W tym pierwszym modelu, konstytucyjność ustaw może być badana w sposób samoistny, czyli bez związku z konkretną sprawą. Wzorzec anglosaski wymaga dla uruchomienia kontroli konstytucyjnej konkretnej sprawy zawisłej przed sądem powszechnym. Spór konstytucyjny jest wówczas rozstrzygany niejako przy okazji sporu głównego. Trybunał Konstytucyjny, strzegąc, wynikającego z Konstytucji, swojego monopolu w tej dziedzinie, zakłada, że jeśli sąd powszechny powziął wątpliwości co do konstytucyjności przepisów, na podstawie których orzeka w konkretnej sprawie , jedynym właściwym kierunkiem postępowania pozostaje zwrócenie się do TK z pytaniem prawnym. Jednak sądy powszechne, a zwłaszcza administracyjne –niejednokrotnie w konkretnych sprawach odmawiają zastosowania przepisów zawartych w aktach podustawowych (rozporządzenia wykonawcze do ustaw) z uwagi na ich niezgodność z ustawą (lub nawet ustawą zasadniczą). Sędziowie bowiem w sprawowani swoich urzędów są niezawiśli i związani są wyłącznie Konstytucją i ustawami. Sędziowie Trybunału są natomiast związani tylko Konstytucją. Czasami powstają spory między Trybunałem i Sądem Najwyższym na tle wykładni przepisów.
Historia Trybunału Konstytucyjnego sięga lat 80-tych ubiegłego stulecia. Jesienią 1981 r. – w okresie „Solidarności” – podjęto prace nad projektami ustaw o Trybunale Konstytucyjnym i Trybunale Stanu, gdyż sprzyjała temu sytuacja polityczna, chociaż głosy o konieczności powołania tych instytucji pojawiały się w doktrynie znacznie wcześniej. 26 marca 1982 r. dokonano w tym celu odpowiednich zmian w Konstytucji PRL i uchwalono ustawę o Trybunale Stanu. Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym została uchwalona dopiero 29 kwietnia 1985 r., jako efekt kompromisu, po kilku latach ostrych sporów o jej kształt, gdyż władze PRL słusznie obawiały się, że taka instytucja jak sąd konstytucyjny, będzie trudna do politycznego podporządkowania. Ówczesne przepisy przewidywały więc, że tylko niektóre z orzeczeń TK miały charakter ostateczny. Wyroki o niekonstytucyjności ustaw wymagały… rozpatrzenia przez Sejm (!), który mógł je większością 2/3 głosów – odrzucić. Wynikało to z obowiązującej, a przejętej z systemu radzieckiego, zasady jednolitości władzy państwowej. Zasada ta odrzucała zasadę podziału władz, deklarując najwyższą, suwerenną pozycję jednoizbowego parlamentu w systemie konstytucyjnych organów państwa. Mimo tych ograniczeń, Trybunał stworzył już wtedy interesujące orzecznictwo, poszerzone następnie rozstrzygnięciami na podstawie Małej Konstytucji z 1992 r., uchwalonej po zmianach ustrojowych 1989 r.
Dopiero 17 sierpnia 1997 r. uchwalono kolejną ustawę o Trybunale Konstytucyjnym ( dostosowaną do nowego stanu regulacji konstytucyjnej), która weszła w życie w dniu 17 października 1997 r. – jednocześnie z Konstytucją RP z 2 kwietnia 1997 r. W ten sposób, TK w swoim orzekaniu o zgodności aktów normatywnych z ustawą zasadniczą, uzyskał wreszcie pełną niezależność i stał się – wydawało się, że trwale – instytucją samodzielną, charyzmatyczną, obdarzoną społecznym zaufaniem. Jego orzeczenia, mające moc powszechnie obowiązującą i ostateczny charakter ( nierzadko z obszernymi uzasadnieniami), publikowane są niezwłocznie w organie urzędowym, w którym badany akt normatywny był ogłoszony (jeżeli akt nie był ogłoszony, ogłoszenie orzeczenia następuje w „Monitorze Polskim”) są dowodem bardzo wysokiego poziomu wiedzy prawniczej sędziów, wzorem poprawnej wykładni przepisów, legislacji i wysokiej kultury prawnej – nie tylko dla organów stosujących prawo, w tym sądownictwa, prawników, ale także dla pracowników nauki (doktryny) i studentów. Dorobek orzeczniczy Trybunału jest naprawdę imponujący, nierzadko w sprawach o fundamentalnym znaczeniu dla sytemu prawnego. 25 czerwca 2015 r. Sejm uchwalił nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym (a nie nowelę do poprzedniej ustawy, jak pisze większość dziennikarzy), która weszła w życie 30 sierpnia 2015 r. Wnioskodawcą pierwszego projektu był w 2013 r. ówczesny Prezydent RP , Bronisław Komorowski. Z uzasadnienia jej wynika m.in., że ze względu na szeroki zakres zmian niezbędne było przygotowanie zupełnie nowego aktu prawnego. Jego celem jest m.in. usprawnienie prowadzenia postępowań czy wprowadzenie przejrzystego trybu doboru kandydatów na sędziów. W przypadku spraw o niewielkim stopniu komplikacji, ustawa umożliwia rozpatrywanie sprawy na posiedzeniu, a nie na rozprawie. Ustawa określa także maksymalne terminy, w jakich po zamknięciu rozprawy, powinien zostać wydany wraz z uzasadnieniem wyrok, tj. – 3 miesiące w przypadku rozprawy i 1 miesiąc w przypadku posiedzenia.
Na jej podstawie Sejm poprzedniej kadencji wybrał 8 października 3 sędziów na miejsca wakujące od 6 listopada oraz 2 sędziów – na miejsca, które miały zostać zwolnione w dniu 2 i 8 grudnia. Zgodnie bowiem z dyspozycją normy przepisu art.19 ust.2, wniosek w sprawie zgłoszenia kandydata na sędziego Trybunału przez Prezydium Sejmu lub grupę 50 posłów, należało zgłosić nie później niż 3 miesiące przed dniem upływu kadencji sędziego Trybunału (zasada). Jednakże przepis art. 137, zawarty w Rozdziale Przepisy przejściowe i dostosowujące, nakazał – w przypadku sędziów, których kadencja upływa w 2015 roku – zgłoszenie wniosku w ciągu 30 dni od dnia wejścia w życie tej ustawy czyli do 29 września 2015 r.
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zaskarżyli powyższe przepisy do Trybunału Konstytucyjnego, lecz byli niekonsekwentni. Następnie bowiem wycofali skargę i w dniu 19 listopada uchwalili pośpiesznie, łamiąc regulamin Sejmu ( nie było np. dwóch obowiązkowych czytań projektu na posiedzeniach plenarnych i szerszych konsultacji) nowelę tej świeżej ustawy. Jednakże tym razem skargę na ustawę czerwcową wniosła grupa posłów z Platformy Obywatelskiej, a następnie Rzecznik Praw Obywatelskich. Trybunał Konstytucyjny w dniu 3 grudnia 2015 r. nie podważył art.19 ust. 2, natomiast stwierdził, że art.137 jest zgodny z Konstytucją w zakresie, w jakim dotyczy 3 sędziów, których kadencja upłynęła 6 listopada 2015 r., natomiast jest niezgodny z art.194 ust.1 Konstytucji odnośnie 2 sędziów Trybunału, których kadencja kończy się odpowiednio 2 i 8 grudnia. Przed rozstrzygnięciem tej sprawy, na wniosek posła Borysa Budki, zapadło jednogłośne postanowienie w składzie 11 sędziów w przedmiocie zabezpieczenia roszczenia poprzez wstrzymanie się przez Sejm z wyborem sędziów na podstawie swojej noweli ustawy do czasu wydania orzeczeń wobec ustawy o TK oraz jej nowelizacji – w obawie wywołania kryzysu konstytucyjnego, polegającego na uniemożliwieniu Trybunałowi wykonywania jego kompetencji w konstytucyjnie określonym składzie 15 sędziów. Instytucja zabezpieczenia roszczenia jest zawarta w przepisach kodeksu postępowania cywilnego, do których odsyła ta ustawa (jak i poprzednio obowiązująca ustawa o TK) w sprawach w niej nie uregulowanych. Skutkiem tego Sejm miał obowiązek wstrzymać się od wyboru nowych sędziów, zresztą Trybunał liczył już wtedy 15 sędziów.
I gdyby tę powinność wykonał – problem byłby rozwiązany, a Sejm wybrałby następnie 2 sędziów na miejsca wakujące od grudnia 2015 r. Z orzekania w tej sprawie – na ich wniosek – wyłączono Prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, wiceprezesa Trybunału Stanisława Biernata i Piotra Tuleję (zapewne z uwagi na udział w pracach studyjnych nad projektem ustawy ( które odbywały się od 2011r. w Trybunale z udziałem sędziów TK w stanie spoczynku)- a następnie z powodu obecności w połączonych komisjach sejmowych w trakcie prac nad ustawą).
Jarosław Kaczyński – zamiast szukać sojuszników do przygotowania projektu nowej Konstytucji, postanowił inaczej. Sejm w dniu 2 grudnia wybrał 5 sędziów, od których czworga Prezydent w pośpiechu odebrał przysięgę gdzieś po północy z 2 na 3 grudnia (konsekwentnie odmawiając zaprzysiężenia trzech sędziów, wybranych prawidłowo w poprzedniej kadencji). Z kolei rano, w dniu 9 grudnia – przed rozprawą w Trybunale w sprawie skarg na przepisy pisowskiej noweli z 19 listopada – przysięgę w pałacu prezydenckim złożyła piąta osoba.
Trybunał stwierdził niekonstytucyjność tych zaskarżonych przepisów, które były podstawą uchwał Sejmu o wyborze tej piątki (zamiast dwójki) sędziów, przepis stanowiący, że osoba wybrana na sędziego Trybunału, składa ślubowanie wobec Prezydenta w ciągu 30 dni od wyboru, o tym, że ślubowanie zaczyna kadencję sędziego, o wygaszeniu kadencji obecnego prezesa i wiceprezesa Trybunału oraz o możliwości dwukrotnego powołania na stanowisko prezesa TK. Swoje stanowiska, zbieżne ze skargami, złożyła Krajowa Rada Sądownictwa, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych j I Prezes Sądu Najwyższego.
Prezes TK nie przydziela więc tym wybranym 2 grudnia osobom spraw do rozstrzygania. Wprawdzie przysięgę złożyli (co jest warunkiem dopuszczenia do orzekania), ale nie są sędziami… Marszałek Kuchciński z całą powagą tłumaczył się przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego, gdy sprawa wyszła poza Polskę, że przecież Sejm podjął uchwały i to jest ważniejszy kontekst od braku podstawy prawnej ich wyboru… Żenująca była również argumentacja szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Beaty Kempy, która początkowo usiłowała polemizować z wyrokiem z 3 grudnia 2015r. (!) i odmawiała – mając publiczne poparcie premier Beaty Szydło – opublikowania orzeczenia Trybunału z 3 grudnia 2015. Prezes Rzepliński przypomniał w odpowiedzi treść art.190 Konstytucji, który stanowi, że orzeczenia Trybunału mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne, a obowiązkiem Prezesa Rady Ministrów jest ich niezwłoczne ogłoszenie i załączył pozdrowienia.
Posłowie PO i Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżyli 5 uchwał Sejmu RP z 25 listopada w sprawie stwierdzenia braku mocy prawnej uchwał Sejmu RP z dnia 8 października 2015 r. o wyborze sędziów oraz 5 uchwał Sejmu RP z dnia 2 grudnia 2015 r. w sprawie wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego na podstawie zmienionych przez większość sejmową przepisów ustawy o TK Rozprawa odbędzie się 12 stycznia.
Niezależnie od werdyktu TK w sprawie uchwał Sejmu, podjętych na podstawie przepisów niezgodnych z Konstytucją, należy stwierdzić, że obecnie Trybunał liczy 13 sędziów (w tym 3, którzy nie mogą orzekać ze względu na odmowę przyjęcia od nich ślubowania przez Prezydenta). Posłowie PIS w dniu 22 grudnia 2015 r. uchwalili w Sejmie drugą ekspresową nowelę ustawy z czerwca 2015 r. na podstawie projektu grupy posłów, którą reprezentował Stanisław Piotrowicz. Konieczność przyjęcia noweli argumentowano przewrotnie koniecznością … uzdrowienia sytuacji („ustawa naprawcza”). Oczywiście natychmiast rozpatrzył ją Senat i (mimo negatywnej opinii Biura Legislacyjnego Senatu) poprawek nie zgłosił. Krajowa Rada Sądownictwa wystąpiła do Prezydenta Dudy o skierowanie ustawy przed jej podpisaniem do zbadania przez TK z uwagi na złamanie konstytucyjnej zasady niezawisłości sędziowskiej . Prezydent pozostał głuchy na ten wniosek i ustawę w dniu 28 grudnia podpisał. Ta ostatnia nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa posłów PiS – zdaniem prof. Małgorzata Gersdorf, I Prezesa Sądu Najwyższego (która natychmiast ją zaskarżyła do Trybunału) – prowadzi do obejścia ustawy zasadniczej. A skoro tak – napisała w uzasadnieniu skargi – to nie może korzystać z domniemania zgodności z konstytucją od momentu jej ogłoszenia. Podkreśliła m.in., że „przepisy zaskarżonej ustawy – wbrew temu, co twierdzą ich autorzy – mają charakter dysfunkcjonalny. Mowa m.in. o wprowadzeniu zasady, że większość spraw jest rozpatrywana przez TK w pełnym składzie, który teraz wynosi 13 sędziów, a orzeczenia zapadają większością 2/3 głosów. „(…) tempo prac ulegnie ograniczeniu – z jednej strony wobec niemożności kierowania spraw do trzech zespołów orzekających złożonych z pięciu sędziów, z drugiej zaś wobec trudności, jakie mogą wiązać się ze zbudowaniem wymaganej dla wydania orzeczenia większości 2/3 głosów” – uważa prof. Gersdorf. „A to z kolei doprowadzi do naruszenia prawa do sądu, gwarantowanego w Konstytucji.”
29 grudnia 2015 roku w Trybunale Konstytucyjnym znalazła się także skarga Grupy Posłów. Niestety, kolejny raz uchwalenie ustawy nastąpiło wbrew opiniom konstytucjonalistów i innych gremiów prawniczych oraz konstytucyjnych instytucji, a także zanim zdążyła się na temat zmian wypowiedzieć poproszona o to przez polskie MSZ Komisja Wenecka. Niezwykle krytyczne opinie nt projektu noweli, która jeszcze bardziej kryzys pogłębi, przedstawiła Krajowa Rada Sądownictwa, Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, Prokurator Generalny, Rzecznik Praw Obywatelskich, byli prezesi TK, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych, stowarzyszenia Themis i Iustitia i liczni konstytucjonaliści oraz organizacje pozarządowe, a także wspomniane Biuro Legislacyjne Kancelarii Senatu.
W wywiadzie dla TVN 24 prezes Trybunału Konstytucyjnego oświadczył w dniu 28 grudnia 2015r., że nowelę PiS zamierza zbadać szybko, „bo tego wymaga sytuacja”. Jak podkreślił „Sędzia konstytucyjny podlega wyłącznie Konstytucji. A ona nie została zmieniona”. Prezes obiecał, że integralność Trybunału zostanie obroniona.
Większość zapisów nowelizacji ustawy o TK osłabia pozycję prezesa Trybunału ,który traci wpływ na dobór składów orzekających i nie będzie mógł przyspieszać rozpatrywania skarg wedle własnej oceny ich wagi. Trybunał ma bowiem rozpatrywać skargi w kolejności ich wpływania, orzekając co do zasady w pełnym składzie
Niewątpliwie faktycznym celem noweli grudniowej jest sparaliżowanie prac tego organu, więc to dobrze, że Trybunał chce szybko zbadać tę nowelę, odwołując się do swoich uprawnień wynikających bezpośrednio z Konstytucji (inaczej zresztą nie byłby w stanie w tej chwili zbadać tej ustawy). Posłowie PiS mogliby bowiem uchwalać wszystko bezkarnie. To był główny cel zamachu na Trybunał. Sejm mógłby uchwalić np. nawet najbardziej absurdalną ustawę lustracyjną, jak choćby ten legislacyjny gniot z 2006 r, który Trybunał wtedy obnażył. W ten oto sposób tamten wyrok został przez partię Kaczyńskich określony jako „polityczny”, a Trybunał obrzucony epitetem „komunistycznego”. Gdyby przyjąć, że w ten sposób zmuszono by Prezesa TK do uznania za sędziów- osoby wybrane w dniu 2 grudnia, powstaje pytanie: jaka byłaby moc orzeczeń Trybunału? Oczywiście żadna. Gdyby sprawy dotyczyły np. niezgodności z Konstytucją przepisów prawa podatkowego, to co w sytuacji stwierdzenia niezgodności zaskarżonych przepisów miałyby robić organy podatkowe w swoich decyzjach, a następnie kontrolujące zgodność orzeczeń administracyjnych z prawem ,wojewódzkie sądy administracyjne oraz – w II instancji – Naczelny Sąd Administracyjny? Godzi się również przypomnieć, że to zasługą PiS-u było skrócenie kadencji Sejmu w 2007r., a przez to w efekcie również odebranie sobie wpływu na wybór sędziów TK. Skoro koalicja PO-PSL miała większość w Sejmie i Senacie przez dwie kadencje, tym samym miała obowiązek obsadzenia sędziowskich wakatów. Zarzut upolitycznienia Trybunału jest absurdalny również z tego powodu, że sędzia, choć wybierany przez Sejm, ma wyżej wspomnianą gwarancję swojej niezawisłości. Dobrze by było, żeby autorzy szeregu „rewelacji”,przeczytali najpierw chociaż jeden wyrok z uzasadnieniem i dopiero potem starali się ferować tego typu opinie, jeżeli znajdą dowody tego „upolitycznienia”. Gdyby w dodatku, zechciałoby im się jeszcze przejrzeć troszkę więcej orzeczeń, natknęliby się – o zgrozo – na szereg wyroków stwierdzających niezgodność z Konstytucją przepisów uchwalonych przez koalicję PO – PSL! Dlaczego atakujący Trybunał nie chcą zauważyć, że środowiska, które z racji wykonywanych zawodów wiedzą, na czym polega problem, bronią sądu konstytucyjnego? Inną sprawa jest, że uwielbiający „zadymy” Jarosław Kaczyński , stojący za tą awanturą, ma ogromną zasługę w jednoczeniu się lewactwa – z jednej strony, a z drugiej – w niszczeniu prestiżu Prezydenta Andrzeja Dudy, który pod koniec listopada 2015r. cieszył się już poparciem społecznym ok. 60 % (obecnie jego poparcie wynosi ok. 34 %). Czy i kiedy zdoła w końcu uwolnić się spod presji Prezesa? Kiedyś na jednym ze spotkań przedwyborczych, Agata Kornhauser – Duda krzyknęła, że ludzie boją się Kaczyńskiego, ale my Jarosława Kaczyńskiego się nie boimy… Wygląda na to, że mówiła jednak tylko we własnym imieniu…
Całej sprawie towarzyszy raczej bełkotliwy, nie liczący się z faktami, być może wynikający z jakiegoś nieporozumienia, atak mediów, głównie związanych z PiS-em ( choć tego typu teksty niestety ukazują się ostatnio nawet na łamach „Myśli Polskiej”) oraz przedstawicieli rządu i niektórych posłów – na sędziów, w tym zwłaszcza na prezesa Trybunału. Wiceminister sprawiedliwości, niejaki Patryk Jaki wyraził się – na poziomie wypowiedzi Ryszarda Petru – o Prezesie TK, że „łaził po mediach i wydawał wyroki przed rozprawą”, są żądania aresztowania prezesa TK, jeśli nie dopuści do orzekania osób wybranych przez posłów PiS (na podstawie wspomnianych przepisów niezgodnych z Konstytucją…), żądania przeniesienia siedziby Trybunału poza Warszawę itd., zaś podstawowy i najbardziej dyskwalifikujący jest epitet „komuna” . W Sejmie wykrzykiwano, że Trybunał nic nie robi. W odpowiedzi na niezgodne z prawdą wypowiedzi, na stronie TK pojawiła się statystyka załatwionych w 2015r. spraw. Cóż, taką mamy Rzeczpospolitą, jakie jej młodzieży chowanie – powiedziałby Wielki Kanclerz Koronny – Jan Zamoyski.
Obowiązująca Konstytucja statuuje trójpodział władz: na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, ale ludzie Jarosława Kaczyńskiego, zwłaszcza Prezydent, ale i pani premier z rządem oraz posłowie PiS mający większość w Sejmie, wyraźnie i konsekwentnie „zastępują” władzę sądowniczą, w tym ostatnio Trybunał Konstytucyjny. Faktycznie więc wraca – metodami znanymi już za sanacji – polityczny model jedności władzy państwowej pod kierownictwem jedynie słusznej Partii ,z jej Prezesem na czele . Kto tu więc tak naprawdę jest „komuną”?
Maria Rozesłańska
Tekst ukazał się w tygodniku “Myśl Polska” nr 3-4 z 17 – 24 stycznia 2016 r.
Proponuję, aby portal konserwatyzm wraz z TVN i GW przyznali orędownikowi pederastów Rzeplińskiemu order obrońcy TK, demokracji, europejskości i tym podobnego chłamu. A „Myśl Polska” w miejsce „żydownika obłudnego” może być cotygodniowym dodatkiem do koszernej.
Jak powszechnie bowiem wiadomo – nie ma żadnego innego punktu odniesienia dla polskiego patriotyzmu, jak również wiedzy prawniczej, czy poglądów na państwo – niż zagadnienie Trybunału Konstytucyjnego. To wszak oczywiste – mamy do czynienia z najważniejszą bitwą o polskość w tysiącletnich dziejach naszego narodu!
Zgadzam się z PawłemW, iż ten tekst mógłby znaleźć się w każdym mainstream-owym medium. Zagadnienie TK nie jest „najważniejszą bitwą o polskość” [zresztą co jakaś polskość obchodzi Rzymian? ;)], ale zagadnienie to dotyka rzeczy głębszych niż pokazuje niniejszy artykuł. Tutaj mamy typowy techniczny wywód, który ma budować powagę wygłaszanych tez. Następnie autorka prześlizguje się nad słabym punktem i przechodzi do epitetyzacji kaczorów. Jednak pomija się fakt, iż na poziomie paragrafów sensu stricto PiS ograł przeciwników. Nie ma żadnej podstawy prawnej, która by pozwalała na stwierdzenie, że wszystkie ustawy korzystają z domniemania konstytucyjności, a ta jedna nie. To wymaga apriorycznego osądu dokonanego poza trybem procedowania. Reasumując, mamy do czynienia z fachowcem, któremu wykazano sprzeczność, a on na to: „co ty mi tu będziesz bruździł” 🙂 Tymczasem sprzeczność powinna stanowić inspirację, a nie okazję do przemilczenia. Być może nie jest to jedyna sprzeczność w systemie powszechnie dziś wyznawanym. Być może ta sprzeczność nakazuje przejście na poziom meta? Tego dokonano w tekście red. Wielomskiego i Bały, a to powyżej, to sztampa jakiej wszędzie pełno.