„Bajkowa” reklamówka bez problemu pojawiła się wcześnie w TVN, Biuro Marketingu Telewizji Publicznej swoją odmowę uzasadniło m.in. rzekomą nieobiektywnością spotu, a także „sugerowaniem większej odpowiedzialności mężczyzn niż kobiet za rozpad małżeństwa”. Fundacja oparła się żądaniu zmiany treści filmu, w dalszym też ciągu propaguje swoje postulaty, kolportując poniższą petycję:
„W Polsce rośnie liczba rozwodów (w dużych miastach sięga niemal 40 proc.).
Z przeprowadzonych na zlecenie Fundacji Mamy i Taty badań wynika, że 81 proc. dorosłych Polaków postrzega to zjawisko jako poważny problem społeczny.
Każdego roku, według danych GUS, ok. 60 tys. dzieci przeżywa rozwód rodziców. Badania wskazują, że skutkiem rozwodu dla dzieci są m.in. regres w rozwoju intelektualnym i psychofizycznym oraz pogorszenie stanu zdrowia. W skali społecznej to odroczone skutki i koszty płynące z gorszej socjalizacji dzieci z rozbitych rodzin (63 proc. samobójstw, 71 proc. porzuceń szkoły, 85 proc. osadzeń młodocianych w więzieniach, 90 proc. przypadków bezdomności wśród dzieci dotyczy, według różnych badań osób, które były wychowywane bez ojca).
Jednocześnie według sondaży Instytutu Gallupa 74 proc. kobiet i 60 proc. rozwiedzionych mężczyzn żałuje po latach, że nie walczyło o utrzymanie swojego pierwszego małżeństwa.
Czy zatem około 30 tys. dzieci każdego roku w Polsce mogłoby żyć nadal w rodzinach pełnych ?
Doświadczenia zagraniczne (Norwegia, Wielka Brytania) wskazują, że możliwe są działania systemowe, które angażując stosunkowo niewielkie wydatki publiczne (w Norwegii 700 tysięcy euro rocznie) przynoszą ogromne oszczędności w skali społecznej i makroekonomicznej. Norweski program edukacyjny dla skłóconych par polegający na obowiązkowych, nieodpłatnych kursach komunikacji i rozwiązywania konfliktów oraz wiedzy na temat wpływu jaki rozwód może mieć na dzieci doprowadził do znacznego spadku liczby rozwodów w tym kraju. W Wielkiej Brytanii koszty, które ponosi z tego tytułu państwo, szacowane są na 100 miliardów euro rocznie. W Polsce nikt nigdy nie oszacował społecznych i makroekonomicznych kosztów rozpadu rodzin. Niezbędna jest szczegółowa diagnoza możliwych działań systemowych, które mogłyby mieć wpływ na skalę tego zjawiska w naszym kraju. Oprócz działań edukacyjnych i profilaktycznych istotne znaczenie mają kwestie uregulowań prawnych w sferze prawa rodzinnego.
Postulujemy w przypadku małżeństw wychowujących małoletnie dzieci:
-
obowiązkowy przed złożeniem pozwu rozwodowego kurs uświadamiający skutki rozwodu dla dzieci;
-
obowiązkowe posiedzenie pojednawcze na co najmniej 6 miesięcy przed orzeczeniem rozwodu;
-
zakaz orzekania rozwodu w pierwszym roku od zawarcia małżeństwa;
-
obowiązkowy, roczny tzw. okres refleksji poprzedzający pierwszą rozprawę rozwodową.
-
Domagamy się podjęcia systemowych badań oraz inicjatywy ustawodawczej realizującej wymienione postulaty”.
Swojej poparcie dla działań Fundacji zadeklarował już Rzecznik Praw Obywatelskich, Marek Michalak pisząc: „Nie ma wątpliwości, że moment rozstania rodziców najtrudniejszy jest zawsze dla dzieci. Dorośli powinni więc pamiętać, że pomimo rozwodu już na całe życie pozostaną rodzicami i wspólnie wpływać będą na wychowywanie i przyszłość dziecka. Zdarza się jednak, że mama i tato – angażując się w walkę między sobą – nie potrafią uchronić dziecka przed skutkami własnych błędów i nieporozumień. Udowadniając swoje racje, a winę drugiej strony, stawiają dziecko w sytuacji dla niego najgorszej i niezrozumiałej. Tymczasem, zgodnie z Konwencją o Prawach Dziecka, każdy młody człowiek ma prawo do obojga kochających rodziców, dlatego należy robić wszystko, by do rozwodów nie dochodziło”.
Reklamówka pojawiła się w końcu w TVP opowiadając historię księcia i księżniczki: „…a potem był ślub i żyli sobie razem. Przez jakiś czas. Bo się po prostu sobą znudzili, troszeczkę. I pan książę się wyprowadził. Bo w życiu tak już jest, że nie ma nic na zawsze i na nikogo do końca liczyć nie można. Życie to nie bajka. Dbaj o swój związek, bo taką „bajkę” wasze dzieci zapamiętają na całe życie. Rozwód (nawet kulturalny) to nie jest dobre zakończenie! Rozwód – przemyśl to”. Z kolei w wystąpieniu RPO zwraca uwagę zamieszczone (być może mimowolnie) podkreślenie roli tradycyjnie rozumianego rodzicielstwa (obojga, a nie obu rodziców), co można dołożyć do zasług kampanii.
Obrona trwałości małżeństwa, w dodatku za pomocą stawiania barier biurokratycznych – wzbudzi jednak zapewne więcej kontrowersji, niż tylko opór telewizyjnego biura reklamy. Rozwód, do niedawna jeszcze obarczony niską akceptacją społeczną – dziś stał się tylko prostym zabiegiem administracyjnym, u samych zainteresowanych często kojarzącym się z problemami natury ekonomicznej i organizacyjnej, a nie moralnej, czy społecznej. Możemy być pewni wytoczenia przykładów patologii i przemocy w rodzinie, mających uzasadnić przyspieszenie procedur rozwodowych (jakby fakt częstego niereagowania na takie przypadki ze strony otoczenia czy organów ścigania nie pozostawał bez związku z kodeksem rodzinnym, a raczej ze społeczną znieczulicą i niską operatywnością, czy wrażliwością odpowiednich służb).
Z kolei wprowadzenie małżeństw dobrowolnie nierozwiązywalnych już zgłosił Ruch Odparcia Palikota, a więc prawdziwa dyskusja na temat różnych aspektów prawa rodzinnego i szerzej roli rodziny – zapewne dopiero nadchodzi. Co ciekawe, zapewne zmierzą się w niej nie tylko libertyni z konserwatystami, ale także liberałowie optujący za państwem nieangażującym się „w sprawy między dorosłymi ludźmi”, ze zwolennikami poglądu o aktywnej roli państwa i prawa w ochronie rodziny. Oczywiście nie należy mieć złudzeń, że spór będzie poważny, przeciwnie, zwolennicy „wolności wyboru” zapewne zrobią wszystko, by go strywializować. Ważne jednak, że ktoś dziś jeszcze jest w stanie postawić pytania takie jak: „czy rozwód jest najlepszym wyjściem?”, a także jeszcze ważniejsze: czy jesteśmy jeszcze intelektualnie i emocjonalnie zdolni do prowadzenia dyskursu na temat moralnych i społecznych celów prawa i polityki?
Konrad Rękas
Te wasze pomysły na małżeństwa są warte tyle co papier toaletowy. Idea Małżeństwa została wypaczona w Chrześcijaństwie. W Islamie małżeństwo oznacza, że kobieta jest własnością mężczyzny. Mężczyzna jest w domu panem i władcą absolutnym. Jeśli kobieta jest mu niewierna to ją bije by ją zdyscyplinować. A wy tu wyskakujecie z takimi bajkami. A tak na marginesie. Dlaczego to księża nie idą na wojnę w obronie rodziny? Może dlatego, że KRK nie jest zainteresowany realną obroną rodziny. Dla księży to liczy się kasa, kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Może kopnęli byście biskupów w tyłki by się brali za problem rozwodów. W Islamie to Immami wszystko pilnują jak jacyś strażnicy. A księża to kasa w łapę i wszystko ma w nosie.
Czy tylko ja widzę w tej historyjce anty-męską propagandę? „I pan książę się wyprowadził. Bo w życiu tak już jest, że nie ma nic na zawsze i na nikogo do końca liczyć nie można”. Dla mnie przesłanie jest jasne: mężczy… – pardon, słowo to jest coraz częściej objęte w merdiach cenzurą – faceci to wredne świnie, którzy przy byle okazji zostawiają swoje niewinne, niemal święte Kobiety, a w ogóle to nie można na nich liczyć. W tym przypadku całkowitą winę ponosi on, bo się wyprowadza, a zatem jest odpowiedzialny za rozpad związku i cierpienie dzieci. Z podobnymi kwiatkami spotykam się prawie codziennie, a ten tu to i tak małe piwo.