Starzy i młodzi, czyli spór o działkę (z dębami)

Obecne spory na tzw. „narodowej prawicy” – to nowa odsłona pradawnej wojny entuzjazmu z doświadczeniem. Ale linia frontu jakoś dziwnie przebiega.

Głupi, bo stary?
To było parę lat temu. Wypiłem wtedy dużo wódki, więc nie pamiętam, czy atrakcyjna działka ze starymi dębami jest nad Bugiem, Świdrem czy Wkrą. W każdym razie mocno starszy weselnik opowiada synowi, że po roku negocjacji znany aktor chce działkę kupić. Tylko z ceną jest kłopot. Miastowy syn wsiowego ojca powtarza:

– Tata, zobacz, po ile chodzi metr w podobnej okolicy, sprzedaj i będziesz miał spokój. Albo skończ te korowody i zostaw grunt dla mnie, ja kiedyś coś tam pobuduję.
– Ale synuś, ten sk… próbuje mnie podejść. Ja tego tak nie zostawię.
– Podaj wreszcie swoją cenę, nie hamletyzuj, to cię nie podejdzie.
– Sk… mnie podejdzie, podejdzie mnie. Jak ty powiedziałeś? Żebym ja co nie robił? Nie chamił?
– Tata, nieważne. Jak będziesz frajer, to cię zawsze oszukają.
– Ja? Frajer?! Za kogo ty mnie masz, synek??? – Tata wstaje chwiejnie i wylewa pół szklanki wódki do sałatki warzywnej. 

Odwieczny spór starych z młodymi nie ogranicza się do perspektywy przeżytych lat. Jeden przeżył lat pięćdziesiąt, a drugi dwadzieścia pięć. Jest jasne, że każdy z nich musi życie widzieć inaczej. Kontrowersje międzypokoleniowe dotyczą jednak często nie tyle wieku, ile odmienności wychowania, środowiska, a nawet kultury negocjacyjnej, jak to było na opisanym weselu. Faktem jest, że polski chłop i warszawianka rodem ze wsi zawsze robili błędy w biznesach z małomiasteczkowym Żydem, warszawskim aktorem, przebiegłą ekspedientką. Moje rówieśnice w szkole – pamiętam to jak dziś – jeżeli gardziły swoimi babciami, to nie dlatego, że babcie były stare, tylko dlatego, że babcie były wsiowe, dziwnie się ubierały, chodziły do kościoła, były oszczędne, a nawet skąpe, a co gorsza słuchały Ireny Santor…

Słownik wyrazów zbędnychW polskiej polityce działają weterani PRL-u ze szczególnym naciskiem na rocznik 1949 i działają też dzieci wolnej Polski, na przykład z rocznika 1977. Linia podziału między starymi a młodymi nie przebiega jednak ściśle według kryteriów wieku. Czasem te kryteria bywają zupełnie oderwane od metryki. Starzy i młodzi byli też w PPS po 1905 roku. Starym bliżej było do Londynu, a młodym – do Petersburga. Ot i cała różnica (w uproszczeniu)…

Dziś też różnice nie mają jednoznacznego związku z wiekiem metrykalnym. Artur Zawisza jest młody, przynajmniej duchem, chociaż politykować zaczynał w latach PRL. Roman Giertych i Wojciech Wierzejski są starzy, chociaż metryka na to nie wskazuje. Adam Wielomski i Konrad Rękas też nie powinni być jeszcze wśród starych, ale Piłsudski w ich wieku był już zdecydowanie stary, więc im też wolno. Linia frontu zresztą nie do końca jest wytyczona, bo mocne słowa rzucali dotąd tylko niektórzy przeciwko niektórym innych oszczędzając. Niektórzy też dali już sobie spokój, co bezstronna publiczność potrafi docenić. Nie potrafię dokonać naukowego rozbioru tych wypowiedzi, jakże często najeżonych przymiotnikami: „pastiszowy”, „groteskowy”, „nikczemny”, a nawet „zdradziecki”. Może należałoby starym i młodym zabrać nie tyle dowód, ile podręczny słowniczek zbędnych wyrazów nacechowanych emocjonalnie? Proszę łaskawie wybaczyć, że piszę „niektórzy” zamiast używać nazwisk. Mnie właśnie o to chodzi, żeby nikogo się nie czepiać. To kwestia metryki. Nie znoszę się czepiać.

Dżungla szpiegów
Starzy oczywiście nie są babciami ze wsi, ale też mają swoje uwarunkowania życiowe. Kończę lada dzień 49 lat, więc nie muszę odwoływać się do pamiętników. Pamiętam z młodości różne wydarzenia. Czasy były takie, jakie były. Realna walka buldogów toczyła się wewnątrz aparatu władzy sowieckiego imperium, ale z aktywnym udziałem imperiów ościennych. Ludzie sprytni i bezwzględni działali wewnątrz tych struktur. Zdarzali się tam też ludzi sprytni jak węże, ale też prości jak gołębie, choćby dlatego, że rewolucyjne mafie nie zdołały zinfiltrować do końca jedynej instytucji, która ma gwarancje trwania do końca świata. Opozycja demonstrująca na placach Moskwy i Warszawy była najwyżej czwartym garniturem elity (w sensie socjologicznym). Pierwsze skrzypce natomiast grali z zasady ci, którzy z gracją rozmawiali z SB, a nazajutrz składali wizyty w licznych ambasadach i zawsze mieli z czego żyć, nawet nie wygrywając co tydzień w totolotka. Najlepsi potrafili zrobić karierę zagranicą. Zawsze mnie zdumiewało w tej całej „lustracji”, dlaczegóż to za nikczemników mają uchodzić podrzędni rozmówcy SB, a w glorii może chodzić bywalec sowieckiej ambasady albo wręcz weteran KGB, o skuteczniejszych wywiadach nie wspominając.

Mnie najbardziej boli, że w obecnej polemice niektórzy młodzi po „młodej” stronie frontu, jak również niektórzy młodzi po „starej” stronie frontu przejmują mentalność niektórych starych. Oskarżenia, epitety, pieniactwo, złośliwości – po co nam to wszystko?

Ruch jest wszystkim
Jest ruch. To dobrze. Przypomnę zasadę Bernsteina-Wielomskiego: „Ruch jest wszystkim, cel – niczym”. Pragnę niniejszym ją objaśnić jako zasadę Bernsteina-Wielomskiego-Masnego. Teraz – uwaga! – będzie zatem objaśnienie.

Uwaga, uwaga.
Cel jest niczym, bo pozostaje nieznany. Bo przyszłość jest nieznana. Kiedy jednak samochody poruszają się, cyrkulują po mieście, jest szansa, że w sprzyjających okolicznościach korki się rozładują, a sprytniejsi dotrą wreszcie do celu. Kiedy wszystkie samochody stoją, to wprawdzie spaliny nie wiszą w powietrzu, ale bezruch zapanował już na wieczność i żadne cele nie zostaną zrealizowane. Żadne cele. Ani moje cele, ani cele wroga. Niech więc będzie ruch, nawet jeżeli Artur Zawisza w ramach tego ruchu walczy z Leninem w reklamie zamiast gromić złodziejstwa w samej ofercie. Nawet jeżeli Romuald Szeremietiew w wyborach na prezydenta Warszawy biega z wieńcami do niezliczonych pomników komisarza Starzyńskiego zamiast grzmieć o bankructwie stolicy.

Starszy z młodymi zawsze będą się spierać. Ja bym tylko chciał, żeby nie wszyscy starzy zachowywali się jak rocznik 1949, i żeby młodzi nie przejmowali złych nawyków od starych. Czy naprawdę ktoś spośród rozkrzyczanych młodych i starych wierzy w to, że obecni adwersarze są nikczemnikami?

Marcin Masny
aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Starzy i młodzi, czyli spór o działkę (z dębami)”

  1. Całkowicie zgadzam się z treścią tego tekstu, tylko użyłbym odmiennej narracji. Autor powinien to opisać następująco: Ruch Narodowy to grupka zradykalizowanej i infantylnej młodzieży, której się uroiło, że są nowym ONR czy nowymi Żołnierzami Wyklętymi, a na ich czele stoją „młodzianie” po czterdziestce, którym jako dzieciom, mamy zakazywały bawić się w wojnę: Artur Zawisza i Marcin Masny. Z drugiej strony sporu stoi grupa statecznych konserwatystów, która zrozumiała, że rewolucje do niczego nie prowadzą i którzy patrzą na młodych-radykalnych i pukają się w czoło. Oto Wielomski, Skurzak i Rękas.

  2. @Autor Widze,ze Pan jest zwolennikiem zdania, ktore Karol Marks mial powieszone wypisane zlotymi literami nad lozkiem, ze ” wszycy ludzie dobrzy sa” …

  3. Czy można by zaaranżować dyskusję p.p. Masnego&Ratnika? Z przyjemnością bym się zapoznał z jej zapisem.

  4. Pan Masny ma do prawicy taki sam stosunek jak Ks.prof.Slipko do etyki.Ten ostatni uwaza sie bardziej za etyka niz za tomiste i czuje sie chyba solidarny z cala etyka.A tymczasem w etyce tylu etykow nagadalo tyle bzdur. Tak samo Pan Masny uwaza, ze najwazniejsze jest byc na prawicy, podzialy zas sa wynikiem nieporozumien.Tout le monde il est beau, tout le monde il est gentil. Ja mysle zupelnie odwrotnie.Jestem za podzialami, za kordonami sanitarnymi i za barierami.Nie widze dla RN innej mozliwosci jak tylko calkowicie odciac sie od „starych”.

  5. Kto odgadnie wszystkie świadome i nieuswiadomione przez autora insynuacje i podteksty, wygra nagrodę, ale nie wiem, jaką.

  6. Ja rozumiem, że postępuje pajdokracja, że infantylizuje się polityka, ale „Młodych” to reprezentuje moje pokolenie. Koledzy w przedziale 15 – 25 lat, czyli od gimnazjalistów do mniej więcej trzeciego roku studiów (choć niektórzy co mają po 27 lat w okolicach drugiego roku ugrzęźli) to nie żadni „Młodzi”, tylko „Dzieci”. Ja widzę to jako spór „Młodych” z „Dziećmi”. A że Zawisza trzyma z „Dziećmi” – wiadomo – harcerz!

  7. Wojtek, gdzie więc są „starzy”? Dla mnie dawniej cezurą było świadome przeżycie 1981 roku, ale to się nie sprawdza. Czy Roman Giertych jest stary? Czy Robert Winnicki kiedyś będzie stary? Czy skądinąd naprawdę bardzo dorosły Holocher nie jest juz czasem stary?

  8. O tym stosunku do PRL (piszę o tym w komentarzu do Jana Engelgarda) warto byłoby pogadać, może nawet przy ludziach.

  9. Tylko nie w przedszkolu tym razem.Niech Pan wynajmie sale w domu spokojnej starosci „Concordia et Pax”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *