Koordynatorzy liberalnej platformy „Jednej Rosji” Władimir Pligin, Wiktor Zubarjew i Walery Fadiejew wyraźnie zaznaczyli, że „prawdziwy liberalizm należy odróżniać od pseudo-liberalizmu”. Napisali m.in. za „Jesteśmy za uczciwymi wyborami. Jednak tak naprawdę nie ma większego znaczenia kto wygra choćby najbardziej przejrzyste i sprawiedliwe wybory. Dlatego z całym szacunkiem dla tej instytucji i opowiadając się za pełnym przekładaniem wyników wyborów na politykę – uważamy za konieczne zapewnienie konkurencji pomiędzy stronami polegającej na porównywaniu sensownych programów działania, a nie na podziale na lewicowych i prawicowych radykałów, których sukcesy prowadzą tylko do przemocy i bezprawia” – uważają prorządowi liberałowie.
Deklaracja liberalnego (co w rosyjskich realiach generalnie oznacza zapadnictwo) skrzydła JR wzbudziła sporą konsternację na rosyjskiej sceny politycznej. – To nie jest dokument liberalny, tylko zawierający szalenie kontrowersyjne przemyślenia na temat rosyjskiej sceny politycznej i świata idei, atakujący wszystkie istniejące dotąd liberalne siły – skrytykował opozycyjny politolog Gleg Pawłowski.
Jakby dla równowagi – z własną platformą ideową o charakterze nacjonalistycznym wystąpił jeden z najbardziej charyzmatycznych przywódców rosyjskich lat 90-tych – Jewgienij Primakow. W swym wystąpieniu ex-premier skrytykował wycofywanie się państwa z bieżącego kierowania gospodarką, co oznaczać może osłabienie ochrony interesów rosyjskich. Co ciekawe, Primakow również widzi zbieżność między ideą narodową dla Rosji, a liberalizmem, ale w kontrze wobec „neo-liberalizmu”, wyrażającego się hasłem „rynek ureguluje się sam”, który to postulat doprowadził do bezprzykładnego w historii kryzysu gospodarczego i utraty przez Rosję konkurencyjności na rynkach światowych. Z drugiej jednak strony realizowana przez władze linia postępowania, obejmująca zachwianie niezależności sądownictwa, nadmierną biurokrację i korupcję otwiera tylko pole do krytyki z pozycji równie niebezpiecznych dla Rosji – uważa Primakow.
Zdaniem ex-premiera – upowszechnianie zachodnich teorii ekonomicznych bez uwzględniania rosyjskiej specyfiki to element utopii. Zwłaszcza, że także na Zachodzie w warunkach niestabilności finansowej – nie kwestionuje się konieczności interwencji państwa w gospodarkę. – A u nas zwolennicy całkowitego wycofania się państwa z gospodarki cały czas upierają się przy starych błędach – zauważa Primakow. – Mamy więcej ponad 50 procent PKB wytworzonego w sektorze publicznym i to pomimo jego skorumpowania, które (jak przyznał sam prezydent Putin) „koroduje perspektywy rozwoju gospodarczego”. Mamy też bez wątpienia przerost zatrudnienia i regulacji prawnych, co szalenie utrudnia konkurencję rosyjskich towarów, usług i projektów, na co również zwrócił uwagę prezydent – podkreśla ex-premier.
Poziomu równowagi nie uda się jednak osiągnąć drogą „mechanizmu rynkowego”. Primakow oczekuje też „szczególnej ostrożności” przy prywatyzacji firm o znaczeniu strategicznym, takich jak Rosnieft i koleje rosyjskie. – Pieniądze w skarbcu to jedno, ale liczyć powinno się też, a może przede wszystkim zaufania do właściciela takich przedsiębiorstw – cytuje Primakow prezydenta Putina. Były premier nie widzi też uzasadnienia dla postulowanych przez neoliberałów cięć budżetowych w edukacji, służbie zdrowia, czy wojsku. Według niego – swobodna gra sił ekonomicznych nie może zapewnić sprawiedliwości społecznej i wzrostu PKB. – Planowanie państwowe w sferze społecznej jest jednym z kluczowych czynników wzrostu jakości życia – uważa Primakow. – Demokracja i wolność polityczna nie może być mylona z ograniczaniem, a tym samym osłabieniem władzy państwowej. Taki scenariusz mógłby tylko doprowadzić kraj do nowych wstrząsów – podkreśla Primakow.
Frakcyjna „gra” w Jednej Rosji wydaje się oczywistym w partii władzy zabiegiem PR-owskim, mającym rozgrzeszać kolejne grupy elektoratu z oddawania głosu w zgodzie ze swymi skłonnościami – ale zawsze w obrębie bloku rządzącego. Z drugiej jednak strony krytyka opozycji, tak ze strony oficjalnych „liberałów”, jak i Primakowa (nie szczędzącego jednak przy okazji także surowych ocen praktyce władzy w Federacji) pokazują, że propaganda zapadnicka jest przez Kreml dostrzegana, a co za tym idzie również kanalizowana. Dominującą pozostaje jednak narracja w duchu państwowym i jednolitofrontowym, a więc wszelkie tendencje do atomizowania społeczeństwa nie będą tolerowane przez obóz prezydencki nawet, jeśli zechce on przejąć część postulatów liberalnych do swego programu.
Konrad Rękas
Artykuł ukazał się również na Geopolityka.org