Wirtel: Witold Pilecki – nasz bohater

Kim był Witold Pilecki, każdy Polak wiedzieć powinien. Przypomnijmy jego życiorys w telegraficznym skrócie. Urodzony w głębi Rosji w rodzinie polskich zesłańców, wychowany w Wilnie (wówczas etnicznie polskim), uczestnik wojny polsko-radzieckiej 1920 jako prosty żołnierz i kampanii wrześniowej 1939 jako młodszy oficer. Najbardziej znany ze swego „ochotniczego” wyjazdu do niemieckiego obozu Auschwitz, gdzie świadomie dał się złapać i wywieźć w 1940, po czym organizował ruch oporu aż do ucieczki z grupą więźniów w 1943. Po udanej ucieczce wziął udział w powstaniu warszawskim 1944, w roku następnym wrócił z niemieckiej niewoli i przyłączył się do anty-komunistycznej konspiracji (z bronią w ręku już nie walczył). W 1947 nastąpiło aresztowanie, śledztwo z torturami w wykonaniu UB, po czym proces i wyrok śmierci, wykonany w 1948.

„Ochotnik do Auschwitz” niewątpliwie zasługuje na pamięć i szacunek, warto jednak wyciągnąć i jakieś wnioski z jego życia i śmierci (jak mówili Rzymianie – historia magistra vitae est).

Żywy przydałby się bardziej

W chlubnym życiorysie Pileckiego szłoby znaleźć tylko dwie (za to istotne) kontrowersje. Pierwsza to udział w powstaniu warszawskim, a to wbrew zakazowi dowódców (jako że Pilecki był już planowany do przyszłej konspiracji przeciw komunistom). O ile można zrozumieć byłego więźnia obozu, i jego chęć czynnej walki z niemieckim okupantem, o tyle niesubordynacja (zwłaszcza w wykonaniu oficera) jest już poważnym grzechem.

Drugi (i tragiczny w skutkach) błąd, to pozostanie w kraju po wojnie. Tuż po 1945 granice nie były jeszcze szczelne (a w Czechosłowacji, leżącej na szlaku przerzutowym, nie było jeszcze stalinizmu). Przez jakiś czas można więc było przedostać się na Zachód, przez Czechosłowację właśnie. Istnieje nawet wersja, że Pilecki dostał wyraźne polecenie od kierownictwa z emigracji, aby tą drogą wydostał się z kraju. Wielka szkoda, że nie mógł / nie chciał / nie zdążył go wykonać. Jak wyglądał ostatni rok życia Witolda (w UBeckim lochu), o tym świadczą jego własne słowa – Oświęcim przy tym to była igraszka.

Tymczasem na Zachodzie zwyczajnie bardziej by się przydał polskiej sprawie – jako żywy dowód na polskie bohaterstwo czasu wojny. Nie jest pewne, że jego czyny posłużyłyby za scenariusz do filmu – ale niezła byłaby i powieść, albo seria wywiadów w mediach. Mógł Pilecki zostać twarzą polskiego ruchu oporu. Zamiast tego został jedną z tysięcy ofiar stalinizmu, na 40 lat zamilczaną. Rehabilitacja nastąpiła bowiem aż w 1990.

Cudze chwalicie, swego nie nagłośnicie (?)

Wersja oryginalna powyższego przysłowia (cudze chwalicie, swego nie znacie) na szczęście jest coraz mniej aktualna w kontekście obozowego bohatera. Po 2000 postać Pileckiego staje się coraz bardziej znana – trafia na pomniki. do gazet, jego imieniem nazwano nawet jeden z pociągów. Pilecki otrzymał też pośmiertnie Order Orła Białego od prezydenta Kaczyńskiego (jedna z nielicznych decyzji owego polityka, które można pochwalić).

W tej beczce miodu jest i łyżka dziegciu – otóż cała ta sława (zasłużona, a spóźniona) dotyczy wyłącznie „rynku krajowego”. Witold Pilecki jest coraz bardziej znany wśród Polaków, również młodych (co musi cieszyć), i niemal zupełnie nieznany za granicą (co musi irytować). Aż się prosi, żeby nakręcić wysoko-budżetowy film o losach „ochotnika do Auschwitz”, i wypromować go za granicą (zwłaszcza że nie żałowaliśmy pieniędzy podatników na gnioty typu Pokłosie). Bo inaczej zrobią to zamiast nas inni, niekoniecznie przejmując się takimi detalami jak fakty historyczne. Syn bohatera z rozgoryczeniem wspominał, że dostał z USA propozycję nakręcenia filmu o ojcu. Warunek był jeden – Pilecki miał się okazać bohaterem … żydowskiego pochodzenia, po wojnie zamęczonym przez polskich okrutników. (Że faktycznie było dokładnie na odwrót, to już naszych „starszych braci” niewiele obchodziło).

Wyzwolenie w 1945 ? Bzdura !

Ostatnim (ale ważnym) wnioskiem z życiorysu Witolda jest obalenie tezy o „wyzwoleniu” Polski przez Armię Radziecką. Jacy byli Rosjanie, tacy byli – powiadają różni pożyteczni … ignoranci – no ale przynajmniej pogonili z Polski złych hitlerowców, no i pod czerwonym reżimem jakoś się jednak żyło. Nic tak nie przeczy tej tezie jak właśnie los Pileckiego. W każdym wyzwolonym (i już wolnym) kraju taki bohater byłby odznaczony, awansowany i cieszyłby się zasłużoną sławą. Jak wyglądał los Pileckiego w „wyzwolonej” Polsce, już się w tym artykule rzekło. Wyrwane paznokcie, zmiażdżone jądra, przybity i wykonany wyrok śmierci – tak potraktowali bohatera czerwoni „wyzwoliciele”.

Tak więc pamiętajmy tego dzielnego Polaka, właśnie takiego jakim był naprawdę. I opowiedzmy światu jego historię, zwłaszcza że zmyślać nic nie musimy. (A jak „bracia starsi” tak bardzo chcą się przyznać do jego postaci, to możemy im przypomnieć, że owszem byli – tyle że wśród jego oprawców).

Michał Wirtel

Click to rate this post!
[Total: 17 Average: 3.6]
Facebook

7 thoughts on “Wirtel: Witold Pilecki – nasz bohater”

  1. (…)Aż się prosi, żeby nakręcić wysoko-budżetowy film o losach “ochotnika do Auschwitz”, i wypromować go za granicą (zwłaszcza że nie żałowaliśmy pieniędzy podatników na gnioty typu Pokłosie).(…)
    Teraz kiedy Amerykanie zaczęli promować swoich bohaterów z Nankinu czy obozów prowadzonych przez Japończyków? A swoją drogą… tego typu akcje pewnie się skończą kolejną (…)Bitwą o Karbalę(…) co miałaby być polskim (…)Helikopterem w ogniu(…).

    (…)W każdym wyzwolonym (i już wolnym) kraju taki bohater byłby odznaczony, awansowany i cieszyłby się zasłużoną sławą. Jak wyglądał los Pileckiego w “wyzwolonej” Polsce, już się w tym artykule rzekło.(…)
    Po wtrąceniu Korfantego i Witosa do Berezy Kartuskiej trzeba by powiedzieć (…)Wyzwolenie w 1918? Bzdura!(…)

    1. A różnica jest taka, że Korfanty i Witos należeli do głównych twórców Polski. Pilecki zaś po wojnie zamiast służyć Polsce wolał sobie konspirować przeciwko władzom. Dostał za to czego chciał więc nie można robić z niego męczennika, w przeciwieństwie do setek ludzi niewinnie zamordowanych przez komunistów

    2. drogi przedmówco, proponuję poduczyć sie historii II RP – ani Korfanty, ani też Witos nie siedzieli w Berezie (ten obóz powstał w 1934).

      zamach majowy 1926 jest dla mnie wstydem i hańbą, a dyktaturę Piłsudskiego oceniam krytycznie (podobnie jak niesławny proces brzeski po 1930), tym niemniej NIE należy stawiać równości między II RP a rządami sanacji.

      było bowiem kilka rzeczy (jak np. reforma walutowa 1924, autorstwa Grabskiego), które nam sie udały, i możemy być z nich dumni.

      1. (…)drogi przedmówco, proponuję poduczyć sie historii II RP – ani Korfanty, ani też Witos nie siedzieli w Berezie (ten obóz powstał w 1934).(…)
        Ach! Prawda, wiem, że drzwonią, a w którym kościele już nie…. https://ngopole.pl/2011/07/04/%E2%80%9Eoboz-w-berezie-kartuskiej-mial-byc-dowodem-na-%E2%80%9Efaszyzacje%E2%80%9D-polski%E2%80%9D-%E2%80%93-z-tomaszem-greniuchem-doktorantem-historii-na-kul-u-rozmawia-tomasz-kwiatek/
        (…)Źródła w tej materii są rozbieżne i sprzeczne. Często również myli się osadzenie parlamentarzystów, wśród których był m.in. Witos i właśnie Korfanty, w twierdzy Brzeskiej w 1930 roku z osadzeniem w Berezie Kartuskiej.(…)

      2. Nasza waluta była silna, ale to psujący swoje waluty wygrali, ponieważ zadłużając się przegonili nas. U nas panowała stagnacja gospodarcza. W latach 30 XX w. nawet Rumunia i Bułgaria rozwijały się szybciej. Być może, że w latach 40. XX w. stanęlibyśmy na nogi dzięki prowadzonej polityce gospodarczej i walutowej, ale to tylko hipotezy.

        1. Spowodowane było to nie tyle silną walutą, co nieudolnej polityce gospodarczej sanacji łączącej pruską represję, austriacką biurokrację i rosyjski chaos. W tych warunkach wszelka działalność była koncesjonowana, a koncesja uzależniona od łapówki bądź należenia do tej czy innej koterii towarzyskiej. Z tej przyczyny ewentualni inwestorzy nie myśleli długofalowo, a jedynie żeby jak najwięcej wycisnąć, najlepiej z zamówień państwowych dla wojska i kolei. Po wielu latach cofania się w rozwoju wreszcie zaczęto budowę przemysłu państwowego(marnotrawiąc zresztą znaczną część przeznaczonych na to funduszy) w postaci COP, ale niestety Hitler nie zechciał poczekać z najazdem

  2. Drogi autorze, art. bardzo dobry. Ukazuje Pan kwestię we właściwych proporcjach. Ale niestety, na tym portalu „sierot po komunizmie”, dawnych propagandystów partyjnych, a teraz z musu „konserwatystów’ i „endeków” nie znajdziesz zrozumienia. Wilk może zmienić skórę, ale nie przyzwyczajenie. Stąd ma Pan tekst o Berezie Kartuskiej lub jeszcze „lepszy” anonima oczywiście: „A różnica jest taka, że Korfanty i Witos należeli do głównych twórców Polski. Pilecki zaś po wojnie zamiast służyć Polsce wolał sobie konspirować przeciwko władzom. Dostał za to czego chciał więc nie można robić z niego męczennika”. Jeszcze raz gratuluję i proszę tak trzymać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *