Pierwotnie planowałem opisać fideizm i sceptycyzm osobno, jednak zmieniłem zdanie. Nie są to rozległe tematy, a po za tym jeden z omawianych filozofów mieści się pomiędzy obydwoma nurtami. Należy zaznaczyć, że są to poglądy o tyle zbliżone, że obydwa są wrogie filozoficznym rozważaniom.
Fideizm jest to pogląd według, którego źródłem naszego poznania jest wiara. Nie chodzi więc o to, żeby szukać wyjaśnienia prawdy, lecz żeby uwierzyć w prawdy teologiczne tylko dlatego, że są.
Najważniejszym fideistą był Tertulian (354-430). Uważał on, że umysłowo nie jesteśmy w stanie pojąć naszej wiary. Co więcej, wszelakie spekulacje tylko nas przybliżają do błędu. Dlatego też trzeba wyzbyć się filozofii. Greccy filozofowie nie mogą być dla nas wzorami, gdyż ich myśl nie była chrześcijańska. Sokrates nie ukrywał nawet, że był pod wpływami demona. Objawianie jest sprzeczne z rozumem, jest nielogiczne więc umysł nas od niego oddala. Trzeba wierzyć i tyle. Paradoksalnie był to filozof zwalczający filozofię.
Generalnie fideizm w czystej postaci był później mało znany. Jednak pewne elementy fideizmu można znaleźć u scholastyków i mistyków chrześcijańskich. Często do fideistów zalicza się Pascala, którego opisałem już w rozdziale o irracjonalizmie. Można jako fideistę uznać Newmana (1801-1890), który nauczał, że trzeba wierzyć, a nie analizować wiarę.
Teraz możemy spokojnie przejść do sceptycyzmu. Według tej filozofii, każdy sposób zdobycia wiedzy jest zawodny. Początki tego kierunku sięgają starożytnych Indii. Tam właśnie działał pierwszy znany z imienia sceptyk Sańdżaja Belatthiputta (żyjący przypuszczalnie w V w. p.n.e.). Ponoć słynął on z tego, że na najróżniejsze pytania nie chciał dać ani odpowiedzi przeczącej ani potwierdzającej.
Wyprawa Aleksandra Wielkiego do Azji była przyczyną zaadoptowania sceptycyzmu przez Europejczyków. Dokonał tego Pirron (376 p.n.e.-286 p.n.e.). Twierdził on, że właściwie o świecie prawie nic nie wiadomo. Właściwie jedyne sądy pewne to te, które dotyczą naszych stanów np. jest mi zimno. Z wszelkich pozostałych osądów należy zrezygnować. Brak szukania odpowiedzi na pytania, których nie da się wyjaśnić miał dać człowiekowi spokój. Paradoksalnie filozofia ta miała swoją aksjologię i własne twierdzenia pozytywne. Na bazie filozofii Pirrona powstała cała szkoła zwana sceptyczną.
W tak radykalnej postaci sceptycznym nie został nigdy odnowiony, jednak wielu filozofów częściowo czerpało z sceptycyzmu. Najczęściej sceptycyzm był dla nich punktem wyjścia. Tak było w przypadku św. Augustyna i Pascala. Filozofów tych już omówiliśmy, lecz zajmiemy się teraz dwoma mniej wybitnymi, którzy byli podobnymi sceptykami. Pierwszy z nich to Michał de Montaigne (1533-1592). Zdaniem tego renesansowego filozofa nie warto głowić się nad wielkimi problemami teoretycznymi i najlepiej nasze spekulacje ograniczyć do spraw codziennych.
Drugi zaś to Kartezjusz (1596-1650). Posługiwał się on tzw. „sceptycyzmem metodycznym”. Polega to na tym, iż przyjmujemy pogląd sceptyczny za prawdziwy, a potem próbujemy od niego odejść. Aby to się stało, musimy znaleźć wiedzę, której nie może zaprzeczyć nawet sceptyk, ona będzie dla nas punktem wyjścia. Co więc jest pewne? Sceptyk wątpi lecz tego, że wątpi nie może podważyć. Co więcej, jeśli wątpi, to musi istnieć. I to właśnie opisywała słynna sentencja: „Cogito, ergo sum” – myślę więc jestem. Niesłusznie uważa się ten zwrot za zachwyt nad racjonalnością, gdyż naprawdę owo „myślę” znaczyło tutaj tyle, ile znaczy „czuję”, „mam świadomość”. Nie była to myśl nowatorska, gdyż podobne poglądy głosił św. Augustyn, jednak Kartezjusz umiał tę myśl streścić w jednym zdaniu i rozpowszechnić. Punt wyjścia został przekroczony teraz Kartezjusz mógł stworzyć cały system. Racjonalność pokonała sceptycyzm.
Po omówieniu fideizmu i sceptycyzmu można zając się filozofem, który oscylował pomiędzy tymi dwoma nurtami. Mowa oczywiście o Ockhamie (ok. 1280-ok.1349). Był on przeciwnikiem scholastyki. Nie mamy nigdy pewności, co do prawd wiary. Wszelka racjonalność tutaj zawodzi. Nawet intuicja nie wystarcza, wszak Bóg jako wszechmogący może wzbudzić w nas poczucie wiary w coś, czego nie ma. Boga nie można intelektualnie opisać (chociaż można stwierdzić jego istnienie jako pierwszej przyczyny). Mimo tego wierzymy i właśnie z tego sceptycyzmu zrodził się fideizm. Ponieważ wiary nie da się wyjaśnić, nie może się nią zajmować filozofia, dlatego też Ockham stał na stanowisku bardzo rygorystycznego oddzielania filozofii od teologii.
Zapewne można by było dużo więcej napisać o fideizmie i sceptycyzmie. Myślę jednak, że to, co najważniejsze podałem. W ten sposób kończę cykl.
Marek Adam Grabowski
a.me.