Dziś trochę wigilijnie. Tak więc o tegorocznych adwentowych rekolekcjach parlamentarnych. Prowadził je warszawski biskup pomocniczy, ksiądz Piotr Jarecki. Od 6 lat jestem parlamentarzystą, nie są to więc moje pierwsze, warszawskie nauki adwentowe. Pierwszy raz jednak dotyczyły one realnie spraw związanych z działalnością publiczną. Z wypełnianiem poselskiego czy senatorskiego mandatu. O czym więc mówił polskim parlamentarzystom biskup Jarecki?
Na początek wskazał na dwojaki charakter rozumienia Adwentu. Adwent to bowiem nie tylko czas liturgiczny, w którym ludzie czekają na przyjście Boga. To także czas o wiele dłuższy, trwający czasem całe ludzkie życie. Czas, w którym Bóg czeka, aż to zagubiony człowiek wreszcie zwróci się ku niemu. Pobrzmiewały w tym stwierdzeniu znane słowa żydowskiego konwertyty Karla Sterna, który opisując swoje nawrócenie mówił: „Nie ma co do tego wątpliwości: biegliśmy do Niego albo uciekaliśmy przed Nim, a On przez cały czas był w centrum wszystkiego”.
Z takiego właśnie rozumienia Adwentu – jak następnie wywodził przez 3 dni naszych nauk czcigodny kaznodzieja – wynika przekonanie, że nie da się na człowieka patrzeć inaczej, jak na byt całościowy. Cielesno – duchowy czy też bosko – ludzki. I że dbając o dobro wspólne obywateli, parlamentarzysta musi zawsze patrzeć na nich także w tej dwojakiej perspektywie. Dbać o rozwój obu tych płaszczyzn. Sytuacje taką można jednak osiągnąć tylko wtedy, gdy jako delegowani przez naród postępować będziemy tak, jakby wszystko zależało tylko od nas, ale ufać i modlić się wierząc, że wszystko spoczywa w rękach Bożych. Musicie działać tak – mówił biskup Jarecki – jak dobrze zarządzana spółka akcyjna, pamiętając jednak, że 51% jej udziałów ma zawsze Stwórca.
Dalej wskazał nam dostojny gość na istotną w społecznym i każdym ludzkim życiu zasadę ciągłości. Nie tylko ciągłości w nauczaniu Kościoła, którą – pośród częstego niezrozumienia jak mówił choćby biskupów niemieckich – akcentuje papież Benedykt XVI. Mówił także o ciągłości w życiu społecznym i politycznym. Że każdy polityk, każdy rząd i każda parlamentarna kadencja winna nawiązywać i czerpać z dorobku poprzedników. Zdolnością polityka jest bowiem jego twórcze rozwinięcie, nie zaś rewolucyjne zakwestionowanie.
Sam wierny owej, postawionej u początku swych tegorocznych nauk zasadzie, odwołał się więc biskup Jarecki do nauczania ojca społecznej nauki Kościoła, niemieckiego kapłana, arcybiskupa Moguncji, Wilhelma, Emanuela von Kettelera, którego 200 setną rocznicę urodzin jutro obchodzimy. Nawiązując do nagannych praktyk regulowania spraw sumienia kanonami partyjnej dyscypliny, odwołał się do przykładu tego właśnie kapłana. Gdy bowiem reżim pruski aresztował kolońskiego arcybiskupa Klemensa von Droste zu Vischering, który odmówił posłuszeństwa wobec porozumień zawartych przez rząd z zachodnioniemieckimi biskupami w odniesieniu do mieszanych małżeństw, ów wybitny prawnik i znakomity urzędnik państwowy zdecydowanie oświadczył: „Nie będę służył państwu, które rani i przekreśla ludzkie sumienia!”. W ślad za tą deklaracją porzucił następnie świetnie zapowiadającą się karierę i wybrał stan kapłański.
To z nauk słynnego niemieckiego arcybiskupa – mówił biskup Jarecki – płyną dwie, ważne i dla dzisiejszego życia społecznego, zasady. Zasada nie nadużywania własności prywatnej przeciw dobru wspólnemu oraz zasada państwa jako roztropnego organizatora życia społecznego, z której to roli nigdy nie może ono abdykować.
Wszystkie te wskazania warszawskiego pasterza po raz kolejny unaoczniły nam parlamentarzystom – także mnie osobiście – ponadczasowość nauki Kościoła. Że mianowicie nauka ta nie sprowadza się jedynie do tego, co podano wiernym w ciągu ostatnich 20, 30 czy 40 lat. Przeciwnie, także i to czego nauczano blisko dwa stulecia temu, także i dziś nie traci nic ze swej aktualności.
W każdej nauce i w każdym kazaniu jest jednak zawsze – jak mawiał Sługa Boży, kardynał Stefan Wyszyński – jedna, centralna, można by powiedzieć złota myśl. Dla mnie są nią słowa biskupa Jareckiego, że społeczna nauka Kościoła jest pewnym ideałem. Biskupi, jako Pasterze, są owego ideału strażnikami. Przed politykami jednak Opatrzność postawiła dużo cięższe zadanie. Jak mianowicie ów ideał skutecznie i realnie wcielać w życie czyniąc to jednocześnie tak, aby niczego co istotne zeń nie utracić. Często bywa to istną kwadraturą koła. Święta to jednak dobry czas na to, aby pomyśleć trochę jak skutecznie możemy to robić.
PS: Z okazji Świąt Bożego Narodzenia składam wszystkim, a zwłaszcza moim stałym czytelnikom, po prostu życzenia wszystkiego co najlepsze. Tym, którzy czytają moje wpisy z niechęcią życzę, aby w zbliżającym się 2012 roku to uczucie towarzyszyło im zdecydowanie rzadziej. Tym zaś, którzy czytają je z przychylnością, aby przez cały nadchodzący rok stan ten ich nie opuszczał. Wszystkiego dobrego!
Jan Filip Libicki
-asd