Jakiś czas temu przypuszczono w mediach emocjonalną nagonkę na ludzi, pokazując w różnych, ciekawych programach marny żywot kur, ściśniętych i zatłoczonych w swoich za małych klatkach. Oczywiście, gdyby każdorazowo po wyemitowaniu takiego reportażu dać ludziom ankietę do wypełnienia z pytaniem, czy kury powinny mieć prawnie zagwarantowany lepszy standard życia, 99% respondentów opowiedziałoby się za ulżeniem w cierpieniach biednym zwierzętom.
Zdziwienie pojawia się jednak, gdy cena za jedno jajko zaczyna dochodzić do 1 złotego. A przecież to takie proste – w ekonomii, jak i w przyrodzie, nic nie ginie. Jeżeli chcemy, aby kury miały większe klatki i lepszy komfort życia, musimy za to zapłacić. Innej drogi nie ma. Rzecz w tym, że ludzie chcieliby mieć niższe podatki i większe zasiłki jednocześnie albo szczęśliwsze kury i tańsze jaja i – o zgrozo – przekonani są o tym, że zbiór ich poglądów jest spójny, logiczny i konsekwentny. Tak niestety nie jest i być nie może.
Janusz Korwin-Mikke w jednej ze swoich kampanii wyborczych przekonywał, że tam gdzie rząd daje ludziom 100zł, jednocześnie zabiera 150. Tutaj sytuacja jest prostsza – chcemy większych klatek, to osoby zajmujące się zawodowo produkcją jaj muszą je kupić i wymienić za te małe, w związku z czym muszą podwyższyć ceny jaj. Każdy wzrost ceny i tak zawsze płaci konsument – a więc my wszyscy, za nasze dobre serce dla kur. Bo ludzie generalnie chcieliby wszystko wszystkim dać, pomóc, ulżyć w cierpieniu, byle tylko nie kosztem swojego portfela lub konta bankowego.
Socjalizm ma tę cechę, że tworzy złudne wrażenie, że każdy wydatek, który de facto ponoszony jest przez zwykłych ludzi, obywateli państwa, wydaje się jakoby obarczał jakieś wyimaginowanie „społeczeństwo”, „ogół”, „naród” etc. Tymczasem prawda jest dużo bardziej brutalna, każda zmiana jest w równym stopniu opłacana przez wszystkich, ale nie przez abstrakcyjny „ogół”, a każdego Polaka z osobna, który, gdy na końcu tej miłosiernej drogi zaczyna zauważać, że płaci za zakupy coraz więcej, traci humor i radość z możliwości pomagania innym.
Do czego zmierzam? Apeluje o większy racjonalizm. Na świecie nie ma nic za darmo. Za wszystko trzeba prędzej czy później zapłacić. Jeżeli chcemy ulżyć kurom, musimy ponieść tego koszty. Tertium non datur.
Jakub Zaboklicki
aw
Mozna pociągnąć wątek dalej: jesli nasze kury maja dobrze kosztem naszych portweli, to nie moga konkurować z tymi, które maja niedobrze i konieczna wydaje się ogólnoświatowa kurza rewolucja, albo chociaż protekcyjna ochrona kurzego rynku pracy.