Przeciwnie – odkąd zniszczono ostatnie pozostałości tradycyjnego ładu, w którym państwo było tylko jednym z wielu bytów obdarzonych częścią przymiotu suwerenności i bynajmniej nie najważniejszym wobec pozycji rycerza/szlachcica, roli stanów, cechów itp., odkąd państwo zdobyło wyłączność – mogło już tylko dążyć do omnipotencji, jedynie w ten sposób zmierzając do doskonałości.
Wbrew częstym opiniom – bliższe tak rozumianemu ideałowi (bez emocjonalnego nastawienia, tak jak idealny winien być okrąg) było państwo stalinowskie, nie zaś faszystowskie. O różnicy stanowiła konsekwencja w realizowaniu polityki represji. Ta stalinowska często jest nierozumiana. O ile wielu przeraża jest skala i zakres – o tyle błędnie albo wcale tłumaczy się czemu w zasadzie prześladowano i likwidowano niewinnych – osoby nieprowadzące bynajmniej działalności opozycyjnej wobec reżimu, ani nawet nie deklarujące poglądów sprzecznych z oficjalnie obowiązującą ideologią. – Oto bezsens zbrodni! – słyszymy i czytamy często. Nic bardziej mylnego.
Gdyby sankcjom ze strony państwa podlegali tylko czynni opozycjoniści, czy chociażby ideowi krytycy władzy – w pozostałych powstałoby niebezpieczne przekonanie, że wystarczy nie występować przeciw rządowi, nic niewłaściwego nie mówić – i już można sobie żyć spokojnie. A więc – pozwolić sobie na luksus niezależności, choćby we własnej głowie. To zaś byłoby przecież zaprzeczenie wszechmocy państwa. Skoro bowiem nawet prawowierność nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa – to wtedy dopiero wiadomo, że jednostka jest niczym, a państwo wszystkim.
Państwo demoliberalne do doskonałości dąży inaczej, eliminując po prostu w samych ludzkiej umysłach dążenie do samodzielności, a represje stosując punktowo – choć często, jak w przypadku „polityki anty-terrorystycznej” równie konsekwentnie, jak stalinizm. Cel jest zresztą również podobny. Nie chodzi o to, byś przeciw systemowi nie działał, czy nie gardłował – nie musisz go też kochać. Wystarczy, byś bezmyślnie powtarzał, że może i ma wady, ale „przecież niczego lepszego nie wymyślono”…
Konrad Rękas
„…Nie chodzi o to, byś przeciw systemowi nie działał, czy nie gardłował – nie musisz go też kochać. Wystarczy, byś bezmyślnie powtarzał, że może i ma wady, ale „przecież niczego lepszego nie wymyślono”…” – eee, tam… Jest jeszcze ciekawiej. Bedąc nieświadomymi istotnych celów tzw. Systemu, tzw. Antysystemowcom wydaje się, że działają przeciw tzw. Systemowi. A tymczasem, działając przeciw „zwerbalizowanym-nieistotnym” celom tzw. Systemu, gorliwie wspierają urzeczywistnienie celów „niezwerbalizowanych-istotnych”.
… vide tzw. „Ruch Narodowy” (RN) i tzw. Marsze na 11 listopada.