KONRAD RĘKAS: Na spotkaniach Solidarnej Polski obserwowalem i słyszałem, że ludzie najgłośniej klaszczą podczas Pana wystąpień, gdy najmocniej potępia Pan „tę sepsę, tego raka liberalizmu toczącego polską gospodarkę”. Czy rzeczywiście to liberalizm jest przyczyną zmartwień polskich rodzin?
TADEUSZ CYMAŃSKI: Czy klaszczą? Na pewno bardzo żywo reagują. I właśnie w tych reakcjach, w tej akceptacji czasami żywiołowej znajduję potwierdzenie dla tego, co staramy się zrobić – mocne i wyraźne. Również jest w tym, nie ukrywajmy, element gniewu, rozczarowania, zgryzot związanych z codziennością. Spotykamy bardzo wielu obywateli, mieszkańców naszego kraju, którym jest bardzo ciężko. Którzy dostrzegają wielką niesprawiedliwość, to, że państwo się odwróciło od nich plecami – zwłaszcza od ludzi młodych, od młodych małżeństw. Co jeszcze jest bardzo ważne – czym się dziele niestety bez satysfakcji – że ten obecny dramat, który rząd próbuje w sposób fatalny „rozwiązywać” na siłę wydłużeniem czasu pracy przez podniesienie wieku emerytalnego – jest to gorzki owoc zaniedbań wielu lat, wielu kadencji i wielu partii, w tym (co nie jest łatwo mi powiedzieć) również byłej mojej partii.
Czy to dlatego zdecydował się Pan opuścić PiS?
Jedną z barier jeśli chodzi o PiS jest właśnie brak krytycznej refleksji i brak rozstania się z ludźmi bardzo uroczymi, bardzo błyskotliwymi, ale jednak bardzo liberalnymi, jak choćby pani Zyta Gilowska. Ocena przeszłości nas po prostu dzieliła, a prezes nie potrafił tego uznać, przyjąć otworzyć się – i usunął nas z partii. Druga kwestia to demokracja, czy raczej jej brak, ponieważ wspólna praca i wspólna dyskusja zawsze są lepsze, niż jednoosobowe decyzje podejmowane z pozycji lidera. Myślę, że najbliższy i przyszły czas potwierdzi słuszność naszej diagnozy. A my, po usunięciu z PiS-u budujemy nową formację. Jaki będzie nasz los – nie wiadomo, ale zależeć on będzie od wyborców. Dlatego jeździmy, spotkamy się – a jeżdżę w teren nie po to, żeby przemawiać, w każdym razie nie tylko po to – ale by rozmawiać. Uzyskuję najczęściej na takich spotkaniach wielkie wsparcie i to dodaje mi wiary, że ten kierunek jest słuszny.
Czy to znaczy, że jest Pan socjalistą, jak mówią krytycy, ale i część sympatyków?
Polska jest krajem o największych kontrastach społecznych w Europie. Zajmujemy ostatnie miejsca jeśli chodzi o wsparcie rodziny, o dostęp do przedszkoli, o wysokość i zasady przyznawania zasiłków rodzinnych. Pierwsze miejsce jeśli chodzi o jakość polskiej pracy, ale… in minus, a więc umowy śmieciowe, zwłaszcza dla ludzi młodych. Polacy najwięcej pracują, prawie 2.000 godzin rocznie, polska praca jest chora, jest pracą wyzysku. Oczywiście, nie chcę twierdzić, że nie ma też pozytywnych zjawisk, ale o tych złych trzeba mówić głośno. Trzeba obudzić tych, którzy zaspali, albo odeszli. Polska lewica zdradziła ideały lewicowości już dawno. Teraz próbuje do nich nawiązywać – boję się, że tylko werbalnie. Sprawy aborcji, gejów, lesbijek, komisji majątkowej itd. – wszystko to jest dla nich ważne, rozumiem. Ale najważniejsze, wiem to z doświadczeń, również osobistych – jest przecież codzienne życie. To kwestia nakarmienia, ubrania, wychowania, wykształcenia, wreszcie wyleczenia w codziennym życiu! Wszak człowiek, który ciężko pracuje nawet w najprostszym zawodzie ma chyba prawo na dwa tygodnie wyjechać gdzieś z rodziną. W te wakacje kilkanaście milionów Polaków wyjedzie zagranicę. Ale połowa polskich dzieci nie wyjedzie nigdzie, nawet tu w kraju. Ta bolesna prawda też musi dotrzeć!
A więc – czy ja jestem socjalistą? A czy socjalistą był Lech Kaczyński, którego tak nazywano, kiedy bronił bezpłatnych studiów, kiedy bronił pacjentów i praw pracowniczych? Problem nie leży w nazwie. Jeśli taka postawa jest tak nazywana – to nie ma się czego wstydzić. Problem jest w treści, w tym co naprawdę chcemy zrobić, a nie w nazwach. Kolor czerwony wcale nie jest brzydki, chyba, że na sowieckich sztandarach… Zresztą nie chce rehabilitować ani słowa „socjalizm”, ani czerwonej barwy – zwracam jedynie uwagę na niesłuszne i niesprawiedliwe etykietowanie, przeradzające się w rzucanie epitetami. Tymczasem gdyby je przyjąć za dobrą monetę, to czy dzisiejsze Niemcy, Wielka Brytania, Irlandia, Finlandia, Austria – czy to są kraje socjalistyczne? Zobaczmy jak tam jest szanowany pracownik, jakie są rozpiętości płacowe, jak państwo dba o młodych obywateli!
Solidarna Polska cały czas mówi o potrzebie polityki prorodzinnej, rząd jednak odpowiada, że nie ma na to czasu, bo wiek emerytalny trzeba podnieść natychmiast. Czy faktycznie nie ma innej możliwości, a państwa propozycje to tylko propaganda bez następstw ekonomicznych?
Pamiętajmy, że dzieci to nie jest luksus. Dzieci to inwestycja w przyszłość. Dzieci – to podatek VAT przy każdym zakupie dokonywanym dla nich przez rodziców, to popyt, to stała koniunktura, to wreszcie miejsca pracy. I najważniejsze – dzieci to większa stabilność systemu emerytalnego w przyszłości. Albo dzieci dziś – albo praca prawie do samego końca. To jest właśnie alternatywa, choć Donald Tusk i Leszek Balcerowicz twierdzą, że taka nie istnieje. Solidarna Polska uważa, że jednak jest. Tylko, że tam w Warszawie nikt nie chce z nami o tym rozmawiać, ani nas słuchać, ale w terenie – i owszem! Musimy jechać do ludzi, musimy skierować się do nich z naszym programem i od nich go czerpać. I jest to jedyny kierunek na dziś i na przyszłość!
Jakie jednak proponujecie konkrety dla tych dzieci – zwłaszcza gdy dorosną i albo skończą studia, po których będą marzyć tylko o zajęciu posad urzędniczych, albo będą robić enty niepotrzebny kurs uzawodawiający?
Jest to zjawisko tyleż powszechne, co dramatycznie złe. Obserwuję to na wielu przykładach, nawet własnych dzieci. Mam dwóch synów. Jeden jest bardzo rzetelny i sumienny (co nie znaczy oczywiście, że drugi nie, nie mówi się źle o dzieciach…), w każdym razie skończył studia, drugi zaś przerwał naukę, trochę błądził, trochę się zagubił, nie ma skończonych studiów, ale ma inne propozycje, teraz uczy się na inżyniera, ma szereg umiejętności, w tym m.in. projektuje programy komputerowe, dzięki czemu z wielką łatwością znajduje pracę. Może wręcz przebierać w ofertach, z jego kwalifikacjami wszędzie go przyjmą bo potrafi robić rzecz poszukiwaną na rynku i bardzo cenioną. Nie tylko więc tę pracę ma i jest o nią spokojny, ale też jest ona dużo lepiej opłacana, niż praca pierwszego syna – nie wymienię nazwy ukończonego przez niego kierunku, żeby nie zabrzmiało to jak dyskredytowanie, ale wszyscy wiemy o jakie specjalności może chodzić. Studia wyższe są jeszcze ciągle ważne dla prestiżu i niektórych formalności, ale ich dyplom już nie wystarczy, tak jak kiedyś, żeby mieć gwarancję zatrudnienia. Dzisiaj się pyta: co potrafisz? Pokaż! Trzeba się stale sprawdzać. Dlatego zreformowanie i zreorganizowanie polskich studiów jest jak najbardziej niezbędne i potrzebne.
Druga rzecz – to jakość tych studiów. My się oczywiście cieszymy, że się tylu ludzi kształci, ale nie bójmy się powiedzieć, że w bardzo wielu przypadkach poziom tych studiów, poziom prac magisterskich – każą się poważnie zastanowić czy idziemy w dobrą stronę. Potrzebujemy krytycznej analizy – choć to oczywiście nie wystarczy dla poszerzenia rynku pracy. Konieczna jest także walka z szarą strefą, udrożnienie dróg awansu zawodowego, ułatwienie startu do biznesu dla młodych ludzi – to są kierunki, na których wręcz niezbędne jest wsparcie państwa. Podobnie jest z pomysłem wakacji podatkowych dla tych, którzy zaczynają działalność gospodarczą, w myśl zasady – uda się, będziesz płacić, nie uda się – kończysz i próbujesz jeszcze raz, czegoś innego. Na razie bowiem za mało jest propozycji dla młodych ludzi, za mało się z nimi pracą dzielimy.
Do tego dochodzi wspomniany już wyzysk i bierność państwa w całym tym zakresie. W Polsce mamy dramatycznie wysoki poziom rozpowszechnienia umów śmieciowych, one faktycznie występują wszędzie, ale w Skandynawii, czy w Niemczech to ledwie 5 do 12 proc.,a u nas 36 proc. wszystkich legalnie nawiązanych stosunków pracy! To trzeba już wołać LARUM!, a tymczasem powszechnie to traktuje się jako zjawisko naturalne. A wypadałoby – choćby dziennikarzom – zapytać ekspertów, ludzi biznesu, naukowców, dlaczego tak się dzieje? Osobiście skłaniam się ku wyjaśnieniu, że polski rynek pracy jest nie tylko bardzo trudny, ale też nierówny, opiera się bowiem na rażącej niesprawiedliwości. Ludzi się po prostu brutalnie wykorzystuje, co kilka miesięcy wymienia – stąd prawdziwy zalew tych umów, uderzających głównie w ludzi młodych. Ci zaś boją się o jutro, nie mają stabilizacji zawodowej, nie mają stałych dochodów.
To kolejna (oprócz braku mieszkań i przedszkoli) okoliczność, która wpływa negatywnie na decyzję pronatalistyczne. Dlatego małżeństwa się nie decydują na dzieci w ogóle, albo najwyżej na jedno. Finał znamy – to średnia urodzin1,3 dziecka na rodzinę, a co za tym idzie murowany dramat w przyszłości. Dlaczego nowy prezydent Francji chce obniżyć wiek emerytalny o 2 lata – szaleniec, wariat?! Idiota jakiś – Francuzi na niego głosowali?! – otóż nie, odpowiedź jest prosta: Francja ma dokładnie przeciwną niż my sytuację, jest europejskim liderem ze wskaźnikiem 2,4 dziecka na rodzinę i prezydent Hollande wie, że repartycyjny system emerytalny jest bezpieczny. Będzie komu we Francji pracować na odchodzących na emeryturę! To jest właśnie jedna z odpowiedzi, a w każdym razie podpowiedzi i dla nas. Zresztą – wystarczy się zastanowić dlaczego Polski rodzą w Wielkiej Brytanii statystycznie dwa razy więcej dzieci niż w Polsce. Czyżby były bardzie kochliwe? Bardziej „otwarte na życie”? Nie. Przyczyna jest banalna – całkiem inny pakiet zabezpieczenia dla dzieci w Wielkiej Brytanii: przedszkola, opieka lekarska, edukacja – i pieniądze.
Solidarna Polska powstała na fali oczekiwania na demokratyzację PiS-u, czy jednak ma szansę stać się samodzielną siłą, swego rodzaju tratwą przetrwania dla całej prawicy nie-PiS-owskiej? Czy PiS pozostanie dla was stałym punktem odniesienia?
Nie mamy monopolu naprawdę, nie uzurpujemy sobie żadnej wyjątkowości. Nie jesteśmy partią ani aniołów, ani geniuszy. Mamy program, mamy lidera, bardzo pilnujemy się, żeby zachować standardy demokratyczne i nie utracić kontaktu z wyborcami, żeby być wsłuchanym w ich głos, żeby rejestrować sygnały płynące z poszczególnych miejsc, od różnych grup zawodowych i środowisk. Wyciągamy też wnioski i nie chcemy powtarzać błędów, które były popełniane w przeszłości. Ale jednocześnie nie chcemy budować naszej pozycji na krytyce innych, zwłaszcza PiS-u. Prosimy, apelujemy – nam się też czasem zdarzy coś powiedzieć nieładnego – ale niech będzie adekwatność. Byłoby wspaniale, gdyby PiS mówił o nas tak, jak my o nich. Mamy bowiem wrażenie wyjątkowej asymetrii. Nie ma też o co się ścigać. Coś dobrego wymyślą – poprzemy ich, ale niech oni postąpią podobnie w analogicznym przypadku. To taki apel – trochę dziwną drogą, prze media, do naszych kolegów (nie chcę używać słowa „byłych”, choć często pada ono z ich strony). I pamiętajmy o jeszcze jednej lekcji z historii, bardzo ważnej. Niech nie mówią o nas źle, nie używają złych określeń, typu „zdrajcy”, „synowie marnotrawni” i innych – bo nie wiadomo co jest nam w przyszłości pisane. Kiedyś mówiono, koledzy wyrażali swoje opinie na temat „Samoobrony”, LPR (a oni o nas). Wtedy padały różne, mocne słowa, a potem razem przyszło nam tworzyć rząd. Nawet jeżeli mosty są zerwane – to nie palmy ich na dodatek, bo może przyjdzie je jeszcze odbudować!
Dziękuję za rozmowę
Konrad Rękas
” Dzieci – to podatek VAT przy każdym zakupie dokonywanym dla nich przez rodziców”. ten facet to chodząca kompromitacja…
Akurat tym zdaniem pan poseł po prostu stwierdził fakt, inna rzecz, że aprobująco. Skądinąd jednak SP, jako bodaj jedyna partia parlamentarne – daje się powoli przekonać do zastąpieniu VAT-u obrotowym.
co za głupi socjalista. Niech sobie z własnej kieszeni funduje „darmowe” przedszkola, opiekę i zasiłki, a nie z kieszeni innych. Jeśli ktoś się decyduje na dziecko to ma być na tyle odpowiedzialny i umieć zapewnić byt rodzinie, że żadne państwo mu do niczego potrzebne nie będzie. Poza tym ilekroć porusza się temat Polek na Wyspach to zawsze nierozłączne z tym jest pojęcie – opieka państwa. Czy decydujemy się na dziecko, dlatego, że chcemy komuś własną miłość zaoferować czy dla pieniędzy socjalistycznego państwa? Dlaczego w ogóle dyskutujemy o tym, że państwo ma nas kształcić, wychowywać i wszystko za nas robić. Co za absurd.
Dlaczego Polki w UK rodzą więcej dzieci? Bo wyjechały te, co dzieci mieć chcą, a w Polsce więcej je to kosztuje. Brytyjki jakoś masowo dzieci nie rodzą.
Dla mnie dość dużym zaskoczeniem jest, że pan K. Rękas nie ma jeszcze legitymacji Solidarnej Polski. Zresztą portal powoli staje się idealny dla zwolenników tej partii. Dużo wywiadów z socjalistami, antyjurkizm, antykaczyzm. Po prostu coś idealnego.
„I najważniejsze – dzieci to większa stabilność systemu emerytalnego w przyszłości”. To jest najwazniejsze!
No to jest właśnie dziedzictwo publicystyki a’la RM – robisz z kimś wywiad = bezwarunkowo go popierasz! Co najmniej od czasu pamiętnego wywiadu Adama z Generałem jest to też dyżurny argument krytyków Portalu 😀 Biorąc więc pod uwagę mój wykonywany zawód – mam przerąbane, murowany rozpad osobowości po takiej ilości wywiadów… A mówiąc poważnie to owszem, poglądy społeczno-ekonomiczne SP budzą moją sympatię, choć to na razie (może właśnie poza szczerym socjaldemokratą Cymańskim) generalnie raczej chaotyczne szukanie haseł pod publiczkę, a nie program gospodarczy. Może jednak jeszcze wyewoluują w dobrą stronę 😉
Czy ;szczery socjaldemokrata” to komplement czy obelga? Dobra strona to jaka ? Ziobry , rewolucyjnego bolszewika czy szczerego socjaldemokraty Cymańskiego.
No i to jest wartościowy wywiad w przeciwieństwie do tego z planktonowym marksistą, a że ten to akurat niemalże n. socjalista…
Dla wszystkich dzialaczy SP najlepsze zyczenia z okazji Dnia Dziecka.Duzo zabawek i pluszowych misiow.
Próby wprowadzania „socjalizmu z ludzką twarzą” celnie skwitował śp. Zbigniew Herbert: „To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia. Jak jest potwór, to powinien mieć twarz potwora… Ja nie wytrzymuję takich hybryd, ja uciekam przez okno z krzykiem.” Niestety obawiam się iż w Polsce jest wielu, którzy chcieliby socjalizmu, już nie tylko z ludzką twarzą, ale i z Matką Boską w klapie. A to jest hybryda najpaskudniejsza!
Po prostu dawno nie widziałem tak wiernopoddańczego wywiadu. Normalnie osoba która zadaje pytania stawia się trochę w opozycji do osoby odpowiadającej. Tutaj widać wyraźną grę do jednej bramki.