Piętka: Sprawiedliwość dla Hisséne Habré (komentarz do wyroku dożywotniego więzienia dla b. Prezydenta Czadu za zbrodnie przeciw ludzkości).

30 maja 2016 roku Nadzwyczajny Trybunał Afrykański w Dakarze – specjalny sąd powołany w 2013 roku przez Unię Afrykańską i Senegal – skazał na karę dożywotniego więzienia byłego prezydenta Czadu Hisséne Habré. Został on uznany winnym zbrodni przeciwko ludzkości, w tym zlecania zabójstw i torturowania tysięcy przeciwników politycznych oraz członków wrogich mu grup etnicznych, zmuszania do pracy niewolniczej, porwań i nadużyć seksualnych. Wyrok zapadł w stolicy Senegalu dlatego, ponieważ Habré uciekł do tego kraju w 1990 roku. W świetle ustaleń komisji śledczej powołanej przez Czad w 1992 roku reżim Habré (1982-1990) zamordował ponad 40 tys. osób, a około 200 tys. było torturowanych. Wyrok wydany przez Nadzwyczajny Trybunał Afrykański zakończył 16-letnią kampanię o sprawiedliwość, toczoną przez krewnych ofiar reżimu Habré[1].

Jest to wydarzenie znaczące przede wszystkim dlatego, że wymierzona została sprawiedliwość, której nie udało się wymierzyć współczesnym Hisséne Habre dyktatorom z sąsiednich krajów regionu, takim jak Idi Amin w Ugandzie, czy Mengystu Hajle Marjam w Etiopii. Znacznie bardziej obciążonym od Habré, bo winnym ludobójstwa. Trybunał w Dakarze powstał jako odpowiedź na działalność Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Większość państw afrykańskich uznała, że trybunał haski nie powinien sądzić Afrykanów, a swoich zbrodniarzy osądzi sama.

W realiach neokolonializmu

Czad był częścią Francuskiej Afryki Równikowej – ustanowionej w 1910 roku federacji kolonii francuskich pomiędzy rzeką Kongo a Saharą. Uzyskał niepodległość w „roku Afryki” – 1960 – kiedy dekolonizacja objęła 17 kolonii francuskich, brytyjskich i belgijskich. Pierwszym prezydentem niepodległego Czadu został nauczyciel François (Ngarta) Tombalbaye – chrześcijanin, przeciwnik wpływów arabskich i zwolennik panafrykanizmu. Monopartyjne rządy kierowanej przez niego Czadyjskiej Partii Postępu doprowadziły do wybuchu w 1965 roku wojny domowej. Rebelia wybuchła w północnej – islamskiej – części państwa. Rebelianckie ugrupowanie FROLINAT (Front de Libération Nationale du Tchad) było wspierane przez Libię, która przeszkoliła i uzbroiła rebeliantów za pośrednictwem NRD. Tombalbaye zginął 13 kwietnia 1975 roku w zamachu zorganizowanym przez zbuntowane wojsko. Władzę po nim przejął gen. Félix Malloum.

Wojna domowa w Czadzie stała się świetną okazją dla Francji do ingerencji w wewnętrzne sprawy tego kraju w ramach polityki odzyskiwania wpływów w dawnych koloniach, czyli neokolonializmu. Polityka ta została przygotowana jeszcze w czasach kolonializmu. Główne mocarstwa kolonialne – Francja i Wielka Brytania – zdając sobie po drugiej wojnie światowej sprawę z nieuchronności upadku swoich imperiów kolonialnych zadbały o to, by w przyszłych państwach afrykańskich nie pojawiła się inteligencja, która mogłaby wyłonić niezależną elitę. Cały system awansu w kolonialnych armiach oraz kolonialny system edukacji zostały zorganizowane tak, żeby promować ludzi przeciętnych i posłusznych kolonialnej metropolii.

Kiedy na przełomie lat 50. i 60. XX wieku rozpoczęła się dekolonizacja Afryki nowe państwa – poza nielicznymi wyjątkami – nie miały wybitnych przywódców i cierpiały – jeszcze bardziej niż z powodu nędzy, głodu i analfabetyzmu – na brak elit. Dlatego do władzy dochodzili tacy ludzie jak Idi Amin w Ugandzie, Mobutu Sese Seko w Zairze (obecnie Kongo), Bokassa w Republice Środkowoafrykańskiej i Hisséne Habré w Czadzie. Byli to niscy rangą wojskowi armii kolonialnych.

Kryzys polityczny w Czadzie w latach 60. i 70. XX wieku jest przykładem tego, jak tragiczny bagaż pozostawił po sobie kolonializm. Kraj rozpadł się na dwie części – północ i południe. Dla muzułmańskiej północy ideałem była emancypacyjna i antyimperialistyczna polityka Muammara Kadafiego w Libii. W oczach północy chrześcijańskie południe – faworyzowane w dobie francuskiego kolonializmu – stanowiło domenę wpływów dawnej metropolii – Francji – oraz relikt kolonializmu. Z kolei chrześcijanie z południa postrzegali północ jako obszar wpływów arabskich.

Francja od początku wspierała prezydenta Tombalbaye, który bezskutecznie próbował tłumić powstanie FROLINAT przy pomocy wojsk francuskich. Człowiekiem do zadań specjalnych Paryża stał się Hisséne Habré. Urodził się on w 1942 roku w pasterskiej rodzinie z plemienia Toubou Daza – muzułmanów zamieszkujących północną część kraju. Po ukończeniu szkoły podstawowej służył na niskim szczeblu we francuskiej administracji wojskowej. W latach 60. otrzymał stypendium od czadyjskiego rządu i studiował politologię oraz administrację we Francji. W 1970 roku powrócił do kraju, by pracować dla jego władz. Prezydent Tombalbaye wysłał go na negocjacje z rebeliantami. Habré jednak wypowiedział mu posłuszeństwo i przystąpił do FROLINAT. Dlatego, że sam był muzułmaninem z północy, czy dlatego, że z takim zadaniem przebył do Czadu z Francji? Z perspektywy późniejszych wydarzeń bardziej prawdopodobna wydaje się ta druga możliwość. W 1972 roku Habré został dowódcą Sił Zbrojnych Północy (FAN) – wojskowego ramienia FROLINAT – nadal popieranego przez Libię i kraje socjalistyczne. W 1976 roku doszło do sporu pomiędzy nim a kierownictwem FROLINAT – właśnie na tle politycznej współpracy z Libią – w wyniku czego Habré wyemigrował do Sudanu.

Powrócił w sierpniu 1978 roku, kiedy FROLINAT rozpadł się na kilka grup. Trzy z nich panowały nad północną częścią kraju, a czwarta, pod kierownictwem Hisséne Habré, porozumiała się z władzami południa, w wyniku czego Habré otrzymał tekę premiera. Ugoda ta przetrwała zaledwie do lutego 1979 roku, kiedy prezydent Molloum został ostatecznie obalony przez oddziały wierne premierowi Habré.

Nowym prezydentem został w marcu 1979 roku Goukouni Oueddei – lider rebeliantów, zwolennik zbliżenia politycznego z Libią i neutralności wobec „zimnej wojny”. Kierowany przez niego Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (GUNT) stanowił rezultat swoistego kompromisu, zawartego po długoletniej i wyniszczającej wojnie domowej. Zasiadali w nim zarówno zwolennicy współpracy z Libią, politycy umiarkowani, jak i zwolennicy współpracy z Zachodem, do których należał przede wszystkim minister obrony – Hisséne Habré. Polityczny skład GUNT był wyrazem skomplikowanej sytuacji politycznej w Czadzie, którą rozgrywały USA, Francja i Libia. Wojska Libii kontrolowały pogranicze czadyjsko-libijskie (strefa Aouzou), bogate w surowce mineralne, zwłaszcza złoża uranu, złota i platyny.

Habré od początku był głównym wrogiem prezydenta Goukouniego. Oskarżył go o to, że jest bezwolną marionetką przywódcy Libii – Maummara Kadafiego. Jako minister obrony zażądał też od Libii opuszczenia strefy Aouzou. Tymczasem Goukouni faktycznie uznał polityczne zwierzchnictwo Libii. Kadafi zaproponował połączenie Czadu i Libii w jedno państwo federalne. Żeby zrealizować ten plan, w 1980 roku do Czadu weszły wojska libijskie w liczbie 4 tys. żołnierzy. Zadecydowało to o klęsce oddziałów Habré, który został zdymisjonowany przez prezydenta Goukouniego i ponownie uciekł do Sudanu w grudniu 1980 roku[2]. Zaniepokojone sytuacją USA i Francja podjęły interwencję zbrojną. W 1981 roku w Czadzie wylądowały wojska francuskie, które częściowo wyparły Libijczyków i udzieliły wsparcia przeciwnikom kursu prolibijskiego. Z ich pomocą Habré zdobył 7 czerwca 1982 roku stolicę kraju – Ndżamenę – i obalił władzę GUNT[3].

Operacja osadzenia Habré w Ndżamenie była koordynowana przez służby francuskie i CIA. Ówczesny ambasador USA w Czadzie Don Norland powiedział wiele lat później, że USA wydały „pewnie z pół miliarda dolarów na doprowadzenie Habré’go do władzy i utrzymanie go przy niej przez osiem lat”[4].

Narzędzie Francji i USA

Habré od początku sprawował rządy dyktatorskie, utrzymując się dzięki poparciu Francji i USA. François Mitterrand i Ronald Reagan wspierali Habré, ponieważ był on ich narzędziem w walce ze znienawidzonym przywódcą Libii Muammarem Kadafim. W latach 1983-1984 ponownie doszło do bezpośredniej interwencji wojskowej Francji i USA w Czadzie. Francja wysłała spadochroniarzy i Legię Cudzoziemską, a USA tzw. instruktorów wojskowych oraz samoloty systemu kontroli powietrznej i ostrzegania AWACS. Z takim wsparciem Habré krwawo rozprawił się z prolibijską opozycją i wyparł wojska libijskie za 16 równoleżnik. Ostateczny cios armii libijskiej zadał w 1987 roku podczas tzw. wojny toyot (16 grudnia 1986 – 11 września 1987). Nazwa pochodzi od pick-upów Toyota Land Cruiser, które były używane przez żołnierzy czadyjskich jako pojazdy typu technical, zapewniając im wysoką mobilność w górzysto-pustynnym terenie. Na samochodach tych zainstalowano także wyrzutnie przeciwczołgowych pocisków kierowanych Milan, które siały spustoszenie wśród libijskich sił pancernych. Libijskie lotnictwo natomiast zostało zneutralizowane przez Francuskie Siły Powietrzne[5]. Zanim doszło do wojny toyot Habré przeciągnął na swoją stronę część ugrupowań, które wchodziły w skład GUNT. Rozłam w prolibijskiej opozycji był drugim znaczącym czynnikiem – oprócz wsparcia militarnego ze strony Francji i USA – który umożliwił Habré pokonanie Libii i odbicie strefy Aouzou. Ten ostatni sukces zresztą dokonał się wbrew woli Francji, chociaż przy życzliwości USA.

Myliłby się jednak ten, kto by przypuszczał, że Hisséne Habré był wybitnym mężem stanu, który uwolnił swój kraj od wpływów Libii i przywrócił mu polityczną jedność. Nigdy nie przestał być lokalnym watażką i marionetką mocarstw zachodnich. Swoją władzę w Czadzie zawdzięczał wyłącznie Francji oraz USA i z ich też woli tę władzę stracił.

Wojna toyot wzbudziła poważne zainteresowanie Waszyngtonu, który rozważał możliwość użycia Habré w celu odsunięcia od władzy Muammara Kadafiego. W czasie wizyty Habré w USA administracja Reagana zadeklarowała wsparcie warte 32 mln dolarów (w tym m.in. pociski przeciwlotnicze Stinger). Wcześniej Biały Dom przekazał reżimowi w Ndżamenie co najmniej 182 mln dolarów. Koniec „zimnej wojny” spowodował jednak, że Habré stał się dla Waszyngtonu i Paryża niewygodny. Przede wszystkim ze względu na zbrodnie, w tym czystki etniczne, których dopuścił się podczas swoich rządów.

Zbrodnie

Habré sprawował władzę przy pomocy tajnej policji DDS (Documentation and Security Directorate). Jej ofiarami – zgodnie z logiką rządów dyktatorskich – byli nie tylko członkowie prolibijskiej opozycji, ale wszyscy, którzy z jakichkolwiek względów popadli w niełaskę dyktatora. Osoby aresztowane przez DDS były przesłuchiwane z użyciem tortur. Miejsca przesłuchań i tortur znajdowały się w całkowitej izolacji, niejednokrotnie na terenach górskich i pustynnych. Góry Tibesti na skalistym obszarze Sahary w północnym i wschodnim Czadzie kryją do dzisiaj ponure tajemnice rządów Habré. Odkrywane są w nich kolejne utajnione miejsca, w których DDS miała swoje ośrodki przesłuchań.

DDS była odpowiedzialna tylko przed prezydentem i faktycznie przez niego kierowana. Nie było pośredników pomiędzy DDS a Hisséne Habré.

Do tortur stosowanych przez DDS należały m.in.: przypalanie papierosami, rozpylanie gazu do oczu, nosa i uszu, podtapianie (słynny waterboarding, stosowany później przez CIA w więzieniu Abu Ghraib w Bagdadzie i obozie Guantanamo), duszenie przez zmuszanie przesłuchiwanych do trzymania ust wokół rur wydechowych uruchomionych samochodów oraz stopniowe spalanie ciała przesłuchiwanego w rezultacie tortur przy użyciu prądu elektrycznego. Ponurą sławę zdobyło tajne więzienie w Ndżamenie zwane „Piscine”, ponieważ był to przerobiony basen w dawnej kolonialnej rezydencji, w którym zamontowano klatki dla więźniów. Ci, którzy przeżyli, opowiadali o rażeniu prądem, duszeniu i torturach polegających na ściskaniu głowy między dwoma prętami. Strażnicy opróżniali cele-klatki z trupów dopiero wówczas, gdy umarło kilku więźniów. Niektórych więźniów celowo umieszczano w celach z rozkładającymi się zwłokami, innych wieszano za dłonie lub stopy lub krępowano im ręce i nogi. Miejsca tortur znajdowały się nawet w podziemiach pałacu prezydenckiego. Reżim Habré prowadził też czystki etniczne wobec takich plemion jak Sara (1984 rok) Hadjerai (1987 rok) i Zaghawa (lata 1989-1990)[6].

Pod rządami Habré Czad należał do najbiedniejszych krajów świata z rocznym dochodem narodowym w wysokości 200 dolarów na mieszkańca. On sam jednak opływał w luksusy. W 1990 roku uciekł do Senegalu z 11 milionami dolarów publicznych pieniędzy i żył tam sobie spokojnie przez następne 23 lata.

Upadek

Francja i USA porzuciły watażkę z Ndżameny, kiedy trzeba było posprzątać po „zimnej wojnie”. Deeskalacja konfliktu Wschód-Zachód spowodowała tymczasowe odłożenie przez Paryż i Waszyngton planu obalenia Muammara Kadafiego. Ponadto dla François Mitterranda i Ronalda Reagana – wielkich przyjaciół „Solidarności” i orędowników walki o prawa człowieka w bloku komunistycznym – dalsze popieranie Habré stało się kłopotliwie, kiedy zaczęły wychodzić na jaw jego zbrodnie. Problem w tym, że o tych zbrodniach wiedziano w Paryżu i Waszyngtonie od początku i je aprobowano, zgodnie ze spiżowym prawem amerykańskiej geopolityki: to jest skurwysyn, ale nasz skurwysyn. To wszystko działo się przecież na oczach francuskich i amerykańskich „doradców” wojskowych. To oni szkolili funkcjonariuszy DDS. Główny ośrodek tortur DDS w Ndżamenie znajdował się naprzeciw ambasady USA.

Porzucanie własnemu losowi skompromitowanych marionetek jest kluczowym elementem zachodniej, a zwłaszcza amerykańskiej kultury politycznej. Dyktator Czadu nie był w tym względzie pierwszym i nie jest ostatnim. 2 grudnia 1990 roku Habré został obalony przez swojego bliskiego współpracownika, gen. Idrissa Déby, któremu pomocy udzieliły Sudan i… Libia. Déby rządzi w Ndżamenie do dzisiaj. Jego rządy nie są już tak krwawe jak poprzednika, ale poza tym Czad jest nadal jednym z najbiedniejszych krajów Afryki i zajmuje 7 miejsce wśród najbardziej skorumpowanych państw świata[7].

Po ucieczce Habré do Kamerunu, a potem do Senegalu rozpoczęły się trwające ćwierć wieku starania o wymierzenie mu sprawiedliwości. W Czadzie zaocznie skazano go na karę śmierci. Dopiero jednak wystawienie międzynarodowego nakazu aresztowania przez Belgię w 2005 roku ruszyło sprawę do przodu i w 2013 roku były dyktator Czadu został aresztowany przez władze Senegalu, a następnie osądzony przez Unię Afrykańską.

Oczywiście reżim Hisséne Habré nie był najbardziej krwawy ze współczesnych mu reżimów afrykańskich. Okrutne rządy Idi Amina w Ugandzie (1971-1979) pochłonęły około 400 tys. ofiar. Fundamentalistyczni antykomuniści zaraz zwrócą uwagę, że Mengystu Hajle Marjam – marksistowski dyktator Etiopii (1977-1991) – odpowiada za śmierć nawet 1,5 mln ofiar. W porównaniu z nim prozachodni Habré nie był takim wielkim zbrodniarzem – powiedzą. Nie można jednak tak wartościować, gdyż 40 tys. zamordowanych i 200 tys. torturowanych na ówczesne 4,5 mln ludności Czadu to nie jest mało. Oznacza to, że brutalnym represjom został poddany co 18 mieszkaniec tego kraju.

Przykład Hisséne Habré jest kolejnym dowodem na to, że nie było czarno-białego obrazu „zimnej wojny” wedle schematu: po jednej stronie dobry i szlachetny Zachód ze swoimi sojusznikami, a po drugiej stronie źli i zbrodniczy komuniści. Jest to obraz całkowicie fałszywy. To co działo się w Czadzie, a także w tym samym czasie m.in. w Argentynie i Salwadorze, jest przecież całkowicie nieporównywalne z ówczesnymi realiami Libii Kadafiego, nie mówiąc już o stanie wojennym w Polsce, który wywołał tak wielkie oburzenie Zachodu.

Z lekcji Hisséne Habré powinni też wyciągnąć wniosek współcześni podwykonawcy strategicznych celów polityki amerykańskiej. W tym zwłaszcza Petro Poroszenko na Ukrainie, o którego rządach polskie media ukrywają prawdę. Dlatego polska opinia publiczna niewiele wie o oligarchicznym i kryminalnym charakterze władzy Poroszenki, o łamaniu porozumień mińskich przez stronę ukraińską i zbrodniach wojennych neobanderowskich formacji ochotniczych. W 2013 roku podobno nawet sam Barack Obama naciskał na władze Senegalu, by aresztowały Hisséne Habré. Cechą polityki amerykańskiej jest nie tylko porzucanie swoich marionetek, kiedy przestaną być potrzebne, ale zwracanie się przeciwko nim, czego najbardziej tragicznie doświadczył Saddam Husajn. Petro Poroszenko powinien o tym pamiętać i nie tylko on zresztą.

Bohdan Piętka

[1] Czad: dyktator Hisséne Habré został skazany, www.wiadomosci.onet.pl, 30.05.2016.

[2] S. Wilkosz. Wszystko o Afryce, Warszawa 1982, s. 232-233, 256.

[3] R. Bruce St. John, Libya – From Colony to Revolution, Oxford 2012, s. 189-190.

[4] R. Stefanicki, Afryka skazała dyktatora Czadu, www.wyborcza.pl, 30.05.2016.

[5] M. Azevedo, Roots of Violence. A History of War in Chad, Routledge 1998, s. 124-150.

[6] D. Farah, Chad’s Torture Victims Pursue habre in Court, www.washingtonpost.com (portal „The Washington Post”), 27.11.2000; Profile: Chad’s Hissene Habre, www.bbc.com (portal BBC), 30.05.2016.

[7] M. Staniul, Idriss Deby – prezydent Czadu, sojusznik Zachodu i… zamordysta, www.konflikty.wp.pl, 2.05.2013; Poznaj najbardziej skorumpowane państwa świata, www.wp.pl, 29.07.2009.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *