Sanocki: Cyrk bez jednego artysty

„Rzeczpospolita”, a za nią inne media, analizują deklarację Pawła Kukiza o zerwaniu z polityką po kolejnych wyborach. „Jeśli nie będziemy mieć wpływu na przyszłą sejmową większość – moja obecność w tym cyrku na Wiejskiej straci sens” – zadeklarował znany muzyk, lider ruchu swojego imienia. Publicyści zastanawiają się także czy Kukiz’15 stanie się po wyborach antypisowski?

Są to – moim zdaniem – kwestie bez znaczenia dla polskiej rzeczywistości politycznej AD 2019. Wiele bowiem wskazuje, że Ruch Kukiza podzieli los podobnych efemeryd – jak np. „Ruch Palikota” – nie przekroczy w  wyborach 2019 r. progu wyborczego i do Sejmu nie wjedzie. Cyrk na Wiejskiej będzie uboższy o jednego artystę.

Postulaty ustrojowe

Ruch Kukiza powstawał w latach 2012-2015 w oparciu o doświadczenie i dorobek Ruchu Obywatelskiego na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych (JOW) oraz przy poparciu stowarzyszeń walczących z bezprawiem w polskim wymiarze sprawiedliwości. Ten pierwszy nurt – JOW wnosiłem do powstającego Ruchu ja jako jeden z założycieli, wnosiło także środowisko dziś skupione w ruchu Bezpartyjnych Samorządowców. Drugi nurt reprezentowały liczne stowarzyszenia, wśród nich Stowarzyszenie „Przeciw Bezprawiu”, któremu przewodniczył Jerzy Jachnik. W oparciu o postulaty tych dwu społecznych nurtów powstał sensowny program zmian ustrojowych, zmiany ordynacji wyborczej i zmian w sądownictwie polegających na wprowadzeniu obywatelskiej kontroli nad działaniem sądów. Bez wątpienia Paweł Kukiz był wielkim atutem powstającego Ruchu – dawał osobistą rozpoznawalność, połączoną z dość szeroką aprobatą dla jego stylu. Poza tym potrafił skomplikowane z pozoru postulaty ustrojowe przekazać wyborcom w postaci dosadnych haseł jak np. „Precz z partyjniactwem”.

Wszystko to razem – sensowny program ustrojowych zmian połączony z osobą lidera dały ruchowi Kukiza sukces w wyborach, 2015 r. którego wynikiem było wprowadzenie do Sejmu trzeciej siły i to w sytuacji, kiedy komitet wyborczy nie miał ani dotacji finansowych, ani nie dysponował – jak tradycyjne partie – strukturami terenowymi.

Kukiz’15 – zmarnowane szanse, zawiedzione nadzieje

Niestety tuż po wyborach zaczął się rozpad Ruchu. W efekcie w ciągu trzech lat Kukiz pozbył się z klubu prawie połowy posłów, a co więcej w sferze haseł ustrojowych, które dały mu sukces wyborczy, Kukiz nie zrobił przez 3 lata dokładnie nic, żeby w jakikolwiek sposób przybliżyć ich realizację. Dziś lider żali się, że nie mógł dokonać zmiany ordynacji, ale w tej sprawie nie podjął przecież żadnych kroków. ŻADNYCH. Nie zaproponował Jarosławowi Kaczyńskiemu nic na tym polu, nie wyszedł z własną inicjatywą ustawodawczą, nie podjął także – chociaż mógł – żadnej akcji uświadamiającej obywateli jak ważna jest to kwestia zmiany sposobu wybierania posłów, jak sposób wybierania determinuje w konsekwencji działanie Sejmu i postawy poszczególnych posłów.

Nic dokładnie Paweł Kukiz w tej materii nie zrobił. A dysponował środkami finansowymi, miał gotowych do działania posłów, miał dostęp do mediów – zaplecze o którym tak Obywatelski Ruch JOW jak i stowarzyszenia walczące z patologiami w sądach – mogły przed 2015 tylko pomarzyć.

W 2015 r. Paweł Kukiz zawdzięczał sukces wcześniejszej gigantycznej pracy, jaką wykonali zwolennicy i założyciele Ruchu Obywatelskiego JOW – śp. prof. Jerzy Przystawa, śp. prof. Andrzej Czachor, śp. Jerzy Gieysztor, profesorowie: Mirosław Dakowski, Antoni Kamiński, Tomasz Kaźmierski, dr Wojciech Błasiak czy liczni działacze poświęcający swój czas jak Patryk Hałaczkiewicz, Wojciech Kaźmierski, czy grono wspierających nas samorządowców. Miałem zaszczyt należeć do tego grona i nadal uważam, że reformę państwa należy zacząć od zmiany systemu wyborczego, tę ideę przekazałem Pawłowi Kukizowi już w 2005 r., a potem starałem się wokół postulatu JOW budować społeczne poparcie.

A co powiedzieć o środowiskach stowarzyszeń walczących z bezprawiem w sądach i prokuraturze? Wszak to w oparciu o te środowiska i o działaczy JOW powstawał pierwszy Komitet Wyborczy Pawła Kukiza w lutym 2015 r. w Katowicach. Jak potem, po wyborach sam lider i cały klub Kukiz’15 potraktował kluczowe postulaty tych środowisk i samych działaczy?

Antypartia – partia – superpartia

Zaraz na początku kadencji Paweł Kukiz zażądał od swoich posłów, żeby wykluczono mnie z klubu. Powodem była moja niezgoda na kompletny chaos organizacyjny, w którym decyzje podejmował Paweł, albo wyznaczony przez niego Darek, albo ktoś kto aktualnie miał dostęp do ucha przewodniczącego.    Potem zostali „wypchnięci” kolejni niewygodni – czyli mający własne zdanie posłowie i w efekcie dzisiaj klub Kukiz’15 stanowi żałosną pozostałość z tej zwycięskiej drużyny, która bez pieniędzy, bez struktur wdarła się do sejmu w 2015 r.

Żałosną pozostałość nie tylko pod względem personalnym, ale przede wszystkim w aspekcie swoistej „nędzy programowej” prezentowanej przez Kukiz’15.

Z poważnej propozycji zmian ustrojowych lider Kukiz nie przyjął nic do swojej sejmowej praktyki. Lider wręcz pokazuje, że nie bardzo go interesuje działalność poselska bo – z tego co wiem – jego obecność nawet na posiedzeniach własnego klubu jest sporadyczna.

Z antyustrojowej tematyki pozostała obrazoburcza retoryka Pawła, który jak to na celebrytę przystało, a to nazwie Sejm cyrkiem, a to napadnie na partyjniactwo nie zważając na to, że sam w istocie stworzył najbardziej wodzowską grupę w Sejmie – poczynając od nazwania klubu swoim nazwiskiem, a skończywszy na praktyce działania, w której regulaminy, statut, linię programową zastępuje kaprys lidera. A jak się komu nie podoba to won!

Zjawiska te są aż nadto widoczne i tylko ogólna nędza polskiej polityki sprawia, że Kukiz’15 w badaniach wykazuje poparcie powyżej wyborczego progu. Sądzę jednak, że jest to wynik zawyżony i w najbliższych wyborach Paweł Kukiz ani jego kandydaci (jeśli będzie takich miał) po prostu do Sejmu nie wejdą. Tak, że zmartwienia Mojego Drogiego Przyjaciela Pawła K. rozwiążą się same. Cyrk na Wiejskiej na pewno na tym straci, choćby pod względem kolorytu. Trochę szkoda, ale cóż zrobić. „The Show must go on” – z kompletem błaznów czy bez.

Janusz Sanocki

Poseł niezrzeszony, współtwórca w roku 1997 Ruchu Obywatelskiego JOW, współtwórca w latach 2012-2015 Ruchu Kukiza. W trakcie organizowania wyborów w 2015 r. –  jeden z pięciu członków Rady Społecznej Ruchu Kukiza.

Click to rate this post!
[Total: 13 Average: 4.8]
Facebook

6 thoughts on “Sanocki: Cyrk bez jednego artysty”

  1. Bo Polacy są tak bardzo anty-marksistowscy, że nie pojmują pewnych prawideł politycznych. Nawet gdyby Kukiz rozumiał zasadę bazy i nadbudowy to już by wiedział co źle robi i co należy działać na przyszłość. A tak to stał się wydmuszką…

  2. JOW to bzdura. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby zniesienie progu wyborczego, ordynacja proporcjonalna i dofinansowanie wszystkich partii i komitetów wyborczych, które przekroczyłyby 1% głosów. W Polsce zawsze jest mnóstwo chętnych do robienia pustych przebiegów. Z całym szacunkiem dla Pana Sanockiego, ale program, który przedstawił jest bardzo ograniczony. Jednakże nawet to okazało się nie do przejścia dla analfabetów politycznych z Kukiza.

  3. Panie Pośle,
    Wszystko co pan napisał niestety jest prawdą, czego pan nie napisał że winne temu wszystkiemu są nasze wady narodowe.
    Nie napisał pan że Polacy do jakiejkolwiek działalności potrzebują wodza, że jesteśmy niechętni do zaakceptowania odpowiedzialności za swoje decyzje, bo tak jest wygodniej. Jeśli coś złego się stanie, to nie moja wina to wódz zawiódł. W Polsce, zresztą podobnie jak w Rosji ,tylko silna, autorytarna władza cieszy się autentycznym szacunkiem. Prezes Kaczyński ze swoja nonszalancją do prawa jest emanacja polskości.
    To co Pan proponuje nie przejdzie, bo żeby JOW zadziałał, to lokalni muszą ruszyć cztery litery i iść na wybory.
    Aby dokonać świadomego wyboru, lokalni muszą uczestniczyć w wiecach wyborczych, i czuć osobistą odpowiedzialność za swój wybór, tylko w takich warunkach wójt nie będzie wodzem tylko urzędnikiem państwowym, weryfikowanym co cztery lata. Tak się niestety nie stanie, i to niezależnie od ordynacji wyborczej.

    1. A nie lepiej skopiować referendalne rozwiązania Szwajcarii? Bez tego całą demokrację można podsumować powiedzeń (…)Ein Reich, ein Volk, ein Fuhrer(…).

      1. Nie, nie lepiej. Generalnie wszyscy kultyści Szwajcarii jako idei idealnej demokracji i najlepszego ustroju, zapominają o wielu czynnikach i traktują świat w skrajnie uproszczony sposób. Zapominany jest chociażby wpływ wielkiego kapitału na funkcjonowanie mechanizmów ustrojowych. Weźmy na przykład Republikę Federalną Niemiec – prawdziwie wierzysz, że wielki przemysł niemiecki (począwszy od stalowego a na chemicznym kończąc) dobrowolnie i realnie straciłby władzę i wpływy z powodu zmiany ustroju na pseudo-szwajcarski? Koncerny są tak bogate i wielkie, że byłyby w stanie wykorzystać swoich pracowników (bezpośrednich oraz pośrednich) do głosowania w sposób taki jaki oni chcą. W Szwajcarii też nie ludzie decydują, ale wielki kapitał. Gdyby ludzie decydowali w sprzeczności z interesem wielkiego kapitału to Szwajcaria byłaby biedna i zacofana. A wielki kapitał jest tylko jedną z kilku grup realnie panujących.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *