O Pliniu Corrêi de Oliveirze polemicznie

30 marca 2014 roku na znanym katolickim blogu „Młot na posoborowie” ukazał się tekst „Plinio Corrêa de Oliveira w Pro Fide Rege et Lege”, będący polemiką z moim 60-stronnicowym tekstem w ostatnim Pro Fide, Rege et Lege. Tekst ten najchętniej przedrukowałbym na naszym portalu i napisałbym obok polemikę. Jednak unikamy publikacji tekstów anonimowych, a autor bloga „Młot na posoborowie” nie chciał go podpisać swoim nazwiskiem, co jest o tyle dziwne, że chyba wszyscy zainteresowani tradycjonalizmem katolickim wiedzą, kto ten blog prowadzi. W tej sytuację ograniczę się do obszernych cytatów, z którymi czuję się zobowiązany wejść w małą i przyjacielską polemikę.

1/ Nasz autor pisze: ” tekst prof. Wielomskiego jest rozczarowujący w swym dekonstruktywiźmie”.

Nie będę ukrywał, że tekst miał dokonać pewnej dekonstrukcji – choć ja słowa tego bym nie użył, gdyż kojarzy mi się z postmodernizmem. Uważam bowiem, że Plinio Corrêa de Oliveira jest w naszym kraju źle rozumiany, a to z tej racji, że został kompletnie wykorzeniony z brazylijskiego kontekstu. Dlatego nie znamy już Oliveiry-Brazylijczyka, a znamy Oliveirę-pankontrrewolucjonistę uniwersalnego, którym – w moim przekonaniu – wcale nie był. Pisząc ten tekst coraz bardziej uświadamiałem sobie, że staliśmy się ofiarami pewnego mirażu. Uczniowie Oliveiry z TFP, publikując i tłumacząc na języki obce tę część Oliveiriańskiej spuścizny, która dotyczyła światowej kontrrewolucji, stworzyli nasze wrażenie, że jest to myśliciel rangi światowej. Wczytałem się w portugalskie teksty Oliveiry, pisane w Brazylii i dla Brazylijczyków i zorientowałem się, że znamy tego myśliciela i pisarza tylko z jednej strony; amputowano nam Oliveirę-Brazylijczyka. Aby nie było nieporozumień: to nie jest zarzut wobec kolegów z TFP. Stało się tak dlatego, że pisma np. o reformie rolnej w Brazylii nikogo by nie zainteresowały w Polsce, we Francji czy w USA. Dlatego zostały pominięte w pracach translatorskich. Skoro jednak zdecydowałem się przedstawić „prawdziwego Plinia”, to na nich się właśnie skupiłem.

2/ Dalej autor bloga pisze: „W tym dopiero kontekście należy osadzić sprawę tytułowych brazylijskich plantatorów. Prof. Wielomski stwierdza, że w XVI wieku plantatorzy (w tym zapewne i przodkowie Corrêi de Oliveiry) dokonali nielegalnego zaboru indiańskiej ziemi, a ów bronił tego wyboru także z uwagi na interes osobisty, uniemożliwiając powstanie w Brazylii klasy średniej posiadającej własność powstałą z parcelacji latyfundiów ziemskich. Niestety, Autor nie zapoznał się z projektami reformy rolnej, której założeniem bynajmniej nie było utworzenie „middle class”. Wywłaszczenie oraz podział majątków miał obejmować także relatywnie niewielkie gospodarstwa rolne, by stworzyć drobnicę. Skutkiem tych działań byłoby z pewnością obniżenie produktywności systemu i powszechny głód. Walka z plantatorami miała charakter ideologiczny, bowiem jej zwolennicy nie opracowywali pomysłów podziału 50 % ziemi należącej do państwa, która pozostawała niezagospodarowana i rozwoju infrastruktury na tych terenach„.

Niestety, nie zgadzam się z tą tezą. Owe 50% ziemi należącej do państwa nie nadawało się do parcelacji, gdyż była to… dżungla. Nie było tam ani dróg, ani elektryczności. Plinio Corrêa de Oliveira chciał tę ziemię rozdzielić, ale praktycznie była bezwartościowa dla ubogiej ludności rolniczej, pozbawionej funduszy na inwestycje. W tekście sporo miejsca poświęciłem dowiedzeniu, że brazylijscy konserwatyści, zamiast dość bezmyślnie i statycznie bronić status quo, winni zaproponować odgórną reformę rolną tak, aby doprowadzić do stworzenia klasy średniej, tak, aby zgasić rewolucyjny pożar bez pauperyzacji i zrujnowania swojej warstwy społecznej. Przykład Niemiec w XIX wieku pokazuje, że mądrze przeprowadzona reforma chłopska może stworzyć konserwatywną chłopską klasę społeczną, nie niszcząc przy tym ziemiaństwa jako klasy społecznej. Innymi słowy, winni zaproponować „brazylijską drogę do kapitalizmu”. Taki był sens mojego zarzutu wobec Oliveiry, który chciał bronić status quo, które jedynie dawało paliwo rewolucji mnożąc spauperyzowanych chłopów z czworaków.

3/ Autor bloga pisze: „Prawdą jest również, że można postrzegać dualizm pomiędzy rewolucją a kontrrewolucją na sposób manichejski. Lecz już tu należałoby spojrzeć na „Rewolucję i kontrrewolucję” z uwagi na cel, jaki przyświęcał piszącemu ją autorowi. Nie jest to książka ani z zakresu historii idei ani politologii. Jak można przeczytać na jej kartach, jest to podręcznik przeznaczony dla działaczy katolickich, którzy rozumieją, że poprzez swe czyny wybierają dobro lub zło, przybliżają lub oddalają tryumf – także doczesny – Królestwa Bożego. „Rewolucja i kontrrewolucja” może być analizowana pod wieloma aspektami, ale warto dostrzec, że jest to par excellence dzieło teologiczne, przynależące do tej samej półki co „De civitate Dei” Augustyna z Hippony, „Ćwiczenia duchowe” Ignacego Loyoli oraz „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” Ludwika Grignona de Montforta„.

Moim najpoważniejszym zarzutem wobec Plinio Corrêi de Oliveiry jest nawet nie uparta obrona hacjend przed nieuniknioną – w jakieś formie – reformą rolną i gaszenie w ten sposób ognia rewolucji benzyną. Moim głównym zarzutem jest niezwykle dogmatyczne, ciasne, nie-elastyczne, niezdolne do kompromisów i taktyki Oliveiriańskie spojrzenie na politykę. Gdyby rzeczywiście „Rewolucja i kontrrewolucja” była traktatem teologicznym jak pisma św. Augustyna i Inigo de Loyoli, to w ogóle nie byłoby problemu. Rzecz w tym, że ta mała książeczka traktowana jest – także przez krytykującego mnie autora bloga – jako „podręcznik przeznaczony dla działaczy katolickich„. Są to działacze, którzy mają walczyć o Kontrrewolucję katolicką w realnym empirycznie świecie. Tymczasem podręcznik ten nie tylko ich do tego nie przyucza, ale wprost oducza ich myślenia opartego na empirii. Oliveira uczy ich myślenia dogmatycznego, co nie jest wadą w teologii, ale jest poważnym obciążeniem w polityce. Przy Oliveiriańskim myśleniu właściwie nie jest możliwe nawiązywanie sojuszy politycznych, gdyż uczeń Oliveiry staje sam jeden przeciwko wszystkim. Podręcznik ten zdaje się sugerować, że wszystko to, co nie jest tożsame z myślą brazylijskiego mistrza, ex definitione jest błędem i herezją. Dlatego właśnie porównałem ten sposób myślenia z leninizmem, który także we wszystkim, co nie jest zgodne z nim samym, dostrzega jedynie błąd. Wychowany na Oliveirze „działacz katolicki” mnoży wrogów, gdyż zalicza do nich także 95% przedstawicieli katolickiej prawicy, o ile tylko różni ich taktyka polityczna lub szczegółowe rozwiązania. Jeśli rację ma C. Schmitt, że polityka polega na rozróżnianiu „przyjaciół” i „wrogów”, to tutaj jest wyłącznie mnożenie wrogów, pojętych jako odstępcy teologiczno-polityczni. Mówiąc wprost: kto nie podporządkowuje się oliveirianizmowi, ten staje się egzystencjalnym wrogiem, heretykiem, rewolucjonistą. To myślenie zawiera totalitarne jądro, gdyż wrogów należy niszczyć, a gdy mnoży się ich na prawo i lewo, to trzeba stosować represje na masową skalę. Mam przykre wrażenie, że gdybym ja – człowiek katolickiej prawicy – mieszkał w kraju rządzonym przez Plinia Corrêę de Oliveirę lub jego co radykalniejszych uczniów („działaczy katolickich”), to mógłbym zostać także poddany represjom, gdyż nie zgadzam się z Mistrzem w kilku sprawach. Tutaj jest albo stąpanie za Mistrzem, albo błąd. Nie ma miejsca na indywidualne myślenie, na własne idee, nawet na odrębną taktykę polityczną. To jest mój główny zarzut wobec Oliveiry.

4/ Niezrozumienie przez autora bloga „Młot na posoborowie” dogmatycznego myślenia Plinia powoduje, że pisze następujące słowa: „Gdyby Adam Wielomski pokusił się o zrozumienie oliveiriańskiej koncepcji rewolucji, dostrzegłby, że mógłby się w nią wpisać ze swoimi słynnymi katechonami. Doktor Plinio zauważył, że każdy etap rewolucji oddala nas od wzorcowego christianitas a przybliża do królestwa szatana na Ziemi. Pierwsza fala rewolucji – protestantyzm – zanegowała Kościół katolicki i jego pozycję, fala druga – to oświeceniowy deizm, walka z tradycyjnymi elitami i ogłoszenie suwerenności ludu. Falę trzecią stanowił komunizm i państwowy ateizm; dziś zmagamy się z trybalizmem, a więc z atakiem na małżeństwo, naturę ludzką i logikę. Katechoni to ci przedstawiciele poprzedniej fali rewolucji, którzy nie akceptują buntu aktualnego, np. postkomunistyczni prezydenci Łukaszenka i Putin walczący z ofensywą homoseksualizmu w życiu społecznym. Możemy traktować ich jako tymczasowych sprzymierzeńców, własnych poputczików. Dalej nie powinniśmy brnąć w zachwytach dla nich”.

Problem w tym, że „Doktor Plinio” nigdy nie poparłby Łukaszenki i Putina, gdyż właśnie obce mu było pojęcie „taktyki”, nie rozumiał pojęcia „kompromis polityczny”, stawiając zawsze wszystko w kategoriach „ALBO BĘDZIE KONTRREWOLUCJA KATOLICKA TAKA, JAK JĄ JA POJMUJĘ I OPISUJĘ, ALBO JEST REWOLUCJA”. Osobiście bardzo wątpię czy Oliveira odróżniałby Putina od Gorbaczowa czy Breżniewa. Skoro nie są to kontrrewolucjoniści integralni, w dodatku katoliccy, to trafiliby do jednego wielkiego wora z napisem „Rewolucja”. Jego niezdolność do myślenia politycznego powoduje, że do wora tego za chwilę trafiłby portal konserwatyzm.pl, ja sam i wszyscy, którzy działają inaczej niż to zostało opisane w „Rewolucji i kontrrewolucji”.

Mój tekst jest ostrzeżeniem przed myśleniem tego typu. Ogólnie świat Oliveiriański jest mi przecież bliski, ale w polityce nie znam pojęcia dogmatów o których nie wolno nawet dyskutować, a zakaz myślenia o taktyce znajduje się poza moim pojęciem.

Adam Wielomski

Tekst polemiczny: tutaj

Mój artykuł o Pliniu jest dostępny tutaj

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “O Pliniu Corrêi de Oliveirze polemicznie”

  1. profesor zapomniał dopisać, że pliniści traktują „Rewolucję i Kontrrewolucję” jako książkę, gdzie „prawdziwy katolik” znajdzie odpowiedzi na wszelkie nurtujące go pytania. Podobnież w maju ma ruszyć aplikacja na smartfony – Plinio na dzisiaj.

  2. „Rewolucję i Kontrrewolucję” czytałem dwa razy – ostatni raz siedem lat temu – i niewiele pamiętam, ale zrobiła na mnie złe wrażenie. Powiedziałbym wręcz, że wydała mi się prostacka (co nie znaczy, że potrafiłbym napisać lepszą). W szczególności schemat historiozoficzny Plinio Correi de Oliveiry sprawiał na mnie takie wrażenie, że gdyby tylko odwrócić znaki wartościowań, to równie dobrze książkę taką mógłby napisać marksista lub inny zwolennik postępu. Irytowały mnie też jego hipotezy ad hoc. I tak stwierdza on, o ile pamiętam, że protestantyzm polegał na hołdowaniu namiętnościom, zaś na możliwy zarzut, że twórcy reformacji byli wszak (w teorii) ascetycznymi rygorystami, odpowiada, że akurat taka postawa była zgodna z ich namiętnościami. Przykro mi, ale w najlepszym razie jest to skrót myślowy. Pisał też on o kontrrewolucjonistach będących w duchu rewolucjonistami i rewolucjonistach będących w duchu (zbłąkanymi) kontrrewolucjonistami. Albo badamy teksty źródłowe albo bawimy się w psychologizowanie. Podobały mi się natomiast jego uwagi na temat współczesnego (neo)trybalizmu. Tyle zapamiętałem, być może zresztą źle. W każdym razie odniosłem wrażenie, że książka Plinio Correi de Oliveiry nie wyjaśnia, na czym polegał rewolucyjny potencjał nowożytności. Zu einfach. Dlatego ja bym jej nie postawił na półce obok „De civitate Dei”. Ze św. Augustyna za często wyłazi retor, ale jego dzieło stanowi konfrontację z dziedzictwem myślowym antyku i próbę wykazania moralnej i intelektualnej wyższości chrześcijaństwa. Książka Oliveiry jest raczej – mówiąc brutalnie i może nieco przesadnie – broszurą propagandową.

  3. Drogi Panie Profesorze, pozwolę sobie podjąć polemikę z Pańskim stanowiskiem. Otóż raczył Pan Profesor skrytykować „dogmatyczne, ciasne, nie-elastyczne, niezdolne do kompromisów i taktyki Oliveiriańskie spojrzenie na politykę”. Wspomniana postawa nie jest wymysłem samego Oliveiry, a po prostu praktycznym zastosowaniem logiki znanej z Pisma Świętego. Właśnie ten bezkompromisowy sposób myślenia spowodował masowe prześladowania pierwszych Chrześcijan, a wcześniej, ukrzyżowanie naszego Zbawiciela. Moje pytania: (1) w jaki sposób polityk posługujący się taktyką i kompromisem może pozostać w zgodzie ze swoją wiarą, nie podporządkowując jej celowi politycznemu? (2) czy w świetle Pisma Świętego godzi się poświęcić prawdę na rzecz chwilowego sukcesu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *