Jego Eminencja Kazimierz kard. Nycz chciał, zgodnie z przysługującym mu prawem, desygnować kaznodzieję, który miał głosić naukę na Mszy św. z okazji III Marszu w obronie wolnych mediów i TV Trwam „Obudź się Polsko!” w dniu 29 września br. Organizatorzy nie wyrazili zgody, a w ich imieniu wypowiedział się poseł Andrzej Jaworski:
„Mogę powiedzieć tylko tyle, że rzeczywiście, ze względu na trudność z zapewnieniem odpowiedniego do rangi wydarzenia nabożeństwa najprawdopodobniej nie będzie mszy świętej. Spotkaniu towarzyszyć będzie tylko koncert patriotyczny.”
Wypowiedź ta pokazuje wewnętrzną strukturę środowisk, wykorzystujących dziś Radio Maryja do swoich celów.Na kanwie sporu wokół Mszy dla uczestników marszu 29 IX można się utwierdzać w podejrzeniu, że układ PO contra PiS jest ułożony zupełnie świadomie przez służby, bo świetnie się nadaje do sterowania emocjami i skłócania – w oparciu o emocje.
Szkoda, że RM bierze w tym czynny udział, podsycając emocje, zamiast wprowadzać ewangeliczną rozumność i radykalizm wyborów, także tych politycznych.
Smutno jest patrzeć jak radio zaprzepaszcza szanse, opowiadając się po jednej stronie politycznego, jałowego, wygenerowanego ku zniszczeniu relacji w narodzie, partyjnego sporu. I w tym kontekście rozumiem decyzję kard. Nycza, który nie chce się w ten spór wikłać. Choć nie wiem, czy to decyzja roztropna i czy nie podsyci antyklerykalnych emocji, tak już żywych w PiS, pośród czytelników GP czy, także niestety, słuchaczy RM.
Radio Maryja mogło być medium katolicyzujacym Polskę, wprowadzającym katolicyzm w codzienność Polaków, zachęcającym do praktykowania katolickiej kultury, udostępniającym skarb katolickiej liturgii. Jest zaś tubą interesów partyjnych, partii laickiej, traktującej katolicyzm i Kościół narzędnie i wybiórczo. RM robi to samo.
Dość wspomnieć zachowanie Radia wobec próby wprowadzenia zmian zwiększających ochronę dzieci poczętych Konstytucji w 2007 roku, czy zupelny brak zaangażowania w promocje istotnych papieskich decyzji wyrażonych w motu proprio Summorum Pontificum (dokument jest określany jako najdonioślejszy dokument tego pontyfikatu), jałowość tematów dominujących naantenie w czasie „Rozmów Niedokończonych” (o połowach dorsza, o leczeniu kataru i kaszlu, o posiedzeniach klubu parlamentarnego), ciągłe podbijanie emocji marszami – to wszystko razem sprawia przygnębiające wrażenie.
Manipulacje i przemilczenia, z takim zapałem tropione i piętnowane u innych, są w RM i TV Trwam obecne. Jeden tylko przykład z nieodległej przeszłości i w sprawie mi bliskiej: W Bydgoszczy marsz w obronie TV Trwam zaczął się od Mszy w Klasycznym Rycie Rzymskim, czyli tzw. Mszy trydenckiej.
Radio o tym mówiło, ale o Mszy – ani słowa. A TV Trwam zrobiła majstersztyk – pokazała Mszę św. tak, że nie można było się zorientować, że chodzi o KRR O innych, poważniejszych manipulacjach, które raz po raz się zdarzają już wspominałem (sprawa konstytucyjnej ochrony życia z 2007).
To stracone szanse, napawające smutkiem każdego, kto miał nadzieję, że Radio będzie narzędziem budującym katolicką Polskę. Póki co, przez swe partyjne zaangażowanie – Radio nie daje nadziei, za to toczy się ruchem jednostajnie przyspieszonym w dół.
Arkadiusz Robaczewski
aw
Dzięki, Arek.
Tekst dobry, nawet bardzo dobry. Radio Maryja było katolickim medium za czasów wpierania takich partii jak Liga Polskich Rodzin, czyli partii, w których obok faktycznej „obrony interesów narodowych”, było miejsce na zaakcentowanie katolicyzmu jako religii kształtującej polskie tradycje. LPR często spotkania rozpoczynała od modlitwy, a nawet ateiści ją wspierający nie byli z tego powodu oburzeni. Wypowiedzi rodziny Giertychów, a także W.Wierzejskiego czy Z.Wrzodaka miałby w pełni narodowy charakter, i deklasowały paplaniny pseudo-historyczne takich gagatków jak Jerzy Robert Nowak, Stanisław Krajski czy Miecio Ryba (ten to fanatyczny demokrata). Jak Maciej Giertych wypowiadał się o masonerii lub judaizacji, taki Stanisław Krajski siedział cicho, gdyż teksty jednego a drugiego miały się jak pierścionek złoty do pozłacanego. PiSowskie szmatławce pokroju „Gazety Polskiej” posądzały, co sam słyszałem, Radio o „wspieranie/sprzyjanie putinowskiej Rosji”. Niestety był jednak silny trend, za przeproszeniem gówniarzeria tej rozgłośni (nie młodzieżówka, tutaj bardziej pasuje to co użyłem) nienawidziła narodowców, konserwatystów i tradycjonalistów co było kompletnie niezrozumiałe w przypadku medium kreującego się jako „silnie katolickie, antylewackie, antymasońskie i …narodowe”. Ten prąd dzisiaj pokazuje rogi od momentu aktywnego wspierania jakobiństwa pisowskiego ze strony tego radia. Walka z lewactwem i faktycznym masoństwem przekształciła się w okrojoną walkę z lewicą (tylko w sferze obyczajowej), a antymasonizm realny zastąpiono określaniem „masonerią” środowisk z racji przeciwnej polityki prezentowanej przez tę rozgłośnię, wbrew faktom. Dzisiaj mianem „ofiar masońskich spisków” określa się z tym środowisku faktycznych lewaków i masonów lub ich spadkobierców jak L.Kaczyński (lewak, demokrata, mason) czy J.Szaniawski (syn masona-Klemensa, lewak), a o związki z tą organizacją posądza się środowiska o 180 przeciwne propagowanym przez te stowarzyszenie (anty)wartościom. Termin „lewak” nie dotyczy rzeczywistej lewicy, ale tej im niewygodnej. Termin „mason” ma się tam jak „faszysta” u stalinowców i gazetowyborczaków.
Zastanawiam się, czy na o. Rydzyka nie są wywierane naciski z Episkopatu w stylu: „Możesz działać, dopóki nie podważasz Soboru Watykańskiego II”. PS. Kaczyński: „TV Trwam sprawą polskiej demokracji” – http://www.radiomaryja.pl/informacje/tv-trwam-sprawa-polskiej-demokracji/ . A tu tekst sprzed roku na stronie RM pod tytułem: „Radio Maryja zasłużone dla demokracji” http://www.radiomaryja.pl/kosciol/radio-maryja-zasluzone-dla-demokracji-2/ (tak, jakby było się czym chwalić). Potencjał Radia Maryja jest ogromny. Oby o. Rydzyk przejrzał na oczy.
Tekst bardzo dobry, choć wspomina o rzeczach znanych – jak właśnie niechęć o. Rydzyka wobec tradycjonalistów (objawiana niegdyś np. zdecydowaną wrogością wobec FSSPX), przy jednoczesnym łatwym uleganiu jego mediów tendencjom modernistycznym (czego symbolem była np. szczególna estyma dla „objawień” w Medjugorie.
Całe tzw. „imperium medialne Ojca Tadeusza Rydzyka”, czy – jak mawiają bardziej złośliwi – „Kościół Toruński” należy widzieć i analizować w dwóch wyraźnie odrębnych płaszczyznach: pierwsza to płaszczyzna dogmatyczna (teologiczna), druga to płaszczyzna polityczna. W tej pierwszej płaszczyźnie jest to ewidentny posoborowy modernizm i tu szans na naprawę raczej spodziewać się nie można. W tej drugiej płaszczyźnie można mieć nadzieję, że toruńskie „imperium” medialne przestanie być li tylko medalionikiem do czerwonego kożucha środowisk chcących uchodzić za jedyną opozycję w stosunku do PO. Na razie podstawową wartością tego ośrodka jest sam fakt, że nie należy do mainstreemu, że wyłamuje się z koncepcji jednego ośrodka zarządzania propagandą. To i dużo i mało zarazem.