Jej celem jest działanie skuteczne. A ponieważ głównym partnerem w dyskusji są hierarchowie Kościoła, wymaga to od UV zachowywania zasad dyplomacji i dyskretnego działania zgodnego z zasadami romanitas. Nie ma miejsca na działania medialne, które mogłyby przesłonić efektywność pracy i cel główny organizacji.
Leon Darroch podał trzy przykłady działań UV, które bardzo przysłużyły się Kościołowi, a są zasługą jego Federacji. W 1981 r. Kongregacja Kultu Bożego opublikowała wyniki zapytania skierowanego do biskupów całego świata, z którego wynikało, że literalnie nikt nie pragnął celebracji Mszy w rycie tradycyjnej. Ówczesny prezes UV, Eryk de Saventhem zamówił w prestiżowym ośrodku badań społecznych, Instytucie Allensbach, sondaż przeprowadzony na katolikach niemieckich, których zapytano o postawę względem reform posoborowych, w tym – reformy liturgii. Wyniki badania różniły się diametralnie i odsłoniły błędy metodologiczne kurialistów, których „prace” schowano do szuflady. W ten sposób otwarta została droga do pierwszego indultu Jana Pawła II, który ostatecznie został ogłoszony w 1984 r. Wtedy to po raz pierwszy od piętnastu lat papież przyznał, że tradycyjna forma liturgji rzymskiej ma swoje prawa i miejsce w Kościele powszechnym.
W 1985 r. Una Voce na życzenie nowego prefekta Kongregacji Kultu Bożego kard. Mayera opracowała sprawozdanie nt. aplikacji indultu „Quattuor abhinc annos” i przygotowała dla powołanej przez Jana Pawła II komisji kardynalskiej propozycje minimalnych i maksymalnych zmian odnoszących się do możliwości używania ksiąg liturgicznych z 1962 r. Wiemy z relacji kard. Sticklera, że stanowisko kardynałów przedłożone Ojcu Świętemu jednogłośnie wskazywało, że ryt trydencki nie został nigdy zakazany. Ośmiu spośród dziewięciu członków komisji (w tym kard. Ratzinger) rekomendowało rozszerzenie indultu poprzez przyznanie każdemu kapłanowi katolickiego prawa do celebrowania Mszy w starej lub nowej formie obrządku rzymskiego. Propozycja ta została storpedowana przez przedstawicieli prominentnych konferencyj episkopatów, którzy wymogli na Janie Pawle II niepodjęcie tej decyzji.
Wreszcie, w roku 2000 pojawiły się pogłoski wskazujące, że Komisja Ecclesia Dei rozważa modyfikację Mszału Jana XXIII polegającą na dołączeniu doń zmian soborowych wprowadzonych w 1965 r., wprowadzeniu kalendarza posoborowego oraz dopuszczeniu praktyk takich jak Komunia na rękę podczas Mszy trydenckich. Z uwagi na interwencję kierownictwa Una Voce propozycje te zostały zarzucone.
Po ogłoszeniu motu proprio Summorum Pontificum Una Voce opracowuje coroczne sprawozdania o implementacji woli Ojca Świętego na całym świecie. Ostatni z przedłożonych raportów liczył 260 stron i trafił bezpośrednio na biurko Benedykta XVI oraz do członków komisji Ecclesia Dei i prefektów i sekretarzy wszystkich najważniejszych kongregacyj. Hierarchowie Kościoła wiedzą, że dzięki działaniom Una Voce uzyskają bardziej obiektywną i pełną informację odnoszącą się do Summorum Pontificum niż gdyby poprzestali na lekturze opracowań nadsyłanych przez poszczególnych biskupów.
Leon Darroch przypomniał nam kilka ważnych myśli swojego poprzednika w sprawowaniu funkcji Prezesa Una Voce, Eryka de Saventhem. Był on przekonany, że represje względem Mszy tradycyjnej i jej zwolenników mają charakter tymczasowy i zostaną one przezwyciężone. Wskazywał, że normą Kościoła była wielość uznawanych rytów i tradycyj liturgicznych, zatem zmiany posoborowe mogą być co najwyżej dodatkową alternatywą przedkładaną wiernym, a nie propozycją jedyną. Unifikacja wprowadzona przez św. Piusa V AD 1570 była wykonaniem woli biskupów, proszących papieża o spisanie jednolitej liturgii rzymskiej, która stanowiłaby odpowiedź na rozmnażanie się nieautoryzowanych tekstów liturgicznych – owoc późnego średniowiecza, niemożliwy do opanowania na szczeblu diecezjalnym a nawet synodalnym. My, katolicy przełomu wieków XX i XXI doświadczamy tych samych problemów, z zastrzeżeniem, że dzisiejsi biskupi wspierają nowe teksty liturgiczne i są przeciw unifikacji porządku Mszy Świętej.
Jednak mimo to Eryk de Saventhem ufny w asystencję Ducha Świętego nad Kościołem był pewien, że któregoś dnia nadejdzie odnowa wiary katolickiej. Jej podstawą będzie w obrządku rzymskim tradycyjna liturgia, która w szczególności przemówi do młodych ludzi.
Słowa te sprawdzają się już w naszych czasach; można uznać ich prawdziwość patrząc na rozwój stowarzyszeń kapłańskich powstałych po motu proprio Ecclesia Dei z 1988 r., dla których podstawową barierą wzrostu jest brak środków materialnych, a nie brak nowych powołań kapłańskich. Dla przykładu, Bractwo św. Piotra w ciągu 22 lat istnienia powiększyło się z 12 do 223 kapłanów i z 20 do 146 kleryków, a średnia wieku członków FSSP wynos zaledwie 36 lat. Co roku przyjmuje się do seminariów Bractwa 30 – 40 spośród ok. 175 kandydatów.
Rozwój federacji stowarzyszeń Una Voce przyspieszył po 2007 r. Od tego czasu przyjęto doń siedem nowych państw – Irlandię, Maltę, Meksyk, Kolumbię, Peru, Chile i Filipiny. W każdym z tych krajów członkowie stowarzyszeń rekrutują się głównie z ludzi urodzonych po Soborze Watykańskim II, a w większości z nich mają średnio mniej niż trzydzieści lat. Mimo tego, że znali liturgię posoborową, to odrzucają ją, preferując Mszę w pełni i precyzyjnie wyrażającą doktrynę katolicką. Co równie znamienne, głównym sposobem apostolatu, poprzez który poznali Mszę przedsoborową, jest internet. Niemal nikt z nich nie został zapoznany z nadzwyczajną formą rytu rzymskiego w swojej parafii czy na katechezie. Gdy oficjalne struktury Kościoła włączą się w odnowę liturgii i doktryny, szybciej przezwyciężymy bieżący kryzys.
Polska specyfika ruchu tradycjonalistycznego polega na funkcjonowaniu lokalnych grup, które nie mogą lub nie potrafią zorganizować się w strukturę ogólnokrajową. Nie korzysta się zatem z wartości dodanej wynikającej z możliwości wspólnego występowania i bycia częścią szanowanego ruchu ogólnoświatowego. Federacja Una Voce posiada uznaną markę i skumulowane czterdzieści pięć lat doświadczenia funkcjonowania w warunkach, które zwłaszcza w latach 70-tych i 80-tych XX wieku trudno uznać za przyjazne.
Posoborowi duszpasterze często mówią o swych preferencjach jako o odczytywaniu „znaków czasu”. Wciąż uważają, że przywiązanie do liturgji łacińskiej to wyraz nostalgii za minionymi czasami. Należy im uświadamiać jak bardzo się mylą nie dostrzegając aktualnego znaku czasu: młodzi ludzie wybierają łacinę i nadzwyczajną formę rytu rzymskiego. Tradycyjna liturgia, którą znamy z Mszału bł. Jana XXIII, przerasta swym pięknem, prawdziwością i Bożą inspiracją wszystkie inne dokumenty i dzieła stworzone przez człowieka. Była przez stulecia udoskonalana przez najwybitniejszych pisarzy i poetów, doktorów i świętych – wszystkich kierowanych przez Ducha Świętego. To jest siła rytu klasycznego, to jest perła o wielkiej wartości, którą musimy przekazać naszym dzieciom i wnukom tak jak otrzymaliśmy ją od przodków. Ta Msza jest niewątpliwym remedium na kryzys Kościoła.
Rozkwitają już wszędzie na świecie pierwsze kwiaty, dzięki którym zazieleni się spustoszona winnica Pańska. Jest to zasługą Ojca Świętego Benedykta XVI i jego woli wyrażonej w motu proprio Summorum Pontificum. Tuż po swoim wyborze Ojciec Święty prosił: „módlcie się za mnie, abym nie uciekł ze strachu przed wilkami”. I choć wprawdzie biskupie wilki otoczyły go pragnąc po raz kolejny storpedować plany indultu generalnego na celebrację Mszy trydenckiej, papież nie uląkł się ich. Ten dokument będzie uznawany za punkt zwrotny w historii Kościoła.
(Wykład Leona Darrocha został wygłoszony podczas drugiej konferencji Instytutu Summorum Pontificum z cyklu „Zwróćmy się ku Panu” w Warszawie, w dniu 9 kwietnia 2011 r.
Tekst zaadaptowano na podstawie tłumaczenia „Krusejdera” zamieszczonego na jego blogu
[aw]