Jest faktem, że trudno na razie mówić o koalicjach i szczegółowych projektach ustaw, ale generalia dają się wytyczyć w sposób nader jasny.
1. Niewątpliwą niespodzianką jest wysoki wynik Ruchu Poparcia Palikota. Nie wiem, czy partia ta wejdzie w skład koalicji rządzącej (pierwsze komentarze wskazują, że Tusk uważa taką opcję za niepożądaną), niemniej jednak jej program zepchnie klimat sejmu mocno w lewo. Co prawda nie w zakresie gospodarki (w odniesieniu do której Palikot zapewne będzie szedł po linii PO), ale ideowo z pewnością tak. Znane nam postulaty odnoszące się do likwidacji religii w szkołach (co nie było dotąd podnoszone nawet przez SLD), stanowisko względem Kościoła i jego udziału w życiu publicznym, skład klubu poselskiego (przypomnijmy tylko nazwiska Roberta Biedronia, Anny Grodzkiej, skazanego za pobicie przy użyciu kija baseballowego Wojciecha Penkalskiego, czy też Piotra Tymochowicza) gwarantują szereg działań mających na celu dalszą liberalizację życia obyczajowego i społecznego, jeszcze większy nacisk na kwestie praw tzw. mniejszości seksualnych, a także sekularyzację wszelkich możliwych sfer życia (znajduje się to zresztą w oficjalnym programie, jaki znaleźć można na stronie internetowej Ruchu; wśród innych tym podobnych postulatów wymienić można m. in: zakaz udziału osób duchownych w uroczystościach świeckich, a także uchylenie decyzji komisji majątkowej). Zapewne modelem, do jakiego zechce dążyć Ruch, będzie przykład Francji. Warto przypomnieć, że wśród innych celów tej organizacji znalazło się pełne prawo do aborcji, legalizacja miękkich narkotyków, finansowanie z budżetu liberalnej ustawy o in vitro, a takżedarmowy dostęp o środków antykoncepcyjnych… Słowem (tu przepraszam za wtręt natury prywatnej): diabeł by tego lepiej nie wymyślił.
Cel jest dość przejrzysty, kierunek, w jakim zechce podążać RPP – zapewne niejednokrotnie przy współudziale SLD, również nie budzi wątpliwości.
2. Nie umilkną echa katastrofy smoleńskiej, a także towarzysząca jej retoryka, którą jesteśmy bombardowani nader obficie już od mniej więcej 1,5 roku. Po pierwsze: PiS nie zamierza z niej rezygnować (a przynajmniej nic na to nie wskazuje), a tuż przed wyborami red. Sakiewicz dostarczył kolejnego forum do zamieszczania stosownych treści. Dodatkowo szeregi Sekty Smoleńskiej zechcą najpewniej zasilić nowo wybrani do parlamentu członkowie rodzin ofiar katastrofy (a tak na marginesie: w tym podobno obie żony Przemysława Gosiewskiego…).
3. Polska polityka zagraniczna nie ulegnie zmianie: obowiązywać będzie dalej kierunek na Niemcy i USA, a także posłuszeństwo Brukseli, neutralność w stosunku do Rosji, podobnie jak buńczuczne machanie (tępą i cokolwiek niewielką) szabelką w stronę Białorusi.
4. W zakresie poziomu debaty sejmowej rewolucji nie będzie – a kto wie, być może wróci do poziomu z dawnych, dobrych czasów Samoobrony. Gwarantują to posłowie pokroju Biedronia i Tomaszewskiego.
5. Nie da się wykluczyć, że PiS będzie tracić. Bez rozsądnego przywództwa, wiedzy i energii niezbędnej do stawienia czoła nowym wyzwaniom (patrz p. 1) nie utrzyma pola, a dotychczasowa retoryka, brak refleksji, zapalczywość i skostniałe przywództwo sprowadzą tę partię do roli hałaśliwego ratlerka odszczekującego się stadu wilków. Nie twierdzę, że PiS zniknie, ale być może za kilka lat obecny wynik tej partii stanowić będzie jedynie odległe wspomnienie dawnej świetności.
6. SLD nie odegra w tej kadencji Sejmu większej roli, będzie raczej politycznym tłem. Lewica ma od wczoraj twarz Palikota.
Na koniec proszę pozwolic na dwa zdania dygresji. Dlaczego tak właśnie, a nie inaczej, wyglądać będzie przez następne cztery lata nasz parlament? Bo zło potrzebuje tylko tego, ażeby ci dobrzy nic nie robili, lub zajęli się walką o pietruszkę. Dowód na to, jakie elity reprezentują w demokratycznej debacie prawicę, stanowi chociażby powyborczy komentarz p. Roberta Winnickiego (opublikowany na stronie Bibuły), w którym czytamy, że po wygranej PO i RPP „pozostaje ostra walka o dominację w kulturze, nauce, polityce i gospodarce, która musi się skończyć ostateczną klęską jednej ze stron. Walka o to, czy w naszym państwie wygra Naród, czy też kosmopolityczny motłoch, wiedziony przez zaklinaczy rzeczywistości z wibratorami w dłoni”. Dla informacji p. Winnickiego: wczorajsze wybory udowodniły, że jest to postulat cokolwiek spóźniony. Gość z wibratorem wygrał. I albo zbierzemy się w garść i zaczniemy myśleć konkretami krok naprzód, albo będzie wygrywał nadal.