Luma: Huntingtona bój z Konecznym

Zapewne już została napisana niejedna recenzja bądź analiza wielkiego dzieła Amerykanina Samuela Huntingtona ,,Zderzenie cywilizacji”. Nie zamierzam tutaj rywalizować, bo jeszcze pewnie za mało wiem i byłoby to nieco śmieszne wypowiadać się w sposób naukowy. Niemniej jednak czytając Huntingtona, cały czas miałem na myśli dorobek naszego rodzimego, nieżyjącego już od ponad 72 lat, naukowca, zajmującego się cywilizacjami, prof. Feliksa Konecznego. Porównanie tych dwóch wybitnych ludzi nauki nasuwa się zresztą samo przez się, bo obaj poruszają tę samą tematykę, ale w jakże różny sposób. Huntington to czysta służebność nauki polityce, to gotowe wskazówki dla strategów, których (wskazówek) zresztą jako naukowiec udzielał. Nie jest to przypadkowe, ponieważ był konsultantem Departamentu Stanu i profesorem pomocniczym w dziedzinie polityki rządowej USA. Koneczny natomiast to klasyczny naukowiec, niezbyt do dzisiaj ceniony przez establishment polityczny. W oficjalnym przekazie mainstreamowym nie istnieje a przecież stworzył dzieła ponadczasowe, oparte na ogromnej wiedzy i, trzeba przyznać, doskonale udokumentowane.


Dla nas Polaków, tych oczywiście co znają Konecznego, i artykuł i książka nie powinna być żadnym zaskoczeniem. Obaj panowie przecież pisali o cywilizacjach ale jakże inaczej. Dla Huntingtona obecnie istnieją cywilizacje: zachodnia, latyno-amerykańska, islamska, prawosławna, hinduistyczna, buddyjska, japońska i chińska. Koneczny wymieniał, oczywiście kilkadziesiąt lat wcześniej, cywilizacje: łacińską, bizantyńską, turańską, żydowską, bramińską, arabską i chińską. Teoretycznie różnice są, bo stan badań nad cywilizacjami ulega zmianie, a i nauka na tym właśnie polega, by ,,ucierały się” różnice między badaczami. U Huntingtona zadziwia jednak brak cywilizacji łacińskiej. W jej miejsce pojawia się cywilizacja zachodnia. Na początku uznałem to za duży błąd ale po namyśle stwierdziłem, że… Huntington ma częściowo rację. Rzeczywiście po wojnie pojawia się taki dziwny twór, niby cywilizacja, a może raczej jakaś obca narośl z połączenia kilku cywilizacji, która zajęła miejsce cywilizacji łacińskiej. Taka synteza praw człowieka, demokracji, liberalizmu, konsumpcjonizmu i wielkich korporacji – oto tzw. cywilizacja zachodnia. Oczywiście wiemy, że cywilizacja łacińska całkiem nie zanikła i tli się jeszcze w wielu miejscach Europy, a także Polski, dzięki sporej grupie wydawców, księży, naukowców i zwykłych ludzi, którzy z uporem maniaka walczą o godne miejsce, tej najlepszej przecież (zdaniem Konecznego), cywilizacji na świecie.

I drugi błąd, to pominięcie cywilizacji turańskiej. Huntington po prostu nie zauważył, że czasami niektóre państwa się turanizują, tzn. przyjmują charakter wojskowy i całe swoje istnienie opierają na prowadzeniu wojen imperialnych.


Porównując osiągnięcia obu naukowców należy stwierdzić, że F. Koneczny lepiej udokumentował i opisał różnice cywilizacyjne niż S. Huntington. Na pewno jego badania były bardziej szczegółowe i dopracowane. U Konecznego można wymienić trzy cechy (zasady?) cywilizacji, których przynajmniej jednej nie ma u Huntingtona. Otóż u Konecznego cywilizacje mogą ,,wymierać” i przechodzą wtedy do historii. Takich historycznych było sporo w starożytności. Druga cecha wiąże się z praktycznym istnieniem dwóch lub większej liczby cywilizacji w jednym kraju. Otóż, zdaniem Konecznego, taka sytuacja prowadzi do wyparcia wyższych cywilizacji przez niższą. Trochę jak z pieniądzem: gorszy pieniądz wypiera lepszy. A trzecia… Huntington zupełnie pominął fakt, że cywilizacje są ,,płynne” i mogą zdominować dane państwo na pewien czas, by ustąpić potem miejsca innej. Cywilizacje mogą też dzielić państwo na dwie lub więcej części, a nawet więcej: w jednym człowieku możemy zauważyć elementy kilku cywilizacji.

Czytając Huntingtona miałem wrażenie, że studiował on wcześniej publikacje Konecznego, dokładnie je przeanalizował, a następnie ,,dopasował” do współczesności i przełożył na język polityki. W 1993 roku opublikował w „Foreign Affairs” artykuł The Clash of Civilizations? (Zderzenie cywilizacji?), który wywołał dyskusję wśród teoretyków stosunków międzynarodowych. Nie wymagajmy jednak od Huntingtona za wiele. Jego podział cywilizacyjny świata ma charakter utylitarny, stworzony na potrzeby strategów Zachodu. I nic więcej. Nie jest przypadkiem, że pełny tytuł książki brzmi: ,,Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego” sugeruje, że po ,,zderzeniu cywilizacji, ma się pojawić ,,nowy kształt ładu światowego”, wielobiegunowy, w którym członkowie wymienionych przeze mnie cywilizacji na nowo odkryją swoją kulturową tożsamość. I tak już ma zostać.


I na koniec taka smutna trochę refleksja: otóż szkoda, że polska nauka stała się tak bardzo peryferyjna. Lata zaborów, sanacji, okupacji, komunizmu i, niestety III RP, zrobiły swoje. Możemy sobie tylko wyobrazić jaki poziom osiągnęłaby nasza nauka w normalnym otoczeniu, czyli w niepodległym, suwerennym państwie, z cywilizacją łacińską w tle. Podam tylko dwie dziedziny, które celowo są zaniedbywane w naszym kraju: naukę o cywilizacjach i związaną z nią cybernetykę. Otóż obie są istotne z punktu widzenia istnienia suwerennego państwa, bo ta pierwsza pozwala na solidne osadzenie się w cywilizacji łacińskiej, czyli tej, z której wyrośliśmy, a ta druga byłaby doskonałym narzędziem dla elity, by sprawnie rządzić państwem narodowym. Koneczny, Mazur, Kossecki – to naukowcy, którzy mogli wytyczać kierunki badań dla ludzi nauki całego świata, a stali się, niestety, zapomnianymi i znanymi tylko dla wąskiego kręgu badaczy.

Zapewne do takiego ,,boju”, jak w tytule artykułu, na niwie nauki nigdy nie doszło. Obaj przecież żyli w innych czasach. Jednak gdyby do takiego ,,pojedynku” doszło, to Prof. Koneczny by go wygrał. Nie przez nokaut ale na punkty.

Jarosław Luma

Click to rate this post!
[Total: 25 Average: 3.9]
Facebook

3 thoughts on “Luma: Huntingtona bój z Konecznym”

  1. Błąd u podstaw. Koneczny nie pisał jako naukowiec. Bardziej pisał przez pryzmat sentymentalnych, różowych okularów. Niczym arystokraci z czasów restauracji, którzy tak pięknie wspominali minione czasy gdy panowali, zapominając że były to jednak czasy biedy, degeneracji i upadku. Albo neopoganie wychwalający heroizm, egalitaryzm i inne teoretyczne pozytywy barbarzyńskiej Europy, bez wpływu grecko-rzymskiego.

    Ale tak ładnie się czyta, tylko szkoda że rzeczywistość działa inaczej…

    Poważne badania historii, cywilizacji i kultur nie-zachodnich miały miejsce po II wojnie światowej. A tak to archeolodzy działali jak hieny cmentarne lub łowcy skarbów zaś archiwiści mieszali bajki, fikcje i stereotypy. A Koneczny jest pełen stereotypów oraz samozaprzeczeń wynikający z romantycznej wizji bez podstaw realności.

  2. A Huntington idzie tym samym tropem. Wybrał romantyczną wizję demoliberalizmu i kapitalizmu, ubrał w ładną kieckę i stwierdził że to jest najlepsze. Pozostałe cywilizacje patrzy przez jeszcze bardziej ignoranckie okulary niż Koneczny.

    A pozostałe ludy mają naśladować demoliberalny i kapitalistyczny Zachód bo liczy się micha i łycha i jednostka. A tu problem, bo liczy się coś innego…

  3. Można prosić o wskazanie poważnych badaczy obszarów nie-zachodnich? Krytyka Konecznego wraz z wyłuszczeniem samozaprzeczeń również byłaby mile widziana.

    Kurczowe trzymanie się Konecznego w pewnych kręgach w Polsce wynika najpewniej z tegoż faktu, że faktycznie „dobrze się czyta”; dodając zakompleksienie i wynikające z tego kurczowe trzymanie się totemów, które wykazują choćby pozory czegoś sensownego i pożytecznego.
    Nie można też zapomnieć o przychylnym nastawieniu wobec postaci spełniających stereotypową postawę wykluczonych/wzgardzonych (Konecznego – przynajmniej w przestrzeni internetowej – zaliczają co poniektórzy do panteonu Naukowców Wyklętych).

    Ostatnią ciekawostką jest hołubienie prac Konecznego przez polskich cybernetyków, którzy dysponując jakościową teorią informacji powinni w lot wyłapywać niepotwierdzone komunikaty, parainformacje, dezinformacje zawarte w jego tekstach (pomijając szczegóły, którymi cybernetycy wzgardzają, wystarczy przyjrzeć się poziomowi meta-wyróżników cywilizacyjnych). Może sprawił to autorytet Docenta Kosseckiego, który w książce „Podstawy nowoczesnej nauki porównawczej o cywilizacjach. Socjologia porównawcza cywilizacji” przepisał tezy Konecznego z użyciem terminologii cybernetycznej, a którego to autorytetu pośród samych cybernetyków najpewniej nikt nie chce podważać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *