Mariusz Urbanek, „Brzechwa nie dla dzieci”

Mariusz Urbanek, Brzechwa nie dla dzieci, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2013, ss. 353

            W każdym z nas drzemie bunt polegający na chęci bycia kimś innym, bycia kimś więcej, wola bycia postrzeganym inaczej. Książka Mariusza Urbanka pod tytułem „Brzechwa nie dla dzieci” to właśnie ściskająca w gardle opowieść o poczuciu niespełnienia, które przez całe życie towarzyszyło Janowi Brzechwie i było dla niego motorem kolejnych zmian. Uświadamia nam ona, że człowiek, którego znamy głównie jako znakomitego bajkopisarza zmagał się niegdyś gwałtownie i skutecznie z tą etykietą. Poszukiwał spełnienia wszakże w roli adwokata, wybitnego znawcy prawa autorskiego, poety, satyryka, reprezentanta satyry walczącej, autora propagandowych utworów, jakich wciąż nie umiemy mu zapomnieć, twórcy bajek. Nieumiejętnie – bo bez poczucia satysfakcji balansował pomiędzy tymi rolami. Gonił za ludzkim uznaniem, dowartościowaniem. Z pewnością – jak dowodzi autor – nie uwierzył w ciągu swojego życia w to, że zdobył upragnioną nieśmiertelność i niekwestionowaną pozycję wśród literatów. Wyśmiałby tego, kto by mu powiedział, że osiągnął mistrzostwo w obszarze poezji dziecięcej. Mariusz Urbanek perfekcyjnie uchwycił marzenia i fobie, jakie targały bajkopisarzem, który nigdy się z treścią swojego talentu nie pogodził, lecz wiecznie brodził w niedosycie własnego „ja”.

            Każdy kto chce przybliżyć sobie postać i twórczość Jana Brzechwy, które obrosły w wiele mitów powinien sięgnąć po tę gorąco polecaną książkę. Autor dołożył wszakże największych starań, aby zweryfikować ich brzmienie. Skupił się głównie na dokonaniu zestawienia i przeglądu wszelkich faktów lub wątków za fakty uchodzących, aby następnie je omówić. Wskazał bowiem na błędy, przekłamania, upiększenia oraz ich źródła. Wbrew pozorom lwiej z nich części to sam bajkopisarz był autorem. I nie należy się łudzić, że były to zabiegi niecelowe wyrastające z tego, że w obliczu tworzonych opowieści, zaczęła mu się zacierać granica pomiędzy rzeczywistością a fikcją. Jak dowiódł autor – były to działania w pełni celowe, zamierzone i świetnie przemyślane. Bardzo dobrym dowodem tego jest wnikliwa i precyzyjna analiza publikacji „w połowie autobiograficznej” pod tytułem „Gdy owoc dojrzewa”. Warto wgłębić się nią, ponieważ daje nam niemal całościowe spojrzenie na to, z czego jej bohater był dumny, czego się wstydził, obawiał, co napawało go egzystencjalnym lękiem, o czym marzył, jakie granice dla siebie dostrzegał, a których w istocie wcale nie był świadomy. Analizy te mówią nam o poecie więcej aniżeli suche fakty, o których możemy przeczytać w jego autorskim dziele. I to jest właśnie jeden z walorów przemawiających za wielkością i nowatorstwem prezentowanej książki.

            Najnowsza biografia Jana Brzechwy przynosi nam wiele niespodzianek, co chwila zaskakuje co do totalności zwrotów, jakie towarzyszyły jego życiu. Jest tak naprawdę wspaniałą powieścią o jednym wielkim poszukiwaniu sposobu na odnalezienie się w świecie, które stało się treścią egzystencji człowieka. Wyparło ono wszystko inne, zasłaniając pomniejsze cele, a przy tym zaślepiając. Mariusz Urbanek umiejętnie przywołuje kolejne wydarzenia, takie jak na przykład: epizod ze studiami medycznymi, polonistykę, romans z Rosjanką z dwojgiem dzieci, wojaczką, wykazując jednocześnie motywy, które legły u ich podłoża. Korzysta ze wspomnień samego autora, członków jego rodziny oraz przyjaciół. Często przy tym bawi, opowiadając przezabawne anegdoty z życia znanego bajkopisarza. Nie sposób na przykład nie uśmiechnąć się po historii kiedy to, pełniąc wartę zapomniał brzmienia hasła, które mieli podawać oficerowie zmierzający do Belwederu…

            Książka Mariusza Urbanka pod tytułem „Brzechwa nie dla dzieci” jest jedynym jak dotąd tak wnikliwym i pełnym studium życia i twórczości Jana Brzechwy. Zawiera rozliczne, dotąd niepublikowane ciekawostki z jego życia. Pozwala dostrzec tego świetnego poetę w kontekście czasów, w jakich żył oraz problemów – często pieczołowicie przez niego samego kreowanych – z jakimi się borykał. Odsłania ona wiele jego twarzy oraz ról, o których nie mieliśmy pojęcia. Pozwala poznać autora „Akademii Pana Kleksa” od nowa, tak naprawdę – wraz z jego skrzętnie skrywanymi sekretami i fobiami. To świetna i interesująca lektura. Oby było więcej takich dzieł na naszym rynku wydawniczym!

Książka jest dostępna na stronie Wydawnictwa Iskry: http://iskry.com.pl/biografie/278-brzechwa-nie-dla-dzieci-9788324403110.html

Krzysztof Wróblewski

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *