Ormiański walkower?

Wycofał się uważany do niedawna za murowanego kandydata były prezydent Lewon Ter-Petrosjan, przywódca Ormiańskiego Kongresu Narodowego. Partia ta podjęła decyzję o niewystawianiu swojego przedstawiciela w elekcji, same wybory określiła jako farsę, a działania władz – mianem nielegalnych. OKN zaznaczył, że administracja prezydenta Serża Sarkisjana dopuściła się szeregu nadużyć i fałszerstw ostatnich wyborów parlamentarnych, a przy tym władze ignorują wspólne wystąpienia opozycji (poza Kongresem także dasznaków, „Dziedzictwa” i „Dostatniej Armenii”) na rzecz „radykalnej zmiany systemu wyborczego w kraju” oraz „transparentnych, wolnych i sprawiedliwych wyborów, uwzględniających zalecenia społeczności międzynarodowej, w szczególności misji obserwatorów OBWE” – głosi oświadczenie OKN.

Udziału w wyborach prezydenckich odmówiła też dasznacka Ormiańska Federacja Rewolucyjna. Jak poinformował sekretarz 5-osobowej frakcji parlamentarnej OFR, Agwan Wardanjan – przyczyną jest rozbicie opozycji i niemożność wyłonienia wspólnego kandydata zdolnego zagrozić prezydentowi Sarkisjanowi i jego Partii Republikańskiej. Dasznacy zapowiedzieli jednak aktywnych udział w samych procedurach wyborczych i pilnowanie, by przebiegały bez fałszerstw i nacisków.

Obecnie do Centralnej Komisji Wyborczej dokumenty rejestracyjne złożyli prezydent Sarkisjan (startujący pod hasłem „Za bezpieczną Armenię”), bezpartyjny fizyk Mger Ajrapetjan, poeta Wardan Serdakjan oraz pisarz, kompozytor i dysydent z czasów sowieckich Paruir Ajrikjan z Unii Narodowego Samostanowienia.

Swój start zapowiedzieli również Raffi Owannisjan, b. minister spraw zagranicznych Armenii i lider opozycyjnego, liberalnego „Dziedzictwa”; redaktor gazety „Azdarar” Martik Sarkisjan (któremu odmówiono rejestracji ze względu na braki formalne wniosku); analityk polityczny Andreas Gjukasjan oraz były premier Armenii, przywódca partii „Wolność” Grant Bagratjan. Spodziewane jest także wystąpienie byłego ministra spraw zagranicznych Górskiego Karabachu, Armena Melikjana.

Obserwatorzy są zgodni, że perspektywy reelekcji prezydenta Sarkisjana wydają się niezagrożone, a sama kampania (wobec walkoweru głównych rywali) nie będzie raczej zbyt ciekawa i to pomimo faktu, że obecny prezydent w wyniku swego lawirowania między Rosją a Zachodem – z żadnego z tych kierunków nie ma w istocie stabilnego poparcia. Przeciwnie, starając się zmienić tradycyjnie przyjazną wobec Federacji politykę dotychczasowych władz w Erewaniu – rząd premiera Tigrana Sarkisjana niczego konkretnego ani pozytywnego nie uzyskał mimo kołatania o wsparcie tak w Paryżu, jak i Waszyngtonie. Tymczasem próbując pobudzić nastroje niechętne Rosji, a także krytykując plany poszerzenia Unii Celnej o Armenię – ekipa Partii Republikańskiej wzbudziła jedynie czujność i niezadowolenie dyplomacji rosyjskiej. Erewań jest wprawdzie dla niej cennym sojusznikiem, jednak właśnie dlatego Kreml jest niechętny politycznym eksperymentom na Zakaukaziu.

Skądinąd interesująca na tym tle jest wstrzemięźliwość głównej siły opozycyjnej, uchodzącej za pro-rosyjską, choć i centrowo-liberalną „Dostatniej Armenii”. Uważany za jej szarą eminencję były minister spraw zagranicznych Wardan Oksjanian i jego Fundacja CIVILITAS zostali oskarżeni jednocześnie o nielegalne finansowanie i pranie pieniędzy pochodzących amerykańskich funduszy na rzecz „rozwoju demokracji” na obszarach post-sowieckich, a zarazem o nadmierną uległość wobec Rosji. W Armenii zostało to odebrane jako element rywalizacji między ośrodkiem prezydenckim, a główną partią opozycji o pozycję wiarygodnego partnera dla Moskwy lub jako amerykańska prowokacja (zarzuty opublikował „The Washington Post”). W obu tych przypadkach spór wydaje się więc ciekawszy i głębszy, niż nader niemrawo ruszająca prezydencka kampania wyborcza.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *