Litwa podgrzewa antypolskie nastroje. Tym razem telewizja zada cios w trakcie wizyty szefa MSZ. Chce pokazać film, uderzający w Polaków. Co na to nasza dyplomacja? "Jest mocno zaniepokojona".
Litewska telewizja LNK, która wyemitowała sceny zrywania tabliczki z polską nazwą ulicy, chce pokazać w czwartek – w dniu kiedy do Wilna przyjedzie szef MSZ Radosław Sikorski – program zatytułowany "A gdyby tak Litwin wystrzelał całą polską wieś?". Polskie MSZ jest mocno zaniepokojone.
Telewizja planuje emisję w ramach cyklu audycji pt. "Wydarzenia, które wstrząsnęły Litwą". Program będzie przypominał dramat sprzed 13 lat, który miał miejsce we wsi Draucziai rejonu święciańskiego na Wileńszczyźnie. Wówczas 58-letni Leonard Zawistonowicz, Polak mieszkający na Litwie, zastrzelił ośmiu mieszkańców wsi, którzy byli Litwinami. Biegli orzekli, że Zawistonowicz był niepoczytalny.
Tymczasem autorzy programu telewizyjnego sugerują, że Zawistonowicz dokonał morderstwa na tle narodowościowym, zwłaszcza że wydarzenie miało miejsce 15 lutego, w przeddzień obchodów 80-lecia Dnia Niepodległości Litwy. "Jesteśmy mocno zaniepokojeni tą publikacją i zapowiedzią programu. Jest to bardzo dziwaczny i daleki od przyjaźni krok w dniu, w którym minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski będzie w Wilnie" – powiedział PAP rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
Dziennik.pl
Od Redakcji: Co na to nasi bezkrytyczni miłośnicy idei "Międzymorza"? /sn/
Dodał Stanisław A. Niewiński
Sorry, ale litewscy Polacy powinni zrozumiec, ze mieszkaja w innym panstwie od wielu juz lat i fakt, ze byli tam pierwsi nie oznacza, ze mozna zachowywac sie jak szlachta w I RP. Jesli ktos chce byc traktowany powaznie i po partnersku musi zrozumiec, ze nie jest pepkiem swiata. Taki jest obraz litewskich Polakow, ktorzy nie chca byc mniejszoscia narodowa, tylko robic tam druga Polske. Wywoluje to zrozumiale oburzenie gospodarzy, a takze ich brak dobrej woli w niektorych sprawach. W ekstremanlnych przypadkach (patrz kresy w II RP) dochodzi np. do ludobojstwa. Co drazni to jednostronna, polska progaganda na ten temat, brak krytycznego spojrzenia i wielkie zdziwienie, ze nikt jednostronnych, dziwacznych argumentow na forum miedzynarodowym nie bierze na powaznie
Owszem część litewskich Polaków może stawia żądania nierealne. Ale nie zmienia to faktu, że polityka władz w Wilnie jest nacechowana małostkowością. Czy jest czymś sensownym robienie problemu z dwujęzycznych tablic?
„…Czy jest czymś sensownym robienie problemu z dwujęzycznych tablic?…” – domyślam się, że dwujęzyczne tablice przysługują na razie tylko tzw. mniejszości niemieckiej w Polsce, ale w żadnym razie nie Polakom na Litwie? Może kiedyś będą też przysługiwały tzw. mniejszości żydowskiej?
Właśnie o tym mówię. Skoro Niemcy mogą mieć takie tablice u nas, to czemu Polacy nie mogą mieć na Litwie? Litwa od tego nie upadnie ;).
@foxmann – Pan chyba nie wie co Pan pisze. W IRP to tam szlachta litewska się spolonizowała, a nie że przybyła szlachta Polska a litewską w chłopów przemieniła. W wyniku polskiego osadnictwa ziem litewskich i ruskich liczba Polaków się powiększyła, lecz w wielkim stopniu byli to chłopi i mieszczanie, a w znacznie mniejszym niż szlachta. Współcześni Polacy na Litwie nie chcą tworzyć drugiej Polski – chcą by ich prawa jako mniejszość narodowa była akceptowana. W Polsce mniejszość niemiecka to nawet nie jest 0,5% i ma przedstawiciele w sejmie, prawo do wywieszania tablic w języku ojczystym oraz traktowanie języka niemieckiego jako dominującego. Na Litwie Polacy stanowią ok 6% społeczeństwa i są traktowani jako nowotwór, piąta kolumna czy margines społeczeństwa. Podobny problem na Litwie mają Rosjanie – nie mówi się o Rosjanach na Litwie tylko o zrusyfikowanych Litwinach. Nie ma Polaków na Litwie tylko spolonizowani Litwini. Przy użyciu takiego słownictwa nie ma co się dziwić, że dochodzi do szowinizacji ludności. Jak Jarkacz powiedział, że Ślązacy to zakamuflowana opcja niemiecka to podniósł się krzyk i harmider. Jak na Litwie jawnie mówi się, że Polacy na Litwie to spolonizowani Litwini – cisza. Jakby nie patrzeć – Litwa łamie prawa mniejszości narodowych jakie są jej dane z tytułu podpisania umów międzynarodowych (chociażby ONZowska „Deklaracja w sprawie Osób Należących do Mniejszości Narodowych lub Etnicznych, Religijnych i Językowych” czy unijne traktaty). Jednocześnie zaś polskie media prowadzą rozmowy na wszelkich frontach i starają się być stronnicze, podczas gdy media litewskie są całkowicie jednostronne i naprawdę rzadko pojawiają się przedstawiciele innego frontu myślowego, którzy wyłamują się z tego stereotypu. Jaka polska propaganda? Jaka jej jednostronność? Jakie dziwaczne argumenty? Prawo litewskie co do mniejszości narodowych jawnie łamie prawo międzynarodowe, które zostało podpisane i zrektyfikowane przez władze Litwy – to oni powinni udowadniać, że nie ma łamania, a nie Polacy na Litwie, że takie jest. Pan w ogóle wie co pisze?
Panie Niewiński i Kozaczewski: W Polsce podwójne tablice przysługują WSZYSTKIM mniejszościom narodowym i ETNICZNYM, które uznaje RP. Możemy być tylko z tego dumni i powiedzieć „nareszcie”. Nareszcie sąsiada, który deklaruje inną narodowość niż polska można objąc ochroną prawną i nie próbować robić na siłę z nikogo Polaka i wmawiać mu tym razem „opcji polskiej” jako jedynie słusznej. Można w nim także mieć przyjaciela, bo przecież to też człowiek. Na Litwie z kolei jest problem nieco inny. Tablice i nazwiska są tylko pretekstem. I tutaj uwaga do użytkownika Cogito, który pisze (przepisuje) tylko to, co gdzieś usłyszał, albo mu się wmawia cały czas. Wystarczy nawet pobieżnie prześledzić wypowiedzi np. pana Tomaszewskiego, który sam mówi, że „to nie my mamy się asymilować, bo nie my tu byliśmy pierwsi”. Czy uważa pan, że taka wypowiedź jest jako lidera mniejszości akceptowalna? Czy którykolwiek z liderów jakieś mniejszości w Polsce tak kiedykolwiek powiedział? Oj gdyby tak było widzę już ten huk nacjonalistyczny (Jak się nie podoba to won). Więc traktowanie po partnersku należy zacząć od siebie samego i tak sprawy w żadnym wypadku nie stawiać. Nie mam możliwości obiektywnego sprawdzenia informacji podawanych przez użytkownika Cogito, np. tego, że szlachta litewska chciała się spolonizować (w domyśle: a teraz ich potomkowie nie uważają, że bycie Polakiem to jakiś cud natury, więc są be). To twierdzenie, że się tak wyrażę wyłącznie strony polskiej. Trzeba by to zweryfikować na podstawie źródeł możliwie kogoś, kto nie ma interesu robienia w tym pseudopropagadny swoich małych interesów. Litwa być może łamie prawo mniejszościowe, ale to „łamanie” ma swoje podstawy i stawianie sprawy: dobry i chętni do współpracy Polacy vs. źli i wszystkiemu winni Litwini jest po prostu nieuczciwe.
Niemcy potrafią też wspomnieć o niemieckości wielu ziem, a jednak nikt nie krzyczy, że chcą nowej wojny lub że lekceważą traktat jałtańsko-poczdamski. Co do asymilacji to ludność arabska na zachodzie też mówi, że to nie oni mają dostosowywać się do państwa, tylko państwo do nich. W państwie bizantyjskim nie ma możliwości aby dostosowywać się do poddanych, ale mamy państwo demokratyczne które ma się dostosować się do ludności jaka jest. Jeżeli chodzi o polonizację litewskiej szlachty to ten fakt znany jest wszelakim historykom którzy tym się zajmują – tak polscy jak i rosyjscy o tym mówią. Zresztą podobnie jak szlachta całego świata traktowali się ponad lud – litewska szlachta częściej używała się starobiałoruskiego a potem polskiego (historycznie języki urzędowe WKL). Tak samo szlachta ludów mongolskich z Syberii się szybko rusyfikowała, albo szlachta wandalska czy wizygocka szybko się arabizowała. I to nie jest nic nowego – prawda znana historykom od dawien dawna. Bardziej problematycznym jest to, że obie strony patrzą na siebie z góry.
Panie Cogito: Wspomnieć, a domagać się dostosowania większości do mniejszości to jest duża różnica. Wprowadzenie przywilejów mniejszości nie oznacza dostosowania się do nich większości. To chyba logiczne. Akurat Polska w obecnych granicach składa się prawie z 2/3 przedwojennych terenów Niemiec. Bez względu co kto o tym myśli takie są fakty, ale nikt np. z mniejszości niemieckiej nie wymaga w gminach, w których jest ten język jako pomocniczy tego, aby się tylko w nim porozumiewać. To samo dot. innych mniejszości zamieszkałych na terenie RP. Druga sprawa to to, że teraz nie ma już żadnej szlachty, książąt i innych magnatów w formie z np. XVI w. Jest XXI w. tu i teraz. Taki układ granic, a nie inny i także litewscy Polacy jeśli chcą być normalnymi obywatelami muszą go zaakceptować i się do tej rzeczywistości dostosować. Polscy i rosyjscy historycy to przy największym szacunku – mało wiarygodne źródło. Poza tym chciałbym poznać te źródła, na podstawie których pisze pan tutaj takie, a nie inne rzeczy. Polskie MSZ robi bardzo złą robotę oficjalnie mówiąc o jakiś wymuszeniach, stosując język relacji przełożony – podwładny. Nie ma to szansy na powodzenie, bo Litwa jest także suwerennym państwem. Jakie państwo – taka dyplomacja.