Dumny na ciężkiej furze,
Przez Paryż przegrzany upałem,
Na czole chlor kazamatόw,
W sercu ostatnia pieśń Orfeja,
Szedłeś na szafot,
O ! Mόj bracie w rozpiętej koszuli!
W wilgotnym mule więziennym
Przy Tobie podniebni herosi
Tirsis czy frywolna Aminta,
Śmiali się ze swych sędziόw
Bez krzyku i bez skarg,
Uśmiechem witając straszliwą dal.
Świeca rzucała na ścianę
Ich dryfujące cienie.
Karcięta i gry nieczyste
Wypełniały nudę ich dni;
Ty pragnąłeś lżejszego losu
I opiewałeś młode branki.
Na niebie zaćmionym deszczem
Błyszczało słońce wysp Grecji,
Przeszywając grube okiennice.
Razem z bogami pływały
na falach wokόł Ciebie
Dziewczęta o pięknych włosach.
Pragnąłeś jeszcze w czarnej nocy
Jutrzenki aby Ci świeciła,
Byś mόgł rozkazać dziejom płakać
Nad zgładzonymi z niewinności,
By uratować w Twej pamięci
Tak liczne skarby od ruiny.
Pośrόd bałwanόw niepewności,
W pośrodku dni o wielu barwach,
Wśrόd godzin jasnych czy ponurych
Pόłtora wieku upłynęło.
Pora jest bardziej dziś niepewna,
Czas teraz na André Chénier.
W więzieniu sytym i zamkniętym
Kolejny świat odchodzi w nicość.
O ! Czarne słońce naszej męki!
Dziś inny tłum jest na ulicach
Ciągle wołając Zabijajcie! **
Jak miał to już nie raz na wargach.
W wilgotnym mule celi śmierci
Kto inny teraz zajął pryczę,
Z pogardą krzykom i jękowi
Wspomina dziś umarłe szczęście;
I własnym łonem ogarniając,
jak niegdyś Ty – szerokie morza.
W cieniu nisz naszych częstokołόw,
Na samym dnie przedmiejskich siedzib,
Pod szybko wyniesionym murem
Salwy żandarmόw w nieporządku
Zdmuchują braci walk domowych.
Słyszę wśrόd pustych komnat lochόw
Stukot krokόw podobnych
Do tych, ktόre Ty jeszcze teraz słyszysz
W Twoim zaśnięciu bez żywota,
I jak Ty w nocy śpię
Z prawdziwym słońcem w moim ciele.
Obok nas wszystkich wstaje serce
Płonące sprawiedliwym gniewem.
W nocy słyszymy Cię, jak idziesz,
Z czeluści zimnej, jasniejącej
O! Bracie z krwawiącego lata ***
O! Krwi zbyt czysta dla przeszłości.
I Tym, ktόrych wiodą na śmierć,
W mroźny zimowy poranek –
Na czole chlor kazamatόw,
W sercu ostatni śpiew Orfeja –
Podajesz rękę im bez słowa
O! Mόj bracie w rozpiętej koszuli….
* * *
* Datacja 1794-1944 w zamyśle Roberta Brasillacha czyni z André Chénier postać eponimiczną. 1794 – data śmierci André Chénier. 1944 – data śmierci Roberta Brasillacha, ktόrą Autor przeczuwał.
** Być może aluzja do jednej ze scen „La Dernière à l’Echafaud” Gertrudy von Le Fort.
*** André Chénier został stracony w pełni lata.
Robert Brasillach jest poetą przednowożytnym. Renesans nie był odrodzeniem się Starożytnosci ale – przeciwnie – radykalnym zerwaniem z nią, radykalnym zerwaniem z greckim miastem-pańswtem, z wszelką tradycyjną, organiczną strukturą organizacji ludόw Europy. Narzucając Europie paradygmat indywidulistyczny, Renesans wyobcował, wyalienował z łona społeczności nie tylko władzę, ale i naukę, a także sztukę. Wyrwał je z naturalnej jedności społeczności organicznych. To, co pogardliwie nazywa się Średniowieczem było analogiczną kontynuacją starożytnego miasta-państwa. Zarόwno w sztuce, w filozofii jak i w ćwiczeniu sprawności ciała było bezkonfliktową ciąglością w stosunku do całej historii ludzkości i jej dziejόw. Renesans to zemsta Hannibala za klęskę pod Zammą. Doskonałą tego ilustracją może być dokonana przez Renesans zagłada wpisanych w życie polityczne organicznej społeczności Misteriόw teatralnych i zastąpienie ich galanteryjną tragedią importowaną z Włoch i posłuszną podszywającym się pod Arystotelesa włoskim teoretykom „trzech jedności”.
Postawa poetycka Roberta Brasillacha była właśnie wyrazem rozpaczliwej prόby wydarcia Francji i Europy z rąk trumfującej post mortem Kartaginy.
Prόbą przywrocenia poezji roli państwowej i sakralnej.
„Pragnę zwycięstwa Niemiec (…) stoimy wobec wyboru: albo wejść do nowej, spokojnej Europy, przy czym nasz honor i nasze życiowe interesy będa poszanowane, albo pogodzić się z zagładą cywilizacji”
– powiedział 22 czerwca 1942 Pierre Laval. Faszyzm francuski jest nie do zrozumienia bez znajomości tych słόw. Robert Brasillach zginął dlatego, że wraz z innymi prόbował ostatecznej walki dla ratowania Europy. I walkę tę przegrał.
André Chénier (1762-1794) francuski poeta i hellenista pochodzenia greckiego. Zgilotynowany 25 lipca 1794. Robert Brasillach pisał o nim studium w celi śmierci.
Tłumaczenie i noty: AR.
a.me.