Zawrót głowy z powodu lektury prasy

Lektura Gazety Wyborczej i portalu fronda.pl staje sie stopniowo czynnoscia coraz czesciej przyprawiajaca o zawrot glowy. Lekturze tej poswiecilem nieco czasu w ostatni week-end i kontynuowalem ja rano w poniedzialek.

GW pisze miedzy innymi, ze dzialacze ONR pragna spedzic wspolnie letnie wakacje i przedstawia ten banalny fakt w taki sposob, iz pomyslec mozna ze ktos przygotowuje w Polsce drugi zamach na prezydenta Narutowicza.

Nie pierwszy to raz kiedy GW wykazuje niezdrowe zainteresowanie dzialaczami ONR.
Swego czasu poswiecila wiele uwagi koszulce w ktorej do pracy przychodzil jeden z czlonkow organizacji.

Ta sama GW rozwodzi sie rowniez nad jakas awantura o miejsce na boisku do gry w pilke nozna i z pospolitej bojki miedzy chlopakami  robi przejaw „polskiej ksenofobii”, gdyz okazuje sie ze byla to bojka miedzy Polakami a Bialorusinami. Popelnia zreszta zasadniczy blad, bo Bialorusini to Polacy.

Portal fronda.pl zamiescil natomiast streszczenie wynikow „dochodzenia” dziennikarzy WPROST dotyczacego Michala Tuska.W streszczeniu obecne jest tak absurdalne okreslenie jak „ukrywnaie tozsamosci”, co juz samo w sobie swiadczy o menatlnosci zjedzonej przez socjalistyczne i laickie mole.

Ale i w GW znalazlem informacje dotyczace sprawy Michala Tuska i z autentycznym niedowierzaniem przeczytalem, ze Michal Tusk „sam udostepnil dziennikarzom swoja skrzynke”. („He pleaded guilty» – to o to chodzi?). A gdyby nie udostepnili, to co by sie stalo? Czy dziennikarze skonfiskowaliby mu komputer albo kody dostepu do skrzynki mailowej?
Czy mieli odpowiedni nakaz prokuratorski?

Dziennikarz to ktos taki, kto informuje czytelnikow o wydarzeniach majacych znaczenie dla regionu lub kraju w ktorym jego gazeta jest czytana. Publicysta zas to ktos taki, kto prowokuje celowo debate. W zadnym wypadku zawod dziennikarza nie uprawnia nikogo do stwarzania pozorow iz reprezentuje dobro moralne i do wytwarzania takiego stanu rzeczy gdzie ludzie czuja sie zobowiazani pokazac dziennikarzowi zawartosc swej korespondencji. To bardzo niebezpieczny precedens, znaczy to bowiem, ze teraz do kazdego z nas moze zglosic sie dziennikarz i nakazac udostepnienie korespondencji.

Michal Tusk powinen byl tych dziennikarzy po prostu wyrzucic za drzwi.

Antoine Ratnik

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Zawrót głowy z powodu lektury prasy”

  1. „W zadnym wypadku zawod dziennikarza nie uprawnia nikogo do stwarzania pozorow iz reprezentuje dobro moralne i do wytwarzania takiego stanu rzeczy gdzie ludzie czuja sie zobowiazani pokazac dziennikarzowi zawartosc swej korespondencji”. A moze nawet wytwarzanie „takiego stanu rzeczy gdzie ludzie czuja sie zobowiazani” odpowiadać na pytania jest naganne? Po tym wpisie mam wrazenie, ze ideałem dziennikarza jest dla Pana pasywny, niedociekliwy, nieciągnący za jezyk dżentelmen, zdobywajacy informacje w atmosferze przyjaźni i zrozumienia. Nie rozumiem tez dlaczego okreslenie „ukrywanie tożsamości” jest absurdalne w odniesieniu do kogoś, kto wysyła maile pod nie swoim nazwiskiem. Nie jest absurdalne nawet w stos. do mnie, choc pod nikogo sie nie podszywam, a jedynie podpisuje nickiem.

  2. Nie wiem jak z Frondą, bo nie wchodzę, ale kto czyta „Głos Izraela”, ten sam sobie szkodzi, parafrazując S. Michalkiewicza. To oczywiste, że pracujący tam kapusie i inni agenci w przebraniu dziennikarzy będą doszukiwali się faszyzmu i – co dla nich najważniejsze – antysemityzmu tam, gdzie ich nie ma oraz pisali o niezwykle istotnych, nurtujących społeczeństwo w obliczu recesji gospodarczej sprawach, jak skrzynka pomiotu Tuska. Lepiej wejść na stronę wspomnianego, a ostatnio czemuś wyklinanego na tym portalu Michalkiewicza i poczytać o tym, co naprawdę ważne. Akurat nadarza się ku temu okazja, bo dziś znów opublikował świetny artykuł nt. kapitalizmu kompradorskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *