się z losem masakrowanych Serbów. Nie ma więc nic dziwnego, że na pogrzeb Havla przybyła sama Madeleine Albright, która była jednym z architektów amerykańskiej polityki zagranicznej w latach 90. i która zasłynęła powiedzeniem, że nie po to Ameryka wydaje tyle pieniędzy na armię, żeby nie czynić z niej użytku. Havel wysługiwał się też Amerykanom będąc zaciekłym krytykiem Rosji, rzucając w ten sposób kłody pod nogi prezydenta Vaclava Klausa. Dodajmy też, że w roku 2007 domagał się przysłania do Polski obserwatorów zagranicznych mających pilnować „demokracji”.

Havel był zaprzeczaniem Klausa – i walkę z nim o rząd dusz Czechów przegrał. To Klaus bowiem okazał się bardziej „czeski”, to on wyznaczył kierunki polityki czeskiej, charakteryzującej się realizmem i konserwatyzmem. To Klaus nie dopuścił do tego, żeby Czechy stały się amerykańskim pionkiem na europejskiej szachownicy, dopilnował, by nie tzw. prawa człowieka, ale interes narodowy stał się wytyczną postępowania dla kolejnych rządów. To wreszcie Klaus zahamował bezkrytyczne rzucanie się na szyję Brukseli, do czego dążył Havel. Owszem, wokół Havla panował zawsze większy zgiełk medialny, pozostawał ulubieńcem salonów, był obsypywany nagrodami i hołdami. Klaus nigdy na to nie mógł liczyć, pewnie nawet tego nie oczekiwał. Ale to on jest przywódcą Czechów. Havel był gwiazdą sezonu w 1989 roku – potem już tylko symbolem, i niczym więcej.

Jan Engelgard

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Havel był tylko symbolem”

  1. Czytałem, że za jego prezydentury dziwnym trafem zniknęły taśmy z przesłuchań przez StB. Prawie jak u nas(odchudzona teczka TW „Bolka”).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *