Wiem, wiem że już tymi wyborami wszyscy womitują. Jak widz zobaczy kolejny odcinek serialu w TVP Info, albo antyserialu w TVN 24, to dostaje zgryzu i drgawek. Wszystkie te niusy (i antyniusy) którymi karmią mieszkańców Kraju Nad Wartą (Wisła i Odrą) telewizje amerykańskie czy niemieckie są bowiem przede wszystkim niebywale płytkie. Nie ma tam żadnej analizy, głębszego opisu systemu, analizy jest tylko prymitywne plotkarstwo dawane ludowi do przeżuwania na zasadzie: A ten temu powiedział, a ten tego wyzwał!
Nie usłyszałem nigdy np. żadnej analizy ekonomicznej na temat PiS-owskiego rozdawnictwa – ani ze strony TVP – co zrozumiałe, bo TVP ma zadanie piać z zachwytu nad osiągnięciami rządu, ani też ze strony tefauena. A przecież aż prosiłoby się pokazać przykłady krajów, które takie „programy socjalne” stosowały. Ot choćby Argentyna doprowadzona do ruiny „programami socjalnymi” za rządów Juana Perona.
W przypadku TVP to zrozumiałe – bo to rządowa telewizja, ale dlaczego nie uświadamia głębiej wyborców opozycja i TVN? W moim przekonaniu wytłumaczenie jest proste. Przeciwnicy rządu, są przekonani, że widzowie są za głupi, żeby zrozumieć poważniejsze i bardziej skomplikowane zagadnienia. Kiedyś ujął to znany dziennikarz, celebryta Tomasz Lis, który na naradzie dziennikarzy działu którym kierował powiedział wprost: „Oni (tj. widzowie) nie są tak głupi jak my myślimy. Oni są jeszcze głupsi!”
Takie sądy ogólne oczywiście nie mogą być prawdziwe, jednak jestem przekonany, że Lis bardziej dał świadectwo o swoim „wnętrzu etycznym”. A w końcu to stwierdzenie określa jego publicystykę. On po prostu robi programy dla ludzi, których uważa za głupich.
Ludzie zapewne są różni, ale jak się ich traktuje jak głupich, jak się im wciska głupią papkę 24 godziny na dobę, to z biegiem czasu wcale nie mądrzeją bo niby jak? Potem następuje sprzężenie zwrotne i efekt „samospełniającej się przepowiedni”. Odbiorcy programów Lisa stają się z dnia na dzień, również na skutek jego pracy, coraz głupsi, a on coraz bardziej przekonany, że był tak przebiegły, że to pierwszy odkrył.
A ponieważ przy tym jeszcze szefom stacji taki stan rzeczy odpowiada płacą Lisowi niemało, zachęcają go także materialnie dziennikarza do ogłupiania Polaków.
Najgorsze jest, że druga strona barykady politycznej robi dokładnie to samo – bo czymże jest bezkrytyczne wychwalanie rządu, pomijanie wszelkich wątpliwości, jak nie propagandą, która ma oszołomić odbiorców i napuścić ich na przeciwników Dobrej Zmiany? Prawdę powiedziawszy dziennikarze telewizji publicznej działają wg wzorca Lisa, tylko są odwrotnie ukierunkowani politycznie. Jeśli chodzi o rzetelność warsztatu, obiektywizm itd. walory nie odbiegają od naszego „bohatera”.
W wyniku takiej dwustronnie ogłupiającej polityki informacyjnej rośnie grupa odbiorców niezdolnych do refleksji, niezdolnych do przyznania racji argumentom strony przeciwnej, a Polska zamienia się w kraj gdzie dwa stada ujadają na siebie z nienawiścią i bezrefleksyjnie.
Trudno się dziwić że i wybory zostały rozegrane wg schematu „PiS i anty-PiS”. Na propozycje wymagające refleksji – jak choćby zagadnienia ustrojowe, dotyczące potrzeby zmiany systemu wyborczego nie było miejsca w społecznej percepcji. Stąd i takie kandydatury jak nasza senacka grupa „Przywrócić Prawo” została przez te nienawistnie nastawione (żeby nie powiedzieć: naszczute) grupy obywateli – pominięta, wręcz niezauważona. „A co mi tu pan o jakiejś ordynacji wyborczej i prawach obywatela – będziesz opowiadał! Platfusów trzeba zniszczyć! A co mnie tu zawracacie głową biernym prawem wyborczym jak Polsce zagraża dyktator Kaczyński!”
Nawet jak ktoś na ulicy brał ulotkę i w rozmowie przyznawał rację, to za chwilę wracał do domu włączał TVP albo TVN i po paru sekundach jego zdolność racjonalnego myślenia spadała do zera.
Czy w sytuacji masowego ogłupiania obywateli, demokracja jest w ogóle możliwa?
Janusz Sanocki
Jest nie tylko możliwa, ale wręcz rozkwita… na zachodzie Europy już od dawna nie ma merytorycznej dyskusji pomiędzy zwolennikami danych partii, a jednak demokracja ma się nawet lepiej niż w kraju nadwiślańskim. Mamy przykład Francji, gdzie przez wiele miesięcy toczyły się boje na ulicach, a jednak demokracja trzyma się tam bardzo dobrze…
a w Katalonii ma się jeszcze lepiej.