0 thoughts on “Bolesław Piasecki in memoriam”

  1. Tak jak napisałem na FB: być nacjonalistą, katolikiem, czynnym politykiem i przeżyć stalinizm suchą nogą = geniusz politycznego realizmu.

  2. Jak to niedawno nadmieniliśmy w innej dyskusji: Piaseckiemu zabrakło tych kilku/kilkunastu lat życia ukradzionych Mu przez porwanie i śmierć syna. Zmarł w wieku zaledwie 64 lat, a przecież można sobie wyobrazić Bolesława Piaseckiego – przewodniczącego PRON i wicepremiera w rządzie generała Jaruzelskiego. Właśnie w tym trudnym czasie Jego wielki talent i polityczna mądrość mogłyby były wydać szczególnie pozytywne owoce. Niestety…

  3. Taaaa…. polityczna mądrość i wielki talent do podlizywania się komunie. Na pewno Polska wiele by zyskała, gdyby za czasów Jaruzelskiego Polacy zamiast „katolika – realisty” Ozdowskiego musieli utrzymywać „katolika-realistę” Piaseckiego jako wicepremiera d/s niczego…. Ta wasza czołobitność wobec zdrajców, komunistycznych włazidupów i kapusiów jest obrzydliwa i żenująca.

  4. Nie Konradzie, piszę co myslę i za każdym następnym razem, kiedy na portalu pojawią się jakieś objawy czołobitności wobec Piaseckich, Dobraczyńskich, Jaruzelskich czy Degrellów napiszę to samo. Bardzo mnie wkurza, ze portal czci czerwone i brunatne gnidy. I jest mi z tego powodu bardzo przykro.

  5. Niesamowite. Posoborowy KK jest tu krytykowany z najwieksza zawzietoscia, natomiast polityk, ktory przez Sowjetow byl uzywany do rozbijania polskiego KK jest uwazany za najwiekszego polskiego polityka prawicowego po wojnie! Jesli prawicowosc i realizm uznamy za synonim machiavellizmu, to rzeczywiscie byl wybitnym politykiem prawicowym. Obawiam sie tylko, ze lewica pod tym wzgledem jest jeszcze bardziej „prawicowa”.

  6. @ Dalecki – razem z Konradem Rękasem, widząc tę rzecz na ww, od razu wymieniliśmy smsami uwagi, że na pewno „rykniesz”. I oto lew zaryczał :))))

  7. Realistą byli też i Lenin, i Stalin. Tak, tak. Dokładnie tak było. Umieli naginać zasady głoszonej przez siebie ideologii do absurdu.

  8. @Rusofil1956: Pan zdaje sie nie odrozniac realizmu od machiavellizmu, to dla Pana synonimy. Teoretykiem takiego „konserwatyzmu” byl sam Hegel. Pan jest jego wiernym uczniem. Mysle, ze Pana swiatopoglad to synteza lewicy i prawicy heglowskiej. Skoro komunistyczna Polska byla dla Pana Polska narodowa, to jest to synteza Marksa i Bismarcka… Gratuluje, to juz najwyzszy szczyt dialektycznego pojednania przeciwienst. Bardziej juz sie chyba nie da…

  9. Rusofil1956: jak by Pan znal moje teksty, to by Pan wiedzial, ze nie uwazam Polski za wolny kraj. Znajdujemy sie pod coraz wieksza okupacja ateistyczno-metarialistycznej UE, ktora ma zapewnic Niemcom pozycje europejskiego hegemona. Jednoczesnie, nie uwazam, zeby byl to wybor albo-albo. PRL byl tworem walczacym z religia katolicka, gospodarczo wyzyskiwanym przez ZSRR. Nie Piasecki jest moim bohaterem a prymas Stefan Wyszynski, wielki nieobecny na tej stronie. I to Wyszynski powinien byc dla katolikow wzorem do nasladowania. W momencie, jak sie z Piaseckiego robi prawicowego bohatera, to mozna latwiej uzasadnic „kolaboracje” Libickiego z partia, ktorej zadaniem jest zrobienie z Polakow stada, zyjacego w eurokolchozie. Zamienilismy jeden kolchoz na inny. Piasecki byl takim samym budowniczym tamtego kolchozu, jak teraz Libicki obecnego. Katolicyzm – ten w wydaniu tomistycznym a nie Carla Schmitta – jest nie do pogodzenia z idea kolchozu. Jesli Panu bylo tak dobrze w tamtym kolchozie, to nie znaczy, ze innym tez musialo byc dobrze. Ja nie chce zyc w zadnym kolchozie.

  10. @ Ziętek – a kard. Wyszyński nie podpisał paktu z komunistami w 1950 roku? Potępi go Pani z tego powodu ???

  11. @AW: to byl dla mnie wlasnie realizm. Piasecki jest przykladem oportunizmu i naiwnosci – stal sie marionetka w rekach komunistow i byl przez nich uzywany do ich wlasnych celow. Rozumiem, ze Pan nie dostrzega zadnej roznicy w postawie Piaseckiego i Wyszynskiego.

  12. @Rusofil1956 : Po pierwsze, mam na imie Magdalena. Po drugie, Polska nie byla panstwem suwerennym, o czym wlasnie swiadczy zachowania Pana bohatera Jaruzelskiego – w koncu rzekomo czy tez naprawde grozila nam interwencja ZSRR. Po trzecie, Polska byla gospodarczo wyzyskiwana przez ZSRR. Po czwarte, pelna likwidacja KK sie nie udala, dzieki m.in. postawie Wyszynskiego i jemu podobnych. Bo niby dlaczego w innych krajach komunistycznych KK zostal kompletnie zniszczony, tylko w Polsce nie? 5. Po piate, zycie polityczne kierowalo sie „etyka socjalistyczna” a nie katolicka. 6. Socjalistyczny ustroj wlasnosci i prawa jest nie do pogodzenia z prawem naturalnym. Tak jak pisalam, Pan jest przedstawicielem konserwatyzmu heglowskiego, ja tomistycznego. I to nieprawda, ze trzeba wybierac miedzy liberalizmem albo lewica/prawica heglowska, albo jakas mistyczna synteza jednego i drugiego. Istnieje jeszcze tomistyczna teoria prawa i polityki. Nie przekona mnie Pan.

  13. @Adam Wielomski – możesz oczywiście się śmiać, ale to jest zwyczajnie przykre. Swoją drogą coraz mniej rozumiem Twoją postawę. Twoi „realiści” to bez wyjątku konformiści czy wręcz kanalie, którzy dla „realizmu” przyłączyli się do zła, ale w zamian nie osiągnęli (w sensie dobra kraju) absolutnie nic. To nie żaden realizm – to zwykłe k*****wo.

  14. Dalecki, Ziętek b.ok, a i jeszcze dodaliście prawicowy, może konserwatywny, albo reakcyjny, powiedzcie to rodzinom zamęczonych i pomordowanych żołnierzy NSZ i NZW.

  15. @Rusofil1956 – Pana wypociny ignoruję kompletnie. Jak się panu tak bardzo podobał PRL to proszę się przenieść do „Krytyki Politycznej” albo razem z „Falangą” do maoistów. A jeśli uważa pan PRL za wzór państwa konserwatywnego to właściwym miejscem dla pana są Tworki. Najpewniej jest pan tylko durnym trollem i nie mam zamiaru z panem „dyskutować”. P.S. Nie mam najmniejszego pojęcia kto to są Godziemba, Ściosa, Sowiniec i FYM-a

  16. Kontynuator myśli Janusza i Bogusława Radziwiłłów, Szczęsnego Potockiego, Franciszka Ksawerego Branickiego i Seweryna Rzewuskiego, jeśli chodzi o myśl narodową, a teologicznie wzorował się na „realiście” Judaszu Iskariocie. Żeby pisać, że komuniści są prawdziwymi chrześcijanami, a nie tradycyjni katolicy – judasz. Szkoda, że nie wisiał.

  17. Obrona Bola jest konieczna. Jeżeli agent i sługus, wtedy cały ruch narodowy z Kowalskim i Engelgardem to popłuczyny po PRL z agenturą w tle. Jak realista i bohater, to co innego. W każdym razie Bolo to był ktoś , a popłuczyny to popłuczyny.

  18. Nie, nie, trochę oczytania, naprawdę. Janusz Radziwiłł został litewskim (w rozumieniu wielkoksiążęcym) separatystą wobec zagrożenia moskiewskiego oraz upadku władzy Jana Kazimierza w Koronie, Bogusław Radziwiłł miał więcej cech francuskiego frondysty, skłóconego z dworem arystokraty, w dodatku kosmopolitycznego. Szczęsny był republikaninem/federalistą, człowiekiem powszechnie uważanym za „kryształowo uczciwego”. Rzewuski to insurekcjonista, protoplasta niepodległościowców, Branicki zaś to niegdyś monarchista, zaskoczony meandrami polityki królewskiej i dekompozycją „starego” stronnictwa regalistycznego.

  19. Odwraca Pan kota ogonem. Co ma do rzeczy to, że Szczęsny Potocki był człowiekiem uczciwym, a ktoś inny był skłócony z dworem? Te osoby łączy to, że postawiły na współpracę z obcym, przeciwko swoim. Oczywiście współpraca ze Szwedami lub carską prawosławną Rosją nie hańbi tak, jak ogłaszanie komunistów prawdziwymi chrześcijanami i plucie na własnego biskupa (Kaczmarka). Szkoda, że w 1939 nie mieliśmy wielkich narodowych realistów idących z wermachtem na Polskę. Portal miałby więcej osób do czczenia. Przecież to był realizm poprzeć wielokrotnie potężniejszą armię w zamian za obietnicę wydawania gadzinowego pisemka i gwarancję bezpieczeństwa dla paru kumpli.

  20. Panie Alku, po prostu zwracam uwagę, że nie ma większego sensu wrzucać do jednego garnka osób działających w różnych sytuacjach, z różnych motywów, dla różnych celów i o różnych osobowościach. Wszelkie uproszczenia utrudniają bowiem rzeczową analizą, a właśnie analizowaniem rzeczywistości (a nie wygłaszaniem dość banalnych przemówień) powinniśmy się tu chyba zajmować. Co zaś się tyczy realistycznej współpracy z Niemcami, to w zakresie o jakim Pan mówi miewała ona miejsce, do „czczenia” jednak (jak Pan to nazywa) z tego okresu kwalifikują się przede wszystkim starania o zmniejszenie dolegliwości wojny i okupacji dla mieszkańców, a więc zwłaszcza praca RGO i PCK. Z pewnością aktywność osób takich jak Roniker czy Christians dawała też bardziej pozytywne rezultaty, niż bieganie z karabinami i narażanie rodaków na krwawy odwet.

  21. Realista, jeśli był zagrożony fizyczną eliminacją mógł a) współpracować b) spróbować przedostać się w bezpieczne miejsce. Jeśli decydował się współpracować, to musiał postanowić, gdzie powie non possumus. Jeśli tyran żąda tego by dany działacz zamilkł, nie organizował protestu, czyli żąda bierności, to można zrozumieć osobę, która dla uniknięcia fizycznej eliminacji, takie żądanie spełnia. Brak działań czynnych może być wykorzystany koncepcyjnie lub przygotowawczo. Natomiast czym innym jest aktywna walka po stronie tyrana poprzez uwiarygadnianie jego propagandy, dezawuowanie patriotów, kleru i tworzenie prokomunistycznych teoryjek teologicznych. Jeśli zaś, ktoś wybierając opcję b) decyduje się na na emigrację, to może organizować lobbing, tworzyć Radio Wolna Europa, zwalczać filozofię marksistowską od strony naukowej albo korzystając z systemu politycznego USA awansować tak, jak Zbigniew Brzeziński lub Madeleine Albright i z takiej pozycji oddziaływać na rzeczywistość w pożądanym przez siebie kierunku.

  22. Panie Alku, więc nie dopuszcza Pan „kolaboracji”, ale już zostanie renegatem i wynarodowienie na rzecz USA wydaje się Panu jak najbardziej uzasadnionym i godnym pochwały wyborem politycznym? No to tłumaczy czemu się nie możemy zrozumieć. Nb. RWE nie tworzyli emigranci, tylko amerykańskie służby wywiadowcze. Ponadto problem polega na tym, że Pan dopuszcza tylko albo aktywność przeciw rzeczywistości, albo bierność, nieprzyjmując do wiadomości możliwości działania w ramach określonych realiów. Stąd pański brak akceptacji dla Piaseckiego i PAXu.

  23. Nie Panie Konradzie, problem polega na tym, że Pan przypisuje niewygłoszone tezy i zwalcza Pan inne argumenty niż postawione przeze mnie. Nigdzie nie napisałem pochwały bycia renegatem, ani wynarodowienia na rzecz USA. Proszę sprawdzić. Szkoda, że jeszcze nie napisał Pan, że pochwaliłem Obamę, skoro prof. Brzeziński na niego stawia… Napisałem o możliwościach i o tym, że takie stanowisko daje możliwości oddziaływania na rzeczywistość w pożądanym kierunku. Jeśli robi to prof. Brzeziński to jest to pożądany kierunek przez niego, a jeśli by to robił iksiński, to te same możliwości mógłby wykorzystać inaczej – lepiej lub gorzej. Kwestia tego czy RWE zorganizował wywiad USA nie ma przesadnego znaczenia. Nadawało ono w interesie amerykańskim i polskim (zbieżność), a audycje na co dzień tworzyli Polacy i to oni nadawali im zabarwienie (w ramach realiów, co powinien Pan rozumieć). Poza tym nie jest tak, że dopuszczam bierność jako taką, tylko taktyczną bierność wobec tyrana w pewnych okolicznościach. I napisałem, że taki czas można wykorzystać koncepcyjnie i przygotowawczo. To zatem bierność czasowa, taktyczna i li tylko zewnętrzna. Natomiast owszem, nie dopuszczam czynnego wzmacniania wroga. Tu się różnimy.

  24. Panie Alku, Pana „ja tak nie napisałem!” jest tylko bronieniem się przed konsekwencjami własnych deklaracji. Pochwalił Pan renegację Brzezińskiego (dobrze, że nie od polskośc, ale to chyba wyszło Panu niechący), a tłumaczenie, że ktoś inny mógłby się po wynarodowieniu czynić coś lepszego jest już tłumaczeniem nader marnym. Z kolei założenie rzekomej zbieżności interesów polskich i amerykańskich w dobie zimnej wojny jest na poziomie chłopa słuchającego Głosu Ameryki i powtarzającego, że jak rąbnie tu perszing, to wreszcie w gminie będzie porządek!

  25. @ Alek „albo korzystając z systemu politycznego USA awansować tak, jak Zbigniew Brzeziński lub Madeleine Albright i z takiej pozycji oddziaływać na rzeczywistość w pożądanym przez siebie kierunku.” @ Konrad Rękas „Pochwalił Pan renegację Brzezińskiego” Od dawna widzi Pan rzeczy, których nie ma? To niezdrowy objaw. Ja pochwaliłem wykorzystanie możliwości awansu. Warto bardziej zwracać uwagę na znaczenie słów, a nie na własny sąd o intencjach rozmówcy… @ Konrad Rękas „a tłumaczenie, że ktoś inny mógłby się po wynarodowieniu czynić coś lepszego jest już tłumaczeniem nader marnym” Zakłada Pan milcząco, że wynarodowienie jest condicio sine qua non awansu i dodatkowo zakłada Pan, że i ja tak uważam bez pytania mnie o zdanie, a nawet przy moim zdecydowanym sprzeciwie. @ Konrad Rękas „Z kolei założenie rzekomej zbieżności interesów polskich i amerykańskich w dobie zimnej wojny jest na poziomie chłopa słuchającego Głosu Ameryki i powtarzającego, że jak rąbnie tu perszing, to wreszcie w gminie będzie porządek!” Równie elegancko mogę odpowiedzieć, że wiara w przyjaźń polsko-radziecką była na poziomie naiwności Pawki Morozowa. Zbieżność interesów z USA dotyczyła wysadzenia z siodła komunistów – bez użycia pershingów.

  26. Panie Alku, nie ja kazałem Panu posłużyć się jako przykładami pochwalanego awansu nazwiskami potomków polskich i czeskich Żydów…

  27. Ale co to ma do rzeczy? Nie znam genealogii tych osób. Uważa Pan, że ona wszystko wyjaśnia? Ja dałem przykład tego, że można także z zagranicy wywierać wpływ i całkowicie abstrahuję od jego rodzaju. Wszak, taki wpływ, jakie poglądy. Kwestią jest: była możliwość czy nie, a brnięcie w poboczne aspekty przykładu jest odbieganiem od tematu. PS. Spotkałem przypadkowo prof. Zbigniewa Brzezińskiego na Jasnej Górze. Nie była to wizyta pokazowa.

  28. Panie Alku, to prościej: i pani Korbelowa i pan Brzeziński to politycy amerykańscy, to prawda, że w znacznym stopniu oddziaływali na rzeczywistość, ale przecież nie w czeskim, czy w polskim interesie, ale w imię definiowanych przez siebie interesów amerykańskich. Cóż więc z ich losu wynika pouczającego dla Polaków, czy Czechów? (Że przy okazji były to także izraelskie, to już faktycznie inna historia).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *