Ziętek-Wielomska: Handel polskimi niewolnikami

Polki i Polacy!

Średniowieczni kronikarze opisują, że we wczesnej epoce piastowskiej polscy władcy od zagranicznych kupców najchętniej kupowali broń, a szczególnie pancerze dla wojów ze swojej drużyny przybocznej. Technicznie polscy kowale i zbrojownicy w X-XI wieku byli jeszcze zapóźnieni i nie umieli wykonać ani porządnych stalowych mieczy, ani zaawansowanych technicznie zbroi. Bez tego importu broni, zwykle zrobionej w ówczesnym cesarstwie niemieckim, woje piastowscy musieliby walczyć za pomocą prostszych do wykonania toporów i nie mieliby ochronnych kolczatek. Środki na zakup tej broni – dzisiaj powiedzielibyśmy, że „dewizy” – pierwsi władcy Polan i Polski pozyskiwali przede wszystkim przez sprzedaż słowiańskich niewolników. Tych zaś zdobywali w czasie wojen, czasami zagranicznych, ale częstokroć plemiennych, czyli – w naszych współczesnych kategoriach – „bratobójczych”.

Jeden z obrazów żydowskich kupców handlujących polskimi niewolnikami znajdujemy na słynnych Drzwiach Gnieźnieńskich, gdzie św. Wojciech – Patron Polski – wstawia się u naszego władcy w obronie tych nieszczęśników przed wywiezieniem. Pamiętam, że kilka lat temu oglądając tę metalową płaskorzeźbę z brązu na własne oczy w Gnieźnie pomyślałam sobie, że od odlania tychże Drzwi 900 lat temu w sumie niewiele się zmieniło.

Po 1989 roku kolejne rządy solidarnościowe, wespół z zachodnimi „inwestorami”, rozszabrowały i zniszczyły większość państwowych firm, które bardzo często nie upadły w wyniku mechanizmów zdrowej gospodarczej konkurencji, lecz z powodu antynarodowych decyzji politycznych i zwykłej podłej zdrady gospodarczej Polski. Wskutek tego dziś, tak jak w czasach św. Wojciecha i pierwszych Piastów, raz jeszcze przywozimy z Niemiec produkty przemysłu ciężkiego czy chemicznego i wyżej zaawansowane technologicznie. W zamian za to ponownie eksportujemy ludzi – nie, już nie jako niewolników, lecz jako tanią siłę roboczą dla niemieckiego przemysłu. Ale jakże aktualnie wybrzmiewają niemieckie słowa propagandy z czasów II Wojny Światowej krzyczące do Polaków: „Ich bieda się skończyła, jadą na roboty rolne do Niemiec!”

Obecnie wywóz Polaków do Niemiec ma miejsce bez kajdan i powrozów, jest dobrowolny. To emigracja za chlebem. Ale z punktu widzenia demografii i ekonomii polskiej nie jest to znacząca różnica. Raz jeszcze eksportujemy ludzi w zamian za towary, których nie produkujemy nad Wisłą i Odrą.

Drodzy Konfederaci!

Urodziłam się i wychowałam w Jeleniej Górze, czyli – podobnie jak jeśli nie wszyscy, to większość z Was – na Ziemiach Odzyskanych, które po rozbiciu dzielnicowym przez stulecia wchodziły w skład cesarstwa niemieckiego. Ziemie te wróciły do Polski po 1945 roku dzięki decyzjom politycznym, które zapadły bez naszego udziału w ramach zwycięskiej antyhitlerowskiej koalicji. Dzięki tym decyzjom ziemie te są dziś polskie. Możemy tylko żałować, że przy okazji nie przyłączono do naszego państwa również krainy słowiańskich Serbo-Łużyczan, którzy mieszkają całkiem niedaleko, po drugiej stronie Odry, a które to ziemie przyłączył do Polski Bolesław Chrobry na mocy traktatu w Budziszynie w 1018 roku.

Zarówno dla mojej rodzinnej Jeleniej Góry, jak i dla Zielonej Góry i całego tego regionu, zmiany ekonomiczne po 1989 roku były katastrofą. Padło większość zakładów przemysłowych, z których wiele sztucznie zamknięto lub sprzedano za grosze zagranicznej konkurencji, a ta dziesiątki z nich kupiła tylko po to, aby je wygasić, wywieźć z nich maszyny, zwolnić ludzi i zamknąć na kłódkę. Czasem nawet burzono budynki, aby nie został z nich kamień na kamieniu i nie można było nigdy odtworzyć hal produkcyjnych i biur konstrukcyjnych. Firmy te nie padły w wyniku mechanizmów rynkowej konkurencji!

I gdy solidarnościowi politycy świadomie doprowadzili Polskę do katastrofy, to zwykle poczynali wtenczas tłumaczyć, że prywatyzacja jest celem samym w sobie, iż takie są prawa rynku, a bezrobotni muszą sobie sami poradzić na rynku pracy. Ci co mieli szczęście pracowali więc u zachodnich inwestorów, niektórym poszczęściło się i założyli własne firmy. Wielu Zielonogórzan jednak straciło trwale środki zarobkowania i wyemigrowało za Odrę. Niestety, większość z ich dzieci będzie się już czuć Niemcami. Wiele z nich – a widziałam takie sceny na własne oczy – będzie się wstydziło nawet rozmawiać po polsku.

W miejsce polskich firm na Ziemiach Odzyskanych pojawiły się firmy niemieckie, wykupując co się da za grosze i znajdując tutaj niezwykle tanią, wygłodzoną siłę roboczą. I gdy w 972 roku pod znajdującą się ok. 150 kilometrów na północ stąd Cedynią brat Mieszka I Czcibór zmiażdżył germańskie hordy hrabiego Hodona, tak po 10 stuleciach – zupełnie pokojowo – potomkowie powstrzymanych pod Cedynią Niemców przejęli polskie ziemie i polską własność, czyniąc z Polaków pracowników najemnych, pracujących na cudzym.

Dlatego nie możecie dziś być dumni z polskiej gospodarki, z polskiej techniki, z polskiej wynalazczości, z polskiego przemysłu. Bo nie ma czegoś takiego. Kolejne rządy wszystko zniszczyły, oddały, zaorały i zostawiły po sobie solidarnościową pustynię.

Drodzy Rodacy!

Najbliższe wybory prezydenckie nie toczą się o to czy Polak zasiądzie w Belwederze, lecz czy będzie dbał o polskie interesy? Roman Dmowski pisał: „Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie. Jestem Polakiem, bo myślę i czuję po polsku”. Chcę przez to powiedzieć, że stawką tych wyborów jest wybór prezydenta, który będzie miał przed oczami wyłącznie nasz interes narodowy, czystą, nieskażoną przez nic ideę polskiej racji stanu!

W wyborach tych – mimo licznych kandydatów – macie tylko trzy opcje. Możecie zagłosować na kandydata, który będzie „polską komórką” amerykańskiego Departamentu Stanu, który z drżeniem rąk będzie odbierał telefony od Pani Georgetty Mosbacher. Kandydata, który najprawdopodobniej ugnie się przed amerykańsko-izraelskim naciskiem i podpisze ustawę o wypłacie odszkodowań za tzw. mienie bezspadkowe, ogłaszając sukces, że oni chcieli aż 300, a my zapłacimy im „tylko” 100 miliardów.

Możecie także wybrać przedstawiciela opcji proniemieckiej, który ogłosi, że największym dobrodziejstwem dla Polski będzie status państwa zależnego w niemieckiej Mitteleuropie, a także przyjęcie europejskich wytycznych w sprawach LGBT, małżeństw jednopłciowych i adopcji przez nie dzieci.

Ale możecie także wybrać kandydata – albo kandydatkę – który „ma obowiązki polskie”, gdyż „myśli i czuje po polsku”.

Wybierajcie!

Magdalena Ziętek-Wielomska

Jest to tekst przygotowany na prawybory Konfederacji w Zielonej Górze.

Click to rate this post!
[Total: 35 Average: 4.5]
Facebook

17 thoughts on “Ziętek-Wielomska: Handel polskimi niewolnikami”

  1. Uważam, że Konfederacja to kompletne dno w polityce zagranicznej. W tym temacie, wypada Pani – razem z Panem Braunem – najlepiej ze wszystkich :).

    1. Przy calym szacunku dla Pana Brauna Pani Zietek-Wielomska zdecydowanie przebija go, i to nie tylko w tym temacie…

      1. Konfederacja nie umie zawalczyć o głosy szerszych rzesz Polaków. Niewiele daje zdobycie 6-7 proc. głosów. Niby ludzie trafnie diagnozujący sytuację w Polsce a jednak nie potrafiący przekonać do swoich poglądów. Przecież polityka to przede wszystkim umiejętność zdobycia głosów. Dotychczasowa taktyka tego środowiska po prostu zawodzi.

  2. Summa summarum bardzo dobry i trafny manifest!.Tylko to napomknienie o „decyzjach politycznych” ws.Ziem Odzyskanych troche niezreczne-jako ze stal za nimi bezsprzecznie uncel Joe.A juz z tym „przylaczeniem krainy Serbo-Luzyczan” to Pani trafila jak kula w plot!.Z moich prywatnych kontaktow na tym terenie wynika,ze nie sa oni,oglednie mowiac,zbyt propolsko nastawieni.

    1. To co jest nie znaczy, że kiedyś by nie było a w innej linii historii by podążyło tak samo. Sympatie i antypatie narodowe/etniczne nie są stałą. Starczy spojrzeć jak przez wieki zmieniał się stosunek do mieszkańców Italii (uprośćmy – Włochów) wśród innych grup Europy. Raz byli uznawani za wspaniałych i karnych żołnierzy wart wszelkiej ceny, a raz za pośmiewisko europejskiej sztuki wojennej. Raz kopiowano wzorce, bo Włosi byli najbogatsi, a innym razem to Italia kojarzona była z biedotą i tandetą.

      Do tego mają procesy integracji. Oksytańczycy czy Gaskoni zniknęli, stali się Francuzami. Drewlan czy Krywiczów też już nie ma – są Ruscy. Większość Niemiaszków zostało wchłoniętych do dużej grupy Niemców i garstka się broni tu i ówdzie. Wśród Polaków nie masz już Wiślan czy Dziadoszan. Itd. itp.

      Etnie i narody to nie są status quo nadane przez przyrodę czy Zeitgeista. Integracja Serbołużyczan, a nawet Niemców z Brandenburgii czy Saksonii (a może i innych landów dawnego DDR), byłaby możliwa w odpowiedniej jednostce czasu i przy racjonalnej polityce.

  3. Pełna poparcie z mojej strony.
    Jednak należy się małe sprostowanie.
    Cytat „Jeden z obrazów żydowskich kupców handlujących polskimi niewolnikami znajdujemy na słynnych Drzwiach Gnieźnieńskich, gdzie św. Wojciech – Patron Polski – wstawia się u naszego władcy w obronie tych nieszczęśników przed wywiezieniem. Pamiętam, że kilka lat temu oglądając tę metalową płaskorzeźbę z brązu na własne oczy w Gnieźnie pomyślałam sobie, że od odlania tychże Drzwi 900 lat temu w sumie niewiele się zmieniło”.
    W tej słynnej kwaterze na drzwiach gnieźnieńskich św. Wojciech stoi nie przed naszym władcą, a przed księciem czeskim Bolesławem II Pobożnym. Teza, że do powstania państwa Mieszka przyczyniła sprzedaż niewolników, w głównej mierze opiera się na licznych znaleziskach arabskich dirhemów na ziemiach polskich i jest jedynie hipotezą, a nie czymś co jest bezdyskusyjne. Poza tym w tamtych czasach nie istniała jeszcze świadomość narodowa, lecz rodowa i plemienna. Wobec czego określenie polscy niewolnicy jest nieprecyzyjne i ahistoryczne.

    1. Z drugiej zaś strony, jakie są podstawy aby twierdzić że wodzowie Polan, przed przyjęciem Chrztu Św., postępowali w kwestii handlu niewolnikami inaczej niż reszta słowiańskich watażków? Nie ma, ale to tylko pokazuje jakim postępem cywilizacyjnym dla ziem obecnej Polski był Chrzest i porzucenie pogaństwa, wraz ze wszystkimi jego praktykami. Postępem społecznym który zaczęła cofać szlachta, rozwijając pańszczyznę do praktycznego niewolnictwa, ale to już było parę wieków później

      1. „Z drugiej zaś strony, jakie są podstawy aby twierdzić że wodzowie Polan, przed przyjęciem Chrztu Św., postępowali w kwestii handlu niewolnikami inaczej niż reszta słowiańskich watażków?”
        Oczywiście, najprawdopodobniej właśnie tak było, także po przyjęciu chrztu przez Mieszka. Natomiast chodziło mi o to, że nie ma akurat na to twardych i jednoznacznych dowodów i kategoryczne zdanie Pani Wielomskiej o polskich niewolnikach niewolonych przez Piastów, na co dowodem ma być kwatera z drzwi gnieźnieńskich, która dotyczy akurat postępowania Przemyślidy Bolesława wygląda po prostu słabo.

  4. (…)Padło większość zakładów przemysłowych, z których wiele sztucznie zamknięto lub sprzedano za grosze zagranicznej konkurencji, a ta dziesiątki z nich kupiła tylko po to, aby je wygasić, wywieźć z nich maszyny, zwolnić ludzi i zamknąć na kłódkę. (…)
    Teza ta wymaga dowodu w przeciwieństwie do przeciwnej… gołym okiem nieudolność sztucznie podtrzywynego PGZ, stoczni czy PGG. A dowodem conajmniej stagnacji jest niemożność komercjalizacji grafenu, azotku galu, niebieskiego lasera itp. A jeśli już szukamy na siłę to proponuję się przyjrzeć się odcinaniu od rynku takich firm jak WB Elektronics czy Solaris, ale pewnie to nie są wg. was tzw. srebra rodowe.

    1. Tyle że akurat przedsiębiorstwa zbrojeniowe zmianę ustroju zastały w świetnej kondycji, z konkurencyjnymi produktami, ze sprawdzonymi odbiorcami. Problem pojawił się, gdy styropian, wraz ze swoim uwielbieniem dla Amerykanów stwierdził, że nie będziemy sprzedawać broni wrogom USA. To, w połączeniu z planową likwidacją Wojska Polskiego sprawiło, że nie było kasy na rozwijanie rokujących projektów, a na te które zrobiono, poza Wojskiem Polskim nabywców nie było, zakłady straciły doświadczoną kadrę i maszyny, a wraz z nią zdolności produkcyjne(takie ZM Łucznik, obecnie Fabryka Broni w Radomiu słynęły na cały świat z najlepszej jakości karabinków AKM, obecnie produkowana broń to syf gorszy od chińskich podróbek, przykłady można mnożyć), a mimo tego trzeba gdzieś osadzać Misiewiczów, więc nikt tego nie zlikwiduje…

      1. Gdyby to była prawda to na ryju byłoby też WB Elektronics… a ta firma radzi sobie na tyle, że gdyby Tysiąc Dronów Macierewicza było na poważnie to be te zamówienia zrealizowała.

        1. A Bumar-Łabędy, który większość czołgów produkował na eksport? Tam było dobrze, ale na Bliski Wschód sprzedawać Amerykanie zakazali… A zakłady PZL produkujące śmigłowce i samoloty setkami? Też było dobrze, ale my złym ruskim sprzedawać nie będziemy… Stocznie zresztą tak samo, nie będziem produkować statków dla złych ruskich… A WB Electronics? To manufaktura, której cały potencjał wyrósł na przejmowaniu spuścizny po likwidowanych państwowych przedsiębiorstwach i układach w wojsku. Osiągnięcia mają w modernizacji urządzeń radiowych i systemów dowodzenia, w tej dziedzinie mogliby znacznie więcej, gdyby polskie czynniki oficjalne promowały ich za granicą oraz wyraziły chęć zakupu co niektórych przydatnych i rozwojowych projektów, ale przecież przeciwlotnicze zestawy rakietowe średniego zasięgu to my nie możemy robić, od Amerykanów trzeba kupić jak takie skonstruują… A drony z WB Electronics to nic szczególnego, drobnica, takie urządzenia to i islamiści w Syrii i szyici w Jemenie budują

            1. Bo drony Warmate są dobre, a są dobre bo są dobre i tanie, a jest to drobnica, bo to po prostu jest mała bombka ze skrzydłami, silnikiem i komputerem. To, że Turcy czy Ukraińcy sami sobie tego nie zbudują, świadczy tylko o nich, tak samo jak o Polsce świadczy to, że nie jest sama w stanie zbudować niczego większego i kupuje po horrendalnych cenach od Amerykanów

              1. Już nie obrażaj innych… Turcy potrafią produkować np. czołgi, a Ukraińcy potrafią produkować masę uzbrojenia, a nawet renomowane rakiety takie jak np. Dniepr.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *