Towarzysz Poeta

To jedna z ciekawszych biografii, jakie wydano w ostatnich latach. Świetnie napisana, dopracowana w szczegółach, także pod względem edytorskim. W sumie cymesik pośród biograficznego chłamu, który obficie zalał ostatnimi czasy księgarskie półki. „Broniewski, miłość, wódka, polityka”, bo o tej biografii mowa, bierze na warsztat poetę uwikłanego w komunizm, zarówno międzywojenny jak i PRL-owski.

To wnikliwa obdukcja człowieka, który niewątpliwy talent oddał, jak wskazuje sam tytuł, wódce i polityce, a więc namiętnościom wyjątkowo zaborczym. Gdyby nie to, byłby dzisiaj Broniewski jednym z największych, a kto wie, czy nie największym poetą XX wieku.

Z kart książki wyłania się człowiek w sumie niejednoznaczny. Lewicowy i z pewnością komunizujący, niemniej bezpretensjonalnie patriotyczny, nijak pasujący do internacjonalistycznego wzorca wpisanego w otoczenie, z którym ideowo współżył. Przyglądamy się zawadiackiemu legioniście Piłsudskiego, odznaczonemu Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych w czasach wojny polsko-bolszewickiej, więźniowi Łubianki, a następnie żołnierzowi Armii Andersa.

Widzimy pieszczocha Polski Ludowej i jej zaangażowane pióro, choć czasami krnąbrne i chropowate, kłopotliwe dla sterników PRL-u. Towarzyszymy beznadziejnie ortodoksyjnemu alkoholikowi oraz, tak to chyba trzeba nazwać, erotomanowi. Postać dostajemy więc zdecydowanie barwną. Na biografię w sam raz.

Broniewski, to przede wszystkim Poeta. Potrafiący nadać słowu niesamowitą siłę, zdolną detonować społeczne emocje, czego się bali wszyscy jego promotorzy. Nie bez przyczyny. Jego wiersze zapadały głębko w pamięć. Któż z nas nie zna fraz – „ze spuszczona głową, powoli idzie…” lub – „kiedy przyjdą podpalić dom…”.

To klasyka wszystkich PRL-owskich szkolnych akademii, ku czci rewolucji październikowej, na okoliczność wybuchu II wojny światowej, nastania święta klasy robotniczej czy utworzenia PKWN. Ale Broniewski, to także poeta liryczny, subtelny i wrażliwy, zgoła nieproletariacki, czego nigdy nie mogli mu wybaczyć socrealistyczni siepacze. Dla wielu, to właśnie ta strona jego poezji jest najbardziej wartościowa.

Czytając tę biografię zrodziła się we mnie refleksja dotycząca poezji jako takiej. Jej dawnej siły, której dzisiaj próżno szukać. Co takiego w niej było w zamierzchłych czasach II Rzeczpospolitej, ale także i PRL-u, że żyły nią setki tysięcy ludzi, tłumnie przychodzący na spotkania poetyckie, potrafiący na zawołanie recytować swoich idoli, wzruszać się wraz z nimi, kłócić się o nich, jednym słowem żyć Poezją.

Zarówno inteligenci, jak i prości robotnicy, lekarze i wojskowi, a także, tak chętnie wyśmiewane, kucharki i gospodynie domowe. Co się takiego wydarzyło w międzyczasie, że Polakom przestało się chcieć z nią żyć, tak jak to dawniej bywało?

Odpowiedzi na to pytanie próżno szukać w biografii Broniewskiego. Musimy ją znaleźć w sobie.

– – –
„Broniewski, miłość, wódka, polityka”, Wydawnictwo Iskry 2011, s. 401

Maciej Eckardt

www.eckardt.pl

www.prawica.net

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Towarzysz Poeta”

  1. Najwiekszym być może by nie był, bo zył przecież kiedyś Julian Tuwim, ale wybór miedzy nimi byłby trudny. Dla mnie : ex aequo Pierwsze miejsce dla Obu.

  2. @Autor: „…Co się takiego wydarzyło w międzyczasie, że Polakom przestało się chcieć z nią żyć, tak jak to dawniej bywało?…” – odpowiedź na to pytanie znajdzie Pan u Witkacego, w różnych miejscach, a w wersji skondensowanej, we wstępie Anny Micińskiej do Witkacego „Norkotyki. Niemyte dusze”. Witkiewicz to przewidział: upadek religii, sztuki i filozofi, upadek wrażliwosci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *