Traugutt i Wielopolski

Ale jednocześnie postać tragiczna nie tylko ze względu na nieuchronny koniec na Cytadeli. Także dlatego, że ilustrujący to przekleństwo naszej porozbiorowej historii, że – szantażujący moralnie opinię publiczną – „Czerwoni” stwarzają fakty dokonane, które prowadzą do zagłady, a „Biali” podporządkowują się im i także skaczą w tę otchłań („społem w przepaść!”), już to, aby dowieść (lecz komu?), że nie są gorszymi patriotami, już to z poczucia wewnętrznego imperatywu solidarności. U Traugutta z pewnością działał ten drugi czynnik, co w sferze rezultatów i tak niczego nie zmienia, ale warto pamiętać, że jeszcze podczas swojego przesłuchania po aresztowaniu go powiedział otwarcie: „Powstania nikomu nie doradzałem, przeciwnie, jako były wojskowy widziałem całą trudność walczenia bez armii i potrzeb wojennych z pań­stwem słynącym ze swej militarnej potęgi”. Tak naprawdę powstanie stało się tragedią nie wtedy, kiedy wybuchło – wszczęte przez partię rewolucyjnych ekstremistów – ale wiosną, kiedy przystąpili do niego Biali, zamieniając drobną ruchawkę w powstanie narodowe.

Historii oczywiście zmienić się nie da, ale po to, aby unaocznić ogrom nieszczęścia, warto wyobrazić sobie możliwą historię alternatywną. Margrabiemu Wielopolskiemu udaje się wyrwać następne ustępstwo Rosjan: przywrócenie wojska polskiego i pod polską komendą. Na czele tej armii staje – powracający do służby czynnej – pułkownik Romuald Traugutt (oczywiście awansowany na generała). Umacnianie się narodowego charakteru i samodzielności Królestwa Polskiego wzmaga napięcie w stosunkach prusko-rosyjskich, aż ostatecznie dochodzi do wojny pomiędzy Rosją i Królestwem Polskim a Prusami. Wojsko Polskie zadaje klęskę armii pruskiej, a gen. Traugutt przyjmuje kapitulację gen. von Moltke. Premier Prus Otto von Bismarck jest zmuszony podpisać traktat pokojowy (po drugiej stronie współsygnują go minister Gorczakow i naczelnik rządy cywilnego Królestwa Wielopolski), na mocy którego Wielkie Księstwo Poznańskie zostaje przyłączone do Królestwa Polskiego.

Jacek Bartyzel

źródło: facebook.

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Traugutt i Wielopolski”

  1. Nie rozumiem kultu Traugutta. Przecież on nie poszedł do powstania (w które – jak wszędzie czytamy – nie wierzył) żeby je zakończyć (co załóżmy, że miałoby pozory działania z sensem), tylko żeby je kontynuować, w nieodmiennym oczekiwaniu na pomoc Zachodu (w którą podobno też nie wierzył). Przecież to jakaś aberracja, a nie narodowe przywództwo!

  2. Myślę Panie Rękas, że kpiny z Romualda Traugutta jemu nie zaszkodzą, zwłaszcza, że pochodzą z ust osoby, o co nieco zszarganej opinii… Myślę, że powinien Pan powściągnąć swój język.

  3. @Wojciech Sławiński Tylko czy na pewno p. Rękas kpi tutaj z Traugutta, bo mi się wydaje, że raczej z (nadmiernie „nabożnego”) kultu tej osoby?

  4. P. D. Pilarczyk – Szanowny Panie, wpis pierwszy p. Rękasa jest tym, co można nazwać uzasadnioną krytyką. Postawa, sensowność działań R. Traugutta p. Rękasowi się nie podobają, daje wyraz temu i krótko argumentuje. Natomiast wpis drugi 2013-01-17 12:24:55, jest po prostu niedopuszczalny i chamski, bardziej pasuje do retoryki stosowanej przez takich typków jak ryfiński, kotliński, palikot.

  5. Panie Wojciechu, uważam powodowanie się osobistą „szlachetnością” danej postaci historycznej, z pomijaniem wszelkich innych jej błędów i wad, przy kreowaniu jej na bohatera narodowego – za infantylne. Osobista szlachetność Romualda Traugutta interesuje mnie przy tym przyczynkarsko. To jest ta sama myśl, której forma wyrażenia się Panu nie podoba. Inaczej – oprócz krytyki Traugutta, krytykuję przede wszystkim jego wyznawców i absurdalność samego kultu. Czy teraz jest wystarczająco jasno i kulturalnie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *