Wywiad portalu konserwatyzm.pl z p. Antoine Ratnikiem cz. I

OD REDAKCJI:

Równo rok temu zamieściliśmy wywiad z naszym stałym francuskim korespondentem p. A. Ratnikiem (http://archiwum.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/7446/). W przeciągu rocznej współpracy dzięki staraniom p. A. Ratnika informowaliśmy o wielu ważnych sprawach dziejących się we Francji  jako pierwsi w Polsce. Artykuły autorstwa naszego francuskiego współpracownika cieszyły się bardzo dużą popularnością i zawsze wzbudzały wśród komentujących emocje. Korzystając z tej szczególnej okazji jakim jest pierwszy dzień Nowego Roku chcielibyśmy przybliżyć Państwu sylwetkę pana Ratnika.

Dziękujemy za dotychczasową współpracę i liczymy na równie owocną dalszą kontynuację.

Niniejszym prezentujemy  pierwszą część wywiadu.

W latach 60. i 70. ubiegłego wieku mieszkał Pan i działał w Polsce. Był Pan świadkiem i uczestnikiem ruchu zwanego „opozycją demokratyczną”. Jaka jest dziś Pana opinia o tym  ruchu?

Zanim się wyrazi opinię, należy przede wszystkim ten ruch zdefiniować. Istotne są tu trzy pojęcia: humanizm, „Środowisko”, personalizm. Zacznijmy od „Środowiska”.

W Polsce międzywojennej istniały różne środowiska sytuujące się na lewo od instytucjonalnego socjalizmu, choć były to środowiska niekomunistyczne. Często jednak jednolitofrontowe. W jakiś sposób bliskie komunistom, lecz same niekomunistyczne. Ludzie ci zajmowali się spółdzielczością, samopomocą, pracą harcerską. W czasie wojny organizowali tajne komplety, pomagali Żydom.

Proszę zauważyć, że to wszystko działo się jakby poza głównym nurtem. To jest bardzo ważne. Często to byli wolni strzelcy, trochę „nawiedzeni”. Po wojnie znaleźli się oni w tarapatach i byli prześladowani przez władze stalinowskie. Uaktywnili się około 1955 roku, organizując się głównie w „Klubie Krzywego Kola”.

Ci ludzie jakby abstrahowali od Polski, to byli „neo-Polacy”. Zapomnieli, że Polska ma 1000 lat historii. Byli skonfrontowani z aktualną rzeczywistością i to ich całkowicie absorbowało. Z drugiej strony po 1944 roku dużo młodych ludzi z rodzin inteligenckich zaangażowało się w działalność komunistyczną. Jedni z nich byli Polakami inni zaś, jak to się mówi, byli „pochodzenia żydowskiego”. To „pochodzenie żydowskie” to mit. Polak pochodzenia żydowskiego, to jest ktoś taki, kto – z fascynacji polskością- wyszedł ze swej wspólnoty rasowej i zglosil akces do polskości, jednocześnie zachowując dawną religię. Byli to Polacy wyznania mojżeszowego. Znalem we Francji potomka takiej rodziny.Wzruszające było jego przywiazanie do polskości.

Nic podobnego nie miało miejsca w przypadku ludzi, o których mowa wyżej. Ich dziadkowie, rodzice lub oni sami opuścili swą wspólnotę rasową, bo mieli lewicowe poglądy i wspólnota żydowska kojarzyła im się z hierarchią i z religią, a tego nienawidzili.Zgłosili akces do różnych lewicowych organizacji, jedni do partii komunistycznej, inni do socjalistycznej.

W 1956 roku wszyscy ci ludzie zlali się w jeden nurt i tak narodziło się „Środowisko”. Cechą konstytutywną Środowiska była nieprzynależność. Obce były im polskie tradycje, nie utożsamiali się z narodem, ani z Kościołem, to byli „bezprirodni”, ,,ludzie luźni”, ich ojczyzną było ich własne środowisko. Od 1956 roku przeciwstawiali się komunizmowi bolszewickiemu z pobudek humanistycznych. Bowiem to właśnie humanizm był ich ideologią, tym, co ich łączyło. Nawet ci z nich, którzy po 1944 roku stali się stalinowcami i którzy zwalczali przedwojennych profesorów uniwersyteckich, robili to z pobudek humanistycznych.

Należy w związku z tym zastanowić się nad tym, co to jest humanizm, tak, jak oni go pojmowali.

Pochodzenie jest mało ważne w przypadku” bezprirodnych”. Liczy się to, jakie były , i to zawsze, od samego początku, ich poglądy filozoficzne. Żydowskie korzenie części z nich odegrają jednak później i do dziś odgrywają pewne znaczenie. Środowisko wyznaje humanizm do dziś. Humanizm to aktywna miłość do zła, do ciemnej strony natury ludzkiej. Miłość do grzechu pierworodnego. Humanizm sprowadza się do przekonania, że Bóg Księgi Rodzaju, Bóg Kościoła jest złym tyranem, naczelnikiem więzienia. Humaniści uznają za swój program szatana wyłożony przez tego ostatniego w słowach wypowiedzianych do Ewy. Ten program składa się z trzech punktów:

1.Bóg jest kłamcą.

2.Bóg jest tyranem.

3.Sięgnijcie po owoc z drzewa wiadomości dobrego i złego i sami będziecie jak Bóg, bo Bóg jest waszym wrogiem i trzyma was w nieświadomości.

Czy w takim razie humanizm jest satanizmem? Tak, ale nie de iure tylko de facto. Każdy humanista jest de facto satanistą.

Humaniści, którzy do 1956 roku byli stalinistami zmienili front w ciągu pięciu minut z taką łatwością, ponieważ nowe struktury PZPR, które się wyłoniły po Październiku 1956 roku były dla nich zbyt tradycyjne, zbyt statyczne, niehumanistyczne. Nie dość, że humaniści, to jeszcze byli to lewacy. Ich maszynka piekielna musiała być w ciągłym ruchu. Nie mieli żadnych złudzeń i wiedzieli, że Gomułka w pewnym momencie odejdzie od gorączki „polskiego października”. Wiedzieli to od samego początku. Stali się w związku z tym „rewizjonistami”. Tego pojęcia nie trzeba już dziś wyjaśniać.

W 1968 roku, pod wpływem wypadków w Czechosłowacja wywołali w Polsce hece o nazwie Marzec’68 i w większości poszli siedzieć. Marzec’68 w Polsce to było  dokładnie to samo, co Maj’68 w Paryżu. To prosowiecka partia komunistyczna zdusiła bunt lewaków. W Polsce PZPR miała  bezpośrednią władzę polityczną, we Francji Francuska Partia Komunistyczna jej nie miała, ale posiadała ogromne wpływy i to FPK położyła kres kontestacji na rozkaz Moskwy, do której z taką prośbą o pomoc zglosil się de Gaulle. To właśnie od 1968 roku datuje się zoologiczna nienawiść lewaków do prosowieckich partii komunistycznych i to tłumaczy, dlaczego „Środowisko” zerwało z marksizmem po 1968 roku i przemalowało się na socjaldemokratów.

Ale tu nie jest koniec sprawy z humanizmem.

Zadałem sobie ogromny trud kilka lat temu i przestudiowałem bardzo dokładnie zbiór wywiadów, jakie z różnymi ludźmi ze „Środowiska” przeprowadził w różnych okresach Adam Michnik. Zbiór ten zatytułowany jest „Wśród mądrych ludzi”. Z lektury wszystkich wywiadów wynika, że dla humanistów jedyna pożądana sytuacja

w społeczeństwie to taka sytuacja, kiedy nikt nie może materialnie powiedzieć „mam absolutną rację”. Stąd ich predylekcja do mniejszości narodowych czy seksualnych.

Te mniejszości są im potrzebne, żeby ich istnienie wyabsolutyzować i oskarżyć o faszyzm każdego, kto mówi, że owe mniejszości należy, co najwyżej tolerować. Humanizm jest przeciwny tolerancji, pragnie narzucić tyranię mniejszości.

W sytuacji, gdy w kraju istnieją wyabsolutyzowane mniejszości, nie ma miejsca na prawdę absolutną, a jeżeli ktoś jej pragnie, to jest „ faszysta”. To tłumaczy czynioną dziś stale przez „GW” apologię zboczeń seksualnych. To tłumaczy nienawiść „GW” do ONR, do MW, do NOP, do kibiców. Nawet to tłumaczy nienawiść „GW” do PiS . Wyżej wymienione ugrupowania są przykładami dumnych z siebie większości.

Humanizm odmawia im prawa do życia. Pełne prawo do życia mają tylko mniejszości, bo to one gwarantują stan powszechnego relatywizmu. Oto przykład języka humanistycznego:

„Panie Romaszewski jest Pan śmieciem społecznym, przegrał Pan wybory, POpaprańcy załatwiły Ci posadkę w TK żebyś nie fikał, a Ty szmato społeczna spotykasz się z bandytom i podnosisz go na duchu, chyba jesteś mu coś winien, a może przeleciał Twoja „PIĘKNA” córeczkę, z którą razem przedstawiacie obrzydliwą parę. A tak naprawdę to jeżeli jest „bóg” to musi być tak paskudny jak Ty, bo ponoć stworzył człowieka na swoje podobieństwo, są jednak ludzie piękni, mądrzy,więc może na chwilę zasnął,i władzę przejął „kusy” i stworzył takiego potworka. Pa.”

Znalazłem to na pewnym humanistycznym forum internetowym po wiadomości  o łagodnym wyroku dla Piotra Staruchowicza. To jest język nienawiści i to właśnie nienawiść charakteryzuje w praktyce humanizm. Polityka miłości.

Mamy już więc wyjaśnione dwa elementy: „Środowisko” i humanizm. Zostaje nam do omówienia personalizm.

Na początku lat 70. nastąpiło w Polsce ogromne nieszczęście, z którego katastrofalnych następstw już nigdy chyba się nie podniesiemy. Już w Marcu’68 Koło Poselskie „Znak” opowiedziało się po stronie lewaków. Ale po 1971 roku nastąpiło autentyczne zbliżenie,  zawiązała się wręcz przyjaźń i współpraca, jak najbardziej ścisła między lewackimi humanistami („ lewica laicka”) , a personalistami z warszawskiego KIK-u, z pisma „Znak”, z „Tygodnika Powszechnego”, z ludźmi zgrupowanymi wokół ośrodka w Laskach pod Warszawą. Uważam, że gdyby to zbliżenie nie nastąpiło, „Środowisko” mogłoby nie przeżyć. To właśnie pseudokatoliccy personaliści dostarczyli  lewicy laickiej nowej ideologii.

Personalizm jest przekonaniem, że w intuicyjnym doświadczeniu etycznym przeżywamy powinność oddania osobie, jako osobie należnego szacunku (teza ks.T. Stycznia). Inaczej mówiąc: akt ludzki jest dobry o ile szanuje on osobę ludzką i przyczynia się do jej rozwoju; w przeciwnym razie jest zły. Brzmi pięknie, jak wszystkie kłamstwa. Bo w rzeczywistości personalizm stanowi ruinę  prawdy i moralności. Pojęta na sposób humanistyczny osoba, samotny bożek, bez więzów społecznych, staje się miarą wszelkiej prawdy  i etyki. Kto sprzyja skorumpowanej przez grzech pierworodny naturze ludzkiej jest dobry, kto stara się ją ucywilizować, staje się „faszystą”.

Nie wierzy mi Pan? Proszę bardzo.Przykład z Francji. W 2000 roku pewien młody  człowiek chory na AIDS, dodatkowo  homoseksualista i narkoman postanowił zmienić  życie i poszedł do spowiedzi. Po kilku minutach soborowy kapłan przerwał mu i powiedział: ”Młody człowieku, jeżeli te wszystkie twoje doświadczenia przyczyniły się do wzbogacenia i do rozwinięcia twojej osobowości, to nie ma w tym nic złego”. Przerażony penitent uciekł od tak szczególnego spowiednika, udał się do pobliskiego przeoratu FSSPX  i tu mógł się w sposób ważny wyspowiadać i uzyskać rozgrzeszenie.

Inny przykład, też z Francji. W szkole podstawowej pewien wychowawca został zaatakowany przez dziecko. Dziecko złamało mu 2 zebra. Wychowawca poszedł ze skargą do swoich zwierzchników, którzy go zdezawuowali i  karnie przenieśli do innej szkoły.Wychowawca się powiesił. To jest właśnie personalizm. Dziecko dokonało aktu ekspresji swej godnej osobowości uposażonej w niezbywalne prawa ludzkie, zaś wychowawca, który pragnął poparcia ze strony swych szefów był zwykłym „faszystą”. Zwalczał godną osobowość wolnego dziecka w wolnej szkole (wolne dzieci z Summerville?).

Polscy personaliści nie mogli w ówczesnych warunkach wprowadzić w czyn pełni personalistycznych poglądów ani też postsoborowej rewolty. Mieli związane ręce. Hierarchia była za blisko, może nawet nie byli zresztą aż tak radykalni, z całą pewnością nie. Ale byli ściekiem wszystkich błędów. To była katolewica, czyli po prostu lewica, bo katolicyzm i lewicowość wykluczają się wzajemnie. Hierarchia katolicka ufała im jednak.

Dlaczego?

Ksiądz Kardynał Wyszyński walczył z PAX-em.Oglądał On komunizm oczami rzymskokatolickiego hierarchy, jakby z Rzymu, pamiętając o potępieniu bezbożnego komunizmu przez Rzym i o wszystkich cenzurach którym podlegali ci, którzy z komunistami współpracowali.

Kręgi soborowo-personalistyczne ( „KIK”,” ZNAK”, „TYGODNIK POWSZECHNY”, „WIĘŹ”, „LASKI”)  były komunizmowi niechętne. Nastąpił sojusz z jednej strony Prymasa i

części Hierarchii, a z drugiej strony pseudokatolickich intelektualistów „utrzymujących kontakty z Hierachią katolicką”, jak to się wtedy mówiło. Tylko tyle, że Episkopat chciał zwalczać komunizm z przyczyn katolickich, a wyżej wymienione organizacje z przyczyn personalistycznych. Ci ostatni w komunizmie

widzieli „kolektywizm”. Nastąpiła całkowita  pomyłka ze strony części Hierarchii katolickiej .

Sobór sprawy nie ułatwił.

Personaliści, rozpoczynając ich trwającą do dziś przyjaźń ze „Środowiskiem”, „załatwili” „Środowisku” poparcie ks. Prymasa. Część Episkopatu poparła „obronę praw człowieka”, w tym niestety i sam Kardynał. To był największy błąd jakiego właśnie nie należało popełnić. Niestety został popełniony. W czerwcu 1976 „Środowisko” założyło Komitet Obrony Robotników, później Komitet Samoobrony Społecznej ”KOR”. Pozornie chodziło o obronę praw robotników i społeczeństwa. Tak naprawdę chodziło o doprowadzenie w Polsce do  rządów demokracji  parlamentarnej i do tzw.”finlandyzacji”. No i w czerwcu 1989 roku udało im się. Czerwiec 1989 to triumf „Środowiska”.

Czy istnieje według Pana ciągłość między „Środowiskiem” a ludźmi skupionymi dziś wokół „Gazety Wyborczej”?

Tak, to dokradnie to samo, tylko że  „Środowisko” pączkowało od lat 1955-1956.

Kiedyś działalność w ramach „Środowiska” była stosunkowo ryzykowna, to była jednak opozycja. Dziś praca w „GW” czy w przybudówkach „GW” daje zaszczyty i przywileje. Niech Pan raczy zauważyć, że „GW” używa tych samych metod co niegdyś „Środowisko”, np.organizuje petycje, a to w obronie pamięci Jacka Kuronia, a to w obronie tezy, że człowiek pochodzi od małpy. Atakuje obsesyjnie wrogów, jak np. MW, NOP, ONR, kibicow, PiS, tak jak kiedyś „Środowisko” atakowało Leszka Moczulskiego czy  Bolesława Tejkowskiego (do dziś nie wiem, kim był ten tak znienawidzony Bolesław Tejkowski ), jak atakowało PAX.

Pewna nowością jest, że „GW” stosuje metody, które „Środowisko” potępiało w 1968 roku, tzn, używa metody nagonek prasowych, jak np. w  przypadku Marszu Niepodległości z  11.11.11.

„GW” ma dziś mentalność kalwinistyczną. Ale to jest tylko szczegół techniczny.

Co wiedział Pan na temat opozycji demokratycznej  w maju 1977 roku?

Myślałem,  że to byli jacyś laiccy święci. Miałem wtedy 19 lat. W wieku 14 lat straciłem wiarę. Przyczyną utraty wiary była moja osobista słabość i tzw. reformy soborowe.

Kiedy miałem 18 lat bylem już „wierzącym modernistą”. Sam byłem personalistą i humanistą. Ale nie bylem wtedy lewakiem. Stałem się nim dopiero później. Myślałem, że „opozycja demokratyczna” realizuje jakieś prawdziwe, odrodzone chrześcijaństwo. To było na granicy fałszywego mistycyzmu. O tych ludziach nie wiedziałem właściwie nic. W dużym stopniu dowiedziałem się o nich z RWE, z rozmów z profesorami w liceum. Głównym źródłem informacji była jednak „Wolna Europa”.

Jakie były powody Pańskiego identyfikowania się z opozycją demokratyczna?

Delirium Soborowe i lektura złych książek.

Gdyby w latach 1977-1978 ktoś mnie zapytał dlaczego jestem przeciwny komunizmowi, nie umiałbym mu z całą pewnością odpowiedzieć nic sensownego. Filozofia subiektywistyczna (Hume, Locke, Berkley, Kant) była wszechobecna. Ci myśliciele byli w skundlonej formie obecni na każdym kroku, w kawiarniach, w rozmowach w klubach studenckich. Kładli oni nacisk na podmiot i wyłącznie na podmiot. Sfera przedmiotowa w ogóle nie była w ich myśli obecna. Te „filozofie” to rodzaj buddyzmu.

Do tego miał miejsce Sobór Watykański II.

Lektura encykliki Jana XXIII „Mater et Magistra”  oraz szczególnie bardzo niebezpiecznej encykliki Pawła VI „Ecclesiam Suam” zniszczy moją umysłowość, przestałem myśleć ludzkimi kategoriami. Było normalne, wziąwszy pod uwagę, że zostałem wychowany na modelu piłsudczykowskiego harcerstwa, zaangażowałem się po stronie ludzi, którzy starali się wcielić w życie ideały humanistyczno-personalistyczne, podszywając się pod patriotyzm. „Wzięli mnie” na patriotyzm.

KSS „KOR” to nie była żadna opozycja. To była socjaldemokratyczna, humanistyczno-personalistyczna grupa nacisku. Nie wolno tych struktur nazywać opozycją. To było raczej laboratorium  idei.

W dodatku czytałem złe książki. Zatruwałem się Sartre’em, Albertem Camus, Heideggerem, Kierkegaardem, Freudem, Frommem, Jungiem, Karen Horney.

Ale dziś myślę, że byłem również pod wpływem szatana. Siła „imperatywu moralnego”, który mnie pchał w objęcia „opozycji” była jakoś nadludzka. Możliwe, że dostałem się pod wpływy szatana słuchając w latach 60. i na początku lat 70. „muzyki” rockowej. Dziś nienawidzę rocka.

Jednakże były jeszcze działania ciemnych sił w łonie PRL. Działania zmierzające do zniszczenia młodzieży. Możliwe, że to pochodziło od KGB. Mogę podać 3 przykłady.

Kiedy byłem w ósmej klasie szkoły podstawowej, na dużej przerwie ktoś, do dziś nie wiem kto, kolportował pismo zatytułowane „Jestem” .To pismo zachęcało do rozwiązłości. Dla nas, piętnastoletnich dzieci, organizowano również kursy rozwiązłości, gdzie nam mówiono, że rzeczy złe są dobre.

I było jeszcze działanie bardziej subtelne.Wszystkie obowiązkowe lektury szkolne w szkole podstawowej miały jedną wspólną cechę: smutek. Wszystkie bez wyjątku traktowały o śmierci, ślepocie, samotności, nieszczęściach, nędzy, chorobach, myciu trupów, więzieniu etc. Bardzo czytana była wtedy powieść Ferenca Molnara „Chłopcy z  Placu Broni” napełniona była ogromnym  smutkiem. Nie stawiano nam Świętych za przykład! W starszych klasach truto nas Żeromskim.W liceum „Granicą” Zofii Nałkowskiej. To są bardzo szkodliwe dzieła, nadają się na stos.

Dziś marzy mi się Polska stosów, na których wszystkie te książki spłonęłyby aż do ostatniego egzemplarza.

Chodziło o to, żeby w duszach wytworzyć atmosferę smutku i wypróżnić duszę z wszelkiej zawartości, po to, żeby tam później wprowadzić „muzykę” rockową i miłość do narkotyków. W Warszawie, w domu towarowym „Junior” można było za malutkie sumy dostać zdjęcia czołowych narkomanów i satanistów: Janis Joplin, Hendrixa, Lennona.

Każdego popołudnia radio nadawało podszytą diabelskim  jadem audycje „Popołudnie z młodością”, szczytem zaś wszystkiego była tzw. lista przebojów. W Warszawie, na Rynku St. Miasta wszystkie nastolatki wychodziły w czasie nadawania „listy” z radioodbiornikami z domu i rozpoczynał się „koncert”. Za tym stało albo KGB albo masoneria.W ostatecznej instancji szatan. Jednocześnie SB zezwalało na wielkie stadne manifestacje religijne, bo takie manifestacje tylko osłabiają prawdziwą religijność.

Tak więc, w skrócie: straciłem wiarę dogmatyczną, no i poszukałem sobie nowej „religii”. Ale gdzieś tak od 1979 roku stałem się lewakiem i nabrałem  przekonania, że wprowadzenie w Polsce  demokracji parlamentarnej rozwiąże wszystkie problemy. To było myślenie magiczne.

Koniec części pierwszej. C.D.N.

NOTA BENE.

Pomysłodawcą wywiadu był Szanowny Pan Redaktor Arkadiusz Meller.

Wahałem się początkowo. Zdecydowałem się wreszcie, bo – z jednej strony otrzymałem wyrazy zachęty od pewnej osoby, którą bardzo cenię, – z drugiej zaś strony myślę, że jednym z zadań naszego portalu jest zbijanie schematów w myśleniu politycznym. Posługiwanie się zbitkami typu KOR=ŻYDZI jest właśnie jedną z przyczyn, dla których „prawica” oddaje w toczącej się wojnie idei pozycje po pozycji. „Środowisko” pragnie, aby je atakować w sposób prymitywny i chamski. Zaatakowane na polu filozoficznym, zdezawuowane moralnie, nigdy nie będzie potrafiło odpowiedzieć.

Zamieszczamy wywiad w częściach, ponieważ Pan Redaktor zadał mi mnóstwo pytań. Udzielenie tych odpowiedzi przyszło mi z ogromnym trudem. W kolejnych częściach odpowiem m.in. na pytanie jak udało mi się pod koniec lat 80. zerwać z lewicą i stać się normalnym człowiekiem. W dużym stopniu zawdzięczam to moim rodzicom. Niniejszy wywiad jest subiektywnym spojrzeniem na sprawę KOR-u i nie ma ani żadnych pretensji ani żadnej wartości naukowej. To są osobiste refleksje, które angażują tylko mnie.

Antoine Ratnik

 a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Wywiad portalu konserwatyzm.pl z p. Antoine Ratnikiem cz. I”

  1. 1. Zgadzam się, że polski „antysemityzm” nie ma przyczyn etnicznych lub religijnych. Jest związany z poglądami lewicowymi „środowiska”. Myślę, że tak było i przed wojną. ———————————————————————————————- 2. A) Prawa człowieka obowiązują i zwalczanie ich jest zwyczajnie niekatolickie. Nadał je Bóg. Przykładowo mamy pierwsze przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. Ustanawia ono zakaz dla władzy w narzucaniu owych Bogów. Trzecie przykazanie ustanawia prawo do czczenia dnia świętego. Władza nie może tego zakazać. Piąte przykazanie daje podstawę prawu do życia. Jest to prawo człowieka dane mu przez Boga, a nie władzę. Władza ludobójcza powinna zostać obalona przez społeczność międzynarodową lub rewolucję. Przeciw prawom człowieka najbardziej gardłują faszyści z Falangi, bo jednostka jest dla nich niczym. Kościół także jest niczym. Wiara i Tradycja to tylko instrumenty do budowy utopii. Nie chcą żadnych ograniczeń w budowie wzorowanej na KRLD tyranii i dlatego zwalczają prawa człowieka. Przedkładanie zasady suwerenności ponad prawo boże jest moim zdaniem heretyckie i ma na celu zastąpienie Boga osobowego – państwem w roli Boga. Jest to bałwochwalstwo. Obowiązkiem katolika jest zwalczanie takich zapędów. ———————————————————————————————- 2. B) Prawa człowieka bywają fałszowane, ale to nie jest nic nowego. Religię też się fałszuje, ale to nie znaczy, że mamy się dlatego wyrzec własnej. Nie można poświęcić prawidłowo rozumianych praw człowieka, tylko dlatego, że lewactwo je wypacza. Podobnie nie możemy porzucić idei godności człowieka, tylko dlatego, że została zabsurdalizowana i zinstrumentalizowana przez lewactwo. To byłby ich triumf, gdybyśmy sami, chcąc naiwnie zrobić na złość diabłu, wyrzekli się naszych świętych wartości. ———————————————————————————————- 3. Widzę, że interesował się Pan myślą humanistyczną i psychoanalizą. Wszystkim zainteresowanym tym nurtem polecam wydaną przez dominikanów książkę: „Psychologiczne uwiedzenie”. Autorem jest William Kirk Kilpatrick – profesor psychologii w Boston College. Warto przeczytać! Jeśli miałby Pan problem z jej zdobyciem we Francji, to proszę o kontakt. Redakcja może podać Panu mail do mnie.

  2. Kiedyś czytałem. Freuda, Fromma i Camusa też „liznąłem”. Natomiast polecone przeze mnie „Psychologiczne uwiedzenie” Kilpatricka stoi w kontrze do tego nurtu.

  3. @Alek Myli sie Pan calkowicie ale jestem zbyt zmeczony zeby polemizowac.Zgodzilem sie na ten wywiad m.in.zeby pokazac niebezpieczenstwo takich rozumowan.Rece mi opadly po przeczytaniu Pana komentarza.Dziekuje za propozycje korespondencji,nie odrzucam à priori.Zastanowie sie.ps.nie zrozumial mnie Pan – ja nienawidze psychoanalizy. pozdrawiam.ar.

  4. @Tych „ananasków”, których Pan wymienił też coś tam „liznąłem”. Może Pan coś więcej napisać o „Psychologicznym uwiedzeniu”?

  5. @Alek Chodzi mi o te czesc Panskiego komentarza, ktora dotyczy praw czlowieka.Pan myli prawa czlowieka z rozroznieniem na negatywne i pozytywne zakazy/nakazy obecne w kazdym przykazaniu Dekalogu. Te negatywne obowiazuja zawsze, pozytywne w zaleznosci od okolicznosci. Prawa czlowieka zas sa wynikiem rozkladu spoleczenstwa poczawszy od XVI wieku i zostaly opracowane najpierw przez teoretykow angielskich.

  6. @ Arkadiusz Meller – Jest to przystępnie napisana krytyka nurtu humanistycznego z pozycji religijnej. Niemniej robi to profesor psychologii. Proponuję poszukać w skrzynce pocztowej maila zatytułowanego „fragmenty”.

  7. ‎”Dosyć już nasłuchał się tłum o tym, co się zwie 'prawami człowieka’, niechże usłyszy kiedyś o prawach Boga.” Leon XIII

  8. @ Antoine Ratnik – Jeśli teoretycy angielscy w południe ogłoszą, że w Londynie jest dzień, to nie będę protestował. Tu jest zdanie głowy Kościoła katolickiego: http://ekai.pl/wydarzenia/watykan/x19820/benedykt-xvi-podstawowe-prawa-czlowieka-niezalezne-od-kontekstu-kulturowego/ Krytykując prawa człowieka robimy z siebie hitlerowców w oczach świata. Powinniśmy promować prawdziwe prawa człowieka, które zawsze muszą ograniczać władzę i tępmy te fałszywe, które chce nam wcisnąć lewactwo. Koncepcja ograniczenia władzy poprzez prawa jednostek jest solą w oku wszelkim tyranom, którzy uważają się za bogów i nie chcą żadnych ograniczeń.

  9. 1. Papież też się myli? ———————————————————————————————- 2. Kontakt mailowy proponowałem raczej w kontekście książki krytykującej nurt, którego Pan nie lubi. Dotychczasową dyskusję możemy prowadzić tu. ———————————————————————————————- 3. Myślę, że warto przejść do sedna. Wyobraźmy sobie, że teoretycy angielscy nie istnieją i nigdy nie istnieli. Nie ma też żadnych praw człowieka, ani ich teorii. Wymazujemy to określenie! Porozmawiajmy o czyś, co nazwiemy „ograniczeniami władzy”. Czy w takim ujęciu popiera Pan: a) wizję władzy ograniczonej podstawowymi prawami jednostek: do życia, do wyznawania wiary, do zakładania rodziny etc., czy b) koncepcję „państwa wszechmogącego”, w którym nie ma żadnych ograniczeń krępujących władcę. Skoro tych ograniczeń nie ma, to może on np. nakazać spalić kościoły, katolików przerobić na parówki, a konserwatystów na konserwy. Jeśli wybiera Pan opcję pierwszą, to zasadniczo się zgadzamy, bo drażni Pana tylko treść niektórych praw i ich otoczka ideowa. Jeśli natomiast wybiera Pan opcję b), to nie widzę nawet pola do dyskusji.

  10. Prawa człowieka w miejsce suwerennych praw Boga nad człowiekiem wprowadziła masoneria. Oto co o tych 'prawach’ mówił np Leon XIII: „‎”Dosyć już nasłuchał się tłum o tym, co się zwie 'prawami człowieka’, niechże usłyszy kiedyś o prawach Boga.” To właśnie w imię „praw człowieka” dokonano ludobójstwa w Wandei, morduje się nienarodzonych itp. A dlatego, że depcze się Prawa Boże. Jak powiedział Jean Madiran „Mówiąc do świata językiem ateizmu nie nawróci się ateistów ale zateizuje się katolików”.

  11. @Alek Ja tez nie widze zadnego pola do dyskusji z panem i nie rozumiem, co pan robi na tym portalu. Proponuje panu nawiazanie kontaktu z „GW”.Od tej pory nigdy nie wdam sie juz w zadna dyskusje ze zwolennikami JKM.

  12. Prawa człowieka opierają się na koncepcji, że wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Jest to koncepcja niekatolicka, potępiona wielokrotnie przez papieży. Koncepcja katolicka opiera się na twierdzeniu, że wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczynają się Prawa Boże. Podobnie można to przełożyć na ograniczenia władzy. Pojawiają się one nie tam, gdzie zaczynają się prawa człowieka, a więc rzekoma wolność drugiego człowieka, lecz tam, gdzie władzę poczynają krępować Prawa Boże.

  13. Ad Antoine Ratnik, PawelW, Andrzej Milewicz – pełna zgoda. Ad Alek – naprawdę przykro obserwować efekty „roku 1789 w Kościele katolickim” (cytując słowa kardynała Suenensa, moderatora Vaticanum Secundum).

  14. @ PawelW – „o tych 'prawach’ mówił np Leon XIII:”Dosyć już nasłuchał się tłum o tym, co się zwie 'prawami człowieka’, niechże usłyszy kiedyś o prawach Boga.”” – Nie znam kontekstu, ale tu wyraźnie prawa człowieka zostały postawione w kontrze do praw Boga, a zatem domniemywam, że chodzi o krytykę tego, co w nich niechrześcijańskie – tej ideologi, o której pisałem. Papież ten bynajmniej nie lansował koncepcji „państwa wszechmogącego”, o czym świadczy inny cytat: „Lecz tam, gdzie brak prawa do rozkazywania lub gdzie nakazuje się cokolwiek, co przeciwnym jest rozumowi, prawu wiecznemu, przykazaniu Boga, jest godziwą rzeczą nie słuchać”. Jest to jasne i oczywiste ograniczenie władzy państwowej na rzecz jednostek! Prawo do buntu ludu wobec bezbożnego tyrana było obecne w myśli chrześcijańskiej o wiele wcześniej niż spisano prawa człowieka. @ Antoine Ratnik & Inquisitor – Bardziej trendy byłoby mnie zwymyślać o PiSowców ;). Taki to zwyczaj, że w braku argumentów wyraża się hołd w postaci mieszanki złości z bezradnością.

  15. @Inquisitor Laurencius To efekty Soboru, ma Pan racje.Ale obrona koncepcji praw czlowieka na portalu, ktory po to m.in. istnieje, zeby te koncepcje krytykowac, to z ich strony zupelne nieporozumienie, ktore wskazuje na calkowita ignorancje w dziedzinie filozofii i historii filozofii.

  16. To wazny tekst. Mam tylko jedno male zastrzezenie co do kwestii personalizmu. Pojecie osoby odgrywa wazna role w katolickiej filozofii i religii, w koncu jedno z najwazniejszych zalozen katolicyzmu dotyczy twierdzenia o osobowej naturze Boga. Z pojeciem osoby scisle powiazana jest takze cala etyka: tylko osoby zdolne sa do podejmowania wolnych decyzji. To odroznia Boga, anioly i ludzi od innych bytow. Takiego personalizmu nalezy bronic, gdyz podkresla on fundamentalna roznice miedzy czlowiekiem a innymi bytami materialnymi. Natomiast personalizm humanistyczny stoi na gruncie sensualizmu, ktory eliminuje caly duchowy wymiar czlowieka.

  17. @Magdalena Zietek Oczywiscie ze moje oburzenie wzbudzil wylacznie personalizm humanistyczny , ktory twierdzi ze to skorumpowana natura ludzka jest szczytem wysublimowanej osoby uposazonej w te oslawione niezbywalne prawa.Ale to takie wlasnie rozumienie osoby przewazalo i przewaza do dzis w Srodowisku.

  18. Przyznam, że ta debata o szczegółach jest tu dla mnie co najmniej dziwna. Nie one są najważniejsze, ważny jest natomiast całokształt. Niezwykle ciekawy tekst wywiadu, pokazujący drogę od funkcjonowania w otoczeniu atmosfery intelektualnej lat 60-tych i lektury rozmiękczającej poczucie istoty wiary oraz człowieczeństwa po czysty konserwatyzm. Doskonały wywiad i ciekawe uwagi, dzięki za to.

  19. prawdopodobnie wysypała mi się sieć więc powtórzę na wszelki wypadek: czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, tekst bardzo interesujący i ten portal jest właściwym miejscem do rozważania takich zagadnień

  20. ad Alek cytat z metapedii: „Według KZ-M nie do pogodzenia jest nauka Kościoła „ze sprzecznymi (…) ideami 1789 roku oraz antropocentryczną ideologią praw człowieka”, będącymi negacją praw Bożych.”

  21. @ Megbeg 1. W sprawie nauki Kościoła warto słuchać najbardziej samego Kościoła, nieprawdaż? ———————————————————————————————- 2. Nie popieram antropocentrycznej wizji praw człowieka, tylko teocentryczną. Popieram ideę praw jednostki, które ma ona z Bożej łaski i władza nie ma kompetencji jej tych praw odbierać. W przeciwieństwie do oponentów nie popieram niczego, co stoi w sprzeczności z Prawem Bożym. Proponowałem byśmy mówili o ograniczeniach władzy względem jednostek, jeśli kogoś drażni termin „prawa człowieka”. ———————————————————————————————- 3. Celem każdej wielkiej religii jest człowiek – jednostka (a celem jednostek zbawienie). Społeczeństwo jest natomiast celem heglistów. Jednostka jest dla nich „momentem dialektycznym”. To jest nie do pogodzenia. Chrystus umarł za każdego z nas, a nie za społeczeństwo lub ludzkość. Państwo jest narzędziem społeczeństwa w organizowaniu krótkiego życia ziemskiego. Katolicka nauka społeczna sformułowała tzw. zasadę pomocniczości w myśl, której społeczność nie może ingerować w sprawy, z którymi poszczególne jednostki są w stanie poradzić sobie same. Najpierw jest jednostka, potem rodzina, potem sąsiedztwo, samorząd i dopiero potem państwo. Nie ma dla katolika miejsca na tyrańskie i bałwochwalcze „państwo wszechmogące” i jego nieograniczoną władzę nad jednostką. ———————————————————————————————- 4. Polecam dwa cytaty z wprowadzenia do Karty Praw Rodziny przedłożonej przez Stolicę Apostolską: „Prawa w niej zawarte wypływają ostatecznie z tego prawa, które zostało wpisane przez Stwórcę w serce każdego człowieka. Społeczeństwo jest powołane do obrony tych praw przed jakimkolwiek ich naruszeniem oraz do poszanowania ich i szerzenia tego, co się składa na ich integralną treść”. „Równocześnie Stolica Apostolska przedkłada z całym zaufaniem ten dokument międzynarodowym organizacjom rządowym, które, z racji swej kompetencji oraz ze względu na działalność podejmowaną dla obrony i popierania praw człowieka, nie mogą nie dostrzegać łamania podstawowych praw rodziny czy godzić się na ich łamanie.”

  22. @Megbeg Tak, wyraznie czesc dyskutantow miesza : Dekalog, wolnosci osobiste,zasady zycia w spoleczenstwie i koncepcje praw czlowieka.Za te Wieze Babel odpowiedzialne jest wprowadzenie do praktyki pastoralnej Kosciola egalitarystycznej koncepcji godnosci ludzkiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *