Na stronie internetowej Najwyższego Czasu został dziś opublikowany tekst Stanisława Michalkiewicza „Dlaczego Powstanie Warszawskie warto zachować we wdzięcznej pamięci?„. Teza jest taka, ze powstanie winno stanowić wzór patriotyzmu w dzisiejszych czasach. Jest to najbardziej klasyczna teza lewicowych „prawdziwych patriotów”. Jednak kompletnie nie do pogodzenia z kanonem myśli konserwatywnej, dla której niedojrzała emocja nie może być podstawą formułowania polityki narodowej. Nie do pogodzenia również z etyka katolicka, która także nie pochwala nieodpowiedzialności, wydawania na śmierć dwustu tysięcy ludzi dla pustego gestu.
Oczywiście, nie odmawiam Najwyższemu Czasowi! prawa przyłączenia się do obozu lewicowych „prawdziwych patriotów”. Jednak apeluję, zrezygnujcie w takim razie w podtytule pisma ze słowa „konserwatywne”. Używając go nadal i publikując takie treści hańbicie tradycje polskiego konserwatyzmu, a Czytelnika wprowadzanie po prostu w błąd.
Ludwik Skurzak
aw
redaktor razwiedka naprawdę kompromituje się takimi emocjonalnymi, pseudopatriotycznymi i pseudo patetycznymi pisowskimi tekstami. Chciałbym go widzieć w szeregach powstańców gdyby zaszła taka konieczność
Polska obchodzi 68 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Ale nie cała. Rocznicę tę wspominają z pietyzmem spadkobiercy tradycji powstańczej, tradycji niepodległościowej, gotowi ponosić ofiary nie tylko dla niepodległości, ale również – a może nawet przede wszystkim – by dzięki niepodległości móc zażywać wolności we własnym państwie. Ale już tak zwani „realiści”, czyli mówiąc inaczej – czciciele knuta – spoglądają na celebrujących rocznicę wybuchu Powstania z ostentacyjnym lekceważeniem, a nawet pogardą. Nie tyle może nimi gardzą, chociaż nimi oczywiście też – co niepodległościowymi ideałami, do których tamci nawiązują. Dla czcicieli knuta tamten ideał jest po pierwsze – niepojęty, a po drugie – niepokojący, bo wywołuje pytanie o osobistą odwagę. Dlatego czciciele knuta wprost wyłażą ze skóry, by maskowane rozwagą tchórzostwo awansować do rangi cnoty, wdeptując w ziemię niepodległościowy ideał
Proszę w jeszcze jakimś wątku te lewicowe plewy wkleic. Bardzo lubimy takie głupawe opowieści.
Dziękuję za usunięcie komentarza. Jakoś ten portal mógł gościć Kardaszewskiego czy Ikonowicza i nadal mieni się konserwatywnym. Nczas zaprezentował różne poglądy na ten temat i czepianie się go za tekst StMa uważam za zwyczajną obsesję jego na punkcie.
Mnie powstanie warszawskie jak i inne polskie powstania kojarza sie, przez towiańszczyznę i jej mesjanizm, z talmudyzmem/kabalizmem polskich frankistów/sabbatajowców (przodków wielu naszych „niepodległościowców”) z epoki saskiej i stanisławowskiej. Cos tu jest z mordu rytualnego, coś z poswiecenia niewinnych na ołtarzu talmudyczno-kabalistycznego demona … Cos jak złożenie w ofierze całopalnej, na ołtarzu rzeczonego demona, wielkiej rzeszy Ostjuden, aby, za sprawą tegoż demona, mogło powstac państwo Izrael, przez wielu ortodoksyjnych, poboznych Żydów uważane za twór szatański.
@Zar: Napisałem, że PRZEZ towiańszczyznę da się połączyć tzw. „prawdziwych patriotów” z sabbatajowcami/kabała/talmudem, a więc z zydowską gnozą, gnozą ich duchowych i biologicznych przodków. I mamy swoisty gnostycyzm w piłsudczyźnie/PISiarstwie: rzekomy triumf narodowego ducha (tzw. „moralne zwyciestwa”) odnoszony raz za razem kosztem „narodowej materii”. Czym jest takie rozumowanie, jeśli nie gnozą czystą? Jak to oni chrapią: duch nahrhrhrodowy, nahrhrhród, honohrhrhr … ?
@Zar: Triumf „narodowego ducha” kosztem „narodowej materii” to czysta gnoza, zastosowana w odniesieniu do narodu, który to naród omalże ubóstwiono.